Wieczór

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Złapałam się za głowę, kiedy stwierdziłam, że nie mam się w co ubrać. Na co ja się, do cholery, zgodziłam?! Co mnie tchnęło?! To te róże! Jestem pewna, że to przez nie! Zmiękczył mnie nimi! Warknęłam cicho, po czym się położyłam na wszystkich swoich rzeczach, które rozwaliłam na na moim łóżku.

— A może lepiej odwołać to spotkanie? Nie, nie zrobię mu tego teraz! — Zakryłam swoje oczy. —Wiem! Po prostu pójdę z nim na tę jedną randkę, a potem zniknę. Tak, tak będzie najlepiej! Po prostu zniknę! — W tym momencie usłyszałam to, jak mi ktoś uderza w ścianę.

— SĄSIADKA! ZAMKNIJ SIĘ! — Usłyszałam krzyk z mieszkania obok, dlatego się podniosłam i podrapałam się po głowie.

— Chyba zbyt głośno histeryzuję... — Westchnęłam cicho, po czym spojrzałam na swoje odbicie w lustrze.

Miałam na sobie sukienkę, która sięgała mi do kostek, a na to mam sweter zapinany na guziki. Włosy miałam rozpuszczone i nieco bardziej zaczesane na prawą stronę. Zakryłam swoją twarz dłońmi, a przy tym oparłam się łokciami o moje kolana. Co ja wyprawiam? Przecież sobie powtarzałam, że nie przyjmę tego zaproszenia, skoro nie ma ze mną życia. Co jeżeli on zauważy coś dziwnego? Może przez przypadek wysunę swoje kły, albo zauważy, że mam o wiele niższą temperaturę, niż zwykły człowiek! Pociągnęłam się za włosy, a w tym samym momencie usłyszałam to, jak ktoś dzwoni do moich drzwi.

Natychmiastowo się podniosłam, po czym ruszyłam szybkim krokiem, w kierunku drzwi. Od razu podeszłam do powłoki, po czym z lekkim zawahaniem otworzyłam zamki i nacisnęłam na klamkę. Za nimi zobaczyłam Vincenta, który uśmiechnął się, kiedy mnie tylko zobaczył. Odpowiedziałam mu tym samym, a przy tym poczułam, że moje martwe serce znów zaczyna ożywać. Miał na sobie białą koszulę, rozpiętą kamizelkę prawdopodobnie od garnituru, a także czarne jeansy. Przyłapałam się na tym, że mu się przyglądałam, ale on robił dokładnie to samo.

— Gotowa? — Zapytała, a ja lekko skinęłam głową.

Przełknęłam ślinę, po czym złapałam za swoją torebkę, która leżała na komodzie po mojej lewej stronie. Chwyciłam jeszcze za klucze do mieszkania, którymi je po chwili zamknęłam. Ruszyłam z chłopakiem równym krokiem, aby po paru minutach wyjść z budynku, a następnie wsiąść do czarnego Range Rovera. Otworzył mi drzwi, a ja wsiadłam na miejsce pasażera. Po chwili zajął miejsce kierowcy, a w kolejnym momencie ruszyliśmy w tylko jego znanym momencie. Siedzieliśmy w ciszy, którą przebijały dźwięki radia, które grało jakąś spokojną muzykę.

— Co zaplanowałeś? — Zapytałam w końcu, a on się uśmiechnął.

— Spodoba ci się. — Na moment na mnie spojrzał, ale z powrotem zwrócił swój wzrok na drogę.

Kiwnęłam głową, po czym spojrzałam przed siebie. Jechaliśmy tak jeszcze dobre dziesięć minut, aż w pewnym momencie zatrzymaliśmy się pod budynkiem teatru. Spojrzałam zaskoczona na chłopaka, na co on się do nie uśmiechnął.

— Zaskoczyłem cię? — Kiwnęłam głową, a on w kolejnej chwili wyszedł z auta, aby następnie podejść do drzwi po drugiej stronie.

Otworzył mi je, abym mogła wyjść z pojazdu. Już po chwili ruszyliśmy w kierunku budynku, do którego już po chwili weszliśmy. Poszłam z nim do kasy, a tam on na mnie spojrzał.

— Zainteresował cię jakiś tytuł? — Zapytał, kiedy wzięłam ulotkę z harmonogramem.

— Kilka... — Spojrzałam na niego z uśmiechem, na co mi odpowiedział.

— Możesz wybrać, na co idziemy. Dostałem od współlokatora bilety na to, ale mogę je zmienić. — Wskazał na jeden tytuł, a ja szybko przeczytałam o czym to było.

— Nie lubię przesłodzonych historii... — Powiedziałam, a on spojrzał na mnie zaciekawiony.

— A jakie wolisz? — Zapytał, a co odwróciłam wzrok.

— O tematyce historycznej. Wiem, jestem nudna. — Zaśmiał się na moje słowa, po czym wziął ode mnie ulotkę.

— Są gusta i guściki. Ja też nie przepadam za zbyt słodkimi historiami. — Podszedł do kasy, ale nie skupiałam się na tym, co mówił kasjerce.

Rozejrzałam się, bo czułam na sobie czyjś wzrok. Takie uczucie towarzyszy mi tylko wtedy, kiedy przygląda mi się nikt inny, jak Kou. Jednak nigdzie go tu nie był. Poczułam nagle dłoń na moim ramieniu, dlatego spojrzałam w kierunku tej osoby.

— Coś się stało? — Zapytał Vincent, a ja pokręciłam głową.

— Nic... — Po mojej odpowiedzi, ruszyliśmy do sali.

— Zmieniłem sztukę, więc mam nadzieję, że ci się ona spodoba. — Kiwnęłam głową, a na sali zrobiło się ciemno.

Od razu między nami zapadła cisza. Spektakl opowiadał o Drugiej Wojnie Światowej, która natychmiastowo przebiegła mi przez głowę. Chodziłam już po tym świecie, kiedy to ona trwała. Widziałam na własne oczy śmierć i cierpienie, jakie spadło na świat. Opuściłam wzrok, kiedy przypomniałam sobie tamten jeden wieczór, kiedy moje całe życie się zmieniło. Nim się obejrzałam, nadszedł koniec sztuki.

— Podobało mi się... — Powiedział chłopak, a ja kiwnęłam głową. — Idziemy? — Zapytał, a ja się uśmiechnęłam.

Po chwili ruszyłam z nim w kierunku wyjścia, aby w kolejnym momencie wydostać się z budynku. Na zewnątrz zrobiło się już całkowicie ciemno, jednak ulice rozświetlały lampy uliczne. Spojrzałam na Vincenta.

— Co ty na to, żeby się jeszcze przejść i po prostu porozmawiać? — Zaproponował, na co kiwnęłam głową.

Chodziliśmy ulicami, a przy tym o dziwo na luzie ze sobą rozmawialiśmy. Trochę się przy sobie wyluzowaliśmy. Po jakimś czasie wróciliśmy do tematu, odnośnie spektaklu w teatrze. Rozmawialiśmy o całej fabule.

— Apropo II Wojny Światowej. Wiedziałeś, że największa bitwa odbyła się, jeszcze przed jej rozpoczęciem? — Spojrzał na mnie zaciekawiony.

— Nie wiedziałem... — Podniósł dłoń. — Masz tu...Czekaj... — Wstrzymałam oddech, kiedy wytarł mi lewy kącik ust, w którym znajdowała się wiórka kokosowa z babeczki, którą mi chłopak kupił, choć nie prosiłam.

— Dzięki... — Kiwnął głową, a ja opuściłam wzrok.

— Czy to będzie za szybko, jeśli już teraz ci powiem, że... — Zaciął się. — Ze wpadłaś mi w oko? — Wzdygnęłam się na jego słowa, po czym podniosłam na niego swoje oczy.

W tym momencie jego usta wylądowały na moich, na co szerzej uchyliłam swoje powieki. Miałam wrażenie, jakby czas dookoła nas się zatrzymał. Ludzie wokół nas zniknęli. Już po chwili przymknęłam oczy, po czym przechyliłam głowę ku prawemu ramieniu. Zaczęłam pogłębiać pocałunek, który chłopak zaczął pogłębiać coraz to bardziej, przez co koniec końców, wszystkie moje zmartwienia, które towarzyszyły mi przez ostatnie kilka dni, zniknęły, jak za machnięciem czarodziejską różdżką.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro