"Błąd"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Miałam raz taki okres w życiu, gdzie moje ciało mówiło “dość”. Były dni i noce, gdzie żywiłam się tylko kawą i energetykami, które tylko pogłębiły mój stan. Wtedy Maddie nie wytrzymała i zapisała mnie do lekarza, który powiedział mi, że moje ciało długo nie pociągnie. Przez pewien czas nie było mnie w szkole, a nauczyciele wysyłali mi tylko kilka zadań i każdego dnia zaliczałam w ten sposób dany przedmiot. Zostały mi jeszcze przepisane tabletki na serce, ale
nie miałam pieniędzy ich kupić.
Nikomu nie powiedziałam. A teraz musiałam płacić za swoje błędy. Jasne światło nie dało mi już spać. Wtedy poczułam również wzrok dwóch osób na sobie, ale przez to, że ciągle miałam rozmazany obraz nie umiałam
ich rozpoznać.

–Twoja dziewczyna miała wiele szczęście.- powiedziała nasza szkolna
pielęgniarka.

–Właściwie to…

–Dziękuję, że pani jej pomogła.- Ethan mi przerwał.

Chwila. Co ?

–Pamiętaj, żeby o nią dbać. Jest strasznie słaba.

–Oczywiście.

Kiedy pielęgniarka nas zostawiła samych, usiadłam na łóżku.

–Mogę wiedzieć, co się stało ?.- zapytałam, łapiąc się za pulsującą głowę. Ethan poprawił się na krześle, siadając wygodniej na białym plastiku.

–Zemdlałaś, kiedy kradłaś mi amfetaminę.- odpowiedział wkurzony.

–Problem był taki, że nie chciałam jej ukraść. Chciałam tylko papierosy.

–Myślałem, że nie palisz.- zdziwił się.

–Palę tylko wtedy, kiedy tego potrzebuję.- nie zamierzałam wyjawiać mu prawdy.

–Czyli kiedy ?

–Co cię to obchodzi ?

–Najwidoczniej obchodzi, skoro zaprowadziłem cię do pielęgniarki.
Równiedobrze mogłem ci zrobić zdjęcie, kiedy leżysz tuż pod moimi nogami i wysłać to na naszą szkolną grupę.

–To czemu tego nie zrobiłeś ? Miałeś idealną okazję mnie upokorzyć przed
swoimi znajomymi jak i przed całą szkołą.

–Może to zabrzmi dziwnie, ale nie jestem jak Blake.

Zaśmiałam się.

–Ethan, proszę cię. Nie rozśmieszaj mnie. Ostatnio za jego namową
wyrzuciłeś całą zawartość mojej torebki. Przez ciebie mój referat był cały brudny.

–Owszem. Zrobiłem to.- mówił powoli.- Ale nie zrobiłbym ci większej krzywdy.
Myślisz, że dlaczego powstrzymałem go, kiedy chciał cię uderzyć, hm ?
Brzydzę się przemocą wobec kobiet, brzydzę się jakiejkolwiek przemocy.

Tego się po nim nie spodziewałam. Ethan zawsze był taki cichy, ale
momentami zachowywał się jak opętany. Nigdy nie zapomnę, kiedy pobił z chłopakami jednego typa za szkołą. Nie było mi go żal, ponieważ był strasznie natarczywy wobec mnie jak i moich znajomych. Kiedy mnie złapał za rękę, wtedy myślałam, że umrę. Miałam świeżego siniaka i strasznie mnie bolał nadgarstek, a kiedy za niego złapał krzyknęłam z bólu. Tamtego dnia jego przyjaciel Noah podszedł do mnie i udawał mojego chłopaka, aby go ode mnie odpędzić. Wtedy nawet nie zdążyłam mu podziękować.

–Ale.- przerwał mi myślenie.- To jednak nie zmienia faktu, że teraz będziemy
kwita.

–Słucham ?.- nie rozumiałam, o co mu chodzi.

–Jednak chciałaś mnie okraść.- uśmiechnął się wrednie.- A ja nie toleruje również kradzieży.

–Do tej kradzieży nie doszło. Więc nie masz za co się na mnie mścić.

–Owszem, mam. Jednak chciałaś mnie okraść. I poznałaś mój sekret.

–Nie obchodzi mnie, że ćpasz. Nikomu nie powiem, bo to nawet nie moja
sprawa.- powoli denerwowała mnie ta wymiana zdań. Mam w dupie, czy on
ćpa czy nie.

–Próby kradzieży ci tak łatwo nie daruje. Dlatego nie zdziw się, kiedy
pewnego dnia podejdę do ciebie i wcielę swój plan.- oblizał usta i wstał.- Do zobaczenia, Raven.

Wyglądał na zadowolonego z siebie, kiedy wychodził z pokoju pielęgniarki.
Oparłam się o kant łóżka, analizując wszystko, co tu zaszło. Głowa mnie
coraz bardziej bolała, kiedy tak myślałam. Westchnęłam, wstając z łóżka.

–A ty dokąd kochana ?.- pielęgniarka spojrzała na mnie karcącym wzrokiem.

–No…muszę iść na lekcje.- mruknęłam.

–O nie nie nie.- podeszła do mnie i złapała za ramiona, zmuszając, abym
usiadła z powrotem na łóżku.- Zaraz przyjdę, idę po tabletki na ból głowy.
Kiedy upewniłam się, że pielęgniarka poszła do schowka na wszelkie tabletki,
wzięłam swoją torebkę i wyszłam najciszej jak tylko mogłam. Nie miałam
zamiaru tu zostawać chodźby na chwilę. Ciągle było mi słabo, ale
zdecydowanie lepiej się czułam. Spojrzałam na telefon, miałam multum
wiadomości od Maddie. Wiedziałam, że będzie zła. Pewnie pomyśli, że ją
wystawiłam.

–Co ty tak długo byłaś w tej toalecie ?.- wstała od stołu i spojrzała na mnie.-
Ej, co się stało ? Wyglądasz, jakbyś…

–Zemdlałam.- przerwałam jej.- Ale spokojnie, byłam już u pielęgniarki.

–Jak to zemdlałaś ?! Dlaczego nie powiedziałaś mi, że źle się czujesz ?

–Wyszło to w trakcie. Nie kontrolowałam tego.- odpowiedziałam, wiedząc, że zaraz zasypie mnie jeszcze multum pytaniami.

–Pomógł ci ktoś ?.- przewróciłaś oczami.- No co ? Więc ? Kto ci pomógł ?

–Ethan Willows.
Maddie zaczęła się śmiać, jakbym właśnie powiedziała, że spotkałam swojego byłego, który się wywalił. Ale kiedy zobaczyła, że ja się wogóle nie śmieje, jej twarz zrobiła się poważna, a głos śmiechu się cichszy.

–Mówisz poważnie ?

–Nie, Maddie. Właśnie cię okłamałam, żeby zobaczyć twój niedorzeczny
wyraz twarzy.- powiedziałam sarkastycznie.

–Ethan Willows ci pomógł ? Jeszcze mi powiedz, że wziął cię na ręcę jak
jakąś pannę młodą!

–Sama się go zapytaj. Jest niestety duże prawdopodobieństwo, że właśnie tak
zrobił.

–Ale, że on ?! Przecież wy jesteście wrogami od pierwszej klasy!

–Wiesz, właśnie mnie zastanawia, dlaczego on mnie nienawidzi.- mruknęłam.- Bo niby dlaczego już od pierwszego roku zaczął mi dokuczać ? Albo mnie z kimś pomylił i teraz się na mnie mści, albo mam problem z pamięcią.

–Podejrzewam, że to drugie.- napotkała moje spojrzenie.- Dobra, jednak to
pierwsze.

–Musimy z nim pogadać. I tak trzeba to zrobić. Musimy się w końcu umówić
na ten cholerny referat.

–Racja.- przyznała Maddie.- Dzisiaj po szkole się z nimi umówimy.

–Po szkole to ja muszę biec do domu. Nie chce, aby powtórzyła się sytuacja z
wczoraj.

–Było aż tak źle ? Raven, myślę, że powinnaś to gdzieś…

–Patrz, stoi tam Ethan oraz Blake. Możemy się ich zapytać, kiedy mają czas.- przerwałam jej i poszłam w stronę wyjścia, gdzie tam właśnie palili.

–Raven…

Wolałam nie wracać do tego, co się stało. Nie chciałam znowu widzieć
wyrytych w pamięci twarzy mojego rodzeństwa, które płakało. Dlatego
odrzuciłam tą myśl i pewnym krokiem udałam się do grupki uczniów. Nie
byłam chętna się z nimi widzieć, w szczególności z Ethanem, który mnie
dzisiaj wkurzył. Co prawda, pomógł mi, ale cham mnie zaczął szantażować.

–Patrzcie, kto nas odwiedza! Kochana Raven!

Blake jak zwykle się popisywał, jak na szkolnego bad boy’a i klauna tej całej
pieprzonej szkoły. No ale cóż. W plemieniu każdy pełni jakąś funkcję.
On robi za czuba.

–Tak tak, ta co ci nieźle przyjebała.- jego uśmiech zbladł.- Przyszłam się
zapytać o ten referat z historii. Musimy go w końcu zrobić, prawda ?

–Wolę skoczyć do wybiegu z lwami w zoo niż robić z kimś takim jak ty
projekt.- odpowiedział, wkładając papierosa z powrotem do ust.

–Czekam na to…- powiedziała cicho Maddie.- W każdym razie musimy go w
końcu zrobić, prawda ?

–Owszem.- wtrącił Ethan.- Musimy.

–Słuchajcie dziewczynki.- Blake zdeptał niedopałkę i wyciągnął portfel. Na
jego dziwne “nazwanie nas” skrzywiłam się.- Dam wam tutaj kilka dolców. Zrobicie to za nas i po problemie.

–Słucham ?.- oburzyłam się.

–Wsadź sobie w dupe te pieniądze.- warknęła Maddie.

–Oj Maddie. Ty o wkładaniu wiesz najlepiej, prawda ?.- zaśmiał się.

–O ty skurwysynie.- podała mi torebkę i rzuciła się na Blake’a. Zaczęła go
okładać pięściami.

–Maddie!.- krzyknęłam, próbując ją odciągnąć od chłopaka, ale nie reagowała.

–Odsuń się.

Ethan złapał mnie za ramiona i odciągnął od zagorzałej bójki. Nigdy nie
widziałam Maddie w takiej wściekłości. Owszem, rudowłosa była bardziej
porywcza ode mnie i to bardziej ona była bliska przywaleniu komuś, to jednak nie spodziewałam się, że skoczy na Blake’a i zacznie go okładać pięściami przy szkole. Tłum się zbierał, a ja byłam bardziej zestresowana zachowaniem szalonej i agresywnej Maddie.

–Może lepiej na to nie patrz.- Ethan stanął przede mną, a ja poczułam jego
ciepły oddech.

–Chcę wiedzieć, co z Maddie!.- krzyknęłam, odsuwając się od niego, ale on pociągnął mnie za ramiona i znowu stałam przed nim. Pociągnął mnie trochę za mocno, przez co syknęłam z bólu. Ciągle miałaś tam siniaki i zadrapania.

–Ona wpadła w jakiś szał. Nie dziwię się, Blake przesadził.- powiedział cicho.

–Co on dokładnie miał na myśli ?.- zapytałam, myśląc, że może on mi
odpowie.

Zawahał się.

–Maddie powinna ci o wszystkim powiedzieć, nie ja.- odpowiedział, ciągle patrząc do tyłu.- Ściągnijcie ją w końcu z niego bo zabije mi kumpla.

–I dobrze…- mruknęłam.

–Coś mówiłaś ?.- spojrzał na mnie.

–Powiedziałam, że niedobrze, że zaraz zabije ci kumpla.- udałam przejętą.

Ile bym dała, aby Blake zniknął z powierzchni Ziemi. W końcu Maddie zeszła z Blake’a. Jej rude loki były w dużym nieładzie, a ubrania brudne od ziemi i potargane. Oddychała ciężko i głośno. Ciągle była w adrenalinie.
Złapałam ją za rękę.

–Maddie, chodź.- powiedziałam, ale ona nie reagowała. Zamiast tego
krzyknęła do Blake’a:

–Mam nadzieje, że twoja przyszła dziewczyna zrobi ci taki sam syf jak
Anastasia! Albo nawet i kurwa gorszy!
Wszyscy zamilkli, a Ethan rozszerzył swoje niebieskie tęczówki. Maddie
powiedziała coś, czego później będzie żałować.

–O ty suko!.-Blake ruszył w stronę dziewczyny, ale został powstrzymany przez Noah i Ethana.

–Chłopie! Uspokój się!.- krzyknął Noah.

–Idziemy, Maddie.- warknęłam i zabrałam dziewczynę do pielęgniarki.
Trochę się narażałam idąc tam, ale nie przejmowałam się tym tak bardzo. W
tym momencie włączył się we mnie instynkt macierzyński i musiałam się zająć przyjaciółką. Weszłyśmy do pokoju, a pielęgniarka spojrzała na mnie jak na przestępcę.

–Uciekłaś!

–Wie pani…

–Pewnie na schadzkę ze swoim chłopakiem. Rozumiem to totalnie. Wiecie, za moich czasów też tak robiłam!.- zaśmiała się.

–To bardzo fajnie, ale Ethan nie jest…

–Ethan to taki miły chłopak. Lepiej nie mogłaś trafić.- puściła mi oczko, a ja się
zarumieniłam.- Oh, Maddie co ty sobie zrobiłaś ?

–Cóż.- przewróciła oczami.- Może lepiej nie będę mówić.

–W każdym razie zaraz coś zaradzę.- podeszła do szafki i wyciągnęła z niej
maść.- To pomoże na twoje dość duże siniaki.

–Dziękuję.

–A ty dziecko ? Jak się czujesz ?

–Zdecydowanie lepiej, dziękuję.- uśmiechnęłam się lekko.

–Twój chłopak wyglądał na bardzo zmartwionego. Trzymał cię tak kurczowo, że nawet nie chciał cię puścić. Wyobrażasz sobie ?

–Taa…z pewnością.- odpowiedziałam dość arogancko. Dobrze wiem, że
Ethan mnie nienawidzi. I nawet nie wiem dlaczego.

–Już.- kobieta uśmiechnęła się.- Uważajcie na siebie, dziewczyny!

–Oczywiście.- Maddie uśmiechnęła się sztucznie. Zabrałam swoją i przyjaciółki torebkę i poszłyśmy na korytarz.

–Odwołali nam dwie ostatnie lekcje.- zaśmiała się.- A już myślałam, że ten
dzień będzie najgorszy.

–Co Blake miał na myśli ? I co TY miałaś na myśli ?.- zapytałam, mając już
dość domyślania się.

–Mówiłam już, że powiem ci w odpowiednim czasie.

–Jasne.- zaśmiałam się gorzko.
Skoro nie chciała mi powiedzieć, to okej. Może się sama dowiem, albo nie.
Przewróciłam oczami i podałam jej torebkę.

–Skoro mamy odwołane ostatnie dwie lekcje to w takim razie idę do domu. Do
zobaczenia jutro.

Wyszłam ze szkoły szybkim krokiem. Chodź wiedziałam, że o tej godzinie
matka pewnie leży nawalone w mieście, a tata znowu w klubie, to jednak czułam dziwne obawy.

Od: Ress brat idiota
Wracaj szybko do domu, proszę
Bez zastanowienia włączyłam sprinta.

Bez zastanowienia włączyłam sprinta.

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał!
Miłego dnia/nocy!❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro