Rozdział 5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

W końcu nadszedł najważniejszy dla nas dzień! Może nie dla mnie, a dla Shinso-kun. Skoro jest moim przyjacielem, to w sumie i dla mnie... Dzisiaj Festiwal Sportowy!

Cała moja rodzinka siedziała na trybunach, żeby kibicować Shinso i Minie-chan, i mnie. Dobrze wiedziałam, że po pierwszej konkurencji odpadnę, ale przynajmniej miałam nadzieję, że nie jako pierwsza. 

- Powodzenia, Kiku-chin! - koleżanki z klasy pogłaskały mnie po głowie - Mam nadzieję, że przyniesie nam to szczęście.

- O, Tsuragamae-san, my też! 

Nagle cała klasa i kilka osób, których nie znałam, ustawili się w kolejce i każdy mnie po kolei głaskał. W pewnym momencie Mina-chan pojawiła się i widząc tą sytuację, jedną ręką zakryła buzię przez parsknięcie śmiechem, a drugą wskazała na mnie. 

- Kiku-chan! Do All Mighta, co tu się dzieje? Jesteś jakimś talizmanem szczęścia?! Haha!

- Najwidoczniej tak - wzruszył ramionami Shinso. Wepchnął się do kolejki i mnie też chwycił za głowę - Ja też poproszę trochę szczęścia - odwrócił głowę i odszedł tak szybko, jak się pojawił. Powrócił do swojej rozgrzewki i do zagadywania ludzi. Mam nadzieję, że uda mu się zwyciężyć.

Mina i Hagakure-chan też mnie pogłaskały, bo okazało się, że latający strój sportowy stał tam cały czas. Gdy wszyscy otrzymali moją "pomoc", poczułam delikatne tyknięcie w ramię. Odwróciłam głowę, a przede mną stanęła czerwona czupryna włosów, którą poszukiwałam w tłumie. Cała czerwona na twarzy uśmiechnęłam się delikatnie i dałam kręcony kosmyk za ucho.

- Tsura-chan, ja też mogę otrzymać trochę szczęścia od ciebie? 

- O-oczywiście - spuściłam głową i poczułam, jak jego duża, ciężka ręka dotyka moich kudłów. Poczułam się wyjątkowo szczęśliwa. Miałam ogromną nadzieję, że mu to pomoże. Nie znam jego możliwości, ale skoro jest w klasie bohaterskiej, musi być tak wspaniały jak Shinso.

- Dajesz innym tyle szczęścia, jak mogę dać jakieś tobie? - podniosłam się i chciałam powiedzieć, że nic nie potrzebuję, ale on chwycił mnie za rękę i wsadził do dłoni małą spinkę do włosów z kwiatkiem - Mam nadzieję, że to choć trochę dopomoże. Powodzenia!

Odszedł i zostawił mnie całą czerwoną jak jego włosy. Schowałam mój mały podarunek do kieszeni kurtki i udałam się na linię startu.

~~~~

Wszyscy wiedzieli, że nie przejdę dalej. Tak jak prawie wszyscy z mojej klasy. Dlaczego prawie? Ponieważ Shinso-kun przeszedł! Wszyscy byliśmy tak szczęśliwi i z części naszej klasy trybun mu gorąco kibicowaliśmy. Przeszedł dalej także Kirishima-kun. 

Gdy usiadłam na trybunach, zaczęła się 3 część Festiwalu Sportowego. Z zaciśniętymi piąstkami czekaliśmy na Shinso. W końcu zaczął walczyć z zielonym brokułem. Był silny i znał dar mojego przyjaciela, ale i tak się odezwał. Nagle z ust naszej klasy wydobył się radosny okrzyk.

Wszyscy byliśmy pewni o zwycięstwie fioletowłosego, gdy nagle Chłopak Brokuł przełamał jego moc. Spojrzeliśmy na siebie zdziwieni.

- To niemożliwe - szepnęłam, łapiąc się za lekko otwarte usta.

Nikt z naszej klasy się tego nie spodziewał.

Shinso-kun przegrał.

Nagły szok przerwały nasze gratulacje. Przecież był świetny! I nie tylko my tak uważaliśmy. Gdy jego fioletowe oczy na nas spojrzały, zobaczyliśmy ogromną radość.

- Byłeś świetny! Zastanawiałeś się nad byciem pomagierem?

Gdy usłyszałam tą propozycję, byłam jeszcze bardziej szczęśliwa. Jak wszyscy z naszej klasy. Chyba nikt tak daleko nie zaszedł jak on z klasy ogólnej!

Chciałam pobiec do mojego przyjaciela, ale usłyszałam, że w następnym pojedynku miał walczyć Kirishima-kun. Stałam w przejściu. Chciałam zobaczyć jego walkę, ale Shinso-kun jest moim przyjacielem, muszę go odwiedzić. Spojrzałam smutnym wzrokiem na arenę i zniknęłam w korytarzu.

Biegłam do odpowiedniej sali i słyszałam krzyki z trybun. Zatkałam uszy i otworzyłam drzwi.

-Shinso-kun, byłeś wspaniały! - podbiegłam i chwyciłam go za ręce.

Patrzył mi w oczy, ale po chwili odwrócił się i odszedł kawałek. Milczał chwilę, a później odchrząknął wiedźmińskie "hm".

- Myślałem, że nie przyjdziesz.

- Ale... Dlaczego miałabym nie przyjść?

Milczał jeszcze przez wiele chwil. Znał odpowiedź. Wiedział, jak wygląda mój dar i wiedział, że to nie go pokocham. To było zbyt trudne dla niego. Jednak o tym nie wiedziałam. Ale pokręcił głową z uśmiechem i pogłaskał moją głowę.

- Nie ucierpiałem w żaden sposób. Spotkamy się po wszystkim na naleśnikach, okej? A teraz idź do tej papryki. Mu też się przyda porządny doping.

Uśmiechnęłam się i przytuliłam go. Pobiegłam na trybuny i oglądałam walkę, krzycząc, jakby miało to pomóc.

Tylko, że wśród krzyków nikt nie słyszał pękającego serca mojego przyjaciela...

POŁOWĘ MIAŁAM NAPISANĄ WE WRZEŚNIU. God, jaka niesystematyczność.
Ale mam nadzieję, że wam się podoba.

Takie pytanko - uważacie, że z kim powinien być Shinso?

Pozdrawiam cieplutko <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro