20

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Wstawaj malutka. - usłyszałam po raz kolejny wkurzający głos. Kiedy otworzyłam oczy, czułam, że to nie będzie mój dzień. Nie wiem jak, ale miałam przeczucie, że coś się wydarzy. Zobaczyłam uśmiechniętą twarz alfy, jednak nic sobie z tego nie robiąc, schowałam się za kołdrą. Mężczyzna zaśmiał się głośno i zaczął ją szarpać, próbując mnie odkryć, jednak się nie poddawałam. Męczyłam się z nim przez kilka minut, jednak alfie w końcu się udało. Usiadłam z lekka zdenerwowana i spojrzałam na bruneta, który widząc moją mimikę twarzy, usiadł na łóżku obok. Zauważyłam, że miał na sobie dżinsy i szarą koszulkę z logo metaliki. 

- Skarbie, co się dzieje? Śniadanie czeka w kuchni. 

- Nic. Chcę spać. - powiedziałam, przewracając się na plecy. Kiedy wczoraj kładliśmy się spać, bo oczywiście innego pokoju nie dostanę, było coś koło trzeciej nad ranem. W domu jeszcze długo rozmawialiśmy. Usłyszałam ciche warczenie. Co mnie to. Chcę spać. 

- Kochanie, czuję jak kłamiesz. - przewróciłam oczami na jego ostry ton. 

- Kobiety mają swoje tajemnice. - odpowiedziałam, zamykając oczy. 

- Ale ty przede mną nie masz. Czuję w twoim zapachu... coś się zmieniło. - wyszeptał mężczyzna. A co się mogło niby zmienić? Krzyknęłam, kiedy brunet zaczął mnie ciągnąć za nogę, po czym przewiesił jak worek ziemniaków przez ramię i poszedł, jak mniemam, do kuchni. 

- Jasna cholera, Matthew! - krzyknęłam, kiedy zostałam dość brutalnie posadzona na krześle. Na moje słowa alfa zmrużył oczy, oparł ręce o stół i nachylił się nade mną.

- Nie ładnie tak mówić. Co chcesz na śniadanie? Jajecznica, tosty, kanapki czy płatki? - zapytał, odsuwając się. Szybko zmienia zdanie. Wzięłam głęboki wdech, aby się uspokoić.

- Naleśniki z nutellą. - powiedziałam. Mężczyzna spojrzał na mnie i podrapał się po brodzie.

- Przykro mi, jednak...

- Dobra. Usiądź alfo, ja zrobię. - powiedziałam, wstając z krzesła. Brunet spojrzał na mnie zaciekawiony, jednak zrobił to, co powiedziałam. 

- Zmieniasz się. - spojrzałam na niego, trzymając miskę na masę. Co jak co, ale jestem tutaj już trochę, więc kiedy alfa mnie zostawiał samą, szperałam w kuchni, dzięki czemu teraz wiem co i gdzie się znajduje. Mężczyzna miał szeroki uśmiech na twarzy a z oczu biła mu satysfakcja i ulga. Jeśli będę taka sama jak kilka lat temu, to on ze mną nie wytrzyma. Powinien się cieszyć, że stałam się posłuszna i bojaźliwa. Jako wilkołak a szczególnie alfa, może się troszczyć o swoją malutką mate razy dwa. Kurde, nie powinnam tak mówić. Dziwnie to brzmi, nawet kiedy o tym myślę. Zamrugałam kilka razy i spojrzałam na miskę. Wszystko dałam? Chyba tak. Najwyżej pierwszy zje alfa. Wzięłam patelnię, na którą wlałam trochę oleju i po odczekaniu chwili, chochlą nałożyłam pierwszą warstwę. 

- Szybko to się robi. - odezwał się nagle za moimi plecami brunet. Spojrzałam na niego przez ramię i pokiwałam głową. Odwróciłam naleśnik i... spalił się. Dlaczego do cholery pierwszy naleśnik zawsze musi nie wyjść?! Westchnęłam sfrustrowana, po czym wzruszyłam ramionami. Zrobię cztery, dam nieudany między normalne, potem poleję je syropem czekoladowym i dam alfie. Mam nadzieję, że nie poczuje. Kiedy naleśnik był już gotowy, zdjęłam go z patelni na talerz obok i zaczęłam robić kolejne. Dzięki Bogu, że nie wspomniałam o pancakes'ach. Te to bym dopiero długo robiła. Pamiętam, jak pierwszy raz je smażyłam. Połowę spaliłam, dopiero po czasie Robert powiedział, że muszę zmniejszyć ogień. Dopiero wtedy zaczęły pięknie wychodzić. Kiedy cała masa poszła, wyjęłam dwa talerze, na które nałożyłam naleśniki. Oczywiście alfa dostał więcej, między innymi jeden spalony. Polałam je syropem czekoladowym, na swój talerz dodając jeszcze klonowy, po czym położyłam talerze na stole. Alfa podał sztućce.

- Smacznego. - powiedziałam. Uzyskałam tą samą odpowiedź. Śniadanie konsumowaliśmy w ciszy. Oczywiście jak to ja, po zjedzeniu paru naleśników byłam najedzona i oddałam resztę alfie, który bez słowa sprzeciwu je przyjął, co mnie zdziwiło. Czekałam, aż mężczyzna zje. 

- Dobre to. - powiedział, kiedy przełknął ostatni kawałek.

- Mówisz tak, jakbyś nigdy tego nie jadł. - odpowiedziałam, zabierając talerze i dając je do zmywaka. Kiedy nie usłyszałam odpowiedzi, odwróciłam się do bruneta z szeroko otwartymi oczami. Ten wstał z krzesła i podszedł do mnie.

- Nigdy przedtem nie jadłeś naleśników? - zapytałam wstrząśnięta. Alfa jedynie pokręcił głową, zaprzeczając. 

- Dziwny jesteś. 

- Nie tak bardzo jak ty. - zmrużyłam oczami. Mężczyzna zaśmiał się krótko, po czym objął mnie ramionami i całując w głowę, przytulił mnie. 

- Muszę iść dzisiaj z tobą do twojego biura? - zapytałam cicho po chwili. Brunet odsunął mnie od siebie i spojrzał na moją twarz. Po chwili westchnął.

- Niestety, ale...

- Mogę siedzieć cały dzień w domu. Obiecuję, że nigdzie nie wyjdę. - nawet nie mam na to ochoty. Chcę się położyć do łóżka i iść spać. Co z tego, że już jest po dziesiątej. Alfa westchnął.

- Dobrze, możesz zostać. 

- Ale proszę, tylko ten jeden dzień. Tylko dzisiaj... Chwila, co? - zapytałam zszokowana. Już przygotowałam swoją przemowę, gdyby zaprzeczył, jednak kiedy zrozumiałam co powiedział, zdziwiłam się przez co alfa zaczął się śmiać.

- Możesz zostać. Osobiście zamknę drzwi na klucz a strażnicy będą pilnować dom. - powiedział. Uśmiechnęłam się i krzycząc z radości pocałowałam mężczyznę w usta, po czym pobiegłam do salonu. Usiadłam na kanapie, po czym włączyłam telewizor. O tak, tego mi trzeba. Poczułam na sobie czyjś wzrok, więc odwróciłam głowę i zauważyłam opierającego się alfę o framugę drzwi. Mężczyzna miał delikatny uśmiech na twarzy. Kiedy zobaczył, że na niego patrzę podszedł do mnie wolnym krokiem. Pochylił się i pocałował mnie w czoło.

- Powinienem wrócić około piątej, skarbie. 

- Ale jeszcze dzisiaj? - zapytałam, przez co mężczyzna zaśmiał się krótko.

- Ta, jeszcze dziś.

- To może będzie czekać obiad. Ale nie obiecuję. - dostałam obdarzona czułym pocałunkiem w usta. Później usłyszałam tylko zamykanie drzwi na klucz. Wzięłam pilot do ręki i nie myśląc włączyłam swój ukochany kanał. Jestem tu od niedawna, ale wystarczyło, aby alfa pokazał mi co i jak i proszę. Ulubiony serial się znalazł raz dwa.

- Joey, skarbie ty moja mierna aktorzyno. Nie no żartuję. Jesteś zajebistym aktorem. Co się dzieje tym razem? - zadałam sobie pytanie. Oglądałam ten serial dopiero pierwszy raz , jednak już rozumiem, dlaczego Matthee go uwielbia. Komu się nudzą przyjaciele? No właśnie. To się nie może znudzić. Cały czas nowa akcja, śmieszne sceny w każdej minucie... Kurcze, zaczynam gadać sama do siebie. Mam się niepokoić? Chociaż? Walić to. Czas na przyjaciół! 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro