Rozdział 10

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-----------
SEHUN
-----------

   -- Halo -- usłyszałem w słuchawce gdy po długiej kłótni z Junmyeonem i namowach Baekhyuna zdecydowałem się skontaktować z Luhanem i przeprosić go za całe zajście. Słysząc jednak jego głos nie potrafiłem wydobyć z siebie żadnego słowopodobnego dźwięku.

   -- Ymm... em... -- mruknąłem i zwilżyłem wargi językiem czując jak momentalnie zasycha mi w gardle.

   -- O co chodzi? -- zapytał rozmówca w moim języku. To znaczy, że zapisał mój numer?

   -- Ja... -- próbowałem skleić zdanie. Z pomocą przyszedł Baekhyun, który pilnował mnie odkąd nacisnąłem słuchawkę by wykonać połączenie. Szybko pogrzebał w moich szufladach gdzie w końcu znalazł jakiś notes i długopis. Obserwowałem jak kreśli szybko coś na tyle i z rumieńcem uświadomiłem sobie, że to mój dziennik. Nim zdąrzyłem jednak rzucić się by odebrać przyjacielowi moją własność, ten pokazał mi zdanie nakreślone jego niedbałym charakterem pisma.

   -- Czy... jesteś zły na mnie? -- odczytałem słowa bez zastanowienia.

   -- A powinienem? Jest ok -- mruknął chłopak po drugiej stronie. Moje serce zabiło szybciej. Nadal nie znałem go za bardzo, jednak po kilku kontaktach z nim przekonałem się, że jest poprostu dobrą osobą. Ta świadomość sprawiała, że podobał mi się jeszcze bardziej. Rzeczywoście mógłbym się z nim związać jeśli jest taki jaki się wydaje, jeśli nie, ogranicze się tylko do bliskiego spotkania z jego dziewictwem. O ile go jeszcze nie stracił oczywiście.

   -- Dasz mi jeszcze szansę? -- zmrużyłem oczy i odczytałem treść, którą wyskrobał starszy, obecny w pokoju.

   -- Hm? -- usłyszałem w odpowiedzi. -- O co mnie pytasz?

   -- Umówisz się jeszcze ze mną? -- pośpieszył Byun.

   -- Nie ma problemu. Dopóki się nie upiłeś, wieczór był miły-- odpowiedział po chwili milczenia. -- Muszę już kończyć. Daj mi znać później jeśli będziesz miał ochote.

   -- Dobrze -- rozpromieniałem gdy już dotarło do mnie co powiedział.-- Dam ci znać. Do usłyszenia Luhan.

Sygnał rozłączenia jeszcze chwile rozbrzmiewał w moim uchu gdy trzymałem urządzenie przy głowie. Popatrzyłem szcześliwy na Baekhyuna, który siedział na łóżku z lekkim uśmiechem.

   -- Ciastko będzie ok w ramach podziękowania -- powiedział karktujac notes, który trzymał. Zatrzymał się na chwilę i wlepił wzrok w zapisane kartki. -- Sehunnie?

   -- Hm? -- nie zrozumiałem o co chodzi.

   -- Czy ty piszesz pamiętnik?

-----------
LUHAN
-----------

   -- To był ten? -- zapytał Yixing kiedy odłożyłem telefon na stolik, w kawiarni, do której się udaliśmy.

   -- Jeśli myślisz o tym Koreańczyku to tak -- uśmiechnąłem się. Młoda kelnerka przyniosła zamówione wcześniej filiżanki, z kawą dla mnie i gorącą czekoladą dla mojego towarzysza. Uśmiechnęła się do nas przyjaźnie i lekko skłoniła odchodząc.

   -- Tak właściwie nie bez powodu cię tu zaprosiłem -- powiedział Zhang obserwując jak upijam swój napój. Popatrzyłem na niego pytająco. -- Zmieniam pracę i pomyślałem, że mógłbyś też być zainteresowany.

   -- Cieszę się, że się na to zdecydowałeś -- odpowiedziałem wzdychając w uldze. -- Mam rozumieć, że znalazłeś odpowiednie miejsce?

   -- Właśnie tu, Lu-ge -- poinformował unosząc lekko kąciki ust. -- Właściciel jest miły i mówi, że mógłbym zacząć nawet w przyszłym tygodniu. Może ty też byś spróbował?

   -- Lay, jesteś wspaniały, że o mnie pomyślałeś, ale skoro ty już się dostałeś to zapewne nie będą szukali nikogo więcej -- skinąłem głową. Rozmowa wydawała mi się nadwyraz formalna, jak na taką prowadzoną z przyjacielem.

   -- I tak proponuję byś przynajmniej zapytał, potrzebujesz pracy -- odpowiedział układając dłoń na mojej i pocieszająco ją pocierając.

   -- Przemyśle to, dobrze? -- znów skinąłem głową i postanowiłem rozliźnić atmosferę widząc, że przyjaciel zaakceptował moją odpowiedź. -- Opowiedz mi lepiej o tobie i Junminie? Tak miał na imię?

   -- Junmyeon -- westchnął chłopak. W jego oczach zauważyłem tlący się błysk, który upewnił mnie, że jest zadowolony ze zmiany tematu. -- Zaprosił mnie, jednak to ja musialem znaleźć miejsce bo on niezbyt się orientował. Był bardzo cierpliwy i zainteresowany. Miło.

   -- Gdzie poszliście? Co robiliście? Przekroczył jakieś granice? Jak było? -- zalałem go potokiem pytań. Z podekscytowania zapominając z kim mam do czynienia.

   -- Na spacer, poprostu, było miło -- na odpowiedź musiałem czekać ponad dziesięć minut co nieco mnie podirytowało. Wiedziałem jednak, że on już taki jest i szczerze nie uważałem jego odlotów jako wadę a raczej fakt czyniący z niego intrygującą osobę.

   -- Myślisz, że jest tobą zainteresowany?

   -- Nie wiem -- odpowiedział niemal natychmiast. Czyli już się nad tym zastanawiał.

   -- Kiedy mówiłeś, że podoba ci się jeden z nich -- przeniósł na mnie wzrok kiedy poruszyłem temat. -- Czy mówiłeś o nim?

Patrzył na mnie przez chwilę z nijakim wyrazem twarzy. Wiedziałem, że nie dopuszcza do siebie mojego obrazu, ponieważ głęboko nad czymś myśli. Jednak po chwilowym odpłynięciu, jego wzrok znów zaczął być obecny a twarz nieznacznie drgnęła. Wrócił na ziemię skinąwszy lekko głową, co odebrałem jako porwierdzenie moich słów. Uśmiechnąłem się szeroko. Reszta spotkania minęła nam na luźnej rozmowie. Dopiero przy barze, gdzie płaciliśmy za swoje zamówienie, przyjaciel bezwstydnie zachęcił mnie do dopytania o pracę, co ostatecznie zrobiłem.

~~

Biuro było niewielkie. Mieściło się w jednym z pomieszczeń zaplecza. Usłyszawszy zaproszenie wszedłem odważniej do środka i rozejrzałem się po pomieszczeniu. Mieściło się w nim tylko zastawione komputerem i papierami, drewniane biurko, szafa zajmująca powierzchnie całej jednej ściany, dwa, sztywne fotele po obu stronach biurka i starszy mężczyzna, który wstał na mój widok.

   -- Dzień dobry -- skłoniłem się nisko jak zawsze, w odpowiedzi dostałem tylko lekkie skinięcie, zdecydowałem się jednak kontynuować. -- Chciałbym zapytać o możliwość pracy w pańskiej kawiarni.

   -- Jako kelner? -- zapytał mężczyzna siadając spowrotem za zwoim biurkiem. Skinąłem głową. -- A nazywasz się?

   -- Lu Han -- skłoniłem się lekko. -- Mam czteroletnie doświadczenie. Skończyłem szkołę średnią z najwyższymi ocenami.

   -- Tak tak, jesteś od Yixinga? Widziałem cię z nim wcześniej -- bardziej stwierdził niż zapytał. -- Nie mam przeciwskazań. Potrzebuję personelu, jest tylko jeden warunek.

Pewnie popatrzyłem w stronę mężczyzny próbując rozszyfrować czego może wymagać na tak niskim stanowisku. Byłem gotowy na obcisłe, nieco odważne ubrania. Już wcześniej spotkałem się z takimi fetyszami i szybko przestałem się krępować z ich powodu.

   -- Zatrudniam tylko niedominujących homoseksualistów -- odpowiedział śmiertelnie poważnie a ja niekontrolowanie się zaśmiałem.

   -- Jeśli to jedyny warunek, to mogę zacząć pracę od teraz -- powiedziałem wesoło. Osoba, która obsługiwała jego i Lay'a była kobietą, co dobrze wróżyło, że pracodawca nie posiada takich zboczeń jak jego poprzedni szef. Przynajmniej taką miał nadzieję.

   -- Wiedziałem, że chłopaczek z taką słodką buzią mnie zadowoli -- odpowiedział żartobliwie. Spróbowałem ukryć jak bardzo mnie to speszyło spuszczając głowę. -- Potrzebuję jeszcze kilku informacji na twój temat więc jeśli możesz wypełnij zgłoszenie w tej chwili.

Podsunął na drugą stronę biurka plik kartek z ułożonym na nich długopisem. Niepewnie podszedłem do mebla i usiadłem na wolnym fotelu. Jak przypuszczałem - do najwygodniejszych nie należał. Zerknąłem na pierwszą stronę i od razu zacząłem wypełniać informacje o swoich podstawowych danych.

   -- A więc ma pan dwadzieścia pięć lat? -- zapytał marszcząc czoło gdy oddałem mu papiery, na które szybko rzucił okiem. Skinąłem głową i na dowód podsunąłem mu mój dowód osobisty. Przyjrzał mu się i spowrotem skierował wzrok na mnie.

   -- Skontaktuję się z panem telefonicznie, a teraz proszę iść -- powiedział mężczyzna biorąc do ręki drogiego smartphona, który leżał na jego biurku. Wstałem, skłoniłem się nisko i opuściłem pomieszczenie. Starannie i cicho zamknąłem drzwi i stanąłem orzy nich odetchnąwszy.

   -- ... jest za stary... -- dobiegł mnie głos mężczyzny, z którym przed chwilą rozmawiałem. -- Śliczny ale za stary. Musielibyśmy przekłamać.

Potrząsnąłem głową i szybko opuściłem zaplecze, by spowrotem znaleźć się w głównej części kawiarni. Przecież nie miałem prawa podsłuchiwać, nawet jeśli to co niechcący usłyszalem tak mocno mnie zaniepokoiło. Wyszedłem na zewnątrz odpychając od siebie myśli, którw pojawiły się w mojej głowie mimowolnie. Czy właściciel tej przyjemnej kawiarni ukrywał coś złego?

--------------------------------------------------------
Kto zakłada ze mną Klub Fanów tego gifa? ^^

Osobiście kocham ciało Tao *.*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro