Kwarantanna Dzień 5 🌸

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ja nic na szturmowców nie poradzę

Zdaję mi się, że Huxa już ktoś ze schowka wyciągnął. Znając go, na pewno urządził jakąś awanturę niczego nieświadomym szturmowcom.

Nie miałem co zrobić i postanowiłem na razie nie bawić się wymyślaniem nowych form walki mieczem, bo mi to najwyraźniej nie wychodzi. Wpadłem na pomysł posprzątania w pokoju.

Mogłem delikatnie powiedzieć, że pokój był lekko zabrudzony. Jednak myślę, że Hux powiedziałby, że panuje tu syf.

W sumie to nie zamierzałem sprzątać, mi to nie przeszkadzało, a Hux się denerwował. Jednak, gdy po raz kolejny potknąłem się o jakąś stertę rzeczy, które sądziłem, że mi się kiedyś przydadzą uznałem, że za chwilę się o te śmieci zabiję.

Więc się wziąłem do roboty. Co miałem innego w planach?

Znalazłem wiele zapomnianych już przeze mnie rzeczy, jak na przykład stary zestaw do kaligrafii, który używałem jeszcze w starej akademii i pomyśleć, że akademia ta spłonęła. Zabawne.

Znalazłem też stare zdjęcie przedstawiające mnie z dzieciństwa z moim ojcem. Ah, pamiętam gdy to zdjęcie zostało wykonane. Były to ostatnie wakacje na Naboo zanim rodzice zesłali mnie do akademii Luke'a.

Poczułem, że mam mokre oczy. Uznałem, że to niemożliwe, bym płakał podczas wspominania tego starego zdjęcia.

Wziąłem wszystkie worki w które napakowałem śmieci z pokoju i wystawiłem je przed drzwiami do pokoju, bo tak mi łatwiej będzie je wynieść.

Gdy wynosiłem dziewiąty worek usłyszałem, jak szturmowcy idący na patrolu szepczą coś o mnie.

Zatrzymałem się i usłyszałem, jak jeden do drugiego mówi: Zobacz, może się nareszcie wyprowadzi. Na to drugi odpowiedział: Byłoby fajnie.

I już coś mnie trafiło. Podbiegłem do nich i zabiłem ich mieczem. Zostawiając ich tak leżących wyrzuciłem śmieci i wróciłem do czystego pokoju.

Pod wieczór dostałem telefon od Huxa mówiącego mi, że umówił mnie już na sesję z psychologiem.

Ja tego rudego kiedyś zabiję.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro