Rozdział 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*Fuuton: Cienisty Wiatr!

(*Cienisty Wiatr- ta techinka pozwala ci (bo tylko ty ją umiesz, bo sama ją wymyśliłaś)  „wejść w wiart". Czyli stajesz się niewidzialna/niewidoczna, jesteś prawie bezszelestna, jesteś szybka jak wiatr.)

*********
Zrobiło się wietrznie. ONI byli troszeczkę zdziwieni.
Zaczełam „wchodzić do wiatru". Podeszłam do czarnookiego.
-Zobaczysz.... Ucieknę wam i JEMU... -Odwrócił się, jednak ja podążałam za jego plecami-A dla zmocnienia tej techniki... -zrobiłam znak-Kiri Gakure No Jutsu! -mgła pogorszyła ich sytuacje.
-Wyłaź! -chciałam coś powiedzieć ale zasłabłam, przez co przez sekundę było mnie widać.
-Mam szansę ucieć! - myślałam
-Ż-żegnam! -wbiegłam w las

Biegłam tak z 2 godziny. Jednak nie dałam Rady i zemdlałam...

Moje powieki drżały...
-Budzi się! -usłyszałam znajomy głos, którego tak dawno nie słyszałam
-T-to... Ty? -zapytałam słabo
-Wiesz... -zaśmiała się i pomogła mi wstać do pozycji siedzącej. Otworzyłam oczy. Spojrzałam w bok gdzie stała brązowowłosa dziewczyna. Łzy napłynęły mi do oczu. Szybko ją przytuliłam.
-Tęskniłam! -krzyczałam jej do ramienia
-Ja też...! -poczułam ciecz na moim ramieniu. Pewnie także płakała.

Po 2 minutach odkleiłyśmy się od siebie.
-Gdzie byłaś przez ten czas.... Nanako? -usiadła obok mnie
-Wiesz.... Akatsuki mnie porwało... -zdziwiłam się
-J-jak to? Po co? -Nie widziałam niebieskookiej od BARDZO dawna. W zasadzie dwa miesiące po porwaniu Gaary przez „Brzask " Znikneła.

-Powiedzieli że jestem silną Kunoichi. I że mogę im się przydać-słuchałam jej uważnie-Ale po dwóch tygodniach, uciekłam im-w tym momencie wstała-Zaraz przyjdę-wyszła gdzieś

Wróciła po pięciu minutach z tacą w dłoniach.
-To dla ciebie jedzenie-położyła tackę na komodę-Na czym to ja? -spytała
-Na: „Ale po dwóch tygodniach, uciekłam im "-odpowiedziałam
-Ach! No tak! -usiadła zpowrotem- Chciałam wrócić ale.... Znaleźli by mnie tam. Znalazłam więc wioskę po nazwą „niebo". I tu zamieszkałam. -przestała opowiadać
-Więc... Jesteśmy w wiosce Nieba? -pokiwała głową twierdząco-No dobra... A... Od ilu tu leżę? -zmyśliła się
-Od... Dwóch dni? -spojrzałam na moje jedzenie. Były to kanapki i sok pomarańczowy. Aż zaburczało mi w brzuchu, Nanako to usłyszała-Jedz! To dla ciebie! -Zrobiłam jak kazała

-Pychne! -powiedziałam niewyraźnie
-Nie mówi się z pełnymi ustami! -zaśmiała się

Zjadłam to co mi podała.
-Smakowało? -spytała
-Hai! -uśmiechnełam się
-(Imię)... -spoważniała-Kiedy byłam w Akatsuki... -zatrzymała się
-Co się stało? -przymrużyłam oczy
-Widziałam go... -Spiełam się-Widziałam Itachiego... -Moje źrenice zmniejszyły się. W-widziała go?
-I co? -zapytałam
-On cię szuka (Imię)... -chwyciła mnie za dłoń-I zaczyna przeszukiwać wioski w poszukiwaniu ciebie lub mnie (Ekhem...! Bo Moja OC ogólnie jest waszą najlepszą przyjaciółką. I on myśli że ona może wiedzieć gdzie jest). I zaczyna od wioski nieba... -wstała-chodź... Zaprowadze co gdzieś... -także wstałam i poszłam bez słowa za nią.

Otworzyła drzwi do jakiegoś dojo (jak się pisze? ;-;). Weszłyśmy do pomieszczenia. Na środku siedział jakiś dziadek w sądzie krzyżnym.
-Oczekiwałem ciebie... (Imię)... -przwmówił
-Skąd wiesz jak mam na imię? -spytałam go siadając z Nanako przed nim.
-Nanako mi powiedziała-spojrzałam na niebieskooką. Wzrok miała wbity w podłogę-Wiesz kto to Avatar? -spytał
-Pytanie. To osoba która panuje nad czterema żywiołami, może porozumiewać się z światem duchów i wejść w stan Avatara-odpowiedziałam
-Coś tam wiesz... -zrobił pauzę-A czy wiesz, że ty nim jesteś? -zdziwiłam się
-j-jak to?! -wstałam. Moja przyjaciółka teraz się ockneła. Kiedy zobaczyła że stoję, skarciła mnie wzrokiem.
-(Imię)  usiądź. -powiedział spokojnie staruszek. Zrobiłam to-Daj mi wytłumaczyć. Urodziłaś się tu w wiosce nieba. Twój ojcieć został zamordowany.
Po tym zdarzeniu twoja  matka zabrała cię i udała się do wioski Liścia. Dalej to chyba wiesz... -pokiwałam głową-Dobrze... -spojrzał na niebieskooką-Dalej jej powiesz... Nanako-wstał i gdzieś wyszedł. Spojrzałam na nią.
-Okej... W jakiś sposób jesteśmy powiązane-Wyszłyśmy. Chodziłyśmy, aż w końcu Usiadłyśmy pod drzewem wiśni.

-Jak? -spojrzała w niebo
-Nie wiem... Ale jesteśmy podobne-nie rozumiałam jej-Twoja energia polega na Ying i Yang. Masz Byakugana, na twojej prawej ręce od strony wewnętrznej pojawia się znak Ying i Yang. Możesz czerpać z niego chakre. Możesz używać czterech żywiołów-mówiła

-A co z tobą jest to powiązane? -spojrzała na mnie
-Też mam energię Ying i Yang, tylko że na lewej ręce. Zamiast Byakugana mam Sharingana. Ale to chyba wiadome, bo jestem z Klanu Uchiha. Też mogę używać czterech żywiołów, ale tylko w technikach ninja. Kontrolować żywiołów jak Avatar nie mogę. Prócz dwóch, czyli woda i ogień. -skończyła
-Czyli... W jakiś niewyjaśniony sposób jesteśmy spokrewnienione? -powiedziała „Tak "-czyli ja bardziej kontroluję Ziemię i wiatr, tak? -już miała odpowiedzieć, ale przybiegł jakiś blądyn
-Przyjechał! Pan świata Shinobi przyleciał! -obie się zdziwiłyśmy i wystraszyłyśmy. Nanako chwyciła mnie za ręke i biegła.

Zatrzymała się. Trochę się trzęsła.
-Co jej jest? -spytałam siebie w myślach. Pociągnęła mnie do siebie. Złączyła szybko dłonie i krzyknęła.
-Suiton: Wodna Niewidzialność! -dotkneła mojego ramienia, przez co zaczełam znikać-Biegnij lub skę gdzieś schowaj... -rozkazała. Pobiegłam za drzewo.
-Witaj... Nanako... -powiedział znany głos...

*********
Jak się spodobało?

Możecie pisać kto to jest ^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro