rozdział 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Szłam jak zawsze ciemną uliczką do domu. Było zimno i ciemno, szłam sama. Mama zawsze mnie ostrzega żeby nie iść tędy bo tą drogą zawsze chodzą złodzieje i gwałciciele. Ja się nie boje bo wiem że jeśli ktoś mi zrobi krzywdę to bedzie się liczył z moją drużyną. Bozatym ja jestem szefem tej uliczki ja jestem szefem tej drużyny i do tego jestem ich przyjaciółką.
Stanełam przed dużym blokiem który swoim wyglondem odstrasza wszystkich chętnych kupców ale tu mieszka moja kompania i ja. Tu raczej mieszkają osoby biedne lub osoby kture chcą mieć święty spokuj.
Weszłam do tego budynku śmierdziało tu zglinizną, trudno się dziwić jeśli tu jest wiecej grzyba na ścianie niż aQ w całym budynku.
Wkońcu wkroczyłam do mojego domu. Ma trzy pokoje z kuchnią i łazienką, brzmi nie źle co nie? Ach, można by było dyskutować bo ja mieszkam z staszą siostrą z młodszym bratem i bratem bliżniakiem. A jeszcze z nami mieszka oczywiście mama i tata. Nie mam co narzekać na nude.

mama-Witaj Wiki, jak tam w szkole?- spytała się z zaciekawieniem

Ja-Dobrze, dobrze. Co jest na obiad?

Mama-Mamy dzisiaj rybe. Sąsiad przyjechał wkońcu z sąsiedniego miasta portowego i przywiuzł tyle ryb że starczy nam na cały tydzień.

Ja- Eee a kiedy wruci tata z pracy?- spytałam nie pewnie.
Tata pracuje w produkcji konserw. Cięszko pracuje a dotego długo go nie ma. Nie widziałam go od bardzo dawna, tęsknie za nim.

Mama- Wruci do domu jutro córciu.-Pogłaskała mnie po głowie
-teraz idź do pokoju i odrup zadanie domowe a zaniedługo zawołam was na obiad.

Powędrowałam do mojego pokoju, dziele go z moją starszą siostrą Zofią.
Ona jest bardzo wkurzająca, naokrągło muwi o chłopakach i ona ogulnie miała wiecej chłopaków niż ja dobrych ocen z angielskiego 😏😏😏.
Ten pokuj nie jest duży, po prawej stronie jest piętrowe łużko, ja śpie na góże. Po za ty tam jest jeszcze duży regał tam trzymamy książki i jakieś pierdoły. Na wprost mamy komode, ja tam akurat trzymam ubrania. Zapomniałam bym jeszcze mamy balkon. Raczej tam siedze ja niż moja siostra ale ok. Po lewej stronie akurat jest biurko i półki.
Mojej siostry jeszcze nie było, pewnie znowu się szlaja z tymi chłopakami ale co mi do tego. Wracając miałam szanse w spokoju odrobić lekcje. Wkońcu!!!
Skoczyłam do biórka odrabiać zadanie domowe bo miałam coś warznego do powiedzenia mojej drurzynie.
Nagle wpadł mój brat bliźniak czyli Marek.

-Witaj sis jak tam w szkole?-Powiedział z pełną radością

-Spoko spoko Adrian znowu podskakuje do naszego gangu trzeba bedzie coś tym zrobić.

-hmmm, myśle że trzeba go zlikwidować- i uderzył w ściane pięścią

- obgadamy to na zebraniu mordo ale teraz nie przeszkadzaj mi mam zadanie do zrobienia....

- jakie?

- Ach anglik...

-zrubmy razem zadania szypciej zrobimy niż osobno a pozatym potrzebuje osoby która umie matme a ty tą osobą jesteś.

- niech ci będzie.

Marek szybko wybiegł z pokoju i  po kilku sekundach wrucił z stertą książek.

Marek-Mam tutaj zadanie z polaka, kilka zadań z matmy, naszą kochaną fizyke i na końcu oczywiście anglik. Nowy rekort!!!- Powiedział to z lekką ironią

Ja-Widze, ale ja mam zadania z chemi, anglika,gegry i wosu.

Marek-No to jedziemy z tym koksem.

No to zaczeliśmy robić te zadania, nie będe tego opisywać jakie tam syzyfowe prace były ale opisze jak wygląda Zofia i moi bracia bo to bedzie troche ciekawsze niż zadanie z fizyki.
No dobra zacznijmy od Zofi
Jest szczupła i wysoka ma bląd włosy oraz ma brązowe jak gówno oczy. Zawsze ubiera się półgodziny i jej cechą jest że maluje jak Monet lub jak jakiś inny artysta z epoki huj wie jakiej.
Dobra dobra teraz czas na Marka.
Jest mojego wzrostu takiego obojetnego. Ma brązowe włosy i ma taki sam kolor oczu. Jest szczupły i ćwiczy bieganko. I można to uznać za plus bo kurde kiedy się wkurwie to spiernicza jak Sonic Bóg wie gdzie. Zapomniała bym umi jeszcze muwić po czterech jezykach. Po
-Angielsku
-Niemiecku
- Rosyjsku
-Norwesku
Oczywiście nie licze już Polskiego ale to już inna bajka.
Został jeszcze mój najmłodszy brat, czyli Noa
Ma dopiero 12 lat i już opracuwuje komputery. Rozkreca wrzystko co popadnie, tylko mojej noki 3310 nie udało się mu rozkręcić.I to moge dać mu na plus. Dobra wracamy do wyglądu, jest najniszy z nas wrzystkich ale najbardziej uroczy, ma bląd włosy i ma brązowe oczy, też jest szczupły.
Myślisie że to koniec? Ha to się kurwa myliliście. Zostałam jeszcze ja, szef gangu wschodniego jak też inaczej muwimy gangu feniksa. Puźniej bede opisywać historie gangu bo kurwa co za dużo to nie zdrowo.
Dobra wracając jak już wiecie mam na imie Wiki jestem zwrostem podobna do Marka ale nie wiecie że ja mam ciemny bląd włosy i że ja jedyna z rodziny mam błekitne oczy. Jestem szczupła i bardzo wysportowana. Znam kilka sztuk walki i mam matematyczne oraz strategiczne myślenie. To jest bardzo potrzebne na moim stanowisku ale za chuja nie umiem nauczyć się jakiegoś jezyka.
Dobra został jeszcze wiek to tak
Zofia ma 17 lat
Ja  i Marek mamy 15 lat
A już wiecie to Noa ma 12 lat.
No już wiecie coś o mnie i troche o moim rodzeństwie to już możemy wracać do dalszej histori.

Matek- Iii skończyliśmy, myślałem że bedzie to trwało dłużej.

-Ja też tak myślałam.-Wstałam z podłogi-Aje mnie kregosłup boli.

-Widzisz staroś nie jarosć ha ha

-ha ha bardzo śmieszne Marek. Kiedy byś ćwiczył tyle co ja to też by cię tak kregosłup bolał.

- No wiem ile trenujesz.

- Dzieci obiad!!!

-Marek-No wkońcu umieram z głodu!

Poszliśmy do małej kuchni, wrzysy na nas już czekali oprucz taty.

Mama-Podano do stołu-Powiedziała z czułością.

Podała dużą tace z rybą i saładką jażynową.

Noa-Wygląda smacznie-Powiedział z słodyczą

Zofia-Mmm wkońcu coś innego niż zupy.
{Moje myśli} kiedy ma się do wykarmienia cztery pyski to się nie dziwie. Pozatym nie mamy tyle pieniedzy na wrzystko co bedziemy chciała.
Zabrałam swoją porcje i zobaczyłam na zegar. Zostało mi tylko 10 min trzeba się pośpieszyć. Połknełam ostatni kawałek ryby i posłałam wzrok Markowi by zbierał swoją tłustą dupę.Wstałam ze stołu.

Ja- Żegnam was obiad był nie ziemski wychodzę zaniedługo wruce do tej zacnej rezydencji.

Popatrzyli się na mnie z zdziwieniem.

Zofia- Coś było w tej rybie?

Ja-Spokojnie, chodz Marek czas na nas.

Nie zdążyli powiedzieć a ja z bratem zbiegaliśmy z zchodów na dół. Wyszliśmy na pole i poszliśmy w strone ciemnego lasu. Mijaliśmy drzewa i krzaki i szliśmy dalej w ciemny las. Wyszliśmy wkońcu na polane która była oświecona przez sierp księżyca.
Na polanie znajdowała się duża skała która była obrośnięta przez krzak jeżyny. Troche dalej rusł duży dąb a na nim był domek na drzewie. Po polanie już były widać poruszające cienie.
Ruszyłam w strone wielkiego głazu i wskoczyłam na niego.

Ja- Zaczynamy zebranie naszego gangu feniksa!!!





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro