#8

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Alexa, proszę wracajmy.-mruknęła Renee dopijając szybko swoją kawę. Właśnie dostała kolejną wiadomość od jej ukochanego anonima.
-Co Ci się tak spieszy? Mamy czas. Jest dopiero piętnaście po trzeciej.
-Ale ja no ten...słuchaj. Im szybciej stąd wyjdziemy tym lepiej będzie dla nas.-szepnęła. Vega popatrzyła na nią dziwnie, ale wykonała prośbę przyjaciółki.
-Masz mi w tej chwili wyjaśnić o co chodzi.-zażądziła blondynka odpalając silnik.
-Może kiedyś...czyli nigdy.-mruknęła sama do siebie.
Nie chciała, albo raczej nie zamierzała nikomu o tym mówić, no chyba że James'owi...gdyby choć raz był trzeźwy.
-Chcę wyjechać.-powiedziała stanowczo Renee patrząc na drzewa i zabieganych ludzi.
-Co?!-krzyknęła Vega prawie wjeżdżając komuś w auto.
-Chciałabym wyjechać. Odpocząć od tego wszystkiego.
-I niby gdzie?
-Do Liverpool...może ty i Los chcielibyście jechać ze mną?-zapytałam wysiadając z auta.
-Nigdzie nie jedziesz.-odpowiedziała stanowczo blondynka.

Nieznany: Zgadzam się z tą blondynką. Gdziekolwiek wyjedziesz i tak tam będę. Jestem twoim koszmarem...zawsze będę tam gdzie ty.

-Może wejdziesz?-zapytała szybko rozglądając się na boki. Dziewczyna wzruszyła ramionami i ruszyła za Mayer do drzwi.
-No nareszcie! Ile można być na zakupach?-zaśmiał się Maslow.
-James ty...ty jesteś trzeźwy. Ale? Jak?
-Nie przesadzajmy.-mruknął odbierając torby z zakupami od dziewczyn.
-Dziś wieczorem planujemy napad ną jeden z najlepszych sklepów jubilerskich.
-I wszystko jasne.-mruknęła brunetka siadając wygodnie w fotelu.
Już myślała, że chłopak dał sobie z tym spokój...jednak się myliła. Jakiś tydzień temu groziła mu śmierć, a dziś znów podejmuje ryzyko.
-Nie rozumiem was. Mamy dużo pieniędzy...za dużo.
-Nie chcecie brać udziału to nie, ale ja, Carlos i Logan nie przeminiemy takiej okazji na taką sumę pieniędzy.

-Możesz otwierać to szybciej! Zaraz nas złapią!-powiedział zdenerwowany James do Carlos'a, który próbował otworzyć drzwi.
-Jest!-krzyknął i pociągnął za klamkę.
-Bierzcie wszystko! Wiecie ile zarobimy?!-krzyknął Logan i już stał przy jednym z blatów rozbijając szkło.
-Uwaga na kamery. Tu jest ich pełno.-mruknął Pena rozglądając się.
Maslow uśmiechnął się chytrze i wyciągając broń zestrzelił jedną z kamer.
-Oszalałeś?!-krzyknęli równocześnie jego przyjaciele.
-Spokojnie. Trzeba to zrobić nim policja odbierze jakiś sygnał czy coś.
-A nie bardziej obraz czy coś takiego?-zapytał Logan marszcząc brwi.
-Nie wiem! To Kendall był od spraw technicznych!
Chłopcy pokręcili głowami z niedowierzaniem.
-Będziemy bogaci! Będziemy bogaci!-nucił pod nosem Carlos rozbijając kolejną szybkę na wystawie.
-Jak chcesz się zajmować śpiewem idź na studia o tym kierunku lub dołącz ro jakiegoś zespołu.-mruknął Maslow.
-Ty też chcesz zaśpiewać. Ja to wiem. Ja to czuje.-powiedział, a chwilę później wysoki brunet śpiewał wraz z przyjacielem, a po dłuższym czasie dołączył do nich Henderson.

-O kurwa.-mruknął James widząc czerwono-niebieskie światła oraz słysząc charakterystyczną syrenę.
-Policja.-warknął Pena.
-Czas na ucieczkę tylnym wyjściem.-mruknął, a chwilę później każdy z nich ruszył w tamtym kierunku.
Tylne wyjście prowadziło na schody, po których wejściu trzeba przejść długi korytarz, a następne schodami przeciwpożarowymi, które prowadzą na ciemny zaułek.
Niestety za drzwiami stali już funkcjonariusze. Chłopcy podnieśli ręce w geście obronnym, gdy piątka policjantów wycelowała w nich pistoletami, a następnie zakłuli ich w kajdanki, prowadząc na zewnątrz, gdzie wsiedli do radiowozu.
-Zajebiście.-mruknął Henderson widząc komendę policji.
Funkcjonariusze wprowadzili ich do środka, a następnie zaprowadzili do jeden z celi.
-Mam prawo do wykonania jednego telefonu.-warknął James.
Policjant zmierzył go złym spojrzeniem, ale zaprowadził do odpowiedniej sali.
Chłopak wykręcił numer Renee.
-Halo?-w słuchawce rozbrzmiał głos zaspanej dziewczyny.
-Musisz przyjechać na policję i wpłacić kałcję.-szepnął do telefonu, po czym odłożył słuchawkę. Teraz pozostało mu tylko czekać.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Na samym początku chciałabym przeprosić za prawie miesięczna nieobecność, ale dopadła mnie baaaardzo znana choroba, którą przeżywa chyba każdy piszący jakąś książkę.
Rozdział strasznie krótki i strasznie mało akcji, a miał być fajny -,-'
No nic...tym razem postaram się wyrobić w ciągu dwóch tygodni.
Love you, forever_hungry_girl :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro