6. Jesteście dla mnie jak rodzice

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

W tej chwili idzie w cholerę to wszystko co sobie zaplanowałem. Stoję pod jej drzwiami i jak debil  zastanawiam się, czy powinienem zapukać. Czy warto i czy na pewno chcę ją narażać? Na niepowodzenia w życiu i być może trudną i niewdzięczną miłość.

Biorę głęboki wdech, przecieram twarz dłonią i bez dłuższego zastanowienia, pukam do drzwi. Jest już dość późno, mam nadzieję, że jeszcze nie śpi.

Po dłuższej chwili słyszę zza drzwi kroki,  już za chwilę drzwi otwierają się, a w nich staje ona - Maja. Jej twarz wyraża teraz wiele, również zaskoczenie i wiem, że się mnie tutaj teraz nie spodziewała.

- Co tu robisz? Sam mówiłeś, że mój ojciec...

- Mam to gdzieś - przerywam jej - Chciałem cię zobaczyć. Musimy porozmawiać. Szczerze.

Blondynka patrzy w moje oczy i otwiera przede mną szerzej drzwi. Wchodzę do środka. Dawno mnie tu nie było. Kiedyś byłem tutaj częstym gościem.

- Maja, masz gościa tak późno? - słyszę głos Adriana, który jest coraz bliżej - Kogo za... - przerywa, gdy nasze spojrzenia się spotykają. Wpatruje się we mnie jakby ducha zobaczył. Nie wierzy w to, że tu jestem. Prawdopodobnie tak samo jak ja - Kuba?

- Tato - odzywa się Majka - to nie jest najlepszy moment na pytania.

- Nie, w porządku - wtrącam się - Twój tata zasługuje na wyjaśnienia - zwracam się do dziewczyny - Podobnie jak wszyscy. Jednak myślę, że dobrze wiesz o co chodzi - przenoszę wzrok na Adriana.

Szatyn głośno wzdycha i spuszcza wzrok na podłogę.

- Wejdź, musimy porozmawiać - zaprasza mnie do salonu.

Skinam głową i podążam za nim. Po chwili wchodzę do salonu, w którym zauważam siedzącą na kanapie Natalię.

- Boże mój...- przykłada dłonie do ust, gdy mnie zauważa - Kuba, dziecko... - podchodzi do mnie blondynka i mocno mnie do siebie przytula, co odwzajemniam - Bogu dzięki, nic ci nie jest - chwyta moją twarz w swoje dłonie.

- Spokojnie - posyłam jej lekki uśmiech - Chyba nie myśleliście, że nie żyję.

- Odsuwałam od siebie te myśli...

- Napijesz się czegoś? - proponuje Adrian.

- Nie chciałbym robić kłopotu...

- Zrobię ci coś - przerywa mi Natalia i wychodzi z pokoju.

- Dobrze... - zgadzam się, mimo że kobieta już mnie na pewno nie słyszy.

- Siadaj - rozkazuje Adrian.

Tak też robię. Siadam tuż obok niego. Szatyn przenosi na mnie wzrok. Zauważam łzy w jego oczach. Po chwili kładzie dłoń na mojej głowie i przytula mnie stanowczo do siebie. Nie protestuję, wręcz przeciwnie. Odwzajemniam gest wujka.

- Nigdy tak więcej nie rób, rozumiesz? - słyszę jego stanowczy głos przez łzy - Nigdy w ten sposób nie znikaj.

- Nie miałem wyboru. Założę się, że wiesz wszystko... Jesteś najlepszym przyjacielem mojego ojca - słowo ''ojciec" ledwo przechodzi mi przez gardło.

- Tak, to prawda - potwierdza i przenosimy na siebie wzrok. Obok mnie siada Majka - Kuba, byłeś już praktycznie dorosły. Uważam, że ucieczka była nierozsądna. To bez sensu.

- Wiem - zgadzam się z nim - Wiem, bo nic to nie zmieni. Ojciec jest jaki jest, chcę zamknąć ten rozdział. Nie chcę ale muszę pogodzić się z tym, że nie mam już rodziców, ojca także...

- Kuba... - próbuje przerywać mi Adrian.

- Przede wszystkim ojca - nie pozwalam sobie przerwać - On dla mnie nie istnieje.

- On cię kocha, zrozum to Kuba... Nie jesteś już dzieckiem.

Parskam śmiechem pod nosem, z niedowierzaniem kiwając głową.

- Już zawsze tak będzie? - przenoszę na niego wzrok - Do końca życia będziesz go tłumaczył? On nigdy nie miał odwagi, żeby sam z siebie przyznać się do winy - mówię przez zaciśnięte zęby - Myślałem, że po tym jak Laura oskarżyła mnie o próbę zabójstwa coś do niego dotarło. Przez niego mało co nie wylądowałem w poprawczaku! - unoszę się.

- Wiem, że masz do niego żal - przymyka powieki - Ale odkąd zniknąłeś stał się wrakiem człowieka.

- I dobrze mu tak - mówię pewnie - Może zdechnąć, nic mnie on już nie interesuje... - dodaję czując, jak do moich oczu napływają łzy.

Zauważam szok na twarzy Majki i smutek na twarzy Adriana. Przygryzam dolną wargę, po czym czuję, że zaraz się rozpłaczę. Chowam twarz w dłoniach i właśnie tak się dzieje. Do pokoju wraca Natalia i stawia przede mną kubek z obiecaną cieczą. Okazuje się, że to kakao z piankami. Lekko uśmiecham się, gdy widzę,  uśmiech na twarzy Natalii, która usiadła obok mnie. Kładzie dłoń na moim ramieniu.

- Twoje ulubione, pamiętasz? - przejeżdża dłonią po moich włosach - Uwielbiałeś je, odkąd skończyłeś dziesięć lat.

- Tak - potwierdzam z uśmiechem, ale łzy dalej skapują po moich policzkach - Pamiętam. Dziękuję - pociągam nosem, przenosząc wzrok w oczy blondynki.

Zawsze była dla mnie jak matka po śmierci mojej mamy.  Mimo że wiele razy była na mnie wściekła, na przykład wtedy, gdy Majka ze mną uciekła, gdy Laura zamieszkała ze mną i ojcem. Raz też zabroniła mi się kolegować z Majką, bo stwierdziła, że sprowadzam ją na złą drogę.  Nie mam jej tego za złe. Już dawno sobie wybaczyliśmy.

- Jak się czujesz? - Natalia zmienia temat.

- Bywało trochę lepiej - przyznaję.

- Kuba...

- Ty też będziesz go usprawiedliwiać? - przerywam jej.

Zaciskuje usta w wąską kreskę i patrzy na mnie smutno.

- Dobrze wiesz jak jest - kontynuuje - Ty jako jedna z pierwszych przejrzałaś na oczy, gdy uciekłem po raz pierwszy. Wtedy, gdy jeszcze była z nami Laura.

- Zgadzam się z tobą. Wszyscy tutaj wiemy, że Igor nie jest święty, ma wiele na sumieniu. Ale to nadal twój ojciec i masz tylko jego.

- Nie potrzebuję go - wzruszam ramionami - Przywykłem już do życia bez niego. Właściwie to ojca nie mam już od momentu, gdy mnie zostawił i założył rodzinę z tą dziwką w Modlinie.

- Spotkasz się z nim? - wtrąca się Adrian.

- Sam odpowiedz sobie na to pytanie - wzdycham - A jak moje siostry? Sara i Klaudia?

- Nadal o ciebie pytają - odpowiada szatyn - Tęsknią za tobą.

- Ja za nimi też. Ojciec nadal jest z Larą?

- Tak - potwierdza - Lara się nie dowiedziała... i chyba sam rozumiesz, że tak musi zostać?

- Oczywiście - przenoszę na niego wzrok - Nie zepsuję mu jego i tak beznadziejnego życia. Nie do końca. Zostawmy już temat mojego ojca. Nie chcę już dziś o nim rozmawiać.

- Jasne - zgadza się - Możesz tu dziś zostać na noc. Nie mamy nic przeciwko.

Natalia skina z uśmiechem głową, że się zgadza. Na twarzy Majki także maluje się lekki uśmiech, który odwzajemniam.

- Dziękuję wam - patrzę to na Adriana to na Natalię - Jesteście dla mnie jak rodzice.

- A ty dla nas jak syn - Adrian kładzie dłoń na moim ramieniu.

- A teraz idźcie do pokoju. Na pewno chcecie porozmawiać - odzywa się Natalia.

Chwytam za dłoń Majki i wychodzimy do jej pokoju.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro