Rozdział 5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Hejka wszystkim! Rok szkolny już się niestety zaczął, ale i tak mamy rozdział UwU Mam nadzieję, że wam spodoba, jeśli tak to zostawcie coś po sobie XD
Miłego czytania <3

--------------------------------------------------------------

Z każdą chwilą ich pocałunki robiły się bardziej zachłanne i pełne namiętności. Harry opamiętał się dopiero w chwili, gdy leżał na łóżku, a nad nim zwisał Draco, którego ręce zaczęły rozpinać koszule Wybrańca. Brunet złapał za zimne, kościste dłonie, powstrzymując je od wykonywanej czynności. Ślizgon spojrzał na niego zaskoczonym wzrokiem.

- Nie, nie, nie. Przecież zaraz mi tutaj zemdlejesz. Najpierw musisz coś zjeść i się porządnie wyspać - oznajmił brunet, po czym podparł się na łokciach i cmoknął Arystokratę w usta.

- Przecież... - zaczął blondyn, ale Gryfon nie dał mu dokończyć:

- Nie ma żadnego "przecież". Przepraszam, ale wyglądasz naprawdę źle, cała ta sprawa strasznie się odbiła na twoim zdrowiu, jeśli dalej tak pójdzie, to się wykończysz i tak jesteś już mocno osłabiony. Co chciałbyś zjeść? - zapytał troskliwie Harry, po czym podniósł się do pozycji siedzącej, usadawiając Arystokratę na swoich nogach. Malfoy stał się naprawdę lekki, co bardzo martwiło Wybrańca.

- Nic - odpowiedział Ślizgon i położył swoją głowę na barku drugiego chłopaka. Harry zaczął bawić cię platynowymi włosami, które mimo swojego nieładu oraz braku dawnego połysku, dalej były miękkie.

- Jak to nic? Musisz coś zjeść.

- Nie jestem głodny... - wybełkotał cicho Draco, dalej wtulony w Pottera. Brunet westchnął i już miał coś powiedzieć, ale to nie było mu dane. Blondyn syknął z bólu i momentalnie oderwał się od drugiego chłopaka, porywając się na równe nogi. Doskonale wiedział, o co chodzi, ale dla pewności podwinął rękaw za dużej bluzy na lewym przedramieniu. Mroczny znak na jego skórze przybrał ciemną, smolistą barwę i piekł, co mogło oznaczać tylko jedno - Voldemort go wzywał. Chłopak wpatrywał się przez chwilę w bolące miejsce. Był przerażony. Czyżby Czarny Pan znudził się czekaniem i postanowił go zabić? Na pewno - odpowiedział na swoje pytanie w myślach. Nie chciał umierać. Jego serce przyspieszyło po raz kolejny tego wieczoru, tak samo, jak oddech.

- Harry, j-j-ja... - zaczął niepewnie drżącym głosem szarooki, jednak Gryfon nie pozwolił mu skończyć.

- Nie pozwolę ci nigdzie iść.

- ... boję się - dokończył swój wcześniejszy wywód Ślizgon. Nie chciał umierać, nie teraz kiedy znów miał przy sobie Pottera. Brunet, widząc jego przestraszoną minę, przytulił go mocno i czule do siebie. Ciepło ciała Gryfona było niezwykle przyjemne i kojące. Dawało poczucie bezpieczeństwa, którego Draco nie czuł już od bardzo dawna.

- Nie musisz się bać, naprawdę. Tutaj nic ci nie grozi. Nie ma takiej opcji, żeby Voldemort wtargnął do zamku i zrobił ci jakąś krzywdę. Ani on, ani żaden ze śmierciożerców, okay? Hogwart jest jak na razie najbezpieczniejszym miejscem, Dumbledore o to zadbał. Jesteś bezpieczny - wyszeptał Złoty Chłopiec do ucha drugiego chłopaka.

- Czy mógłbyś zostać ze mną na noc? Nie mogę zasnąć, kiedy jestem sam... - zapytał cicho Arystokrata.

- Oczywiście. Nie myślałeś, chyba że cię teraz zostawię samego. Idź się wykąpać, a ja tutaj posprzątam, bo inaczej utoniemy w tym bałaganie. Załatwię też jakieś jedzenie, powinieneś przekąsić coś jeszcze dzisiaj, w porządku?

- Niech ci będzie - rzekł niechętnie Ślizgon i przewrócił oczami, po czym wyswobodził się z uścisku. Przez chwilę patrzył ma mroczny znak. Miał wrażenie, że gdy tylko odsunął się od Harry'ego przedramię zaczęło boleć go mocniej, ale mimo wszystko próbował to ignorować. Podszedł do sterty ubrań na fotelach i wygrzebał z niej dwie piżamy. Jedną zabrał ze sobą do łazienki, a drugą, dla bruneta, położył na komodzie. Postanowił wziąć porządna kąpiel. Gdy tylko wwszedł do wanny z ciepłą, pachnącą wodą poczuł się niezwykle odprężony. Ostatnimi czasy stawiał na szybki prysznic i zapomniał, jak bardzo lubił takie kąpiele. Po jakiś 20 minutach relaksu wyszedł z wody, owinął sobie ręcznik wokół bioder i stanął przed ogromnym lustrem. To, co zobaczył, nie spodobało się mu. Harry ma rację, wyglądam strasznie - pomyślał. Po wybalsamowaniu całego ciała przebrał się i piżamę i mógł w końcu wyjść z łazienki.

Gdy otworzył drzwi, musiał na chwilę przystanąć, żeby dobrze przyjrzeć się swojej sypialni. Potter wszystko doprowadził do idealnego stanu. Malfoy nie pamiętał, kiedy ostatnio jego pokój wyglądał tak dobrze. Gryfon stał na środku pomieszczenia i uśmiechał się promiennie do blondyna, który po chwili podszedł i znów przytulił Pottera.

- Nie, żeby mi się nie podobało, ale starczy tych przytulasów, Draco.

- Daj mi się sobą nacieszyć. Nawet nie wiesz, jak bardzo za tobą tęskniłem. Muszę nadrobić te wszystkie stracone uściski i pocałunki - powiedział Ślizgon, po czym pocałował Wybrańca.

- Też za tobą tęskniłem. Obiecuję, że będziesz miał bardzo dużo czasu, żeby wszystko nadrobić, ale teraz musisz coś przekąsić. Załatwiłem ci kanapki, nie każę ci zjeść wszystkiego. Lepiej trochę niż nic.

Arystokrata odsunął się od Wybrańca i spojrzał na szafkę nocną, na której znajdował się talerz pełen przepysznie wyglądających kanapek, po czym zerknął na zegar, którego wskazówki wskazywały na to, że jest grubo po północy.

- Skąd to masz? Wydaje mi się, że o tej godzinie jest cisza nocna i nie można się pałętać po korytarzu.

- Mój przyjaciel, skrzat domowy, pracuje w Hogwarcie. Gdy dowiedział się, że potrzebuję czegoś do zjedzenia dla ciebie, natychmiast mi to przyniósł. Jest wspaniały - oznajmił Wybraniec. - Ja teraz pójdę wziąć prysznic, a ty zjedz, chociaż część z tego. Tylko bez oszukiwania, bo będę musiał cię karmić - dodał po chwili.

- Kusząca propozycja. Na komodzie leży piżama dla ciebie, powinna być dobra.

- Dzięki.

Draco obserwował, jak jego ukochany znika za drzwiami łazienki, a potem zerknął na talerz z jedzeniem. Zdecydowanie nie był głodny, ale mimo wszystko postanowił zjeść chociaż trochę, żeby nie martwić Harry'ego swoim brakiem apetytu. Widział, że brunet naprawdę się przejmował jego stanem. Wziął talerz i usiadł na kanapie przy rozpalonym kominku. Zawsze lubił patrzeć na igrające w nim płomienie. Wziął do ręki jedną kanapkę i zaczął powoli ją przeżuwać. Spojrzał na swoje przedramię, gdzie znak śmierciożercy znów zaczął dawać się we znaki. Blondyn myślał o tym, co robi teraz jego rodzina. Czy Czarny Pan ich skrzywdził za jego nieposłuszeństwo? Czy w ogóle jeszcze żyją? Ścisnęło mu się gardło, wiedział, że już nic nie przełknie. Dobrze, że zjadł, chociaż tę jedną kanapkę. Po krótkim czasie Potter wyszedł z łazienki. Czarne, mokre kosmyki opadały mu na czoło, wyglądał naprawdę uroczo. Podszedł do Malfoya i spojrzał na talerz, po czym przeniósł zmartwione spojrzenie na Arystokratę.

- Nie patrz tak na mnie. Mówiłem, że nie jestem głodny. Jutro na śniadanie zjem więcej - zadeklarował blondyn.

- Niech ci będzie. Zawsze lepsze to niż nic. Jest już późno, a ty zdecydowanie powinieneś odpocząć - rzekł stanowczo Harry, ale na jego twarzy gościł uśmiech. Złapał za dłoń Ślizgona i zaprowadził go w stronę łóżka. Gestem nakazał Draco się położyć, co blondyn zrobił bez zbędnego gadania. Gryfon opatulił Draco kołdrą, tak jak kiedyś robił to blondyn i odsunął się od łóżka.

- Ej, gdzie idziesz? Miałeś spać ze mną - żachnął się szarooki. Jego głos był zaspany, a oczy lekko mu się zamykały, nad czym starał się ze wszystkich sił zapanować. Wybraniec zaśmiał się, po czym wziął różdżkę z komody i wgramolił do łóżka.

- Nie będziemy chyba spać przy zapalonym świetle - powiedział, a następnie zgasił wszelkie oświetlenie pokoju zaklęciem. Położył się blisko Arystokraty, przytulił go do siebie i pocałował w czubek głowy, na co Draco się zaśmiał.

- Pamiętasz, kiedy pierwszy raz spaliśmy razem? Też wtedy tak zrobiłem - rzekł szarooki.

- Jak mógłbym zapomnieć. Wtedy nigdy bym ci tego nie wyznał, ale to była wspaniała noc. Dawno się tak nie wyspałem. Przedramię dalej boli?

- To dziwne, ale nie. Jak jestem blisko ciebie, to wszystko jest w porządku. Nie wiem dlaczego - oznajmił Ślizgon. Harry przypomniał sobie te wszystkie razy, kiedy blondyn wyrywał go ze szponów Voldemorta. Bardzo prawdopodobne było to, że mroczny znak działał na podobnej zasadzie. Miłość odstrasza Czarnego Pana.

- Możliwe, że to działa jednakowo, co moje wnikanie do świadomości Voldemorta. Kiedy jesteś przy mnie, wszystko wraca do normy, dlatego że kocham cię, a Riddle nie znosi miłości... Teraz jednak nie jest czas na dokładne wyjaśnienia, musimy odpocząć a szczególnie ty. Dobrych snów, Draco.

- Ja też ciebie kocham, Harry. Dobranoc - odpowiedział blondyn i odsunął się na chwilę, żeby móc delikatnie pocałować Pottera w usta, po czym wtulił głowę w klatkę piersiową Gryfona. Dawno nie był tak szczęśliwy, jak teraz. Gdy zasypiał, poczuł, że brunet zaczął głaskać go po plecach, rysując przy tym na nich różne wzorki palcami. Draco uśmiechnął się lekko i chwilę później zasnął. Tej nocy spał tak dobrze, jak nigdy przedtem.

--------------------------------------------------------------

Przepraszam, że dzisiaj tak krótko, ale następnym razem będzie lepiej ;)
Jestem tak szczęśliwa jak Draco, bo w końcu się dogadali. Może ich zachowanie jest trochę przerysowane, ale mam nadzieję, że zostanie mi wybaczone :)

Jak tam pierwszy dzień szkoły? Cieszcie się? (Ja tak średnio, ale jestem już po 1 dniu w nowej szkole i jest naprawdę fajnie, chociaż wakacji nic nie przebije).
Następny rozdział będzie w sobotę (postaram się, żeby wstawiać dwa rozdziały tygodniowo, czasem może trzy).

Życzę wam (wszystkim uczniom XD) udanego roku szkolnego :D
Do usłyszenia <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro