Chłód Północy | OneShot

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

     Wilk, Który Zabija Bez Namysłu siedział posępnie na chłodnym, płaskim kamieniu i obserwował rozrabiające kocięta. W końcu wstał, znudzony dotychczasowym zajęciem i wyszedł z jamy w kamiennej ścianie, z zamiarem udania się na polowanie.

   - Wilku, poczekaj! - usłyszał i odwrócił się w stronę źródła dźwięku.

Za nim biegł ciemny, niemal czarny kociak z szarymi paskami na oczach - Śmierć, Która Czycha Na Szlaku - jego jedyny, pierworodny syn. Mały wychamował zgrabnie obok niego, a nie jak inne kociaki, na nim. Kocur poczuł jak rozpierająca go duma, gdy patrzył na Śmierć.

   - Tak młody? - zapytał, raczej spodziewając się prośby ze strony kociaka.

   - Czy mógłbyś mnie zabrać ze sobą? Proszę tato - popatrzył na niego błagająco.

   - Wiesz, że nie możesz wychodzić z Wielkiej Groty - zauważył i zagarnął go łapą. - Ale jestś bliski mianowania na ucznia, więc teoretycznie mogę cię wziąść ze sobą - dodał, zanim kociak zdążył się rozczarować.

Śmierć pisnął radośnie, ale pod ostrym spojrzeniem ojca, natychmiast umilkł, ale w jego lekko czerwonych oczach błyskały iskierki radości. Ruszyli w kierunku wyjścia z podziemnej groty. Szli obok siebie, a ich kroki były ze sobą idealnie synchronizowane.

   - Wyglądają zupełnie tak samo. Jak jeden kot. Jedna dusza w dwóch ciałach - odezwał się zachrypnięty głos. Wilk spojrzał w tamtą stronę i zobaczył matkę swojej zmarłej partnerki - Liść, Co Wiruje Na Wietrze. Skinął z szacunkiem starszej kocicy głową, a ona odwzajemniła gest i odprowadziła ich spojrzeniem aż do wyjścia. Dopiero na zewnątrz Śmierć odważył się odezwać.

   - Dlaczego babcia nas nie zatrzymała? - zapytał, spoglądając z zaciekawieniem na swojego ojca.

   - Twoja babka od zawsze była ze mną w dobrych stosunkach - wyjaśnił kocur synowi i poprowadził go wgłąb ich terytorium. - Ufa mi i uważa, że jestem lepszy od naszej Duchowej oraz Przewodnika. Moje zdanie zawsze bierze pod uwagę jako pierwsze - dodał i pomógł synowi zejść z kamiennego uskoku.

   - Liść zawsze traktowała mnie lepiej niż inne kocięta - zauwarzył kocurek, drepcząt przy ojcu. Ciepły wiatr Pory Gorącego Słońca miło rozwiewał ich futra.

   - Pewnie dlatego, że to ja jestem twoim ojcem - Wilk wzruszył ramionami, ale Śmierć nie odebrał tego negatywnie, a wręcz przeciwnie. Dużo czasu spędził w towarzystwie ojca i wiedział, kiedy był zadowolony, a kiedy nie. Kiedy chwalił, a kiedy karał. Był jednym z niewielu, którzy całkowicie go rozumieli.

   - Pamiętasz tą rozmowę pomiędzy Duchową, a Przewodnikiem, którą podsłuchałeś jakiś czas temu? - zapytał go, gdy zatrzymali się nad urwiskiem. Pod ich łapami rozpościerał sięcały górski las.

   - Tą o mojej mamie? Tak, pamiętam - odparł i usiadł obok ojca. - Zamierzasz coś z tym zrbić? - zapytał, przekrzywiając główkę na bok.

   - Tak. Jesteś na tyle duży, że powinieneś już zrozumiał mieć i poznać pewne sprawy - miauknął usiadł na kamiennej płycie.

,,,,,

     Dwa, niemal identyczne kocury szły razem przez wąską ścieżkę między skałami. Szukali ukrytej jaskini, która była kryjówką kota, który mógł im pomóc rozwikłać tajemniczą śmierć, a raczej tajemnicze zniknięcie bliskiej im kotki. Niestety, od wielu dni nie mogli jej znaleźć.

   - Idźmy zapolować. Rozdzielny się, a może coś znajdziemy - miauknął Wilk o ruszył na zachód.

Wytropił nędznego zająca, który zjadał resztki jakiejś rośliny. Zakradł się, z zamiarem skoczenia na zwierzynę, ale przerwał mu wrzask, a później krzyk i tupot łap.

   - Tato! Znalazłem ją! Znalazłem jaskinię - zając uciekł, a Wilk westchnął i strzepnął ogonem. Jednak pomimo tego, ucieszył się, że w końcu udała im się znaleźć ową ukrytą grotę.

   - Bardzo dobrze. A zatem prowadź - nakazał i ruszył za młodszym kocurem.

Szli kilka minut, aż doszli do niewyskokiego urwiska. Był on porośnięty mnóstwem bluszczu oraz innych pnących się roślin. Tylko bystry obserwator mógł zobaczyć nieco z boku tej ściany niewielki otwór. Ale właśnie takim kotem, o sokolim wzroku był Śmierć. Ojciec i syn weszli do małego tunelu, który zaprowadził ich do jaskini.

   - Wybacz, że cię nachodzimy, ale czy to ty jesteś tym kotem, który wie wszystko, co się dzieje tu, w górach? - zapytał doniśnym głosem Wilk, nie przekraczając granicy między tunelem, a grotą.

   - Tak, to ja, Chłód Północy. A czego tu szukacie, zbłąkabi wędrowcy? - odpowiedział im tajemniczy głos kotki. Starszy kocur zmarszczył zaskoczony nos. Skądś kojarzył brzmienie tego głosu.

Ich oczom ukazała się biała kocica z czarnymi łatami. W jej bursztynowych oczach przez ułamek sekundy można było dostrzec cień zaskoczenia, ale po chwili znów przybrała kamienny i tajemniczy wyraz pyska.

   - W czym mogę pomóc, dwóm kotom z Plemienia Połódniowego Wiatru? - spytała, mierząc ich oceniającym, jak i prowokującym spojrzeniem.

Wilk patrzył na nią przez chwilę, aż zrozumiał na kogo patrzy. Przed nim stała jego ukochana, przyjaciółka i partnerka. Mech Zwisający Ze Skał. Kotka, która zmarła, a raczej zaginęła wiele księżyców temu, zaraz po narodzinach jego pierworodnego syna, Śmierci.

   - M-Mech? - miauknął głucho, zszokowany. - Mech? Mech, to naprawdę ty? - zapytał, czując wzbierającą się w nim radość na widok ukochanej kotki, której nie widział parę sezonów.

   - Teraz Chłód Północy, Wilku - odparła beznamiętnie i odwróciła się do nich tyłem. - Wracajcie do Wielkiej Groty, zanim nie będzie za późno dla was i dla waszych bliskich - rzuciła przez ramię.

   - M-Mamo! Zaczekaj! Dlaczego nie wrócisz z nami do domu - Śmierć skoczył przed siebie, ignorując ostrzegające spojrzenie ojca i Mchu.

   - Dowiesz się w swoim czasie, synu - odpowiedziała mrocznie, dziwnie wypowiadając ostatnie słowo. Po grzbietach kocurów przebiegł nieprzyjemny dreszcz.

Wilk i Śmierć, jak na komendę odwrócili się i wybiegli z jaskini i puścili się biegiem w stronę Wielkiej Groty. Każdy z nich myślał o ktoce, która okazała się być tą, której szukali.

,,,,,

     Śmierć dzielił się właśnie dosyć marnym zającem ze swoją babcią, Liściem, gdy nagle po grocie przetoczył się koci wrzask, który brzmiał niczym grom. Wszyscy zerwali się na równe łapy i rzucili się biegiem w stronę wyjścia. Pierwsi dobiegli tam Wilk, Liść oraz Śmierć. Zawsze zobaczyli tam makabryczny widok. Dwaj strażnicy, Piach Frunący Wraz Z Wiatrem oraz Pień, W Którym Mieszkają Gąsienice leżeli na ziemi z poderżniętymi gardłami. Pyski rudych bliźniaków były wykrzywione w przerażeniu. Koty zaczęły krzyczeć w panice, wycofując się wgłąb Wielkiej Groty. Powodem był, a raczej była biała kotka z czarnymi łatmi. Mech.

   - Gdy przybędzie Chłód Północy, już nic nie bęzie tak samo - wysyczała i rzuciła się na pierwsze z brzegu koty.

Jednym celnym ciosem, na ziemię posłała Liść. Starsza kocic wrzasnęła, ale nic nie zrobiła. Była w szoku, kiedy ujrzała swoją córkę, którą całe plemię uważało za martwą. Chłód Północy zacisnęła szczęki na jej gardle i przegryzła tętnicę. Odsunęła się z zakrwawionym pyskiem i patrzyła zwycięsko, jak z oczu jej matki uciekają ostatnie tchnienia życia. Gdy zmarła na jej oczach, skoczyła na równie zszokowanego Wilka. Szybkim ciosem poderżnęła mu gardło i dodatkowo zaczęła orać jego futro ostrymi jak brzytwa pazurami. Kilka kotów zaatakowało ją, ale szybko podzieliło losy Liści i Wilka. Śmierć w końcu się otrząsnął i wrzasnął zrozpaczony, kiedy zobaczył ciało swojego ojca oraz ucznia. Atakująca kotka spojrzała na niego i skoczyła w jego stronę. Zamachnęła się potężną, białą łapą i...

,,,,,

     Śmierć obudził się z krzykiem. Całe jego futro było najeżone, a po ciele spływał zimny pot. Oddychał spazmatycznie, próbując się jakkolwiek uspokoić. Rozejrzał się dookoła i z ulgą stwierdził, że znajduje się w legowisku starszych. Jego dwaj współlokatorzy, Chmura Płynąca Po Niebie i Kieł Szarżującego Niedźwiedzia patrzyli na niego zdezorientowani. Po krótkiej chwili oba starsze od niego kocury podeszły do niego i położyły się po jego obu stronach.

   - Znowu ten sam sen? - zapytał Chmura, a ciemny, niemal czarny kocur pokiwał drżąco głową.

   - Spokojnie. Wiemy, że to tylko koszmar... - zaczął Kieł, ale Śmierć
przerwał mu słabym i drżącym głosem.

   - Aż korzmar, Kle. Aż - szepnął, kuląc się na swoim posłaniu.

   - Wiemy, że to AŻ koszmar - poprawił się szary kocur - ale to już przeszłość. Pamiętaj, że zawsze ci pomożemy - byli strażnicy przytulili się do niego, pocieszająco.

   - Dziękuję wam - powiedział cicho Śmierć, powoli się uspokajając. - Ale na gdy nie zapomnę, jak Chłód Północy wymordowała mi całą rodzinę, wszystkich starszych, wszystkich uczniów oraz wszystkie kocięta - dodał i zamknał oczy.

Jego matka zadała mu wiele, bardzo poważnych ran, że dłużej nie mógł służyć jako łowca. Ta sama przykra sytuacja przytrafiła się Chmurze i Kle. A Piach i Pień przypłacili życiem, zgłoszenie się do pilnowania Wielkiej Groty.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro