54. Spider-man: daleko od domu - daleko do ideału.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Recenzja zawiera spoilery więc jest dla tych, którzy oglądali już film, albo lubią spoilery :)

Na początku warto wspomnieć, że tego co zobaczyłam się nie spodziewałam, ale w końcu MCU lubi zaskakiwać swoich widzów. 

Gdy oglądałam trailer, to myślałam, że Spider Man będzie musiał połączyć siły ze swoim wrogiem Mysterio, aby pokonać wspólnych, jeszcze większych przeciwników. No a tu klops, bo tylko w cząstce się to sprawdziło.

Jedną z najlepszych postaci był banan z walizki.
Szkoda, że go wyjęli :'(

No dobra, a tak na poważnie, to z początku bardzo polubiłam Mysterio, ponieważ był przystępny i stanowił wsparcie dla Peter'a. Zdziwiło mnie to, że jest z innego wymiaru i bawi się w bohatera, ale w końcu MCU może wszystko.

Jak widać i Mysterio może sobie na wiele pozwolić, bo w końcu odstawił niezłe przedstawienie, po którym miałam ochotę go nazwymyślać. Niestety w kinie było to niezbyt możliwe.

Chyba, że na napisach końcowych. Wtedy, to już można wszystko.

Cóż... zawsze zastanawiałam się jak konkretnie działa ta jego "iluzja", więc przynajmniej już mam odpowiedź.

Przejdźmy teraz do tej szkolnej grupy aktorów, na której skupiała się spora część.

Po pierwsze - dobrze, że wszystkie ważniejsze postaci "zblipowały" (albo blipnęły?), bo inaczej np. Ned byłby o pięć lat starszy od Peter'a i mógłby być jego przełożonym. Xd

Po drugie - Flash z brodą? Na serio?
Nie widziałam tego...

Po trzecie - w związku z MJ i Pete'em, totalnym zwrotem akcji w ich relacji była oczywiście scena na moście, kiedy znaleźli ten projektor nieudolnie pozostawiony przez Mysterio.
Kiedy dziewczyna powiedziała, że obserwowała Parkera tylko po to, by dowiedzieć się czy jest superbohaterem, pewnie domyślaliśmy się, że to kłamstwo.
Jednak, gdy w innej części filmu (bodajże w muzeum) przyznała się, że zawsze mówi ludziom prawdę, nawet jeśli ich zaboli, to zaczęłam się już zastanawiać...

Tak - oto ja i łączenie "faktów".

Koniec końców wszystko skończyło się zgodnie z oczekiwaniami. No...

Poza sceną końcową.

Dlaczego Pet zawsze na koniec swojego filmu ma takie "wypadki"?

To nagranie pozostawione przez Quentine'a dla prasy, to był już ostateczny nóż w plecy.

Myślę jednak, że sam wykonawca pomysłu wcale nie zginął, no bo przecież kto przed śmiercią bawi się z nagrywaniem fałszywki?

Chyba, że jego koledzy po fachu byli na tyle światli, aby coś takiego stworzyć.

Myślę jednak, że jak na iluzjonistę przystało, Mysterio ukrył się, tylko udając swoją śmierć.
Wiem, że to dziwnie brzmi, bo na nagraniu faktycznie wyglądał, jakby miał już ostatni oddech w gębie, ale niezbyt dobrym pomysłem byłoby uśmiercanie takiego złoczyńcy już po jednym filmie, szczególnie jeżeli w dalszych częściach miałaby się pojawić podstępna szóstka.

Komiksowo raczej on do niej nie należał, ale w końcu kto twórcom zabroni? Współpracując z innymi złoczyńcami, mógłby być naprawdę trudny do pokonania, szczególnie, że Spidey ma teraz wroga w publice, a Mysterio nie.

A teraz coś na rozluźnienie...

Najlepszy tekst filmu:

...

Mysterio: Takie kataklizmy, to ja lubię!

No jasne, wyjdźmy na szaleńca! Ale co tam... W końcu ogół i tak nas lubi, więc możemy sobie na to pozwolić.

Fajnie też, że Happy zmienił nastawienie co do Peter'a i zaczęli dogadywać się... naprawdę nieźle. Taka relacja prawie że "rodzinna". Przynajmniej poniekąd.

A teraz wady...

Tak, bo filmy Marvela również je miewają!

Czy tylko mnie się wydawało, że w produkcji było ciut za dużo efektów specjalnych? Wiem, że w dużej mierze na nich to miało polegać. Ale czy trochę nie za bardzo to na nich opierał się film?

Jak to z heroesMN poszłyśmy, dowcipów tu było naprawdę mało, nie wiem czy dobiłoby do dziesięciu.

Gdyby nie 'Nocny Pawian', to już naprawdę byłoby słabo.

No i humor MJ. Ten to by wszystkich akurat zatkał.

No i dlaczego tylko Tony Stark jest tak opłakiwany przez świat. A Czarna Wdowa? Czy Wizja? O nich, to już nikt nie pamięta? Również byli w telewizji i też byli przecież Avengersami.

No ale trudno.

Spider man: Far from home jest dla mnie zdecydowanie filmem, który na pewno nie przewyższa pierwszej części, ale wszystko naprawia w nim scena końcowo-końcowa.

No totalnie WSZYŚCIUSIEŃKO!

Polecam obejrzeć, bo wtedy zlasuje wam mózg ;)
Ale o tym w innym rozdziale.

A wy co sądzicie o tym tej odsłonie?

Jakie są wasze ulubione momenty, błędy, ciekawostki, spostrzeżenia itp.?

Chętnie się tego dowiem!

Ps.: Nareszcie jakiś chwilowy tytuł, choć wcale nie znaczy, że mi się ten film nie podobał.
Po prostu miał być chwytliwy.
Ale pewnie nie był!

Ps. 2: A myślałam już, że w końcu tej sceny nie dadzą. Ale była, no cóż... na końcu!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro