5.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Baekhyun wyszedł ze szpitala, dzierżąc w trzęsących się z zimna, dłoniach. Coraz mocniej odczuwał skutki zimy, a jego ubrania były jeszcze typowo jesienne. Nie nosił rękawiczek, czego niekorzyść odkrył w chwili, kiedy jego dłonie zrobiły się suche jak papier ścierny. Lecz jak to w szpitalu, nikt nie posiada najzwyklejszego w świecie kremu do rąk.

Nie miał zamiaru nikogo prosić o pomoc, czego skutki teraz odczuwał. Musiał iść do domu na piechotę, kiedy to ze względu na uraz głowy, nie powinien tego robić. Czy zamierzał informować o tym Chanyeola? No raczej nie. Umiał sobie poradzić sam, w końcu robił to przez tyle lat.

Szedł tak jeszcze przez kilkanaście minut, po drodze prawie potrącił go samochód. Ten dzień chyba nie mógł być gorszy. Wtedy nie wiedział jak bardzo się mylił.

Prawie wywrócił się na schodach, bo winda miała awarię, a na jego niekorzyść, mieszkał na piątym piętrze, więc musiał wspinać się dość wysoko po schodach.

Kiedy był pod drzwiami, od razu zauważył kartkę, włożoną w nie. Urzędowe pismo utwierdziło go w przekonaniu że coś jest nie tak. Wyjął świstek, po czym otworzył mieszkanie, decydując że na spokojnie przeczyta to jak się już w miarę ogarnie.

Już na samym wejściu, powitał go bałagan, którego jakoś ostatnio nie chciało mu się posprzątać. No może dłużej niż tylko ostatnio. W końcu komu by się chciało codziennie odkurzać, skoro można było spędzać czas na czymś ciekawszym, na przykład, zarabianiu nędznych groszy w przybytku odbierającym chęci do życia.

Nim pomyślał, o tym że najwyższy czas tu posprzątać, stwierdził że jest głodny i musi coś zjeść. Od razu zajrzał do lodówki, w której był tylko zepsuty i przeterminowany dwa miesiące majonez.

- Chyba powinienem go wyrzucić. - stwierdził Baekhyun, z głośnym zrezygnowaniem zamykając lodówkę.

Kiedy zajrzał do szafki, było niewiele lepiej. Przynajmniej były jakieś jadalne ciastka i pudełko melisy, więc miał co pić. Nastawił wodę w czajniku, zastanawiając się nad swoim sensem istnienia, bądź raczej jego brakiem. No bo w końcu czy jego egzystencja była w jakimkolwiek stopniu sensowna? Byun szczerze w to wątpił.

Jak już się zagotowała woda, zalał wrzątkiem torebkę herbacianą w swoim ulubionym kubku z papieżem. Nie wierzył w Boga, ale dostał kiedyś ten kubek od swojej babci, więc musiał go używać, aby nie było jej przykro. Mimo krzykliwego i niezbyt ładnej kalki, był on bardzo duży, więc też praktyczny. To była jego zaleta, oraz powód do wysokiego miejsca w rankingu ulubionych porcelanowych naczyń.

Dłuższy moment rozmyślań, przerwał mu dźwięk Barki, na dźwięku przychodzącego połączenia. Spojrzał na ekran telefonu, lecz zobaczył nieznany numer. Przeczucie kazało mu odebrać połączenie, w końcu mogłoby to być coś ważnego.

- Halo, czy dodzwoniłem się do pana Byuna Baekhyuna? - spytał głos w słuchawce, na co Baekhyun przytaknął skinieniem głowy, po czym uświadomił sobie że rozmówca go nie widzi i w myślach skarcił się za własną głupotę.

- Przy telefonie. - odpowiedział Byun, biorąc łyk napoju. Jeśli mógł się denerwować, to teraz nadeszła do tego idealna okazja.

- Dzwonię z komendy miejskiej policji w Seulu. Dostał pan wezwanie na przesłuchanie. - powiedział rozmówca, na co Baekhyun uniósł brwi w geście zaskoczenia.

- Przesłuchanie? - spytał, lecz przypomniał sobie o wetkniętej w drzwi kartce. - Momencik, już sprawdzam.

- Dobrze, zaczekam. - usłyszał odpowiedź, w chwili kiedy otworzył zapieczętowaną kopertę. Rzeczywiście, było tam oficjalne wezwanie na przesłuchanie, w sprawie, śmierci reżysera z jego teatru.

- Czy to jest kuźwa żart? - spytał sam siebie Baekhyun, po czym zdał sobie sprawę, że powiedział to prosto do telefonu. - W sensie, przepraszam, ale po prostu jestem zaskoczony, że pan Shin nie żyje. Nie wiedziałem o tym.

- Rozumiem. To kiedy może się pan stawić na przesłuchanie? - spytał najprawdopodobniej policjant.

- Mógłbym jutro? No wie pan, dopiero dwadzieścia minut temu wróciłem ze szpitala. - odpowiedział zapytaniem aktor, wyciągając torebkę z herbaty.

- W sumie, może ktoś do pana podjechać nawet teraz i nie będzie pan musiał już na komendę jechać. Chanyeol, pojedziesz tam? - zadał pytanie, do kogoś w tym samym pomieszczeniu, po czym zdobył odpowiedź twierdzącą. - No to, zaraz mój kolega do pana przyjedzie.

- Dobrze, dziękuję do widzenia. - powiedział Byun, po czym, po usłyszeniu odpowiedzi, się rozłączył.

- No to zajebiście, jeszcze policji mi tutaj brakuje. - mruknął z niezadowoleniem, po czym spojrzał na stos brudnych ubrań, wciśniętych w róg kuchni. - No to najwyższy czas posprzątać Baek.

Zaczął od zebrania wszystkich byle jak rzuconych ubrań, wrzucając je do kosza na pranie. Następnym krokiem w metamorfozie jego mieszkania, było pozbieranie brudnych naczyń, oraz schowanie ich do zmywarki, oraz wrzucenie wszystkich rzeczy, których nie powinien nikt ujrzeć, do swojej sypialni.

Kiedy udało się wszystko doprowadzić do względnej czystości, usłyszał pukanie do drzwi. Od razu podbiegł do drzwi, zaglądając przez wizjer. Upewnił się, że to napewno Chanyeol, po czym otworzył drzwi, zapraszając go do środka.

- Słuchaj, zaproponowałbym ci coś do jedzenia lub picia, ale nie zdążyłem zrobić zakupów i mam pustki w lodówce. Więc jedyne czym mogę cię poczęstować, to nawilgnięte ciastka i melisa. - powiedział Baekhyun, prowadząc policjanta do kuchni, połączonej z salonem.

- Nic się nie stało, mogę wypić tę melisę. - powiedział Yeol, siadając obok Baekhyuna, który momentalnie się podniósł, aby zagrzać wodę w czajniku elektrycznym.

- A więc, doszliśmy do momentu w którym oficjalnie mnie przesłuchujesz, panie władzo. - zaczął Baekhyun z uśmiechem na ustach. - Chociaż sądzę że raczej nie masz o co, bo przecież byłem w szpitalu.

- A zaskoczę cię, mam o co cię spytać. - powiedział Park, na co Baek podniósł zaskoczony wzrok. - Muszę się dowiedzieć, co się zdarzyło, nim znalazłem cię w gabinecie denata.

- No to zaczynając od początku. Kiedy mnie wezwał, podał mi jakąś herbatę do picia. Przyznam, mocny towar, trochę mocno mnie siekło. Ogólnie to potem upadłem, bo to chyba nasenne było, no i w zabiciu mnie, przeszkodził mu Kyungsoo, dobijający się do drzwi. Lecz gościu, zamiast dać mi w spokoju odpłynąć, postanowił jebnąć mi łopatą, która nie wiem co tam robiła. W ogóle kto normalny trzyma w gabinecie łopatę ogrodową?! - spytał z teatralnym oburzeniem w głosie aktor, krzyżując ręce.

- No i co dalej? - spytał Chanyeol, spisując i nagrywając całe przesłuchanie, aby mógł je nazwać oficjalnym.

- No logiczne że po uderzeniu w głowę nie będę przytomny. Obudziłem się kiedy było już ciemno, zamknięty w szafie. Jakoś się odwiązałem, ale miałem problem z wołaniem o pomoc, bo sparaliżowało mi szczękę, no i nim zdążyłem uciec, gościu z powrotem wrócił, ale tym razem z nożem. No halo, nic kreatywniejszego nie umiał wymyślić?! - po raz kolejny oburzył się Byun.

Chanyeol spojrzał się na niego oceniającym wzrokiem, lecz nic się nie odezwał. Jego zdaniem, nawet taka wypowiedź nie zasługiwała na komentarz. Ale no cóż, taki był Baekhyun i musiał do tego przywyknąć.

- Potem próbowałem się uratować, no i przyszedłeś, po czym pojechaliśmy do szpitala. - podsumował przebieg wydarzeń, po czym skinął ręką, aby wyłączył nagrywanie.

Chanyeol wyłączył dyktafon, po czym dokończył ostatnie zdanie na dokumencie z zeznaniami. Podał kartkę gospodarzowi, wraz z długopisem, aby on ją podpisał. Baekhyun spojrzał na dokument, po czym upewnił się czy wszystko się zgadza i złożył swój podpis.

- Jako że jestem tu służbowo, mógłbym się trochę tutaj rozejrzeć ? - spytał Chanyeol, wstając z krzesła. - Przy okazji, mógłbym jeszcze skorzystać z łazienki?

- Jasne, tylko nie wchodź do sypialni. Wiesz, nie zdążyłem tam posprzątać i trochę wstyd tam kogoś zapraszać. - powiedział Byun, po czym zaprowadził Chanyeola do łazienki, samemu będąc w pobliżu, aby mieć wszystko pod kontrolą.

Chanyeol zakluczył drzwi, po czym rozejrzał się po pomieszczeniu. Było w ciemnych kolorach, na pierwszy rzut oka, wyglądało jak łazienka bogatego studenta. Otworzył jedną z szafek, nie dotykając jej zawartości, aby Byun nie zauważył, że gdziekolwiek grzebał. Nie było w niej nic podejrzanego, po prostu duża ilość kosmetyków.

W pozostałych szafkach było podobnie. Nic nie budziło jego podejrzeń. Po chwili, aby upozorować korzystanie z toalety, spuścił wodę i umył ręce. Nikt nie mógł się dowiedzieć o tym, że przeszukiwał rzeczy chłopaka, inaczej mógłby wylecieć z pracy.

Odkluczył drzwi, po czym usłyszał dźwięk przychodzącej wiadomości. Była ona od Chena, że mają robotę i musi wracać na komendę.

- Już wychodzisz? Nie zdążyłeś wypić herbaty. - powiedział Baekhyun, widząc że policjant już ubiera kurtkę.

- Niestety, muszę jechać już na komendę. - powiedział Park, wpatrując się w młodszego.

- Trzymaj jeszcze teczkę. - powiedział aktor, pakując do jednej ze swoich teczek swoje przesłuchanie, po czym wręczył je Chanyeolowi.

Mężczyzna podziękował, odbierając od Baekhyuna teczkę, przez przypadek stykając ich dłonie. Poczuł dziwny prąd, przechodzący przez jego kręgosłup, a on sam zadrżał lekko, czując się, jakby wszystkie kończyny odmówiły mu posłuszeństwa. Spojrzał w tęczówki aktora, czując coś w stylu gęsiej skórki w okolicach ramion.

Momentalnie atmosfera stała się gęsta, a dwójka stojących przed sobą ludzi, wpatrywała się w siebie w głośnej ciszy, przy akompaniamencie swych własnych myśli, jakby upływający czas był tylko złudzeniem, a sekundy niezręczności, mijały w następstwie ciepła spojrzeń.

Lecz wiadomo że jak każda chwila, ta też musiała się skończyć. Po dłuższej chwili kiedy oboje otrząsnęli się z dziwnego transu, Chanyeol niewiele myśląc zbliżył się do Baekhyuna, zamykając go w ciepłym uścisku, który zadziałał w kojący sposób dla nich obojga.

- To ten, ja już będę leciał. - powiedział z lekkim zająknięciem policjant, powoli odrywając się od niższego mężczyzny, po czym lekko uśmiechnął się na pożegnanie i wyszedł.

Baekhyun z zaskoczeniem w oczach, jeszcze przez kilka minut wpatrywał się w drzwi, którymi wyszedł Park, po czym zadrżał wracając myślami do świata żywych.

Zajrzał do łazienki, gdzie wystarczyło mu jedno spojrzenie, aby zauważyć że ktoś tu czegoś szukał. Zawsze, przy otwarciu każdej z szafek, wypadała jedna karteczka samoprzylepna, a papier toaletowy był nawet nie napoczęty.

- Drogi Chanyeolu, nie ładnie to tak grzebać w cudzych rzeczach. - mruknął Byun w eter.

Zamknął za sobą drzwi, po czym wszedł do sypialni, sprawdzając czy aby napewno wszystko jest na swoim miejscu. Kiedy spojrzał na zakrwawione ostrze, leżące na jego łóżku, w stanie nienaruszonym, niemal westchnął z ulgą.

- Czyżbyś tego szukał? - spytał kierując słowa do nieobecnego tu Chanyeola, po czym uśmiechnął się złowieszczo. - Nie na mojej warcie, Park.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka!

No cóż, długo mnie nie było, ale musiałam trochę odpocząć psychicznie. Ogólnie to moi znajomi przypomnieli sobie o moim istnieniu i trochę mnie to bawi, ale no czasem fajnie wyjść z domu.

Ogólnie co sądzicie o dzisiejszym rozdziale?

Mi się nawet podoba, lubię takie zwroty akcji, a was zachęcam do podzielenia się swoimi przemyśleniami. (Ciebie marcelinko nie pytam, bo ty za dużo wiesz🤣)

Ogólnie to co tam u was?

U mnie ok, niedługo mam urodziny, więc może coś wleci na mój profil z tej okazji, pożyjemy zobaczymy.

Kocham was i po nocach się śpi
~🍄

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro