rozdział 13

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- I co? Znalazłyście coś? - Zapytała Szczawiowa Gwiazda Stokrocią Sadzawkę, Wilczy Ogon i Iskrzący Kwiat.

- Nie, nie było tam nic podejrzanego - Miauknęła Wilczy Ogon z powagą - Może to nie był kot?

- Nie, to na pewno był jakiś kot... A ty Stokrocia Sadzawko coś zauważyłaś? - Kotka wpatrywała się w nią ale za chwilę przypomniała sobie że to ją pyta Szczawiowa Gwiazda.

- Nic...  Chyba... - przypomniała sobie uczucie bycia obserwowaną, wtedy gdy były na wierzbowej polanie.

- No dobrze... Możecie iść.

Wilczy Ogon i Iskrzący Kwiat poszły coś zjeść a Stokrocia Sadzawka poszła w głąb legowiska i zaczeła sortować zioła. 

- Ciekawe gdzie jest Jeziorne Serce - myślała kotka.

- Hejka Stokrocia Sadzawko, co robisz? Zebrałem trochę ziół tak jak prosiłaś - Miauknął Jeziorne Serce który do niej właśnie podszedł.

- Ale ja ci nie kazałam zebrać ziół, pewnie źle usłyszałeś.

- Nie, dobrze słyszałem. Słyszałem też że przydadzą nam się na to co nadejdzie... - Przerwał a Stokrocia Sadzawka nie mogła odczytać wyrazu jego pyska.

- Może się przejadłeś? - Miauknęła z coraz większym strachem w głosie.

- Na prawdę! nie przesłyszało mi się! - odparł z pewnością Jeziorne Serce.

- No nic, na pewną się przydadzą... - Do tego co ma nadejść - dodała w myślach.

Następnego poranka w powietrzu było czuć że coś ma się dziać. Kotka dobrze to wiedziała.

- Stokrocia Sadzawko - Podeszła do niej Bryzowy Księżyc - Czy mogłabyś dać mi coś na ból gardła? od rana mnie męczy - dodała z wyraźnym zmęczeniem.

- Oczywiście, chodź to ci dam.

Stokrocia Sadzawka zaprowadziła kotkę na polanę w jej legowisku, po czy poszła po trochę wrotyczy i podała ją kotce.

- Proszę, a dać ci coś na sen? Wyglądasz jakbyś nie spała tak długo jak gwiazdy istnieją.

- Tak - Odparła zmęczona Bryzowy Księżyc.

- Poczekaj chwilkę, dobrze? - Stokrocia Sadzawka poszła po mak i podała kotce dwa ziarenka - Zjedz to pomoże ci zasnąć.

- Dziękuję.

Bryzowy Księżyc wyszła z legowiska wtedy gdy Jeziorne Serce wchodził.

- Coś się stało?

- Nie, po prostu chciała coś na ból gardła.

- spoko - Miauknął sztywno.

Czyżby coś przed nią ukrywał? Przecież kiedyś był jej uczniem!

- O co chodzi Jeziorne Serce? - Zapytała z troską kotka

- Bo... Odnalazłem swoja matkę... - popatrzył na nią po czym odwrócił wzrok.

Kotka nie wiedziała co powiedzieć. odnalazł ją? czy to może być prawda?

- Gdy byłem w lesie znalazłem ją ranną... Pomogłem jej a ona mi opowiedziała... O tym wszystkim... Mówiła że należała kiedyś do klanu Sosnowego Nieba...

- A znasz jej imię? - zapytała Stokrocia Sadzawka.

- Tak, nazywa się Jabłoń... W klanie Jabłkowa Pręga...

- Ta Jabłkowa Pręga?! - syknęła Stokrocia Sadzawka.

- Znasz ją? - Zapytał z nadzieją w głosie Jeziorne Serce.

- Gdybyś zapytał starszyzny to by księżyc zajęło opowiadanie wszystkiego o niej... Tyle jest o niej historii... Ale nie możesz się z nią zadawać! Najlepiej by było gdybyś o niej zapomniał...

- Dlaczego?! to moja mama!

- W życiu skrzywdziła wiele kotów... Między innymi matkę Mglistego Wzgórza... Trawiastego Wąsa...

- Nie wiedziałem - Miauknął z smutkiem Jeziorne Serce.

- Nie możesz się z nią widywać! Ona jest niebezpieczna.

- Nie jestem kociakiem! Okej, zabiła jednego kota i co? tylko dlatego jest taka niebezpieczna?!

- To nie był byle jaki kot! to była matka Mglistego Wzgórza! Kto w takim razie cię przygarnął?! - Stokrocia Sadzawka zobaczyła że to co powiedziała, nawet nie ruszyło Jeziornego Serca - No oczywiście, tobie przecież nie jest przykro że Mgliste Wzgórze nie żyje! To nie była przecież twoja prawdziwa matka! - Stokrocia Sadzawka dopiero teraz zrozumiała co takiego właśnie powiedziała... 

- To nie prawda. ale zmieniam klan...

Kotka zamarła. Zmienia klan? Tylko prze tą rozmowę...?

- Chciałem ci powiedzieć... Że odchodzę to mojej mamy...

- Proszę bardzo, odejdź z klanu tylko dlatego że znalazłeś swoją mamę która zabijała koty dla zabawy... Mam tylko nadzieję że nie będziesz taki jak ona... - Kotka wyszła z legowiska bo nie chciała na niego patrzeć. Jak on mógł?! łzy lały jej się po policzku, a ona wybiegła do lasu.

- Stokrocia Sadzawko! Zaczekaj! - Kotka dobrze wiedziała że to Jeziorne Serce ją woła ale nadal biegła. Nie chciała się zatrzymywać, nie chciała na niego patrzeć, chciała po prostu zniknąć...

- Stokrocia... - usłyszała tylko tyle bo nie zauważyła i wpadła do rzeki, a cały świat zawirował jej przed oczami...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro