10. Chciałbym dostać jeszcze jedną szansę

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przechadzam się między uliczkami, aż w końcu znajduję tę właściwą. Staję przed nagrobkiem i wpatruję się w podobiznę na nim widniejącą. Nie było mnie tutaj rok.

Siadam na ławeczce nie spuszczając wzroku ze zdjęcia. Czuję jak do moich oczu napływają łzy.

- Mamo... - szepczę, czując ogromny żal - Chciałbym z tobą porozmawiać... Nawet nie wiesz ile złych rzeczy narobiłem, byłabyś na mnie zła, ogromnie wściekła. Jestem identyczny jak ojciec.. czemu nie mogę być taki jak ty? - przymykam powieki, a po moim policzku spływa łza - Wiem co byś mi powiedziała. Że ojciec mnie kocha i chce dla mnie jak najlepiej, zawsze go broniłaś, nawet jak nas zostawił i wybrał Laurę... Ja wszystko pamiętam. Chciałem mu dać szansę, nawet nie wiesz jak bardzo się starałem, żeby się zmienił odkąd ciebie nie ma, ale on nie umie. Nadal robi te wszystkie straszne rzeczy.

- Chcę się zmienić - słyszę nagle za swoimi plecami. Odwracam głowę za siebie i zauważam ojca. Nie wierzę, że wszystko słyszał. Widzę go pierwszy raz po roku i wcale nie mam na to ochoty. Wstaję i chcę odejść, ale on mnie zatrzymuje, łapiąc za moje ramię - Zaczekaj.

- Nie dotykaj mnie - odzywam się od razu i wyrywam z jego uścisku. Szatyn głośno wzdycha i spuszcza głowę w dół - Podsłuchiwałeś?

- Nie chciałem, tak wyszło - zaciskuje usta w wąską kreskę - Porozmawiaj ze mną, Kuba.

- Jesteś żałosny - parskam - Nie mam o czym z tobą rozmawiać.

- Jestem twoim ojcem...

- Ja nie mam ojca - przerywam mu. Widzę, że zabolały go moje słowa. Ale nie mam dla niego w tym momencie litości.

- Posłuchaj mnie - wzdycha przenosząc na mnie wzrok - Wiem, że mnie nienawidzisz, masz do tego prawo, ale nie mów w ten sposób. Popełniłem ogrom błędów, ale chcę się zmienić.

- Powtarzasz to całe życie - kpię z niego - Masz czterdzieści lat, a jesteś ćpunem i seksoholikiem. Gówniarz w ciele dorosłego faceta.

- Skończyłem z używkami, przysięgam ci na mamę...

- Nie waż się na nią przysięgać - po raz kolejny mu przerywam - Nigdy nie byłeś jej wart, była dla ciebie za dobra. Zawsze stała za tobą murem, wszystko ci wybaczała, a ty za każdym razem robiłeś jej to samo. Gdyby dalej żyła, dalej byś ją zdradzał.

- Nie zrobiłbym tego, uwierz mi.

- Twoje słowa są gówno warte - kiwam z niedowierzaniem głową - Mogła mieć dobre życie, a ty jej je zmarnowałeś.

- Twoja mama była szczęśliwa... Może nie zawsze i nie wyglądało to tak jakbym chciał, ale kochałem ją ponad wszystko, wiesz o tym.

Milczę chwilę przenosząc wzrok przed siebie. Nie wiem nawet po co z nim rozmawiam. Jest śmieszny i żałosny.

- Posłuchaj mnie... nie chcę utrzymywać z tobą żadnych kontaktów, nie chcę mieć z tobą nic wspólnego, rozumiesz? Nic kompletnie. Może i jesteś moim ojcem, ale tylko na papierze, bo w życiu już nigdy nim nie będziesz. Chciałem mieć normalnego ojca, z którym będę mógł być szczery, porozmawiać o wszystkim, który będzie dla mnie autorytetem i przykładem. A ty kim możesz być dla mnie? - mój wzrok spotyka się z jego.

- Daj mi szansę, zrobię wszystko... Przyjdź do nas, Lara o ciebie pytała, wie, że wróciłeś. Sara i Klaudia też za tobą tęsknią...

- Nie ma takiej opcji - zaprzeczam od razu - Do sióstr się odezwę, też mi ich brakuje. Ale ty na nic nie licz - wytykam go palcem - Daj mi spokój - dodaję i odchodzę, ojciec nie zatrzymuje mnie po raz kolejny.

Wściekły opuszczam cmentarz. Nie wiem co on sobie wyobrażał. Że ucieszę się na jego widok? Że będzie jak kiedyś? Po moim trupie.

W tym momencie słyszę dźwięk telefonu. Na ekranie wyświetla mi się numer Majki. Postanawiam odebrać. Tak też robię, jednak nie odzywam się ani słowem.

- Halo? Kuba jesteś tam? - słyszę głos blondynki.

- Jestem - odpowiadam po chwili ciężko wzdychając.

- Chciałeś porozmawiać... Możemy się spotkać? Teraz.

- Nie chcę ci psuć wieczoru, Majka... Przepraszam cię.

- Chcę cię zobaczyć, proszę...

Przymykam powieki, a wewnątrz czuję to samo. Chcę zobaczyć ją tak samo mocno.

- Dobrze, przyjdę po ciebie, będę za dziesięć minut - zgadzam się.

- Pa - żegna się, na co się rozłączam.

Kieruję się pod blok blondynki. Drogę pokonuję zastanawiając się jak wytłumaczę jej to wszystko co widziała w kawiarni. Rozumiem, że mogła źle to odebrać, ale ja nie mógłbym spotykać się z Darią. Między nami jest czysty układ, nic więcej. Nic do siebie nie czujemy, ani ona do mnie, ani ja do niej.

Po chwili zbliżam się pod blok Majki, a dziewczynę zauważam pod klatką już z daleka. Podchodzę bliżej, stoi otulając się puchatą kurtką, a delikatny wiatr rozwiewa jej włosy.

Bez słowa opieram się ramieniem o ścianę tuż obok blondynki. Przez chwilę panuje między nami cisza. Nie spuszczam z niej wzroku, wymuszając, aby ona także spojrzała na mnie. Po chwili tak się dzieje.

- Widziałam cię w tej restauracji... - przerywa ciszę - Z tą dziewczyną.

- Wiem - wzdycham - Posłuchaj - wciskam dłonie w kieszenie swoich dresów - Ja i Daria nie jesteśmy razem.

- W porządku, nie musisz się tłumaczyć - wymusza słaby uśmiech - Przecież już wszystko sobie wytłumaczyliśmy i doszliśmy do wniosku, że będzie lepiej, jeśli będziemy się przyjaźnić... a ty masz prawo być szczęśliwy.

- Jest tylko jeden problem - zaciskuję usta w wąską kreskę, a nasze spojrzenia się spotykają.

- Jaki?

- Bez ciebie nie jestem.

- Kuba... - blondynka przymyka oczy - Przestań.

- Ciężko jest mi się oszukiwać, że jest inaczej - przyznaję.

- Mi też.

- Ale ty masz teraz nowego chłopaka... Daniela - wzdycham głośno.

- Masz rację...

- Naprawdę go kochasz? - drążę temat i zauważam coraz większe zakłopotanie i niepokój na jej twarzy.

- Czemu miałabym kłamać? - unosi na mnie brwi.

- Nie mówię, że kłamiesz. Może po prostu wierzysz w coś, co nie jest prawdą.

- Może... - odpowiada szeptem.

- Maja, wróć do mnie, wybacz mi - zbieram się na odwagę, aby jej to powiedzieć.

- Jak ty sobie to wyobrażasz? Mam olać swoje dotychczasowe życie, plany dla ciebie? Skąd mam mieć pewność, że znowu mnie nie zostawisz?

- Zaufaj mi, proszę. Przysięgam ci, że to wszystko naprawię.

- A co z narkotykami? - dopytuje, a ja wzdycham ciężko.

- Poradzę sobie z tym - zapewniam - Obiecuję.

- Kuba, ja... Ja już nie wiem co mam robić...- nie pozwalam jej dokończyć. Chwytam jej twarz w swoje dłonie i zamykam usta pocałunkiem.

Dziewczyna odwzajemnia go od razu. Nie potrafi tego ukryć, potrzebowała tego, tak samo jak ja. Ja jej potrzebuję. Wiem, że ona mnie też.

Przerywam pocałunek i mocno przytulam ją do siebie. Blondynka od razu wtula się we mnie.

- Chciałbym dostać jeszcze jedną szansę. Ty najlepiej wiesz co czujesz, ale wydaję mi się, że ja też to wiem.

W tym momencie blondynka podnosi wzrok prosto w moje oczy.

- To nie takie proste.

- Wiem. Nie chcesz ranić Daniela - wzdycham i poprawiam kosmyk jej włosów za ucho - Ale w przeciwnym razie ranisz sama siebie. Oboje wiemy, że nie jesteś z nim szczęśliwa. Majka, nie kochasz go. Może coś do niego czujesz, ale to nie jest miłość.

- Proszę, przestań - przymyka oczy i opiera czoło o moją klatkę piersiową.

Ja wykorzystując to całuję czubek jej głowy i opieram swoją głowę o jej.

- Mogę dziś u ciebie zostać? - zmieniam temat.

Majka spogląda na mnie, po czym bez słowa, jedynie ruchem głowy, zgadza się na moją prośbę.

Łapie za moją dłoń i ciągnie mnie na górę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro