51.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tydzień temu wróciłam do pracy. Ciężko było mi zostawić Nitę z opiekunką. Jednak trafiłam dobrze. Kobieta, którą wybrałam, lubiła moją córeczkę i opiekowała się nią dobrze. Nie miałam zastrzeżeń do jej pracy.

W kancelarii powitali mnie w miarę miło. Nie miałam tam tak dobrych kontaktów z ludźmi, jak w Evanston. Widać Ashley była o wiele lepszym szefem niż jej mąż. Stworzyła w swoim biurze przyjazną atmosferę. Miałam sporo zaległości, ale wkrótce wszystko nadgonię. Byłam ambitna, więc nie będę miała z tym problemu. Tom oczywiście był na urlopie i nie miałam z kim pogadać, ale zamierzałam się skupić na pracy i może lepiej, że nie będę miała czasu na plotki.

Szłam korytarzem, gdy ich zauważyłam. Wiedziałam, że Ashley często bywała w oddziale w Chicago. Widziałam ją nawet kilka razy. Jednak starałam się unikać reszty pracowników z Evanston. Jak do tej pory szło mi świetnie. Matt zauważył mnie od razu. Nie miałam czasu na reakcję, bo podbiegł do mnie. Ashley z Olivią stały niedaleko nie wiedząc, czy podejść. W tej chwili chciałam mu wszystko wytłumaczyć. Może znajdziemy chwilę, żeby porozmawiać.

– Zamierzałaś mi w ogóle powiedzieć, że tutaj pracujesz? – spytał z wyrzutem.

Nie widzieliśmy się prawie dwa lata. Tęskniłam za nim. Nie powinnam uciekać, ale bałam się odrzucenia. Teraz będzie gorzej.

– Nie. - Przymknęłam powieki.

Miałam nadzieję, że nigdy się nie dowie. Nie mogłam na niego spojrzeć, żeby się nie rozkleić. Nita była do niego bardzo podobna. Gdyby ją tylko zobaczył, wiedziałby, że to jego córką. Pokochałby ją. Jednak nie mogłam mu o niej powiedzieć teraz, nie tutaj.

– Więc zabawiłaś się mną? - Patrzył na mnie wściekły. – Fajnie było? Co, chciałaś wiedzieć, jak to jest z żonatym facetem? Tym dla ciebie byłem? Zabawą? Super! – podniósł głos. – Nie chcę z tobą już rozmawiać! - Odszedł, nie dając mi dojść do słowa.

Zaskoczyły mnie jego słowa. Chciał mnie zranić i miał gdzieś, że wszyscy się dowiedzą o naszym romansie. Teraz Ashley już wiedziała, co łączyło mnie z Mattem i pewnie zdała sobie sprawę, dlaczego chciałam się przenieść.

– Nie bawiłam się tobą! Matt, zaczekaj! – krzyczałam za nim ze łzami w oczach, ale on się nie odwrócił.

Zraniłam go. Powinnam za nim pobiec, ale nie miałam siły na więcej oskarżeń. Jak mógł pomyśleć, że się nim zabawiłam? Uciekłam, żeby nie komplikować mu życia. Wolałam być samotną matką, byle on nie miał problemów, żeby ułożył sobie życie, jak chciał, a nie z przymusu.

Ashley i Olivia patrzyły na mnie ze współczuciem. Byłam żałosna. Olivia pokręciła tylko głową i wyszła za bratem. Pewnie był na mnie zła i myślała, że wykorzystałam Matta. Nie chciałabym, żeby pomyślała, że wykorzystałam też ją, żeby być blisko niego. Nie było tak. Spodziewałam się, że Ashley zacznie mnie oceniać, ale nic takiego nie miało miejsca. Obiecała, że porozmawia z Matthew, ale co z tego skoro on mnie nienawidził?

– Przejdzie mu. - Położyła mi dłoń na ramieniu.

Nie wybaczy mi tego. Nie powinnam odejść bez wyjaśnienia, ale byłam w ciąży. Nie mogłam pozwolić, żeby się wtedy do mnie zbliżył. Znał moje ciało doskonale, a wystarczyłoby, że by mnie przytulił, a dowiedziałby się od razu. Czasami miałam wrażenie, że gdybym go nie powstrzymywała, wziąłby rozwód na początku naszego romansu. Nie chciałam nikomu zabierać męża ani ojca. Miał dwóch synów, a oni potrzebowali taty. Nie wiedziałam, czy Nita kiedyś ich pozna, czy pozna kiedyś swojego ojca. Bardzo bym chciała, żeby mógł ją wychowywać. Żałowałam, że odebrałam mojej córce szansę na normalne dzieciństwo. W rodzinie, gdzie byli mama i tata. Niestety musiałam jej wystarczyć. Po dzisiejszej rozmowie nie byłam już pewna czy chciałam powiedzieć Mattowi o dziecku. Nie wiedziałam, jak by to zniósł. Może nawet by mi nie uwierzył albo oznajmiłby, że pogodził się z żoną. Tego bym nie zniosła. Poniosę konsekwencje swoich złych decyzji. Może do mojego powrotu Fortman uspokoi się na tyle, żeby ze mną porozmawiać.

Wróciłam zapłakana do pokoju, co nie umknęło uwadze Toma, który przyszedł na chwilę po jakieś dokumenty. Nie miałam zamiaru się dziś już nikomu pokazywać. Zobaczyli przedstawienie na korytarzu i dostali powód do plotek na najbliższy czas.

– Coś się stało? - Spojrzał na mnie.

– Widziałam się z Mattem. - Wytarłam twarz.

Tom wiedział, że przyjaźniłam się z Fortmanem i wiedział też, że pokłóciłam się z nim przed moim wyjazdem do Chicago. Właściwie to nie była prawda, ale takie plotki rozeszły się po kancelarii. Nie mówiłam nikomu, jaka było naprawdę. Zresztą z tego, co wiedziałam od Lou, Matt zachowywał się, jakbyśmy się pokłócili.

– Powiedział ci coś przykrego? - Zmarszczył brwi.

– Zraniło go to, że się wtedy nie pożegnałam i ucięłam z nim kontakt.

– Byłaś w ciąży, chciałaś sobie jakoś ułożyć życie. A on jako twój przyjaciel powinien to zrozumieć.

Owszem, jako przyjaciel tak, ale nie jako kochanek. Nie ukrywałam, że chciałabym sobie ułożyć życie z Mattem, ale to niemożliwe. Już nawet nie chodziło o jego żonę, ale po dzisiejszej rozmowie wydawało mi się, że on nie chciał mieć już ze mną nic wspólnego. Zasłużyłam sobie na to.

– Zraniłam go.

– Niby jak?

– Kiedyś ci to wyjaśnię. - Uśmiechnęłam się smutno.

Chciałabym mu powiedzieć teraz. Jednak nie mogłam. Matt mógłby się przez to wszystkiego dowiedzieć, a nie ufałam Tomowi, żeby mieć pewność, że się nie wygada. Sama powinnam powiedzieć Fortmanowi, że miał córkę. Nie pozwolę, żeby dowiedział się tego od kogoś obcego.

– Nie pozwalasz sobie pomóc. - Objął mnie ramieniem.

– Na razie radziłam sobie dobrze. Chyba.

– Jesteś świetną matką i mam nadzieję, że ojciec Nity kiedyś pożałuje, że was stracił.

– Nie chcę, żeby żałował. Chcę, żeby był z nami.

– Z jakiegoś powodu go pogoniłaś. - Spojrzał na mnie podejrzliwie.

Dla Toma wszystko wydawało się proste. Wiedziałam, że tak nie było. Starał się mi pomóc i byłam mu za to wdzięczna. I za to, że nigdy mnie nie oceniał.

– Gdybym nie musiała, nigdy bym go nie zostawiła – wyszeptałam.

Czasami zastanawiałam się, czy małżeństwo Matta jeszcze istniało. Minęło sporo czasu od naszego rozstania. Pewnie pogodził się z żoną, a ja musiałam zrozumieć, że Fortman mnie nie chciał. Tylko jak kiedyś wytłumaczę córce, że jej tatuś miał już rodzinę i nas nie potrzebował?

– Powiesz szefowi, że wyszłam do domu? - Zerknęłam na Toma, zbierając swoje rzeczy. - Źle się czułam.

– Jedź.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro