I
- Lysia!- otworzyłam zaspane oczy, lecz mrucząc coś pod nosem spowrotem je zamknełam.- Oj wstawaj.- powiedział zniecierpliwiony i zabrał mi kordłę.
- Ej!- szybko się wyprostowałam i szeroko otworzyłam oczy z zaskoczenia.
- Wszystkiego najlepszego!- moi trzej bracia, mama i tata stali przed moim łóżkiem z drobnymi pudełkami oraz kopertą. Tort leżał na moim biurku.
- To ode mnie młoda.- Bilius puścił mi oczko i podarował mi niewielkiej wielkości złote opakowanie. W środku był zestaw piór. Uśmiechnełam się pod nosem.
- Trzymaj Liśka.- złapałam rzucony przez Rona prezent. Była nim wstążka, która zmieniała kolor zalerznie od aktualnych uczuć, wiem bo widziałam jak ją testował w pokoju.
- Lysia, a to ode mnie.- Arthur wcisnął mi do rąk swoją ulubioną książkę.- Widziałem jak na nią patrzysz.- zaśmiał się z mojej zadowolonej miny.
- Bardzo wam dziękuję! Jesteście najlepszą rodziną na świecie!- pisnełam przytulając podarki.
- A, a, a! Zapomniałaś o czymś.- mama podała mi kopertę. Spojrzałam podekscytowana to na rodziców, to na rodzeństwo. Szybko i niedbale wydobyłam list z papieru i przeczytałam na głos.
- Szanowna Panno Waesley-Black, Mamy przyjemność poinformowania Panny, że została Panna przyjęta do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Dołączamy listę niezbędnych książek i wyposażenia. Rok szkolny rozpoczyna się 1 września. Oczekujemy Pańskiej sowy nie później niż 31 lipca. Z wyrazami szacunku, Minerva McGonagal, zastępca dyrektora.- pisnełam podekscytowana i mocno przytuliłam po koleji każdego w moim pokoju.
- Skoro wstałaś, pójdziemy na Pokątną za dwie godziny, ale teraz...
- TORT!- krzyknełam z Ronem.
- Dokładnie.- zachichotał tata, machnął różdżką, a deser zaczeło lewitować wprost przede mną. Zamknełam oczy.
- Pomyśl życzenie.- szepnął Arthur.
Żeby ten debilny Voldemort zniknął- zdmuchnełam jedynaście świeczek za jednym razem. Później, żartując z mojego karłowatego wzrostu, zjedliśmy połowę tortu, reszta została dla pozostałych. Po cichu wziełam dwa kawałki ciasta i wbiegłam do swojego pokoju. Szybko schowałam jedzenie do specjalnego pojemnika razem z wcześniej napisanym listem i owinełam to złoto-srebrnym papierem ozdobnym. Na jednym z boków napisałam "Dla babci Lysandry i dziadka Acturusa" i podałam to mojej sowie, Kairze.
- Zanieś to Lysandrze Black.- szepnełam, a ona wyleciała przez okno, które wcześniej otworzyłam na oścież.
Teraz tylko pozostało się ubrać.
*W DOMU BLACK*
Usłyszałem jak coś puka w okno salonu, szybko je otworzyłem, a do pokoju wleciała ogromna sowa śnieżna, zatoczyła dwa koła by wylądować z paczką na stole centralnie przed ciotką Lysandrą. Spojrzała zaskoczona na podarunek, a po chwili zmarszczyła brwi, widząc napis z boku. "Dla babci Lysandry i dziadka Acturusa". Był dość niewyraźny. Moja matka podeszła do swojej kuzynki i zrobiła taką samą minę jak ona.
- Przecież Acturus nie żyję...
- Ah! To od tej zdrajczyni krwi!- sykneła otwierając paczkę. W środku były dwa kawałki tortu i liścik. Kartkę odrzuciła na podłogę, a jedzenie wyrzuciła do kosza. Niezauważalnie wymknąłem się z listem w dłoni do mojego pokoju.
Drodzy Dziadkowie!
Dzisiaj są moje jedynaste urodziny i pomyślałam sobie, że skoro jesteście rodzicami mojej mamy, chcielibyście się czegoś o mnie dowiedzieć. Więc jak na razie mam rude włosy do ramion, błękitne oczy i niski wzrost. Bardzo lubię słuchać starych histori i psocić. Bardzo chciałabym was poznać, macie jakieś kuzynki które są ze mną spokrewnione? Fajnie by było tak się z wami zaprzyjaźnić. Mam nadzieję że się spotkamy!
Wasza Kochana Wnuczka!
Lysandra (Lyśka)
Czyli mam jakąś kuzynkę Lysandrę starszą o trzy lata. Pewnie spotkam ją w Hogwarcie...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro