33. Nie będziesz się nudzić

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Kuba, dokąd ty mnie prowadzisz? - pyta przez śmiech Maja, ponieważ jej oczy są zasłonięte. Zaciska mocniej uścisk na mojej dłoni, gdy prowadzę ją już dość długo.

- Zaraz zobaczysz, jesteśmy prawie na miejscu.

Tak jak mówię, docieramy na miejsce bardzo szybko. Odwiązuję oczy blondynki, a lekki wiatr owiewa nasze twarze.

- O jeju, dawno mnie tu nie było - na jej ustach pojawia się uśmiech.

- Uwielbialiśmy tu przychodzić - przypominam fakt sprzed kilku lat.

- Tak - zanosi się śmiechem - Właściwie to było nasze ulubione miejsce, zaraz po naszej kochanej knajpie.

- Fakt - przyznaję - Najbardziej lubiłem to, że mogliśmy być tutaj sami. Całkiem sami.

- Chyba tylko my wiedzieliśmy o istnieniu tego miejsca.

Przenoszę wzrok przed siebie. Uwielbiałem z nią tu przychodzić. Jest pięknie, cicho i tylko my we dwoje. Majka strasznie lubi takie miejsca jak to - natura, woda i spokój. Szczególnie, jeśli są one zapomniane i raczej nikt tutaj nie przychodzi.

- Wiesz co? - staję za nią, kładąc dłonie na jej biodrach.

- Co?

- Chciałbym być z tobą już zawsze.

- Ja z tobą też.

- Ale ja mówię poważnie - odwracam ją w swoją stronę - Chciałbym, żebyśmy wzięli ślub, zamieszkali razem, mieli dzieci i w ogóle.

Blondynka uśmiecha się do mnie, układając dłonie na moim karku i patrząc mi w oczy.

- Nie jesteś za młody na takie deklaracje? - mruży na mnie lekko oczy.

- Nie. Jestem pewny tego co mówię. Chciałbym tylko pewności, że ty czujesz tak samo.

- Czuję tak samo - przyznaje - Kocham cię cholernie mocno. Od dawna właściwie. Już jako nastolatki coś nas do siebie ciągnęło. U mnie nic się nie zmieniło. Nadal uważam, że jesteś jedynym facetem, z którym chciałabym i mogłabym spędzić swoje życie.

- Jesteś pewna? - dopytuję z lekkim uśmiechem.

- Jestem.

- Okej. W takim razie... - przerywam i sięgam do kieszeni swoich dresów, z których wyciągam czerwone pudełeczko. Zerkam na twarz dziewczyny, która jest w szoku, gdy dociera do niej co to jest. Nadal uśmiecham się do niej i klękam na jednym kolanie - W takim razie chyba zgodzisz się oficjalnie zostać moją żoną?

Majka jest kompletnie zaskoczona moim zachowaniem. Widzę po niej, że kompletnie się tego nie spodziewała, ale dobrze. Właśnie tak to zaplanowałem.

- Wiem, że pierścionek nie jest bardzo drogi i ze złota, ale obiecuję ci, że za jakiś czas kupię ci najpiękniejszy na świecie - dodaję czekając na jej odpowiedź.

- Boże, jestem w szoku, ale... Tak, oczywiście, że się zgadzam - odpowiada w końcu, po czym wsuwam pierścionek na jej palec i składam pocałunek na jej ustach. Nasze języki toczą zawziętą walkę ze sobą. Nie wierzę, że powiedziała "tak".

Odsuwamy się od siebie, a w jej oczach zauważam łzy.

- Nie płacz - chwytam jej twarz w swoje dłonie, cmokam w czoło i mocno do siebie przytulam.

- Nawet nie wiesz jak długo marzyłam o tym, żebyś to zrobił - wyznaje wzruszona.

- Naprawdę?

- Kuba, zaczęliśmy się spotykać ze sobą w wieku czternastu lat, ale ja podkochiwałam się w tobie już dużo wcześniej. Tylko, że ja nie wiedziałam, że mi tak zostanie do tej pory i to tak na poważnie.

- Jesteś największym szczęściem jakie mnie w życiu spotkało, wiesz? - układam dłonie na jej szyi, lekko masując kciukami jej policzki - Nie wiem co bym zrobił, gdybym cię stracił.

- Nie stracisz - kadzie dłoń na moim nadgarstku.

Opieram swoje czoło o jej, przymykając oczy. Ona serio się zgodziła. Powiedziała "tak"!

- Jesteś teraz moją narzeczoną - mówię dumnie, uśmiechając się - To brzmi tak dobrze. Maja Bugajczyk. Nie mogę się doczekać tego oficjalnie.

Kierujemy się w drogę powrotną na nasze osiedle, trzymając się za ręce i rozmawiając o naszej przyszłości. To cudowne, że ją mam, bo przy niej chociaż na chwilę zapominam o problemach.

- A ty dokąd? - pytam, gdy blondynka kieruje nas w stronę swojego bloku.

- Nie odprowadzasz mnie jak zwykle? - przenosi na mnie wzrok.

- Kto powiedział, że już się żegnamy? Śpij dzisiaj u mnie - proponuję, przyciągając ją blisko siebie.

- Hmm - udaje, że się zastanawia - A co będziemy robić? - mruży na mnie oczy z uśmiechem.

- No nie wiem, nie wiem - przyciskam ją mocniej do siebie, przez co nasze ciała są już maksymalnie do siebie zbliżone, po czym nachylam się i składam mokry pocałunek na jej szyi - Ale nie będziesz się nudziła - dodaję ciszej, lekko przygryzając jej skórę.

- Skoro nalegasz - łapie za moją dłoń i kierujemy się tym razem w stronę mojego domu.

Mimo, że jest to kawałek, docieramy tam bardzo szybko. Oboje chyba wiemy, że bardzo chcemy w tej chwili siebie nawzajem.

Wchodzimy na podwórko, a następnie do domu. Zdejmujemy buty w przedpokoju, po czym ruszamy przez salon do schodów, prawie biegiem, trzymajac się za ręce. W salonie siedzi Lara i tata.

- Cześć wam - rzucam szybko, ciągnąc blondynkę za sobą. Gdy się odwracam w ich stronę widzę, jak Majka do nich macha.

Odpowiadają to samo, a po chwili znajdujemy się już w moim pokoju. Zakluczam za nami drzwi i praktycznie rzucam dziewczynę na łóżko, po czym zaczynam dobierać się do jej ubrań.

/

Budzę się rano mrużąc oczy. Kurwa, znowu te posrane rolety nie opuszczone. Wzdycham, ale po chwili uśmiecham się, gdy zauważam śpiąca obok mnie Majkę. Leży na brzuchu i dwoma rękoma obejmuje poduszkę, na której słodko śpi.

Przysięgam, że nigdy jej już nie skrzywdzę. Nawet jeśli ona o tym nie wie, że to zrobiłem. Byłbym debilem, gdybym nie potrafił się zmienić dla takiej kobiety. Przecież to ideał nad ideałem. Jest piękna, wyrozumiała, pomocna, pocieszna i zrobiła by wszystko, jeśli jej na kimś zależy. Wiem to już po naszym związku.

Jest cudem tego świata. Jeśli ktoś tak nie uważa - nie musi. Ma pełno adoratorów, którzy widzą w niej tylko ładną buzię i fajną dupę, ale oni jej nie znają. Nie wiedzą, że to ideał nie tylko fizyczny.

Blondynka w pewnym momencie głośno wzdycha i lekko poprawia się na materacu mojego łóżka, po czym otwiera oczy i gdy tylko mnie zauważa, uśmiecha się w moją stronę.

- Hej - mruczy cicho w moją stronę.

- Hej - odpowiadam nie spuszczając z niej wzroku.

- Dlaczego tak na mnie patrzysz? - zanosi się cichym śmiechem.

- Bo jesteś najpiękniejsza na świecie, wiesz?

- Kuba... - mruczy zawstydzona, chowając twarz w poduszce i cicho się śmiejąc, na co sam zaczynam się śmiać.

- No co? - wplatam palce w jej włosy - To prawda.

Blondynka przenosi wzrok w moje oczy. Przysuwa się do mnie i wtula we mnie, układając głowę w zagłębieniu mojej szyi.

- Bajerę masz nadal niezłą - wyznaje, na co oboje zaczynamy się śmiać.

- Kocham cię - mówię szczerze, przejeżdżając opuszkami palców po jej plecach. Czuję jak lekko się wzdryga na ten gest. Wiem, że bardzo to lubi.

- Ja ciebie też - odpowiada i cmoka mój policzek, po czym układa się na plecach, wbijając wzrok w sufit. Podnosi swoją rękę nad głowę, przyglądając się w pierścionek, który ma na palcu - Nadal nie wierzę, że to zrobiłeś - kątem oka widzę, jak się uśmiecha.

- To uwierz - obejmuję ją ramieniem i całuję jej czoło - Prawdopodobnie zostałaś skazana na resztę życia ze mną. Szczerze mówiąc nie wiem jak to wytrzymasz - marszczę lekko brwi, śmiejąc się. Maja reaguje podobnie - Ale będę najlepszym mężem na świecie, obiecuję ci to.

- Wiem o tym - zadziera głowę, spoglądając na mnie przelotnie - Kiedy chcesz powiedzieć o tym naszym rodzicom?

- Może zrobimy to oficjalnie? - pytam, patrząc na pierścionek, który jej dałem.

- To znaczy?

- Spotkamy się wszyscy, możemy zorganizować kolację pod jakimś pretekstem i wtedy im powiemy.

- Podoba mi się, zróbmy tak - uśmiecha się.

- W takim razie umówieni - przytulam ją nieco mocniej do siebie - Jesteś głodna?

- Jestem - przyznaje - Zrobisz coś dobrego na śniadanie?

- Jasne, dla ciebie nauczę się nawet książki kucharskiej na pamięć.

Dziewczyna zaczyna się śmiać i szturcha mnie lekko łokciem w bok.

- Głupek. Ale kochany.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro