135. Recenzja bezspoilerowa "ENDGAME"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

A zatem nadszedł ten długo wyczekiwany, przełomowy moment w historii MCU. Wszystko kiedyś się kończy, a "Endgame" było pożegnaniem pewnego rozdziału w historii popkultury, które wiele osób będzie wspominać przez dłuższy czas. Presja była wielka, ale po braciach Russo spodziewałam się tylko dobrego.

Zgadzam się z innymi osobami, które twierdziły, że film był podzielony na cztery akty. Każdy wywoływał w widzach inne emocje i zapewne właśnie tak miało być. Reakcje widowni były z pewnością zaplanowane, a zaplanowane zostały tak dokładnie, że scenarzystom należą się oklaski. Obsada i wszyscy inni, którzy pracowali przy zrealizowaniu tego dzieła, wiedzą, kiedy uderzyć we właściwą strunę. Gdy mieliśmy płakać, płakaliśmy, gdy mieliśmy się śmiać, rechotaliśmy na całą salę. Co nie będzie zaskoczeniem, na seansie widz uronił zarówno łezkę smutku, jak i radości. Ten film to istny rollercoaster emocjonalny. Każda z postaci miała na ekranie swoją chwilę. Czasem dłuższą, czasem krótszą, ale jednak każda się w tym filmie przewinęła. To znaczy prawie każda, bo zabrakło mi tu dwóch dość istotnych osób w MCU, ale nie zdradzę w tej recenzji, których. Dialogi i humor w tym filmie to coś, co po prostu nie mogło nie wypalić i o to się nie obawiałam. I słusznie.

Zakończenie... nie mam słów. No cóż, według mnie zostało napisane idealnie. Zamknięto niedomknięte wątki i pożegnano dziesięcioletnią historię. Tutaj każdy wątek miał znaczenie, do każdego filmu mieliśmy nawiązania. Więcej na temat zakończenia napiszę w recenzji spoilerowej, bo trudno napisać więcej, nie psując Wam zabawy.

Strona techniczna stoi tu jak zwykle na najwyższym poziomie. Dopracowana charakteryzacja, kostiumy, efekty specjalne i zachwycająca muzyka to coś, do czego już przywykliśmy w filmach ze stajni Marvela.

Niestety, ten film miał swoje wady. Podejdę do tego czysto subiektywnie, więc proszę, nie bijcie mnie za to, co napiszę. Nie narzekam na długość filmu, bo te trzy godziny minęły mi jak półtorej i byłam zdziwiona, że jak to? To już? Nie byłam rozczarowana po seansie, bo dostałam prawie wszystko,czego oczekiwałam. Jak powiedziała Natasha w "Czasie Ultrona": "Jak odejść, to z hukiem". I takie było "Endgame". Jednak jestem nieco niezadowolona, ponieważ nie wyjaśniono tu kilku wątków trapiących mnie od przeszło roku, a nawet dłużej. Choć uważam, że film nie mógł być dłuższy, to jednak wyszłam z kina nieco... Niedoinformowana? Niezaspokojona? To tak naprawdę nie jest ostatni film III Fazy MCU, więc mam pewną nikłą co prawda nadzieję, że przynajmniej druga część przygód Pajączka je wyjaśni.

Podsumowując, film był znakomity. Gdybym miała go porównywać z "Infinity War"... No cóż, nie zrobię tego, bo oba są mimo wszystko innymi historiami, miały wywołać nieco inną reakcję widowni i oba z tego zadania wywiązały się świetnie. Przyznam, że ja się "Endgame" bałam. Bałam się, że ten film mnie nie zachwyci i nie oszołomi. Oszołomił, owszem, ale nie jest to film bez wad. Ja go oceniam na coś pomiędzy osiem, a dziewięć na dziesięć.

PS Już jutro recenzja spoilerowa, tam się bardziej rozpiszę;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro