Kwarantanna Dzień 67 🌸

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


O mało nie zabiłem młodych szturmowców.

Wydaje mi się, że pandemia nie wpływa dobrze na mój gniew. Ostatnio nocami nie mogę zasnąć, zastanawiam się kim ja właściwie jestem? Do czego zmierzam? Z tego myślenia, myślami zapędziłem się tak daleko, że zastanawiałem się, co by było gdybym nigdy nie przeszedł na ciemną stronę. Wiecie, jak to jest, gdy myśli się przed snem o nierealnych rzeczach.

W nocy praktycznie cały czas patrzyłem na śpiącą niewinnie Rey.

Dzisiaj byłem jakiś nietomny, musiałem rano wstać na spotkanie na Teams'ie by wysłuchać kolejnego biadolenia Huxa, potem znów chciałem położyć się spać.  Oczywiście Rey była wyspana, nie wiem jak ona to robi.

Nie zdrzemnąłem się w ciągu dnia, bo z łóżka wyrzucił mnie pusty żołądek i chęć zjedzenia czegoś ciepłego, a nie czegoś z zapasów jakie mieliśmy z Rey. Chociaż nie jestem pewny czy w zapasach mamy dużo żywności, ale postanowiłem kiedy indziej to sprawdzić.

Wyszedłem z pokoju w masce i z mieczem. W ten sposób nikt mi nie podejdzie. Trochę się martwiłem o zakażenia, bo było ich coraz więcej. Co prawda Hux coś mówił o szczepionkach, ale kto by go słuchał na tych porannych spotkaniach? Nikt o tej godzinie nie myśli.

Poszedłem do pobliskiej stołówki po coś ciepłego i dobrego dla mnie i dla Rey. Czekałem w kolejce, która była długa, chociaż nie było wcale dużo ludzi. Pewnie tak się wydawało przez to, że każdy był w sporej odległości od innej osoby w kolejce.

Hux niby zniósł obostrzenia, ale chyba niektórzy dalej się boją.

W końcu nadeszła moja kolej, podszedłem by wziąć na wynos ciepłe jedzenie, gdy nagle ktoś się wepchał w kolejkę, PRZEDE MNĄ. Zmęczony i zdenerwowany powiedziałem im grzecznie, że wepchnęli się przede mnie. Miałem nadzieje, że mój głos w masce wydał im się odpowiednio straszny, że odsuną się grzecznie. Mieli hełmy adeptów, więc wiedziałem, że są młodzi, oraz zbuntowani. Nie odsunęli się oczywiście.

To ja ich odepchnąłem mocą na pobliską ścianę na pewno coś im łamiąc. Wszyscy na stołówce zamilkli i spojrzeli w moją stronę. Podziękowałem, że się nareszcie odsunęli i grzecznie powróciłem do składania zamówienia. 

Powróciłem do pokoju z ciepłymi pierogami na dwóch talerzach, a potem wspólnie z Rey je zjedliśmy. Wróciłem zdenerwowany, ale przy Rey zawsze czułem się spokojniejszy. Zasnąłem po jedzeniu wtulając się w nią.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro