Kwarantanna Dzień 14 🌸
Nie mogę uwierzyć, że nikt mnie nie szanuje.
Z samego rana sprawdziłem wszystkie odpowiedzi do mojego ogłoszenia o poszukiwaniu kota dla siebie.
Były to tylko i wyłącznie obelgi. Było ich chyba z 10. Nie wiedziałem, że Hux ma aż tyle kont.
Dzisiaj byłem już na e-spotkaniu, ale miałem wszystko wyciszone. Tak, że Hux nie słyszał mnie, ani ja niego.
Byłem z tego zadowolony.
Po południu znowu wyszedłem z pokoju. Po pół godzinie zauważyłem z daleka dwóch szturmowców.
Nie miałem dokąd uciekać. Spojrzałem na sufit i zauważyłem obluzowaną kratkę wentylacyjną prowadzącą do szybu.
Skoczyłem tam, ale szyb był lekko za wąski i za ciasny na mnie, przez co nie zmieściłem się w szybie.
Co najgorsze utknąłem i nie potrafiłem jak wyjść z tego całego bałaganu.
Szturmowcy chyba mnie nie zauważyli, bo przewisiałem tak z piętnaście minut. Nagle coś trzasnęło z lewej strony szybu, który zdawało mi się, prowadziło do pokoju Huxa. Właśnie z tej strony zaczęło potwornie wiać. Sztuczny wiatr zepsuł mi moją pięknie ułożoną fryzurę.
Przez silny wiatr obluzowała się dolna płyta szybu i po prostu z niej wypadłem wprost na twardą podłogę.
Zażenowany wróciłem do pokoju.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro