Kwarantanna Dzień 45 🌸

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Na szczęście znowu moc nas połączyła, a ja zrobiłem jej koronę.

Z rana dalej czułem obecność Rey. Zastanawiałem się długo co się takiego stało. Miałem nadzieję, że mi powie.

Ulżyło mi, gdy znowu zobaczyłem ją poprzez moc. Lecz ona... Płakała?

Wstałem i podszedłem do niej. Popatrzyła mi w oczy, gdy się do niej zbliżałem. Widziałem jej mokre oczy. Nie wiedziałem co się stało, ale nie chciałem by jej było tak smutno.

Objąłem ją i pozwoliłem, by się we mnie wtuliła i zmoczyła mój sweterek swoimi łzami.

Dotarło do mnie, że pewnie ktoś z jej przyjaciół w ruchu oporu zmarł na tego okropnego wirusa.

Teraz jeszcze bardziej nienawidziłem tej pandemii. Bo przez to Rey płacze.

Powiedziała mi wszystko i najwidoczniej tego potrzebowała. Miałem rację, opowiadała o jakimś rebeliancie, który się zaraził i cierpiał, więc ona by skrócić mu cierpieniu postanowiła go zabić.

Wiedziałem, że nie jest w najlepszym humorze, chciałem to zmienić. Pokazałem jej moją lawandę, która już urosla. Powiedziałem jej, że to dzięki niej. No i że zawsze gdy jest połączenie w moim pokoju ona tam stoi.

Zerwałem największe i najpiękniejsze lawendy i zacząłem pleść z nich koronę, podczas gdy Rey dalej opowiadała mi co się u nich dzieje. Nie zaproponowałem jej, by tu poleciała, bo wiedziałem, że jeszcze nie czas na to.

Gdy zauważyła co robię, zerwała inne lawendy z mojej doniczki i zaczęła też mi pleść koronę.

Skończyłem pierwszy i gdy ona jeszcze plotła, delikatnie położyłem jej tę koronę na głowie.

Ona uśmiechnęła się i szybko skończyła, by i mi położyć na głowie koronę z lawendy.

Była cudna, bo zrobiona przez Rey.

Chwyciłem ją za rękę i delikatnie znów ją przytuliłem.

Oboje teraz byliśmy ukoronowani. Mogliśmy robić wszystko.

Gdy połączenie się skończyło, zauważyłem, że zabrała ze sobą swoją koronę.

Miałem nadzieję, że niedługo znów moc nas połączy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro