Rozdział 18

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Witam wszystkich i zapraszam na nowy rozdział!
Miłego czytania <3

--------------------------------------------------------------

Minęło kilka dni. Harry spędzał z Draco prawie cały czas wolny łącznie z nocami, które mimo wszystko były najcięższe dla blondyna, który wciąż miewał koszmary. Gryfon próbował przekonać swojego chłopaka do skonsultowania całej sytuacji z panią Pomfrey, ale mimo swoich wcześniejszych zapewnień Malfoy rozmyślał się za każdym razem, gdy byli już przy gabinecie. Na szczęście, po którymś razie, udało mu się przemóc i w końcu wyznał pielęgniarce, co się stało, a zmartwiona i przejęta kobieta niezwłocznie powiadomiła dyrektora, co nie było zaskoczeniem, ale również umówiła Ślizgona na rozmowę z bardzo dobrym magologiem.

Harry był naprawę dumny ze swojego chłopaka, gdyż pomimo kolejnych obaw i prób zawrócenia przełamał się i postanowił z nim porozmawiać. Jako że rezydował on w szpitalu św. Munga, potrzebowali kogoś, kto pomógłby im się tam dostać. Tutaj z pomocną ręką przybył Syriusz, który zabrał chłopców ze szkoły, teleportował się z nimi w odpowiednie miejsce, a następnie cierpliwie czekał, aby przetransportować ich z powrotem do zamku.

Przed wejściem do gabinetu blondyn był naprawdę spięty i gotowy ponownie się poddać, porzucając ich plan o rozmowie z lekarzem, wrócić do swojego pokoju i zakopać się głęboko w łóżku, ale Harry skutecznie wyperswadował mu ten pomysł z głowy. Swoją drogą brunet naprawdę się starał, cały czas i uwagę skupiał na Draco, nawet zorganizował transport i czekał na niego przed gabinetem z dobrą godzinę, było widać, że bardzo chce pomóc.

Tak jak się spodziewali, pierwsza wizyta nie zmieniła wiele, ale najważniejsze było, że pierwszy, najtrudniejszy krok został wykonany, a z każdym kolejnym miało być coraz łatwiej.

***

Piątek - Harry po skończeniu zajęć i odrobieniu swoich prac domowych, wparował do pokoju Ślizgona, który leżał na łóżku z książką w rękach. Brunet podszedł do niego i zabrał mu trzymany przedmiot.

- Co? - zapytał Malfoy.

- Wstawaj, idziemy - polecił Wybraniec.

- Niby gdzie? Zaraz zaczyna się cisza nocna - odpowiedział markotnie Ślizgon.

- Oj, no nie bądź taki. Prawie cały czas siedzimy w pokoju, tak nie można! Musisz się w końcu ruszyć, Draco, to dla twojego dobra, czas wyjść ze strefy komfortu.

- Znowu zaczynasz? Nie rozumiem cię, przecież jem, nie ćpam leków, śpię w nocy, dbam o siebie, chodzę na lekcje i na terapie, uczę się wszystkiego na bieżąco, czy to nie wystarczy?

- Widzę, że naprawdę się starasz, doceniam to i jestem z ciebie bardzo dumny, ale mam niespodziankę. Nie wyjdziemy poza mury zamku, nie martw się - powiedział Harry, patrząc na swojego chłopaka proszącym wzrokiem. Blondyn widząc ten wręcz magiczny wyraz twarzy, wobec, którego był bezbronny, wywrócił oczami i wstał.

- Niech ci będzie - wymamrotał. Gryfon uśmiechnął się szeroko i szybko cmoknął Draco w usta.

- Super! A teraz chodź - zakomenderował, po czym wyjął spod szaty srebrny materiał. Malfoy doskonale wiedział, co to było, jednak Harry nigdy nie używał z nim peleryny-niewidki. - Na co czekasz? - ponaglił go podekscytowany zielonooki. Draco stanął obok Gryfona, który przysunął się do niego i zarzucił na nich materiał. - Musisz iść blisko mnie, w dwójkę ciężej jest się ukryć pod peleryną, tak, żeby zasłoniła nas w całości.

- W porządku - odpowiedział Ślizgon. Nie miał pojęcia, co tym razem mógł wymyślić jego chłopak, ale widząc jego ekscytację, nie potrafił mu odmówić. Niezauważeni wyszli z pokoju i lochów, jednak przed wejściem na piętro Harry zatrzymał się i obrócił twarzą do zaskoczonego blondyna. - Coś nie tak? - zapytał zdezorientowany chłopak.

- Nie, wszystko w porządku, ale musisz zasłonić oczy - rzekł Potter.

- Żartujesz sobie ze mnie, prawda?

- Proszę, co ci szkodzi, Draco? - powiedział brunet, uśmiechając się uroczo w błagalnym geście do swojego partnera, po raz kolejny tego wieczoru.

- Mam nadzieję, że nie będę tego żałował - odparł Malfoy, wzdychając, z kolei Gryfon uśmiechnął się jeszcze szerzej, a następnie ostrożnie zasłonił oczy swojego chłopaka chustą. Blondyn położył swoje dłonie na talii Harry'ego, teraz mógł polegać tylko na nim.

- Będę szedł powoli, żebyś się nie wywrócił - powiedział cicho Potter, po czym nakrył jak zawsze zimne dłonie blondyna swoimi, sciskając je delikatnie i zaczął się przemieszczać. Ostrożnie oraz bezpiecznie doprowadził ich na siódme piętro.

- Nie ruszaj się i nie podglądaj - polecił stanowczo brunet, po czym wyszedł spod peleryny zostawiając Draco samego, podszedł do ściany wzdłuż, której przespacerował się trzy razy, a gdy pojawiły się drzwi, wrócił do swojego chłopaka i mocno go trzymając, wprowadził do pomieszczenia, gdzie zdjął z niego pelerynę. - Jesteśmy na miejscu! - oznajmił zadowolony.

- Czyli mogę już odsłonić oczy, tak? - zapytał Arystokrata. Potter wspiął się na palce, żeby zdjąć kawałek materiału. Blondyn momentalnie zobaczył pokój wielkości jego sypialni w lochach zamku, jednak było dużo bardziej przytulnie, wszystko prezentowało się naprawdę ładnie. Na czerwone cegły ścian padało przyjemne światło ognia z dużego kominka. W rogu dostrzegł wielkie łóżko. Na prawo od wejścia stała duża, pomarańczowa kanapa, a przed nią stolik kawowy z najróżniejszymi przekąskami. Na wprost mebla znajdowała się niewielka komoda, z kolei na niej dziwne urządzenie, które blondyn widział po raz pierwszy raz w życiu.

- Ciągle siedzimy u ciebie, nie mamy możliwości, żeby wyjść gdzieś i zrobić coś innego niż zazwyczaj, więc pomyślałem, że zabiorę cię tutaj.

- Czy mam to traktować jak randkę? - zapytał Draco i z uśmiechem obserwował, jak na policzki jego chłopaka wkrada się nieznaczna czerwień, a on sam pokiwał nieśmiało głową. Blondyn parsknął krótkim śmiechem, po czym przyciągnął do siebie Gryfona, zaczynając pocałunek.

- Podoba ci się? - zapytał Potter, gdy już skończyli pieszczotę, jednak blade dłonie wciąż spoczywały na jego smukłej talii.

- Bardzo mi się podoba, Harry. Nie spodziewałem się czegoś takiego. Niezwykle ciekawi mnie, do czego służy ta maszyna - rzekł, wskazując na komodę z urządzeniem.

- Pokażę ci, jak to działa, to telewizor, mugole takich używają - oznajmił szczęśliwy i podekscytowany zielonooki, po czym złapał drugiego chłopaka za rękę i pociągnął na kanapę. Okazało się, że na stoliku prócz jedzenia leżały stosunkowo niewielkie, cienkie pudełka z różnymi obrazkami na przodzie. - Wybierz jedno - polecił.

- Hmm, a co to jest?

- To są płyty z filmami, jeśli ci się spodoba to możemy obejrzeć więcej niż jeden - wyjaśnił brunet. Malfoy zaczął dokładnie przyglądać się wszystkim pudełkom, naliczył ich 10, każdy miał ciekawą ilustrację, jednak to, czego mu brakowało to ruszających się postaci na obrazkach. Po dość długim zastanawianiu się wybrał to, które najbardziej rzuciło mu się w oczy i podał Harry'emu opakowanie. Brunet wstał i podszedł do telewizora, przy którym zaczął coś majstrować. Ślizgon z zaciekawieniem pochłaniał wzrokiem jego ruchy. Po chwili Wybraniec wrócił na swoje miejsce przy Arystokracie, a w ręce trzymał kolejny dziwny przedmiot, kliknął jeden z wielu guzików i nagle urządzenie się włączyło, a na ekranie zaczęły pojawiać się różne rzeczy, z kolei w tle leciała muzyka, aż w końcu na środku pojawili się ludzie.

- Oni się ruszają! - krzyknął pobudzony szarooki, jego zaskoczony i zaciekawiony wzrok był utkwiony w ekranie.

- Tak, Draco - zaśmiał się brunet, widząc reakcję swojego chłopaka.

- Jak to możliwe? Zaczarowałeś to, prawda? Mugole nie znają magii.

- Kompletnie nic z tym nie robiłem, to jest taki wynalazek mugoli, zawsze dziwiło mnie, że czarodzieje nie mają czegoś podobnego - rzekł Złoty Chłopiec, który z uśmiechem patrzył na zaaferowanego blondyna.

- Jak zrobili coś takiego? I jak to się dzieje, że oni do nas mówią!?

- Wszystko zostało nagrane, złożone w jedną spójną historię i umieszczone na płycie, z której możemy to odtworzyć tyle razy, ile tylko chcemy.

- Fascynujące, że udało im się coś takiego, jednak mugole nie są aż tak głupi, jak przypuszczałem - rzekł Malfoy, zagryzając wargę i analizując wydarzenia na ekranie. Harry, który był szczęśliwy, że udało mu się zaskoczyć Arystokratę, podał mu dużą miskę z popcornem, po czym przysunął się bardzo blisko partnera i wtulił w jego ramię.

Po obejrzeniu 4 filmów w tym jednej kreskówki, która szczególnie przypadła Draco do gustu, blondyn wytypował 5 płytę, jednak tym razem nie do końca zamierzał podziwiać wynalazek mugoli. Będąc w połowie seansu, szarooki zachłannie pocałował zaskoczonego Harry'ego w usta, a jego dłonie powędrowały pod koszulkę, lądując na talii. W głowie bruneta tłoczyło się wiele pytań. Skąd ta nagła zmiana w zachowaniu jego chłopaka? Dawno nie robili nic bardziej intymnego.

- D-Draco - sapnął, gdy Arystokrata namiętnie pocałował jego szyję. Teraz obaj klęczeli na kanapie, byli tak blisko, że ich górne części ciała się praktycznie stykały. Miękkie usta Malfoya pieściły szyję partnera. Wszystko działo się tak szybko, że Gryfon nie miał czasu o niczym pomyśleć, a tym bardziej protestować.

- Mogę? - wymruczał blondyn do ucha swojego chłopaka, łapiąc za krawędź koszulki. Spojrzał głęboko w błyszczące, zielone oczy, widział w nich pożądanie, które sam rozniecił. Wybraniec nieznacznie pokiwał głową na znak zgody. Arystokrata uśmiechnął się zadziornie, lecz po chwili jego uśmiech zbladł, a źrenice się delikatnie zwęziły. - Cholera! Harry, nie jestem przygotowany na taką sytuację - powiedział, zagryzając mocno dolną wargę.

- Z-zobacz w szafce przy ł-łóżku - wyszeptał Potter, Draco wydawał się lekko zaskoczony, ale szybko ukrył tą emocję, cmoknął swojego chłopaka w usta i podszedł do wspomnianego mebla. No tak, skoro Harry planował całonocną randkę, mógł przewidzieć taką ewentualność.

Już po chwili blondyn był z powrotem przy brunecie, a na stolik odłożył prezerwatywy i lubrykant. Zdjął górną część ubioru partnera i rzucił ją niedbale na podłogę. Przez jakiś czas Harry pozwalał znaczyć się malinkami, ale potem pchnął delikatnie Arystokratę na oparcie kanapy i usiadł okrakiem na jego kolanach. Chciał przez chwilę pobawić się w tego dominującego. Wpił się w wargi partnera, a swoje dłonie włożył pod jego koszulę, po czym zaczął opuszkami palców drażnić sutki Ślizgona, z którego ust wydobywały się słodkie jęki. Nie trzeba było długo czekać, a Arystokrata został pozbawiony koszuli, która również walała się na podłodze.

- Draco, chcesz to zrobić? - zapytał niepewnie Wybraniec, przybliżając do niego swoją twarz. Nie chciał naciskać na blondyna, który ledwo co powrócił do w miarę normalnego życia, nie był pewny, czy nie będzie to zbyt szybko na takie zbliżenie. Dobrze pamiętał, jak chłopak trzymał go na dystans po swoim wyjściu ze skrzydła szpitalnego.

- Oczywiście, skarbie. Zabrać cię na łóżko czy zostajemy tutaj?

- Tutaj - odpowiedział brunet. Malfoy uniósł jedną brew prowokująco.

- W takim razie, na co czekasz? Rozbieraj się - polecił zadziornie Arystokrata. Potter zaśmiał się cicho, po czym zszedł z Draco i zaczął się rozbierać, blondyn zrobił to samo. Obaj bardzo szybko pozbyli się reszty ubrań i wrócili do swojej wcześniejszej pozycji. - Czyli dzisiaj to ty przejmujesz inicjatywę?

- Nie, Draco! W sensie ja... - plątał się zielonooki. Dużo bardziej odpowiadała mu rola osoby pasywnej, czuł się w niej pewnie. Jego chłopak zaśmiał się cicho.

- Rozumiem, chcesz to po prostu zrobić w takiej pozycji, tak? - upewnił się Draco, choć wiedział, że miał rację. Podobała mu się nowa perspektywa, z jakiej mieli to robić. Podniecał go widok, siedzącego na nim bruneta, który był już mocno zarumieniony. Harry pokiwał głową w odpowiedzi na pytanie Malfoya. - Jak sobie życzysz, zrobimy to tak - rzekł Arystokrata uwodzicielskim tonem. Sięgnął po przyniesione wcześniej rzeczy i położył je obok siebie. Następnie złapał Pottera w talii i przyciągnął jak najbliżej siebie. Obaj jęknęli głośno, gdy ich penisy otarły się o siebie, co teraz, gdy Harry siedział tak blisko, było nie do uniknięcia. Najmniejszy ruch sprawiał, że ich przyrodzenia stykały się ze sobą, dostarczając niezwykłych doznań im obojgu.

Brunet zaczął obcałowywał szyję Draco, co wywoływało jeszcze więcej głosów aprobaty, z kolei szarooki otworzył butelkę z lubrykantem, który walał bardzo obficie na swoje palce, a następnie zaczął masować wejście Pottera, jakby pytając go o zgodę.

- Rób swoje - wyszeptał Harry, który był już mocno podniecony, nie chciał czekać. Po chwili poczuł w sobie jeden palec, westchnął głośno, a jego ciało spięło się w odwecie, za to wtargniecie. Nie minęło dużo czasu, aż drugi palec dołączył do pierwszego, brunet jęknął przeciągle, jednak dopiero przy trzecim palcu poczuł lekki ból. Chłopak zacisnął dłonie na barkach blondyna, który czekał, aż jego partner się przyzwyczai, a gdy to nastąpiło, zaczął delikatnie poruszać palcami, bez problemu dotarł do prostaty, którą zaczął stymulować. Wybraniec poruszał się niespokojnie pod wpływem ogromnej przyjemności, przez co ich penisy nieustannie się o siebie ocierały. Pokój wypełniony był jękami obu chłopaków.

- S-s-to-p - wydyszał niespokojnie Potter, będąc na skraju spełnienia. Malfoy zrozumiał, o co chodziło, dlatego wyjął swoje palce, a następnie namiętnie pocałował Gryfona. Sam był niezwykle podniecony. Nie przerywając pocałunku, Arystokracie udało się otworzyć paczkę prezerwatyw. Wyjął jedną, ale w tym momencie zielonooki złapał jego dłoń. Malfoy odsunął się delikatnie od chłopaka, momentalnie zobaczył lekki uśmiech. Wybraniec zabrał opakowanie z prezerwatywą, które sprawnie otworzył, wyjął ją jedną ręką, a z kolei drugą stymulował penisa Draco, przesuwając opuszkami palców po całej jego długości, żeby po chwili skupić największą uwagę na jego główce. Draco wygiął swoje plecy w lekki łuk, nie powstrzymywał żadnych dźwięków wypływających z jego ust. Gdy w końcu Harry skoczył się z nim droczyć i założył prezerwatywę na jego przyrodzenie, dłonie blondyna momentalnie wylądowały na jego pośladkach i pomogły mu unieść się delikatnie do góry. Brunet przytulił się do Draco, który powoli opuścił go na swojego członka. Gryfon krzyknął głośno, a w oczach stanęły mu łzy.

- Nie wolisz zmienić pozycji na tą co ostatnio? Wtedy będzie mniej boleć, Harry - rzekł troskliwie Ślizgon, głaszcząc lekko drżące ciało ukochanego.

- Nie, zaraz... będzie dobrze, daj mi... trochę czasu - wysapał brunet.

- Oczywiście - odparł czuło Arystokrata, jako że Harry był do niego przytulony, mógł, bez obawy, że niechcący poruszając się, wywoła dodatkowy ból partnerowi, pieścić jego szyję. Po pewnym czasie poczuł, jak Wybraniec zaczął się rozluźniać, a chwili później chłopak na próbę nieznacznie uniósł swoje biodra. Gdy uznał, że jest już dobrze, zaczął rytmicznie poruszać się w górę i w dół, w czym pomagały mu dłonie Malfoya. Jęki i krzyki w pokoju stawały się coraz głośniejsze, ruchy z każdą chwilą szybsze. Każde trafienie w prostatę bruneta wywoływało głośniejsze i bardziej podniecające dźwięki, wydobywające się z jego ust.  Gdy Ślizgon czuł, że był blisko spełnienia, złapał w dłoń penisa Pottera i zaczął go dodatkowo stymulować. Raz po raz nabijał się na Harry'ego, wchodząc w niego naprawdę głęboko.

- D-DRACO! - krzyknął brunet, osiągając potężny orgazm oraz brudząc ich brzuchy i dłoń blondyna spermą. Przez mięśnie, które zacisnęły się na członku Draco pod wpływem szczytowania, Arystokrata również doszedł, jęcząc głośno i odginając całe ciało do tyłu.

Obaj dyszeli głośno, nie mogąc wydusić ani słowa. Malfoy uniósł biodra swojego chłopaka, aby móc z niego wyjść, i odłożył go na swoich udach. Potter opadł bezwładnie na bladą, umięśnioną klatkę piersiową, której właściciel objął go czuło ramionami.

- Było wspaniale, bardzo mi się podobało - rzekł Harry nieznacznie podnosząc swoją głowę, aby spojrzeć w szare tęczówki. Malfoy uśmiechnął się do niego promiennie i pocałował go w czoło.

- Tak, było świetnie. Dziękuję za dzisiejszy wieczór, Harry. Dobrze, że wyciągnąłeś mnie z pokoju, bo było świetnie. Bardzo się postarałeś i wszystko przygotowałeś, dziękuję ci za to. Wspaniała randa. Kocham cię, skarbie - oznajmił Malfoy, troskliwie gładząc policzek swojego chłopaka, w którego oczach widział śliczne, błyszczące iskierki. Harry rzucił mu się na szyję, mocno go uściskając. To był jego Draco, jego dawny Draco wracał, zastępował miejsce tego zestresowanego, przygnębionego i tylko pozorującego pewność siebie chłopaka. Potter ogromnie się cieszył z tego powodu, wcześniej był pewny, że do niczego nie dojdzie albo że blondyn wycofa się w połowie lub nawet, że nie da się przekonać, aby gdzieś wyjść, a stało się zupełnie na odwrót. To był dobry znak, znak, że wszystko zaczyna wracać na swoje miejsce.

- To ja ci dziękuję, że zgodziłeś się w końcu wyjść z pokoju. Nawet nie wiesz jaki szczęśliwy jestem! Też cię kocham i to cholernie mocno - wyznał. Arystokrata zaśmiał się cicho, po czym objął Pottera jeszcze bardziej, przyciskając do siebie.

- Czyli oboje jesteśmy cholernie szczęśliwi, a teraz czas iść spać, Harry - odpowiedział, po czym pocałował bruneta, który mimo wszystko wyglądał już na zmęczonego i zaniósł go do łóżka, czyli tak, jak opiekować się swoim skarbem powinien. 

--------------------------------------------------------------

I mamy to XD Znowu kazałam wam długo czekać, chciałam go wstawić szybciej, ale nawet internet się zbuntował i usunął sprawdzony rozdział :/ To tyle z moich tłumaczeń XD Mam nadzieję (jak zawsze), że jesteście zadowoleni :) Ogólnie to chyba powinnam wziąć się w garść i zacząć znów na poważnie pisać, bo w takim tempie nie wiem kiedy skończymy xD
Do usłyszenia w przyszłym tygodniu <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro