✨2✨

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Opowiadanie dedykuję niesmiertelnosc-
Drobna brunetka, ubrana w szmaragdowy sweterek i czarną spódnicę, szła Krakowskim przedmieściem. Od rana nie czuła się najlepiej, a w nocy nie mogła spać. Jednak, jak zawsze, zupełnie się tym nie przejmowała. Od dziecka zaciskała zęby i szła przed siebie, nie dbając o to, jak się czuła. Teraz tym bardziej nie mogła sobie pozwolić na pieszczenie się ze sobą. W końcu była wojna, a ona musiała zająć się sobą i młodszym bratem. Tym razem jednak jej metody się nie sprawdziły. Po chwili pociemniało jej przed oczami. Marta poczuła, jak upada...w czyjeś ramiona.
-Panienko! Proszę tu nie mdleć!-dziewczyna jak przez mgłę usłyszała melodyjny głos.-Halo! Panienko!-młody mężczyzna cały czas starał się ją ocucić.
Po upływie pięciu minut Marta poczuła się lepiej.
-Ojej, dziękuję panu bardzo.-uśmiechnęła się do swojego wybawcy.
-Nie ma za co! Może odprowadzę panienkę do domu?-zaproponował niebieskooki.-Nalegam, może mi panienka zaufać!-uśmiechnął się, a Marta znowu była bliska utraty przytomności.
-Och, no dobrze.-zgodziła się
-Jestem Maciej, ale przyjaciele mówią na mnie Alek.-mężczyzna wyciągnął do niej rękę.
-Marta, miło mi.-dziewczyna uśmiechnęła się.
Rozmawiali przez całą drogę do jej kamienicy. Czuli się ze sobą fantastycznie, mieli wrażenie, jakby znali się od dawna.
-Wejdź proszę, zrobię herbatę.-dziewczyna zaprosiła go do mieszkania.
Mężczyzna przyjął zaproszenie z wielką radością. Ta drobna kobietka coraz bardziej go fascynowała. Te jej stalowe oczy były tak ciepłe i inteligentne. Biła z nich wielka miłość, a Alek to czuł. Miał szczerą nadzieję, że jego oczy mówiły choć połowę z tego. Tak bardzo chciał jej pokazać, że mu zależy.
-Proszę-brunetka weszła do salonu z dwoma kubkami gorącego napoju.
Mężczyzna uśmiechnął się szeroko.
-Jak się czujesz?-zapytał z wyraźną troską w głosie.
-Już jest lepiej, to zwyczajne przemęczenie, ostatnio mało spałam, Jerzyk był chory, więc przy nim czuwałam. Dziękuję za troskę.-dziewczyna lekko oparła się o ramię Alka.
-Jerzyk?-zdziwił się Dawidowski
-Tak, mój młodszy brat.-wyjaśniła-Młody, choć tu!-krzyknęła.
Po chwili w salonie pojawił się ciemnowłosy chłopczyk, wyglądał na jakieś dziewięć lat.
-Dzień dobry-podał rękę Maćkowi-kim pan jest?
-Znajomym twojej siostry-uśmiechnął się.
-A! To dobrze, myślałem, że jakąś szkopską świnią.-ucieszył się chłopczyk.
-Jerzyk! Co to za wyrażenie?-lekko oburzyła się Marta.
-Dobrze mówi!-zaczął go bronić Alek.
-Tyle to ja wiem, ale jest jeszcze młody i nie wypada, żeby tak mówił.-odpowiedziała szybko dziewczyna.
-Dziewczynom też nie wypada, a to od ciebie się tego nauczyłem!-chłopiec bronił swojego zdania.
-Jerzyk, idźże spać!-zakończyła dyskusję.
-Ale przecież jest czternasta!-zdziwił się chłopiec.
Marta lekko się zaczerwieniła, a Alek i Jerzyk nie kryli rozbawienia. Gdy mały wyszedł, Dawidowski wrócił do tematu Niemców.
-Panienko Marto, widzę, że panienka niezbyt lubi naszych okupantów, prawda?
-Ciężko ich lubić.-uśmiechnęła się gorzko.
-Ale hasełko pierwsza klasa. Mógłbym go sobie użyć na murach Warszawy?
-Śmiało, śmiało!
-Dziękuję pięknie-delikatnie objął dziewczynę.-Muszę się już zbierać.
-Zostań jeszcze, proszę!-Marta mocniej się do niego przytuliła. Dawał jej poczucie bezpieczeństwa w tym niepewnym czasie. Tak dobrze się przy nim czuła.
-Naprawdę muszę, mama będzie się martwiła.
-Ale obiecaj, że jeszcze do nas przyjdziesz.-Dziewczyna jeszcze raz spojrzała mu w oczy.
-Obiecuję piękna.-pocałował ją w czoło.
-Kocham cię.-szepnęła.
-Ja ciebie też.-przytulił ją z całej siły.

No, tym razem bez snów, ale myślę, że fajnie. Pisało się bardzo przyjemnie. Miłego ❤️🫐

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro