43. Znów wszystko odbija się na nas

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dobra kilku osobom zależało i wbiły 30 kom więc specjalnie dla was wstawiam jeszcze dziś ❤ Ale aktywność marna ostatnio 😐

- Słucham? Sara jest w ciąży? - pyta zszokowana Majka, gdy siedzimy w jej pokoju. Przykłada dłoń, zakrywając usta i otwiera szerzej oczy.

- Tak - utwierdzam ją w tym, co przed chwilą usłyszała - Sara jest w pieprzonej ciąży...

- Ja pierdziele... Co teraz? - wplata nerwowo palce we włosy.

- Jak to co? Będzie mamusią. A co ma być? - kiwam z niedowierzaniem głową - Ale to nie wszystko.

- No nie żartuj...

- Ona nie wie z kim ma to dziecko - przenoszę na nią wzrok. Blondynkę tak zatyka, że przez dłuższą chwilę patrzy na mnie w kompletnym szoku bez jakiego kolwiek słowa.

- J-jak to nie wie z kim? - odzywa się w końcu - To z iloma ona chłopakami spała?

- Tego nawet ona sama nie wie.

- Kuba, o czym ty do cholery mówisz?

Wstaję z miejsca i przecieram twarz dłońmi, zaczynając chodzić powoli w tę i z powrotem po pokoju.

- Sypiała z nimi za pieniądze. Jako usprawiedliwienie powiedziała mi, że ojciec nie pozwalał jej imprezować i nie dawał jej kieszonkowego.

- Nie mówisz poważnie...

- A czy myślisz, że żartował bym sobie mówiąc, że moja nastoletnia siostra jest...

- Ej - przerywa mi Majka wiedząc jakiego słowa chcę użyć - To nadal twoja siostra, nie mów tak o niej.

- Wiem, masz rację - wzdycham - Po prostu... Jestem na nią tak wściekły. Teraz jeszcze przez nią muszę kłamać i kombinować przed ojcem, i Larą.

- Nie mogę w to uwierzyć - dziewczyna kiwa z niedowierzaniem głową - Jak ona sobie z tym wszystkim poradzi? Co ze szkołą? Boże... Przecież to komplikuje wszystko...

- Wyobrażasz to sobie? Wyobrażasz sobie ją z brzuchem? Przecież to jest jeszcze dzieciak, ja pierdolę, co za patowa sytuacja. Jak ojciec się o tym dowie, to przecież rozerwie ją chyba na strzępy... Dlatego nie może się dowiedzieć, przynajmniej najdłużej jak to możliwe. Przede wszystkim nie w tym stanie, w jakim jest teraz. Dopiero co przeszedł operację serca.

- Masz rację, mogłoby to się źle skończyć...

- Powiedz mi co ja mam zrobić? - pytam, patrząc na nią błagalnie. Maja patrzy mi w oczy, a po jej wyrazie twarzy widzę, że nie umie mi pomóc.

- Chodź - wystawia w moją stronę dłoń. Łapię za jej rękę, a ona przyciąga mnie do siebie, przez co z powrotem siadam na miejsce, które przed chwilą zajmowałem obok niej - Przykro mi... Serio ci współczuję, wszystko się spieprzyło na raz i w jednym momencie tak naprawdę - wzdycha - Ale jedyne co możesz zrobić w tej chwili, to pomóc Sarze ile tylko dasz radę, no i kryć ją przed tatą. Ale prędzej czy później i tak się dowiedzą...

- Wiem i to mnie najbardziej przeraża, ten moment,  w którym tata się dowie - kiwam z niedowierzaniem głową.

- Słuchaj, jakoś to będzie. Wiem, że to marne pocieszenie, ale nic nie możesz więcej zrobić.

- Sara i dziecko... Ona nie ma o tym pojęcia. Co jak sobie nie poradzi z wychowywaniem dziecka? Przecież nikt za nią tego nie zrobi. Ojciec i Lara pracują, a przecież nie odda dziecka do obcych ludzi, ani tym bardziej nie usunie...

Maja przez chwilę nie odpowiada. Milczy, jakby zastanawiając się nad czymś. Po chwili przenosi na mnie wzrok.

- A może... - zaczyna, ale przerywa patrząc mi w oczy.

- Może.. Co? - dopytuję, gdy nie dokańcza. Wzdycha, spuszczając wzrok za swoje dłonie.

- Nie, nic... Właściwie to... Nic takiego.

- No powiedz, jestem w takiej dupie, że każda rada się przyda - nalegam.

- Nie no, po prostu... Porozmawiaj z nią szczerze. Nie złość się na nią, ona musi teraz czuć, że ma w kimś wsparcie. Po prostu się pogubiła. Popełniła błąd, jak każdy...

- Szkoda, że z takim skutkiem - wzdycham.

- Jeśli wszystko się dobrze przemyśli, to da się to poukładać.

- Serio? - marszczę na nią brwi - Przed chwilą mówiłaś, że dziecko wszystko komplikuje.

- Tak, ale... jak o tym myślę, to przecież to nie koniec świata.

- Wybacz, ale w tym wieku, to właśnie kurwa jest koniec świata. Koniec jej świata. Koniec starego życia. Już nie będzie nic jak do tej pory. Zobaczymy jak szybko dorośnie w takiej sytuacji.

- Pomogę wam, obiecuję.

- Dziękuję - wzdycham, ściskając mocniej jej dłoń - Gdyby nie ty, to chyba bym zwariował w tym popieprzonym świecie.

- Słuchaj, tak sobie myślę... Może wstrzymamy się ze ślubem? - pyta nagle, czym mnie zaskakuje.

- Ale... Dlaczego?

- Zobacz ile się teraz dzieje... Najpierw twój tata, teraz jeszcze Sara. To sporo problemów. A ślub możemy wziąć równie dobrze w przyszłym roku, jak już wszystko się ułoży.

- I znów wszystko odbija się na tobie i na nas... - przenoszę wzrok na swoje dłonie.

- Kuba - kładzie dłonie na moich policzkach i zmusza mnie jednym ruchem, bym na nią spojrzał. Tak też robię - Ślub nie ucieknie. Naprawdę. Masz teraz ważniejsze rzeczy na głowie.

- Tata już wraca do zdrowia. Ty jesteś dla mnie najważniejsza.

- Wiem - gładzi kciukami moją skórę na policzkach - Ale tak będzie lepiej, uwierz mi.

- No dobrze - zgadzam się niechętnie - Może i masz rację.

- Kocham cię - cmoka mój policzek i zarzuca ręce na moją szyję. Owijam ręce wokół jej talii i wtulam się w nią.

- Ja ciebie też.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro