Rozdział 22

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Siemka! Witam wszystkich bardzo serdecznie i zapraszam na nowy rozdział UwU
Miłego czytania <3

--------------------------------------------------------------

Po zakończeniu uroczystości pogrzebowej uczniowie Szkoły Magii i Czarodziejstwa wsiedli do Ekspresu Londyn-Hogwart, który miał ich zabrać do domów. Draco mocno trzymając swojego chłopaka za rękę, zaprowadził go do wolnego przedziału, gdzie brunet mógł spokojnie usiąść przy oknie i wpatrywać się pustym wzrokiem w przestrzeń za szybą, myśląc o tym wszystkim, o Dumbledorerze, o swojej misji. Malfoy nie zamierzał przerywać obecnej tam ciszy, chciał, aby Harry mógł sobie to wszystko poukładać, dlatego usiadł tylko blisko niego, ujął jego dłoń swoimi i odłożył głowę na ramię Wybrańca, też musiał przemyśleć kilka spraw.

- Draco, będę musiał wrócić do Dursley'ów - powiedział Harry, gdy pociąg pokonał już połowę wyznaczonej trasy.

- Co? Naprawdę, chcesz tam wracać? Przecież masz Syriusza - odpowiedział blondyn, podnosząc swoją głowę, aby móc spojrzeć w zielone oczy ukochanego.

- Nie chcę, ale nie mam wyboru. Muszę tam wrócić, Dumbledore by tego chciał - odparł czarnowłosy, na co Malfoy prychnął zirytowany.

- Dlaczego masz tam wracać? Z tego co się orientuję, to ich nie lubisz, dlaczego dyrektor cię tam wysyła?! - pytał oburzony Ślizgon. W tej chwili Harry cieszył się, że Draco wie o Dursleyach tak naprawdę bardzo niewiele. Nigdy nie rozmawiali zbytnio na ich temat, a gdyby Arystokrata znał całą prawdę, zapewne byłby tylko jeszcze bardziej zły.

- Masz rację, nienawidzę ich, ale nie mam wyjścia. Wiesz, to wszystko jest dużo bardziej skomplikowane niż mogłoby  się wydawać - powiedział i pogłaskał swoją ciepłą dłonią blady policzek. Blondyn westchnął zrezygnowany, po czym zamknął oczy, pozwalając miziać się po twarzy.

- Ja po prostu chcę dla ciebie jak najlepiej - powiedział cicho. Źrenice Gryfona powiększyły się trochę, a na jego twarz wpłynął prześliczny uśmiech, po czym mocno przytulił szarookiego.

- Wiem, Draco, ja dla ciebie też. Zobaczymy się niedługo.

- No tak, w końcu to tylko trochę ponad dwa miesiące, szybko minie, jeśli będę myśleć o tym, że ponownie cię przytulę i w ogóle, że znowu będziemy razem spać no i oczywiście, że ponownie będę mógł całować twoje gołe ciało - wyszeptał do ucha bruneta, który od razu się zarumienił i zaśmiał cicho, mocniej obejmując Draco, jednak dopiero po chwili zaczął uważniej analizować początek wypowiedzi chłopaka.

- Jakie dwa miesiące? - zapytał w końcu, gdy sam nie wpadł na żadną sensowną odpowiedź.

- Przecież tyle trwają wakacje - odparł Arystokrata, nie za bardzo wiedząc, dlaczego Harry zadał takie pytanie.

- Wiem, że tyle trwają wakacje, ale ja nie spędzam ich całych u Dursleyów.

- Chociaż coś dobrego, przynajmniej jakaś część lata będzie udana, masz się dobrze bawić i nie zamartwiać za bardzo, a my spotkamy się po wakacjach - rzekł czule Draco, jednak zdziwił się, gdy ułamek sekundy później Potter gwałtownie się od niego odsunął.

- Jak to po wakacjach?! Czyś ty zdurniał?! - krzyknął wyraźnie oburzony. 

- Harry, co... - zaczął Ślizgon, ale zbulwersowany Gryfon nie dał mu skończyć.

- Gdzie zamierzasz teraz iść?! - zapytał.

- Skarbie... - spróbował ponownie Draco opanowanym tonem, chciał uspokoić zielonookiego, nad którym emocje wzięły górę. 

- Nie skarbuj mi tutaj! Gdzie chciałeś uciekać, co?! Mam nadzieję, że nie brałeś pod uwagę powrotu do swojego domu! Voldemort  cię tam zabije!

- Harry, nie krzycz - syknął szarooki. - Myślałem o zostaniu w świecie mugoli i...

- O nie, nie, nie! Nie będziesz się tam włóczył, nie ma takiej opcji! Myślałem, że twój powrót do Syriusza na wakacje jest oczywisty! - wrzeszczał Wybraniec, ale gdy zobaczył zmieszany wyraz twarzy drugiego chłopaka, trochę się opanował. Może rzeczywiście, krzyczenie na cały głos w pociągu o ich prywatnych sprawach nie było najlepszy pomysłem.

- Nie chcę być dla nikogo dodatkowym ciężarem, Harry, mam tak po prostu wprosić się do czyjegoś domu? Być jak jakiś darmozjad, problem?

- Co ty mówisz?! - krzyknął Gryfon, czując, jak ponownie wzbierają w nim negatywne emocje, ale oprzytomniał na tyle, żeby wziąć głęboki oddech i kontynuować już dużo ciszej. - Kiedy wbijesz sobie do tej ślicznej główki, że nikomu nie ciążysz, co? Syriusz też nie pozwoli ci włóczyć się po Londynie, jesteś dla niego ważny i chce dla ciebie jak najlepiej, Draco, nawet nie wiesz, jak on się cieszy, gdy go odwiedzasz.

- Odwiedzanie, a wprowadzenie się na dwa miesiące to co innego. Będzie mieć mnie dosyć...

- Ręce mi przy tobie opadają, wiesz? Nigdy bym się nie spodziewał, że będziesz mieć takie mniemanie o sobie. Naprawdę chciałeś szlajać się po ulicach czy jakiś hotelach? Przecież to niebezpieczne w tych czasach, poza tym jak ty byś dał sobie radę w świecie mugoli, co? - powiedział już spokojnie Potter, po czym objął twarz Draco swoimi ciepłymi dłońmi, unosząc jego spuszczoną głowę, tak aby blondyn na niego spojrzał. Malfoy uśmiechnął się niepewnie i już chciał coś powiedzieć, ale w tym momencie do przedziału wparowały dwie osoby.

- Co się tutaj dzieje!? Słychać was na drugim końcu pociągu! - krzyknął znajomy dziewczęcy głos. Malfoy westchnął głośno, po czym momentalnie przywdział swoją standardową maskę obojętności, choć tym razem nie przyszło mu to tak łatwo. Męczył się tym udawaniem, ale prędzej zrobiłby sobie krzywdę, niż okazał słabość przy przyjaciołach Harry'ego.

- Ustalaliśmy pewne sprawy, Granger, a wy jak zawsze wtykacie w nie swoje nosy - syknął w stronę przybyłych Gryfonów. Potter posłał blondynowi wymowne spojrzenie, mówiące: "przystopuj trochę", a już po chwili szatynka zajęła miejsce naprzeciwko zakochanej pary.

- Hermiono, co ty robisz? - zapytał zdezorientowany Weasley. Zapewne myślał, iż dziewczyna miała w planach tylko ocenić sytuację i zaraz opuścić przedział, ale chyba się jednak przeliczył.

- Zamierzam spędzić czas z Harrym, teraz zobaczymy go dopiero za miesiąc, a w dobie obecnych okoliczności, nie widujemy się zbyt często - powiedziała stanowczo, na co blondyn prychnął pogardliwie.

- Masz problem, z tym że Harry spędza ze mną czas, Granger? - zapytał.

- Nie, ale my jesteśmy jego przyjaciółmi i też chcemy mieć go trochę dla siebie.

- W takim razie spędźcie go sobie razem - rzekł lekko zirytowany Ślizgon, po czym musnął czule policzek Wybrańca dłonią i wstał z siedzenia, z kolei na te słowa Ron zajął miejsce obok szatynki.

- Zwariować z wami można! - krzyknął Harry, łapiąc rękę swojego chłopaka. - Nie uciekaj, Draco. Chyba musimy ustalić pewne sprawy - dodał. Blondyn uniósł do góry jedną brew, patrząc na bruneta, ale pozwolił mu ponownie zaciągnąć się na kanapę, nie zamierzał prowokować kłótni, szczególnie teraz, gdy mają się ponownie rozstać.

- Ale co my mamy z nim ustalać? - zapytał rudzielec, co wywołało głośne westchnienie ze strony Wybrańca.

- Wiem, że jest wam ciężko, że nie spędzam z wami teraz tak dużo czasu, przepraszam was - zaczął zielonooki, zwracając się do Gryfonów. - Wszyscy jesteście dla mnie niezwykle ważni. Chciałbym, żebyście choć spróbowali znaleźć wspólny język, proszę was. Nie będzie mnie przez najbliższy miesiąc i byłoby wspaniale, gdybyście nie skakali sobie do gardeł, mówię szczególnie do was, Ron i Draco.

- Nie powiesz mi, chyba że Malfoy też będzie w Grimmauld Place!? - wrzasnął Weasley. Wszystkie mięśnie blondyna odruchowo się spięły i nieświadomie ścisnął mocniej rękę Wybrańca.

- Nic takiego nie... - zaczął blondyn, ale Potter już po prostu nie mógł tego słuchać.

- NIE! Nie będziesz się SAM pałętać po Londynie! Pomyśl o mnie, Draco! Co zrobię, jeśli stanie ci się krzywda? Już raz myślałem, że cię straciłem, nie każ przechodzić mi przez to ponownie! Będąc u mojego wujostwa, chcę, choć być pewnym, że ty jesteś bezpieczny... - powiedział ze łzami w oczach Złoty Chłopiec. Nie widział już jak przekonać swojego chłopaka. Arystokrata nie czekając długo, przyciągnął do siebie Harry'ego i ponownie go przytulił, głaszcząc po głowie.

- Już, już, spokojnie, skarbie. Obiecuję, że będę grzecznie siedzieć u Syriusza, nie bój się - powiedział blondyn.

- Właśnie, Harry, o nic się nie martw, przypilnujemy Malfoya, żeby nie ruszał się poza Grimmauld Place, będzie w dobrych rękach. Nikt nie pozwoli, żeby mu albo komukolwiek innemu stała się jakaś krzywda - rzekła Gryfonka, którą również dotknęły słowa bruneta. Dobrze widziała, jak mocno Harry kocha Draco i jak bardzo mu na nim zależy. Podeszła do czarnowłosego i również go przytuliła.

- Ja też będę mieć oko, na tego twojego kochasia, a jeśli będzie się źle zachowywać niezwłocznie do ciebie napiszę albo moja pięść przemówi mu do rozsądku - oznajmił stanowczo Ron, który też usiadł przy zielonookim.

- Uważaj na słowa, Weasley - prychnął Draco, ale nie było czymś pogardliwym, a raczej gestem rozbawienia, jakby nie było, chciał, aby Harry mógł być spokojny o jego bezpieczeństwo.

***

Reszta drogi minęła im na rozmowie i zanim się obejrzeli byli już w Londynie. Na peronie 9 i 3/4 czekał na nich Syriusz, posyłając wesoły uśmiech, który mimo wszystko nie był tak promienny jak zazwyczaj, co w obecnych okolicznościach było zupełnie zrozumiałe. Gdy tylko Potter zobaczył swojego chrzestnego, momentalnie rzucił się mu na szyję, w końcu ponownie zobaczy go dopiero za ponad miesiąc, więc chciał się chociaż trochę nacieszyć tym bardzo krótkim spotkaniem.

- Harry! - krzyknął zadowolony Łapa, mocno ściskając swojego chrześniaka, a gdy w końcu go odstawił, przeniósł swój wzrok na Malfoya stojącego obok i rozłożył ręce w zapraszającym geście. Lekko zdezorientowany Arystokrata zamrugał kilka razy, ale już po chwili poczuł, silne ramiona obejmujące go. Rozluźnił napięte mięśnie i pozwolił się przytulić Syriuszowi.

- Cześć Draco, jak się masz? - zapytał Black, gdy już się od siebie odsunęli i całą trójką stanęli w małym okręgu.

- Dziękuję, jest dobrze - odpowiedział Malfoy, uśmiechając się delikatnie.

- To najważniejsze, mam nadzieję, że jesteś gotowy na spędzenie wakacji w Grimmauld Place - powiedział wesoło Łapa, naprawdę się cieszył, że Draco u nich zostanie w końcu im więcej przyjaciół tym weselej! - Niestety będziemy musieli za chwilę rozstać się, Harry, twój wuj już na ciebie czeka - rzekł Black dużo smutniej, bo w końcu oczywiste było, że chciał, aby Wybraniec spędził całe wakacje z nim.

Chwilę później podeszli do nich Weasleyowie, Hermiona i Lupin, którzy chcieli pożegnać się z zielonookim, wszyscy mocno go ściskali, a najbardziej rozczulała się mama Rona, która przeżywała ponowne oddanie Harry'ego Dursleyom i tym, że znowu będzie niedożywiony.

Na końcu Wybraniec podszedł do Draco i mocno go przytulił.

- Kocham cię - wyszeptał do ucha blondyna.

- Ja ciebie też kocham - odparł Malfoy, na koniec młodzieńcy wymienili się czułymi  pocałunkami, a następnie Potter złapał blondyna za rękę i obaj ruszyli w stronę ściany, za którą znajdował się peron 9 i 10. Gdy tylko przeszli przez mur Harry'emu od razu rzuciła się w oczy okrągła i wykrzywiona w niezadowolonym grymasie twarz wuja Vernona. Brunet westchnął, po czym już miał się rozstać z Draco i ruszyć razem z Syriuszem do Dursleya, ale szarooki chwycił go za dłoń.

- Będę tęsknić - powiedział cicho.

- Och, ja za tobą też, strasznie, ale musimy dać radę, zobaczysz, że to szybko minie. Syriusz zadba, żebyś czuł się dobrze w Grimmauld Place, nie będziesz się nudzić - powiedział Wybraniec, posyłając swojemu ukochanemu lekki, pocieszający uśmiech.

- Harry! - usłyszeli głos Syriusza, który oddał Vernonowi bagaż nastolatka i zdążył zamienić z nim dwa słowa, po czym grubszy mężczyzna od razu ruszył do samochodu, nie czekając na Pottera, czyli tak jak to robił zawsze.

- Muszę iść, będzie dobrze, skarbie - powiedział Gryfon, po czym ostatni raz cmoknął usta Arystokraty i pognał za swoim wujem, zostawiając zaskoczonego Ślizgona na środku peronu. Czy naprawdę Harry powiedział do niego "skarbie"? To chyba był pierwszy raz, gdy usłyszał od niego takie słowa, ale już zdążył się w nich zakochać. Z zamyśleń wyrwał go czyiś głos.

- No to co, Draco? Na nas też już czas - powiedział Łapa z promiennym uśmiechem, kładąc dłoń na ramieniu osłupiałego nastolatka. Zaraz obok stał Lupin, który również uśmiechał się przyjaźnie. Właśnie wtedy Malfoy poczuł, że te wakacje, mimo krótkiej rozłąki z Harrym, mogą być naprawdę dobre.

-----------------------------‐----------------‐--------

I co myślicie? Przepraszam, za te kolejne opóźnienie, ale moja aktualna sytuacja nie jest za ciekawa (o czym już chyba wspominałam), jednak tym się nie przejmujmy, najważniejsze, że jest już rozdział :)
Ogólnie to czy nie wydaje wam się, że to było jakieś takie... sztuczne? Nie za dużo się tam przytulali? Dajcie znać, co wy o tym myślicie, no bo wasze zdanie jest tutaj najważniejsze.

Poza tym jestem pewna, że teraz pójdzie nam z górki (stety albo i niestety), więc po 7 miesiącach pracy, uda nam się to zakończyć. Nie wiem jak wam, ale mi jest smutno.
Dobra chyba nie powinnam pisać takich rzeczy w tym wyjątkowym czasie, bo przecież idą święta (wieeeelkimi krokami) i fajnie by było jakbyście wszyscy mieli dobre humory (chociaż na tyle, na ile to możliwe).

Życzę Wam wszystkim wesołych świąt spędzonych w miłej atmosferze, spełnienia wszyyystkich marzeń, zdrowia, spokoju (pamiętajcie, że stres jest szkodliwy), szczęścia w nadchodzącym roku oraz siły i odwagi do "walki" z zadaniami dnia codziennego oraz do podejmowania zmian (oczywiście tych na lepsze). Trzymajcie się cieplutko UWU
Do usłyszenia niedługo <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro