Cierpki posmak moralności

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Chłodne pomieszczenie utrzymywało specyficzny zapach, który dało się wyczuć w każdym szpitalu, jednak ten był wymieszany z wonią krwi i leków, które intensywnie drażniły nozdrza osób nieprzyzwyczajonych do tego zapachu. Pielęgniarki mimo to nosiły białe maseczki, zakrywające ich twarze – dzięki modernistycznym filtrom, ich drogi oddechowe były bezpieczne i nie musiały się martwić zarażeniem drogą powietrzną. W ośrodku nie pracowało ich wiele. Pięć kobiet w różnym wieku krzątało się pomiędzy metalowymi łóżkami, które były zajmowane przez pacjentów. Pracowało tu jeszcze trzech mężczyzn, dwóch z nich pracowało jako ochroniarze, a ostatni dowodził dostawą wyposażenia i asortymentu, jak i samym transportem domniemanych klientów. Oni wszyscy natomiast byli pod jurysdykcją pani doktor Notis. To do niej należał ośrodek, a jej pracownicy należeli do wtajemniczonego grona i pomagali jej przy badaniach oraz eksperymentach, które doktor lubiła nazywać przyszłościowymi.

Jeden z pacjentów jęknął z bólu, gdy czarnowłosa pielęgniarka wbiła mu igłę w ramię. Młody mężczyzna spojrzał na nią z niezadowoloną miną, próbując coś powiedzieć. Kobieta jednak kontynuowała swoje obowiązki zobojętniała na skargi, dlatego podłączyła do wenflonu rurkę dość szerokiej średnicy, a po chwili z maszyny na stoliku popłynął żółtawy płyn. Pacjent przez chwilę się trząsł, ale przestał, kiedy z ust wypłynęła mu kolorowa piana, a sam stracił przytomność. Pielęgniarka upewniła się, że pasy bezpieczeństwa są prawidłowo założone na nadgarstkach i kostkach mężczyzny, po czym ruszyła do następnej osoby.

W podobny sposób pracowała każda kobieta. Aktualnie trwały badania nad nową substancją, którą stworzyła doktor Notis, chcąc zniwelować wady słuchu. W związku z tym, każdy z pacjentów był głuchy bądź niedosłyszący i bez wyjątku przeszli przez fazy testów, aby sprawdzić czy nadawali się do przeprowadzenia nowej metody leczenia. Z dziesiątki wybranych, szóstka miała tę możliwość. Pozostałych kazał się pozbyć dyrektor Trict, oczywiście za pośrednictwem Notis.

Praca nagle zamarła, gdy do pomieszczenia wszedł jeden z ochroniarzy, podchodząc do stanowiska komunikacyjnego. Pielęgniarki zwróciły na niego wzrok, a on zaczął uruchamiać ekran znajdujący się w sali.

— Doktor Oversia Notis wreszcie występuje na Gali Ewolucjonistów — oznajmił, wskazując na obraz.

Wszyscy na nią spojrzeli. Byłoby ciężko jej nie zauważyć. Gala Ewolucjonistów była ekstrawaganckim wydarzeniem, jednak wszyscy ją oglądali. Nikt nie był do tego przymuszony, aczkolwiek wszystkie ekrany, zhologramowane obrazy czy inne komunikatory starały się pokazywać ją całemu światu. Gala nie stanowiła żadnego rozrywkowego reality show czy zwyczajnego rozdania nagród. Miały mówić o poczynaniach cywilizacji, o postępie oraz ewolucji. Każda dziedzina nauki miała znaczenie, ponieważ każda mogła uczynić życie ludzkie lepszym i nowocześniejszym. Dzisiejsza gala miała być jeszcze bardziej niezwykła, niż w poprzednich latach, ponieważ przy mównicy stanęła właśnie jedna z najbardziej niesławnych osobistości.

Doktor Oversia Notis wyprostowała się i uśmiechnęła się, ni do siebie, ni do milionów widzów. Wielu widziało w tym uśmiechu szczerość, pasję do nauki w dziedzinie chemii i biologii, a także duxologii. Sądzili, że jest oddana ludzkości i dąży do wspaniałej ewolucji. Ludzie jednak patrzyli na nią z zazdrością. Obserwowali ją i posępnie negowali jej egoistyczny tryumf, którego dokonała tylko dla swojej sławy i pieniędzy. Istniała też Opozycja, Opozycja Notis' Laboratory, która walczyła o odebranie finansów i wpływów Oversii. To ich ludzie teraz starali się przeszkodzić w Gali Ewolucjonistów, wiele mężczyzn i kobiet nie chciało dopuścić do tego wydarzenia, ze strachu przed kobietą, która według nich ześle na nich tylko i wyłącznie śmierć. Ochrona powstrzymywała ich mizerne próby, nie pozwalając przejść dalej. Całe widowisko mógł zobaczyć każdy, tak samo jak i Oversię.

Wciąż stała przy mównicy, niewzruszona reakcjami widowni, a uśmiech ostatecznie został przerwany przez otwarte usta.

— Nasz świat jeszcze nigdy nie zaszedł tak daleko! — Jej ochrypły głos utkwił w każdym, kto teraz jej słuchał. To była jej chwila.

/ / / / /

Został wydany huczny bal w Centralnym Ośrodku Medycznym w Criti. Miasto było słynne z wielu osób, które zdołały zdobyć sławę i uznanie wśród ludzi, dlatego ośrodek nie raz stawał się miejscem do wykwintnych zabaw. Tym razem zgromadzeni świętowali sukces doktor Notis. Kobieta starała się osiągnąć wiele w życiu i właśnie spełniło się jedno z jej najskrytszych marzeń. Wystąpiła przy mównicy, na samej Gali Ewolucjonistów.

Oversia wyszła naprzeciw grupce ludzi, chcących jej pogratulować. Nie zwracała na nich szczególnej uwagi – w końcu to nie oni się liczyli. Co prawda, powstrzymywała się od pogardy, ponieważ była do tego zmuszona. Jeśli chciała, żeby wiara w słuszność jej działań była wystarczająca, musiała się poświęcić i utwierdzać w tym przekonaniu każdego. Dla zwykłego i prostego człowieka mogłoby to sprawić problem, ale kobieta radziła sobie z tym bez problemu. Obszerna wiedza i doświadczenie, nie tylko w dziedzinach medycyny, pomagały również przeprowadzać rozmowy w konkretny sposób. Większość nazwałaby to manipulacją i szerzeniem kłamstw, ale Notis była przekonana, że przekazuje ludziom gorszym to, czego potrzebują. Nie widziała w tym niczego niestosownego, przecież i tak żyją w głupich, pazernych przeświadczeniach.

Uniosła kuriozalnie wyglądający kieliszek i wzniosła toast wraz z innymi gośćmi, utrzymując na twarzy uśmiech. Przechyliła naczynie i wlała musujące, białe wino do swoich ust, delektując się wybornym smakiem alkoholu. Czuła, jak napój przyjemnie rozgrzewa jej gardło. Lekki szum w głowie również okazał się otrzeźwiający. Nagle zechciała pozostać na balu dłużej, niż planowała. Mogła tutaj spokojnie napawać się zwycięstwem.

Gala Ewolucjonistów będzie pokrywać finanse wszystkich jej przyszłych badań. W przeciągu paru lat zdoła, oczywiście dzięki wsparciu, poszerzyć swoją działalność i ją usprawnić. Sprawa nieco się komplikowała, ze względu na instytucję, którą ukrywała przed światem, ale to ona była kluczem do jej głównych działań. Nie pragnęła niczego innego, niż pomyślnej ewolucji człowieka i stworzonego przez niego społeczeństwa. Cóż, tyczyło się to również rozmaitych działalności i jego granic, ale wierzyła, że ludzi czeka coś więcej.

Oversia, wraz z innymi przeszła dalej do głównej sali, gdzie rozstawione stoły czekały na gości. Na wielkim, hologramowym obrazie transmitowana była powtórka z gali, chociaż tuż obok odbywał się koncert na żywo. Notis nie mogła przestać przysłuchiwać się przepięknym i wyraźnym dźwiękom, które wydawały instrumenty. Sprawiały, że zaczynała doceniać te nudne chwile w życiu, których nie mogła przeznaczyć na dalsze prowadzenie badań. Nie lubiła stać bezczynnie, a patrzenie na stojący w miejscu świat przyprowadzało wiele negatywnych emocji. Powoli ogarniało ją coś w rodzaju frustracji. Jednak unikała pokazywania tego po sobie. Muzyka jej to ułatwiała.

— Co teraz pani zamierza zrobić? — jeden z bogato ubranych mężczyzn zapytał, przysiadając się do stolika. — Zlikwidować wszystkie choroby? Ocalić ludzkość od szalejących wirusów?

Oversia spojrzała na człowieka i zauważyła, że był już w podeszłym wieku, co zdradzały liczne zmarszczki i posiwiałe włosy. Zwróciła swoje ciało w jego stronę, żeby pokazać zainteresowanie rozmową i osobą.

— A nie uważa pan, że to są marzenia wszystkich doktorów? — Rozmówca wydał się rozkojarzony, ale uśmiechnął się nieznacznie i wziął łyk wina. — Nie powinniśmy być ograniczeni, a ludzkość taka jest. Powinno się nas nazwać behawioralnymi.

— Chce pani doktor coś przez to przekazać? — Pochylił się nad blatem stołu.

— Twierdzą, że wszystko co dotyczy człowieka, już odkryliśmy. Och, jak bardzo się mylą. Nasz organizm to tajemnica. Nasz mózg oraz rozsądek, emocje... wszystko czym się kierujemy: wciąż jest dla nas nieznane. Mój sukces to dopiero początek, ponieważ zamierzam doprowadzić do ewolucji.

— Ewolucji nauki? — do rozmowy dołączyła się panna w błyszczącej sukni.

— Ewolucji człowieka — odparła, zbliżając kieliszek do suchych, popękanych ust. Otaczający ludzie zdawali się obserwować jedynie jej oczy, w których paliła się iskra geniuszu.

/ / / / /

Drzwi otworzyły się przed Oversią. Przeszła szybkim krokiem w głąb pomieszczenia, w którym automatycznie zapaliły się wszystkie lampy. Wcześniej światło paliło się tylko nad jednym łóżkiem, gdzie wciąż leżał pacjent. Czuwała nad nim jedna z pielęgniarek. Kobieta dostrzegła nadchodzącą panią doktor i natychmiast podała jej raport do ręki. Był wypełniony po brzegi starannym pismem, ale to nie było dla niej wystarczające, ponieważ nie zadowalała ją jego treść. Notis obejrzała się dookoła, dostrzegając jedynie puste stanowiska. Wraz z półprzytomnym mężczyzną były tu jedynymi osobami.

— Większe dawki okazały się najskuteczniejsze — powiedziała sama do siebie, stając tuż obok pacjenta. Patrzył na nią przerażonym wzrokiem, ale nie ruszał się. Nie miał na to siły.

— Owszem. Jego stan jest stabilny, chociaż musi być pod stałą kontrolą, dlatego podłączyłam go do inicjatora — wytłumaczyła młodsza kobieta.

Inicjator to o wiele starszy wynalazek, niż mogłoby się wydawać. Był w stanie podtrzymywać ludzi przy życiu, nawet w bardzo ciężkich stanach zdrowia, jak i zagrożenia życia. Niestety często wydawał się niewystarczający dla badań Oversii, mimo posiadania najnowszych i usprawnionych modeli. Kolejna rzecz, która ograniczała jej potencja, jakby rzeczywistość działała przeciwko niej.

Notis spojrzała na pielęgniarkę, której oczy wyraźnie były podkrążone, a powieki drgały jak podczas ataku nerwów. Doktor westchnęła ciężko i zbliżyła się do kobiety, która spoglądała prosto w jej twarz. Błyskawicznie zamachnęła się i wymierzyła bezlitosny policzek. Głowa czarnowłosej pielęgniarki gwałtownie wygięła się na bok, a pacjent prawie podskoczył z przerażenia. Po paru sekundach głuchej ciszy, Oversia złapała za podbródek pracownicy i ponownie przywołała ją do pionu. Zaczęła delikatnie masować gładką skórę i nieco ostrożniej masować zaczerwienione miejsce. Przeszła palcami wzdłuż głowy, żeby rozczesać cienkie, kruczoczarne włosy.

— Spisałaś się wyśmienicie Hoff. Idź odpocząć, a jutro rano stawisz się w moim gabinecie. Punktualnie. — Jej ochrypły głos stał się jakby przychylniejszy, ale bardziej wzbudzający strach i niepokój. Pielęgniarka nie śmiała nawet zadrżeć, dlatego starała się nie zrobić żadnego niedozwolonego ruchu.

— Dziękuję, pani doktor. Nie podałam jeszcze tylko ostatniej dawki piozyny.

— Zajmę się tym za ciebie. Idź już — wysyczała.

Gdy tylko Hoff opuściła salę, Oversia zabrała się do pracy, ignorując ciche postękiwanie pacjenta. Widziała jego przerażenie na twarzy, ale nie potrafiła pojąć strachu, który odczuwał. Przecież robiła wszystko co w jej mocy, a nawet więcej, by uzdrowić go i przywrócić mu możliwość słuchu. Zmysły człowieka były cennym darem i to dzięki nim byliśmy w stanie poznawać i rozwijać otaczający nas świat.

Notis zaczęła podłączać inicjator do innych urządzeń, obsługujących przepływ wszelkich płynów, z których doktor korzystała do leczenia pacjentów. W tej dziedzinie odnalazła się najbardziej – duxologii. Polegała ona na działalności związanej z ciałami ciekłymi. Zarówno w organizmie człowieka, jak i tych poza. Biologicznie przetworzone substancje potrafiły wpływać na ludzi i ich stan zdrowotny. Miały bardzo szerokie pole działania: od tych uspokajających i otumaniających, po te zwalczające skrzepy krwi czy usuwających groźne toksyny. Oversia musiała się sobie przyznać, że pokochała możliwości, które przynosiła ze sobą duxologia. Aktualnie starała się za pomocą mieszaniny przywrócić sprawność uszu i odbudować zniszczone tkanki. Wiedziała, że ostatecznie się jej uda, ale irytowała ją liczba zasobów, jakich musiała się pozbyć, aby dojść do perfekcji. Miała na myśli pozostałych pacjentów. Ciał pozbywała się reszta pracowników właśnie w tym momencie.

Mężczyzna zaczął się wiercić, starając się wyrwać z więzów, trzymających jego nadgarstki i kostki w stałym punkcie. Oversia delikatnie pogładziła nagie ramię pacjenta, cicho dmuchając pod nosem. Płyn przepływał właśnie z maszyny, która go przetworzyła, prosto do przewodu kanału usznego, aby rozprzestrzenić go w jamie bębenkowej.

— Naprawdę szkoda, że nie jesteś w stanie mnie usłyszeć. — Zaczęła przygotowywać zastrzyk, który miał złagodzić potencjalne stany zapalne. Uderzyła delikatnie palcami w strzykawkę i płynnie wbiła ją w żyłę pacjenta. — Jednak, jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli, to odzyskasz słuch, a moje słowa staną się dla ciebie niczym przepowiednie proroka. Będę twoim uzdrowicielem, twoim własnym, personalnym bogiem. — Przystanęła na chwilę, śmiejąc się pod nosem. — To zabawne. Powiedziałbyś, że chcę bawić się w boga. To jednak krok, którego nigdy bym nie postawiła, bowiem... Czym jest bóg? Osobą? Istnieniem? Propagandą?

Doktor Notis nie była wierząca, chociaż parę lat temu postanowiła spróbować zostać. To okazało się być nieodpowiednie dla jej zdrowia i rozsądku. Stwierdziła, że religia to pewnego rodzaju wewnętrzna korupcja człowieka, chcąca rozedrzeć go od środka. Pozory sprawiały względne poczucie pewności i bezpieczeństwa, gdzie tak naprawdę ktoś ustalił oszustwo na szeroką skalę. Ale ona nie zamierzała się poddawać tak łatwo, więc zdołała wtedy dostatecznie szybko się wycofać i przejrzeć na oczy. Według niej, tylko nauka i racjonalność miała prawo bytu. Wiara była czymś nieodpowiednim, niedopuszczalnym.

— Bóg, jak i wiara — odezwała się do niesłyszącego pacjenta po dłuższej chwili. — są kontrowersyjni.

/ / / / /

Prett uderzył pięścią o stół. Nie wzburzył tym żadnego zaskoczenia pośród tłumu. Wszyscy doskonale wiedzieli o jego impulsywności. Więc nikt go nie winił za agresywną reakcję, wręcz ją rozumieli. Mieli prawo do bycia wściekłym i zbulwersowanym. Tegoroczna Gala Ewolucjonistów była dla nich bezpośrednim ciosem, które przyniosło ze sobą wiele strat. Ich działalność nie mogła sobie na to pozwolić, bo w przeciwnym razie wszelkie wsparcie ze strony niektórych partii rządu zostanie wycofane.

Nie mogliby działać samotnie – doktor Oversia Notis już miała wystarczająco rozwiniętą instytucję, a oni ledwo utrzymywali się z pożyczonych finansów. Prett zaczął krążyć nerwowo wokół stołu, gdzie reszta po prostu go obserwowała.

— Pokonała nas. Nie możemy tego ukrywać — odezwała się Hinji, podchodząc bliżej zdenerwowanego mężczyzny. — Cały czas była o krok przed nami.

— Doskonale o tym, kurwa, wiem! — wydarł się na całe pomieszczenie, po czym znowu nastała głucha cisza.

Prett nie mógł znieść porażki. Czuł odpowiedzialność wszystkich nieświadomych ludzi, którzy jako społeczeństwo obdarowali Oversię sławą i pieniędzmi. To była kwestia czasu, kiedy sprowadzi wszystkich na samo dno, by potem okrutnie i z przyjemnością ich dobić. Mężczyzna wciąż pamiętał początki Opozycji, kiedy to Notis dopiero zyskiwała na znaczeniu. Już wtedy mógł odnaleźć szczątki dowodów na to, że doktor dopuszczała się zbrodni i eksperymentów na ludziach. Niestety, nie zdołał zdobyć niczego trwałego, co mógłby pokazać światu. Kobieta była bardzo przebiegła i dbała o swoją prywatność, jak i tajemnice.

— Powiedzcie mi chociaż, czy Dein już wrócił. — Przetarł twarz dłonią, wydmuchując jednocześnie powietrze, próbując się uspokoić.

Kobieta nagle spoważniała, tak samo jak reszta osób w pomieszczeniu. Wszyscy mieli ochotę odwrócić wzrok. Byli świadomi reakcji na informację, którą zamierzała mu dzisiaj przekazać Hinji. Do jej oczu zaczęły napływać łzy, ale głos wciąż brzmiał naturalnie, tak samo wysoko.

— Twojego brata nie ma. Podrzucili nam tylko to pudełko — odparła, podsuwając kartonik w stronę mężczyzny. Musiała się odwrócić. Nie chciała na to patrzeć ponownie.

Czarnowłosy powoli, z lekkim przerażeniem chwycił za opakowanie i postawił je przed sobą. Otaczała go presja wszystkich spojrzeń. Tych przestraszonych, zmartwionych, pełnych współczucia. Nie mógł się przemóc, czując jak całe jego ciało zaczęło się trząść.

— Wyjdźcie — szepnął, ale nikt się nie ruszył. — WYJDŹCIE! — Całe dwadzieścia siedem osób w pośpiechu opuściło salę, ale przy stole wciąż stała jedna kobieta. — Hinji...

— Pozwolisz, że zostanę. — Pociągnęła nosem i wyciągnęła dłoń w jego kierunku.

Prett to zauważył, ale nie odwzajemnił gestu, po prostu pokiwał głową. Speszona kobieta wycofała się, jednak nie opuściła mężczyzny. To nie byłoby rozsądne, aby zostawiać go po tym, co miał właśnie zobaczyć. W końcu mężczyzna odważył się i odchylił wieczko. Widząc ciemność, zrzucił całość i mógł zobaczyć dwa zakrwawione elementy.

W środku pudła znajdowały się odcięte uszy na białej chuście, poplamionej krwawymi śladami. Prett wpatrywał się w zawartość z zapartym tchem. Hinji widziała, że starał się nie panikować, ale mogła zaobserwować powoli ogarniającą go rozpacz. Rozpacz, przez którą cisnął pudłem na drugi koniec sali, a części ciała wypadły na podłogę. Krzyknął w przestrzeń, przeklinając świat i ludzi.

— Zabiję ją! Odetnę jej te przebrzydłe, ohydne uszy, zmuszając ją do oglądania własnej, śmiertelnej operacji! Nie...

— Prett! — Hinji krzyknęła, łapiąc przyjaciela za ramiona. — Wiem, że Dein to był twój brat, ale nie możesz pozwolić na to, żeby ta żmija wytrąciła cię z równowagi!

— Czego ty oczekujesz? Posłuchaj siebie! Ta kobieta — wysapał jej prosto w twarz, na chwilę się zatrzymując, by wziąć oddech. Był cały nabuzowany, z jego oczu leciały łzy. — zamierza nas zniszczyć i w końcu do tego doprowadzi, jeśli czegoś nie zrobimy. Powinniśmy zrobić odwet i odpłacić się tym samym.

— To byłoby szaleństwo — wysapała, odsuwając się od mężczyzny.

Nagle rozległ się trzeci, starszy głos.

— W takim razie zróbmy coś niekonwencjonalnego.

Oboje odwrócili się w stronę wejścia, gdzie teraz stał starszy mężczyzna, podpierając się o laskę. Hertoni Coleh był twórcą Opozycji Notis' Laboratory i jego głównym dyrektorem. To on prowadził wszelkie inwestycje, akcje oraz protesty, mające na celu przeszkodzić Oversii. Rzadko się udzielał jednak w grupowych spotkaniach. Preferował pracę poprzez wyznaczone osoby, którym ufał wystarczająco, aby przekazać wszelkie informacje czy wytyczne. Dlatego Prett i Hinji stanęli zaskoczeni, wciąż ocierając własne łzy.

— Obawiam się, że oboje macie rację. Nie powinniśmy doprowadzić do następnego ruchu doktor Notis. Dlatego tym razem, to my zrobimy krok do przodu.

Prett na moment zapomniał o wszystkich negatywnych emocjach i postanowił wrócić do roztropności, aby nie podejmować pochopnych decyzji. Odstresował się i skupił na zadaniu. Jego towarzysze go szanowali, ponieważ był dobrym przywódcą i dobrze potrafił pokierować innymi, nawet mimo gorącego temperamentu.

— Co masz na myśli, Hertoni?

— Powinniśmy ją należycie przywitać.

/ / / / /

Oversia musiała przyznać, że dawno już nikt tak jej nie zaskoczył. Najpierw miała ochotę zaśmiać się na głos, po czym postanowiła podjąć to jako ciekawe wyzwanie i możliwe doświadczenie. Wszystkie wydarzenia w końcu były warte zapamiętania, aby następnie je zaanalizować i poprawnie zinterpretować. W ten sposób można było się nauczyć obserwować ludzi i ich zachowań. Wyczytanie intencji człowieka z ruchu jego ciała i sposoby mowy okazało się dla niej prostsze, niż się początkowo spodziewała.

Willa stojąca przed nią prezentowała się przepięknie. Notis poczuła pewnego rodzaju zachwyt, duchowo przekazując gratulacje dla architektów, którzy zdołali zaprojektować coś tak majestatycznego i wspaniałego. Para służących poprowadziła ją ku wejściu, które stanowiły ogromne, rzeźbione ręcznie drzwi. Otworzyły się szeroko i po raz pierwszy doktor miała okazję poznać mężczyznę, uważającego się za jej przeciwnika. Wiedziała o nim sporo, jeszcze więcej słyszała, ale to była wyjątkowa chwila, żeby rozeznać się dokładniej.

— Doktor Oversio Notis, to nieukrywana przyjemność w końcu spotkać się z panią osobiście.

— Profesorze Hertoni Coleh, schlebianie i pośredniość jest nam raczej zbędna. Nie uważasz? — Kobieta od razu przeszła na 'ty', unikając w ten sposób fałszywego toku rozmowy. Gra w otwarte karty mogła się okazać o wiele bardziej satysfakcjonująca. Być może przyniosłaby jej rozrywkę.

Przeszli przez dwie gustowne sale bankietowe, aż dotarli do prywatnego gabinetu dyrektora, które zostało przygotowane na wizytę drugiej osoby. Oversia od razu dostrzegła zbytnią uprzejmość i gościnność, co zaczęło ją intrygować. Nie przewidziała takiego postępowania mężczyzny, ale była świadoma, że spotkanie może stać się czymś nieobliczalnym.

— Oversia — zwrócił się bezpośrednio do kobiety, kiedy obydwoje usiedli w miękkich, wypchanych futrem, fotelach. — Czy nie sądzisz, że dążymy do tego samego? Pragniesz świetlanej przyszłości, jednak podchodzisz do tego w bardzo odmienny sposób.

— Jest skuteczniejszy. Ty natomiast nie żądasz tego samego. Roztropnie podchodzisz do wszelkich pojęć, które cię ograniczają. Niestety prawdą jest, że wolisz być ślepy. Oświecenie to coś, czego nie jest w stanie pojąć każdy człowiek, ale każdy może się na nie zgodzić.

— I uważa pani doktor, że moja Opozycja jest aktualnie jedynym zaślepionym wrogiem? — zaakcentował słowa kobiety. — Świat potrzebuje bezpieczeństwa, a działalność Notis' Laboratory prowadzi do skorumpowania wszelkich dziedzin. Decyzje, które pani podejmuje są karygodne i kontrowersyjne. Podobno szuka pani odpowiedzi na ewolucję człowieka... jednak nie zważa pani na samą definicję człowieka i jego egzystencji.

Do gabinetu wszedł lokaj, przynosząc na tacy dwa kieliszki i butelkę białego, schłodzonego wina. Otworzył ją na miejscu, rozlewając alkohol do naczyń. Oversia uśmiechnęła się pod nosem. Zauważyła, że Hertoni nie mógł się zdecydować, mieszając zwroty pośrednie z bezpośrednimi. Zmierzał do pewnego punktu, który był dla niej jeszcze nieznany, ale starała się zwracać uwagę na każdy najmniejszy szczegół. Wszystko miało znaczenie, żeby uniknąć niekorzystnych skutków.

— Zarzucasz mi brak zainteresowania losem ludzi, chociaż staram się zadbać o ich przyszłość? — spytała, kiedy gospodarz wstał i skierował się w stronę okna, aby za nie wyjrzeć.

— Nie jest to w całości prawda. To przyszłość ma dla pani znaczenie, nie teraźniejszość. Dlatego ignorowanie i bagatelizowanie życia innych jest pani specjalnością.

Oversia nieznacznie się pochyliła, aby móc dosięgnąć ramieniem do kieliszka znajdującego się najbliżej. Przechyliła maleńką fiolkę, wylewając z niej zaledwie trzy krople bezbarwnego płynu. W momencie, kiedy ponownie oparła się o fotel, profesor się odwrócił.

— Hertoni, jesteś świadom tego, że życie jest nieznaczące? Ja tak. Dlatego dążę do uwydatnienia naszej cielesności i egzystencji. Zostaliśmy przez coś stworzeni, teraz pozostaliśmy sami sobie. Teraz nasza kolej, aby poprowadzić ludzkość do przypisanego nam wyższego celu.

— Nie musimy robić tego, krzywdząc ludzi — powiedział, łapiąc kieliszki w obie dłonie.

Podszedł i pochylił się nad Oversią, aby podać ten, który trzymał w prawej ręce. Notis zaśmiała się w duszy, ciesząc się z kolejnego sukcesu. Nie ciężko było przechytrzyć Coleha. Był nazbyt gościnny i uprzejmy. Specjalnie odwrócił się i dał czas doktor, by ta mogła zatruć jego kieliszek. Spodziewał się innego obrotu spraw, a na jaw wyszłaby skandaliczna wiadomość, o laureatce Gali Ewolucjonistów i jej potwornym samobójstwie. Drugą możliwością było wrobienie ją w próbę morderstwa. Jednak, przewidziała obie opcje.

— Ludzkość powinna współpracować i osiągać sukcesy razem. Bez przemocy i niegodziwych zachowań. Moralność to słowo klucz.

— W takim razie, za ewolucjonistów — wypowiedziała słowa, stając naprzeciw profesora.

— Za ewolucjonistów — powtórzył, a kieliszki zderzyły się w powietrzu. Ich zawartość została opróżniona w zaledwie parę sekund.

Dyrektor Opozycji wyraźnie pobladł i jego nogi powoli przestawały go utrzymywać o własnych siłach. Oversia delikatnie zabrała mu [z dłoni] jego kieliszek, odkładając go na miejsce. Pozwoliła truciźnie dalej działać, niszcząc organizm od środka, tamując krew i przeobrażając ją w toksyny. Ciało Hertoniego zaczęło przybierać nienaturalnych kolorów, a sam mężczyzna nie był w stanie nic powiedzieć, krztusząc się własną śliną i krwią.

— Zapomniałeś o jednym, profesorze — uśmiechnęła się złowieszczo. — Nie rozumiem czym jest moralność. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro