Chapter 5; Coś się kończy, a coś innego się zaczyna

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Oto draft finealnego chaptera tego arcu. Nigdy go nie dokończyłem, ale ma prawie 800 słów i nie chce by się zmarnował. Więc tak, oto macie niedokończony ostatni rozdział tego arku. 

Idk, enjoy czy coś tam



3rd person pov:

Trzask

Ciszę którą zapadła przerwał głośny trzask.

Głośny trzask, pękającego szkła...

Momentalnie wszystkie optyki w pomieszczeniu wręcz wystrzeliły w kierunku źródła dźwięku. Ku zgrozy decpeticonów, i nowo rodzącej się nadziei u Neona zobaczyli, że źródłem dźwięku nie był żaden zepsuty monitor. 

Źródłem dźwięku było pękające szkło przechowalni Smokescreena...

Trzask

Kolejne pęknięcia pojawiały się w towarzystwie intensywnie świecącej się prawej, zmutowanej optyki osoby, która przebywała w pękającym zbiorniku. Było ich coraz więcej. Płyn ze środka zaczął tryskać na zewnątrz z to większych pęknięć.

Trzask

Ogromne pęknięcie pojawiło się centralnie w miejscu, które było najbardziej na widoku. Smokescreen wydawał się robić to specjalnie. Jakby to właśnie on powodował pęknięcia. Widział szansę na ucieczkę, na uratowanie chociaż jednego z jego przyjaciół. I tym razem jej nie zmarnuje. Naukowcy powoli, drżącymi ze strachu rękami wycelowali swoje bronie w pękający zbiornik przechowawczy. Shockwave również to zrobił, lecz bez poczucia strachu. Ignorant. Nie umiał docenić tego, do czego była zdolna jego własna kreacja...

Trzask

Cała szklana powierzchnia pokryła się pęknięciami. Wyglądała jakby była ozdobiona wzorkiem przypominającym pajęczynę. W tym momencie Shockwave zrozumiał swój błąd. Lecz było na to o wiele za późno. Smokescreen uśmiechnął się psychopatycznie i spojrzał prosto w optykę Shockwave'a. Jego spojrzenie było chłodne, wręcz jakby mówiło Shockwave'owi: 'Jak tylko stąd wyjdę, to osobiście oderwę Ci tą głupią, czerwoną optykę'. Po tym oderwał wzrok od Shockwave'a i powoli przystawił palec do ledwo trzymającego się szkła. 

Leciutko w nie puknął. 

T r z a s k

Cała tuba roztrzaskała się na tysiące maciupeńkich kawałeczków. Płyn rozlał się a wszystkie strony, ochlapując pobliskie klawiatury i monitory. Spowodowało to zwarcie, które  dezaktywowało ramiona trzymające Neona i obręcze magnetyczne na stole do którego była podpięta Zaira. Neon, nie myśląc dwa razy od razu wyciągnął pilot do jego obroży ze swojej podprzestrzeni. Shockwave widząc to krzyknął do naukowców by go zatrzymali, ale nim zdążyli zareagować kilkanaściorgu naukowców którzy stali najbliżej Autobota padli nieprzytomni na podłogę, przez porażenie prądem. Neon, nie zwracając uwagi na ciała leżące wszędzie dookoła niego podbiegł do Zairy i wziął ją na ręce w stylu 'panny młodej'. Coś mu podpowiadało, że nie odeszła. On po prostu wiedział, że nie była martwa.

W tym samym czasie Smokescreen wystrzelił ze zbiornika jak pocisk i w pierwszych sekundach powalił 3 najbliższych naukowców. W całym pomieszczeniu wybuchło ogromne zamieszanie. Ci ocalali naukowcy strzelali we wszystko co popadnie, nie raz nieumyślnie trafiając swoich. Smoekscreen w tym czasie, nie przejmując się absolutnie niczym podbiegł do leżącego na sali ciała Shadowa. Jego procesor mówił mu, że nie żyje i że nie ma nic do ratowania, ale jego iskra podpowiadała mu, że musi się z nim pożegnać. Ogólnie panujący chaos dość mocno mu pomógł, bo bez większych przeszkód podbiegł i kucnął przy karoserii przyjaznego decepticona. Dziura w jego klatce piersiowej lekko się dymiła, energon rozlał się wszędzie dookoła. Chciało mu się płakać na ten widok. Powoli chwycił jedna z bezwładnych dłoni i ścisnął ją.

-Dziękuje Ci -wyszeptał. Po prostu. Żadne wywody, przemowy pogrzebowe czy inne zbędne dodatki. Zwykłe 'Dziękuje Ci', wyrażające więcej emocji niż 1000 pięknych przemów. Ponieważ było ono szczere, z głębi iskry tego, który je wypowiedział. 

Smokescreen już zamierzał wstać, gdy zauważył coś w dłoni Shadowa. Było to coś fioletowego i wytwarzało ono lekką poświatę. Powoli odchylił sztywne palce, ukazując fioletowy kryształ na łańcuszku. Nie rozumiał czemu, ale czuł ze musi go wziąć. Że kiedyś będzie go potrzebował...

-SMOKESCREEN! -z przemyśleń młodzika wyrwał go krzyk jego przyjaciela. Niewiele myśląc wziął naszyjnik, zapiął go sobie wokół szyi i ukrył pomiędzy blachami swojego pancerza. Potem szybko podniósł się z ziemi i rozejrzał dookoła. To co się tam działo było istnym Armagedonem. Kilka komputerów się paliło, powyrywane kable z których się iskrzyło leżały wszędzie dookoła, ciała martwych i nieprzytomnych leżały na podłodze, niektóre w kałużach energonu. Nieprzyjemny dreszcz przeszedł po całym ciele Smoke'a na ten widok. Jednak nie miał czasu na dłuższe rozmyślania, gdyż ktoś chwycił go za rękę. Odwrócił się i bez większego zastanowienia przywalił z pieści naukowcowi który go dotknął. Po tym podniósł się, i spróbował znaleźć wzrokiem Neona. Po kilku chwilach udało mu się go wypatrzeć. Wraz z Zairą, którą trzymał w ramionach starał się jak najbardziej ją ochronić, co skutkowało kilkoma sporymi ranami na jego ciele. Ona, ledwo przytomna i strasznie słaba, nie wiedziała co siedziało dookoła niej. Smoke widząc to, bez wahania pobiegł w stronę swoich przyjaciół, po drodze powalając kilku naukowców którzy stali mu na drodze. Shockwave, ku zdziwieniu Autobota, był nieobecny, albo po prostu był zbyt ślepy by go dostrzec w tym chaosie. Kilkoma dużymi susami stał już przy boku swojego przyjaciela. Po szybkiej ocenie jego stanu, podał mu rękę i pomógł wstać. Neon, z wciąż średnio przytomna Zairą w ramionach, dostał jakby nowych sił i już po chwili ustał na dwóch nogach. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro