Kwarantanna Dzień 1 🌸

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Rano Hux ogłosił wyższe środki ostrożności. Na mostku był nakaz chodzenia w maskach.

Ale ja nie boję się wirusa. Bo co? Jakieś mikroskopijne wiruski miałyby zrobić mu krzywdę? MI, BENOWI SOLO? Naprawdę?

Zignorowałem wszystkie środki bezpieczeństwa nałożone przez strachliwego jak się okazuje Huxa tylko po to by zrobić mu na złość i chodziłem tak naprawdę bez celu po niszczycielu bez maski.

Był środek dnia, a ja zrobiłem już kolejne okrążenie statku (a dokładnie trzecie) szybkim krokiem, gdy nagle spotkałem na swojej drodzę Huxa.

Ten nakrzyczał na mnie, że postępuję nieodpowiedzialnie. Zachowywał się jakby to ON tutaj rządził. Co oczywiście nieprawda!

Chciałem go już wyminąć by iść dalej, ale ten spryskał mnie czymś, co pachniało jak alkohol. Powiedział że to do odkażenia mnie.

Już nie wytrzymałem. Krzyknąłem na niego, że ma przestać straszyć tym wirusem, bo nas tu NA STATKU W PRAKTYCZNIE PEŁNEJ PRÓŻNI nic nie złapie, ale on był nieugięty.

To on mnie wyminął i udał się w swoją stronę, a ja, zdenerwowany rozmową zrobiłem jeszcze 2 okrążenia po niszczycielu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro