22. Jesteś moim jedynym bratem
Nie obiecuję, ale może dziś też będzie jeszcze jeden rozdział 🥰
___________________
Przez całą drogę do domu nie zamieniłem z Sarą ani słowa. Wjeżdżamy na podwórko, po czym parkuję auto na podjeździe. Wysiadamy z samochodu i bez słowa kierujemy się do domu. Sara wchodzi pierwsza do środka, a ja za nią z torbą, w której mam kilka swoich rzeczy.
Wchodzimy do salonu, a wzrok Lary i ojca od razu ląduje na mnie.
- Kuba? - odzywa się zdziwiony szatyn, widząc mnie tutaj. Wyraźnie rano powiedziałem mu, że będę tu tylko w weekendy. Ale jak zwykle coś musiało się zjebać.
- Nie zadawaj pytań - odpowiadam od razu, nim zdąży o coś spytać - Rano mówiłeś, że mogę wrócić do domu, nie zmieniłeś zdania?
- Nie, pewnie, że nie - nie spuszcza ze mnie wzroku.
- To zajebiście - odpowiadam obojętnie, po czym odwracam się i schodami kieruję do swojego pokoju.
Wchodzę do pomieszczenia, trzaskając za sobą drzwiami, a torbę rzucam w kąt pokoju na podłogę. Kompletnie nie wiem co mam robić. Ufam Sarze, jest moją siostrą, ale co jeżeli ktoś się dowie o mojej relacji z Darią? Przecież Majka od razu mnie zostawi, gdy tylko się dowie, że ją zdradziłem. Jaki ja kurwa jestem głupi! Co ja sobie w ogóle myślałem i na co do cholery liczyłem?
Siadam na łóżku, opierając łokcie o kolana i plączę ze sobą palce u dłoni. Słyszę nagle pukanie do drzwi. Nie odpowiadam, bo nie mam ochoty teraz z nikim gadać. Tym bardziej, jeśli za tymi drzwiami stoi ojciec.
Gdy nie odpowiadam, słyszę ponowne pukanie.
- Nie ma mnie - rzucam po chwili.
- Kuba, to ja - słyszę głos brunetki dobiegający zza drzwi - Wszystko w porządku?
- Lara, nie chcę mi się teraz gadać, serio. Chcę zostać sam - odpowiadam stanowczo.
- Jeżeli będziesz chciał porozmawiać, to możesz na mnie liczyć - przekonuje mnie dziewczyna i to są ostatnie słowa, jakie wychodzą z jej ust.
Mój telefon wydaje dźwięk otrzymanej wiadomości. Wyciągam urządzenie z kieszeni dresów i zauważam nieodczytaną od Darii. Nie mam jednak ochoty odpisywać, więc nawet nie odczytuję wiadomości.
Opadam plecami na łóżko, krzyżując dłonie pod głową i wbijając wzrok w sufit. Nie wiem ile tak leżę. Do momentu, aż oczy same mi się zamykają i zasypiam.
♦♦♦
- Kuba, halo, Kuba - słyszę niewyraźny głos, a jego właścicielka szturcha mnie za ramię, próbując mnie wybudzić - Obudź się.
Otwieram oczy i w końcu zauważam Sarę, która siedzi obok mnie na łóżku. Opieram się na łokciach i wzdycham.
- Co chciałaś? - pytam nieprzyjemnym tonem. Nadal jestem zły na nią za ten szantaż.
- Kuba no... - wzdycha, nie spuszczając ze mnie wzroku - Nie gniewaj się na mnie, naprawdę chcę dla ciebie dobrze.
- Nie powinnaś się wtrącać w takie akcje. To nie twoja sprawa.
- Wiem, ale zrozum, że to nie był dobry pomysł, żebyś tam został.
- Najlepszym pomysłem będzie, jeśli stąd kurwa wyjdziesz! - podnoszę na nią głos, po czym odwracam się do niej plecami.
Jestem pamiętliwy. I to akurat każdy bardzo dobrze wie.
Słyszę tylko jak blondynka głośno wzdycha. Nie słyszę jednak, żeby opuściła mój pokój.
- Kuba... Lara i ojciec pytają mnie co się stało... nie zachowuj się tak - kładzie dłoń na moim ramieniu, ale od razu robię ramieniem ruch dający jej do zrozumienia, że nie życzę sobie tego.
Siostra wstaje z mojego łóżka, a już po chwili siada naprzeciwko mnie. Przymykam oczy ciężko wzdychając. No nie mogę z nią, kurwa. Nie reaguję kompletnie na jej słowa.
- Nie zachowuj się jakby mnie tu nie było, no Kuba... będziesz się serio teraz o to obrażał? Nie chcę się z tobą kłócić, pogadaj ze mną normalnie - nie odpuszcza.
Przekręcam się na brzuch, żeby nie musieć na nią patrzeć i wbijam wzrok w ścianę. Blondynka jednak kładzie się obok mnie i układa głowę na moim ramieniu.
- No weź, jesteś moim jedynym bratem... kocham cię - wyznaje, a mi mięknie serce.
Spoglądam na nią kątem oka. Przełamuję się po chwili i obejmuję blondynkę ramieniem i przytulam.
- Ja ciebie też kocham - przyznaję - Przepraszam, nie chciałem być dla ciebie chamski.
- Chciałeś, przyznaj.
- Wkurzyłaś mnie tym szantażem - wzdycham - Ale też nie chcę się kłócić.
- No widzisz - przytula się do mnie mocniej.
- Posłuchaj, musimy coś ustalić - podnoszę dziewczynę do pozycji siedzącej i sam też siadam obok niej - To, czego dziś się dowiedziałaś zostaje między nami. Nikt nie może się dowiedzieć, jasne?
- Oczywiście, przecież cię nie wydam.
- Na pewno?
- Na pewno. Nie ufasz mi?
- Ufam.. po prostu nie spodziewałem się, że akurat ty się o tym dowiesz.
- Powinieneś się cieszyć, że to właśnie ja - unosi brwi do góry - Gdyby to był ktoś inny, prawdopodobnie mógłbyś zapomnieć o Majce.
- Pewnie tak - wpuszczam głowę w dół, przygryzając dolną wargę - Kurwa, co ja narobiłem... - załamuje mi się głos. Do oczu napływają mi łzy, a twarz zakrywam dłońmi.
- Ej no - siostra odsuwa moje ręce od twarzy - Uspokój się.
Jej słowa działają wręcz przeciwnie. Po moich policzkach spływają łzy. Sara przysuwa się do mnie bliżej. Zarzuca mi ręce na szyję i mocno przytula. Układam dłonie na jej plecach i równie mocno przyciskam do siebie, chowając twarz w zagłębieniu jej szyi.
- Wszystko będzie dobrze - szepcze prosto do mojego ucha. Przymykam oczy i biorę głęboki wdech, żeby trochę się uspokoić.
- Boję się, że wszystko zjebałem - wyznaję bezradnie, odsuwając się od siostry.
- Nie mów tak - pociesza mnie - Popełniłeś błąd, ale jakoś się ułoży, na pewno. Tylko zapomnij o Darii, okej?
- Okej, masz rację.
♦️♦️♦️
Schodzę na dół na kolację. Od mojego przyjazdu nie wyszedłem nawet na sekundę ze swojego pokoju.
Gdy wchodzę do kuchni, znajduje się w niej tylko Lara i przygotowuje wszystko do kolacji.
- Pomóc ci? - pytam, gdy zauważam, że wyjmuje talerze z szafki.
- Dzięki, dam radę, siadaj już - posyła mi uśmiech.
Mimo to podchodzę do brunetki i nie zamierzam siedzieć bezczynnie, gdy ona i tak już się napracowała.
- Daj to - uśmiecham się, zabierając od niej talerze. Odwzajemnia uśmiech i ustępuje - Gdzie właściwie jest tata?
- Musiał skoczyć na chwilę do studia. Zaraz powinien być.
- Okej. Co przygotowałaś? - dopytuję, rozkładając talerze na stole.
- Makaron po tajsku - odpowiada, posyłając mi przelotne spojrzenie - Z myślą o tobie. Pamiętam, że go bardzo lubisz.
- Bardzo lubię to mało powiedziane - zauważam, na co brunetka reaguje śmiechem - Kocham go. Szczególnie, jeśli ty go przyrządzisz.
- Daj spokój, nie jestem aż tak dobrą kucharką - patrzy na mnie z ukosa.
- Ależ jesteś - wyjmuję z szuflady sztućce i rozkładam je obok talerzy - Tata ci tego nie mówi?
- Wiele razy, ale ja tak nie uważam - wzrusza ramionami.
- Zawsze byłaś skromna - parskam przypominając.
- Masz ochotę na wino do kolacji? - zmienia temat.
- A nie macie whisky? - ukazuję rząd swoich zębów.
- To już nie do mnie pytanie - unosi ręce w geście niewinności - Tylko Igor pije whisky w tym domu. Ale założę się o wszystkie pieniądze świata, że ma w barku. Tutaj nigdy jej nie brakuje.
- W końcu złoty trunek - zauważam i jako ostatnie układam na stole naczynia do picia.
- Co racja to racja - przyznaje - Kuba - zwraca się do mnie po imieniu, na co przenoszę na nią swój wzrok. Brunetka odstawia przygotowane jedzenie na stół, po czym nasze spojrzenia się spotykają - Wszystko u ciebie w porządku? Martwię się o ciebie - dodaje z troską w głosie.
Zaciskuję usta w wąską kreskę, po czym kiwam głową na tak.
- Nie przejmuj się, wszystko jest dobrze - zapewniam ją.
- Nie chcę się wtrącać, ale pokłóciłeś się może z Majką?
- Nie, Lara, tu nie chodzi o nią - odpowiadam nie do końca zgodnie z prawdą - Po prostu musiałem wyprowadzić się od znajomej, u której mieszkałem. Ale to nic takiego.
- No dobrze, skoro ty tak mówisz, to ci wierzę - odpowiada, po czym siada przy stole, a ja zajmuję miejsce naprzeciwko niej, po drugiej stronie stołu.
Lara woła Klaudię i Sarę na kolację. Po chwili obie dziewczyny pojawiają się w kuchni.
- Kuba! - woła Klaudia, gdy tylko mnie zauważa, na co na moje usta wdziera się uśmiech - Kiedy przyjechałeś? Nie widziałam cię.
- Byłaś jeszcze w przedszkolu jak przyjechałem - wyjaśniam, kiedy szatynka zajmuje miejsce obok mnie na wolnym krześle.
Sara wybrała miejsce obok Lary.
- Zostaniesz do jutra? - dopytuje nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Zostanę na dłużej.
- To znaczy na ile? - ciągnie dalej zadawanie pytań, gdy Lara nakłada jej jedzenie na talerz.
- Jeszcze nie wiem, na razie powiedzmy, że na dłużej.
- Ale super! - cieszy się dziewczynka - Będziesz mi czytał na dobranoc.
- Jasne, jeśli tylko chcesz.
- Klaudia, zajmij się już jedzeniem - Lara zwraca dziewczynce uwagę.
Sięgam do półmiska i nakładam sobie potrawę na talerz, gdy do kuchni wchodzi ojciec.
- O, już jesteś - zwraca się do niego Lara - Siadaj.
- Co tam macie dobrego? - pyta szatyn, siadając na wolnym miejscu - Makaron po tajsku?
- Żółte blachy to nie antyk a tajlandczyk, wymieniam trochę papy se na baty tak się tańczy, o,o,o,o - śpiewa Sara, na co wszyscy reagują śmiechem, oprócz Klaudii, która nie rozumie o co chodzi. Nawet na mojej twarzy pojawia się lekki uśmiech, gdy przypominam sobie o tej piosence.
- Stare, ale nadal dobre - stwierdza blondynka.
- Nie sądziłem, że ktoś jeszcze tego słucha - mówi przez śmiech szatyn.
- No widzisz, zdziwiłeś się.
- A czy ty aby się nie podlizujesz, żeby iść na tą piątkową imprezę? - szatyn unosi brwi do góry, po czym tym razem to on, jako ostatni napełnia swój talerz makaronem.
- Nie, tato - odpowiada od razu dziewczyna - Ale skoro już o tym mowa... To podjąłeś jakąś decyzję?
- Tak, możesz iść.
- Co?
- Możesz iść. Trzeci raz nie powtórzę, mogę się jedynie rozmyślić.
- Rany, dziękuję! - odpowiada uradowana blondynka, wstając od stołu i przytulając się do ojca, zarzucając mu od tyłu ręce na szyję.
- Ale jest jeden warunek - celuje w nią swoim wskazującym palcem.
- Zgadzam się na wszystko.
- Kuba odbierze cię najpóźniej o pierwszej w nocy i ani minuty później - wyjaśnia - Okej? - tym razem zwraca się do mnie, przenosząc na mnie wzrok.
Spoglądam na Sarę, która patrzy na mnie błagalnym wzrokiem.
- Spoko, nie ma problemu - odpowiada po chwili.
- No to w takim razie wszystko jasne. Aha i nie muszę chyba wspominać, że od alkoholu trzymasz się z daleka? - dodaje jeszcze.
- Tak, tato, przecież wiem już daj spokój.
- Tylko się upewniam.
Dalsza część kolacji mija na innych tematach, ale jakoś nie wychylam się za bardzo z rozmową. Jako pierwsza posiłek kończy Sara, która od razu po tym wychodzi z pomieszczenia. Po chwili także Lara oznajmia, że idzie wykąpać Klaudię, a ja zostaję sam z ojcem. Gdy też kończę jeść, wkładam naczynia do zmywarki. Wychodzę z kuchni i kieruję się w stronę schodów.
- Kuba, zaczekaj - słyszę za swoimi plecami. Odwracam się w stronę szatyna, który pojawia się w salonie - Siadaj - wskazuje głową na wolne miejsca przy stoliku.
- Musimy dzisiaj? Serio nie mam ochoty dziś o tym gadać - uprzedzam go od razu, domyślając się o czym chce rozmawiać.
- Proszę cię - posyła mi znaczące spojrzenie. Wzdycham przewracając oczami, po czym wykonuję jego prośbę.
Może po alkoholu zbiorę się na odwagę, by wyrzucić mu wszystko, o co mam do niego żal.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro