Coffeè boy

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jungkook był zmęczony. Zmęczony wielogodzinną pracą z dziećmi. Mężczyzna szedł powoli aleją parkową, która usłana była różowymi pastelowymi  kwiatuszkami z jasnymi, żółtymi środkami. Postanowił schylić się i zatrzymać na chwile.
Podniósł kwiat z trawy i po dłuższej chwili zamyślenia włożył go za ucho. Wyjął telefon z tylniej kieszeni spodni po czym włączył w nim aparat. Spojrzał w nim na twoją twarz i skrzywił się, poprawiając opadającą roślinkę.
Westchnął tylko i schował urządzenie.
Ruszył we wcześniej zaplanowanym kierunku - do salonu kosmetycznego  Kim'a.
Mimo złej sławy samego budynku pod opieką Namjoona, Gguk się nie zrażał. Ufał chłopakowi.

- Jeongguk, to ty?- usłyszał ten sam opanowany i tak śliczny dla jego uszu głos młodszego chłopaka.
Wszedł wgłąb przestrzennego pomieszczenia, które wypełnione było zapachem świeżo parzonej kawy. "Bat coffeè" - bo taka była ulubiona odmiana kawy młodego Kim'a, co dla Jeona swoją drogą  było dziwne, bo weź tu pij kawe z odchodów nietoperza, ale ok. Przecież nie będzie go oceniać po tym co pija chłopak.
Mimo dziwnej kawy, ta pachniała pięknie, a prawidłowo zaparzona mogła być przez Joona pita litrami, mimo że było to nie zdrowe. Ruszył przed siebie jak zawsze obejmując wzrokiem pokój do którego przez duże okna wpadało dużo światła. Na białych ścianach były kawowe kleksy z farby po którą Kook specjalnie pojechał ze swoim chłopakiem do sklepu bo ten zmarnował swój pierwszy zapas przeznaczony na remont budynku. I nikt nie musi wiedzieć, tym bardziej Nam, że jego portfel po tym wypadzie był doszczętnie spłukany. Ważne było dla niego, że jego skarb spełniał marzenia... Na kleksach natomiast widniały namalowane samymi różowymi odcieniami kwiaty. Różne. Małe i duże. Lilie i róże. Ahhh... Namjoonie kochał kwiaty, wszystkie możliwe kwiaty, a nawet muchołówki!... Tak samo jak kawę, kolor różowy oraz swojego najlepszego na świecie narzeczonego.

'Ah, Gguk co za skromność' - pomyślał czarno włosy i zaśmiał się z siebie w myślach.

Co dziwiło Kook'a to też to, że jego ukochany rzadko kiedy używał jakiegokolwiek pędzelka. Zazwyczaj malował za pomocą... Paznokci. Tak, na prawdę paznokci i jak Bóg mi świadkiem, Jeon na prawdę kiedyś to widział. Było to nieco przerażające ale musiał przyznać, że ciągle zmieniająca swoje ubarwienie paznokcia Joon'a była na prawdę zdolna.

- Tak Joonie, to ja.- uśmiechnął się sam do siebie i usiadł przy białym, nowoczesnym biurku, na którym leżał cały bajzel Namjoona. Jakieś porozwalane kartki, z których ledwo co mógł wyczytać jakiekolwiek słowo, brulionik karteczek samoprzylepnych, zszywacz, masa kolorowych zakreślaczy, czarne długopisy, ołówki, schowane pod półeczką w skrytce rzeczy do robienia paznokci, grzebień i szkicownik młodszego, który ozdobiony był masą różnych naklejek. Czasem myślał, że Namjoon na prawdę jest jeszcze dzieckiem aby naklejać wszystko i wszędzie.
Była nawet sytuacja gdzie jego kochany chłopak z zazdrości o jego koleżankę z pracy poobklejał jej całe białe auto malutkimi różowymi naklejkami kutasików!
Ehh, to były czasy.

- Oh no w końcu. Już myślałem, że nie przyjdziesz!- chłopak o blond włosach zaklaskał w dłonie, siadając naprzeciwko Jungkooka.
Czarno włosy na prawdę nie był zdziwiony widząc nowy kolor matowego, kawowo-różowego lakieru na paznokciach chłopaka- Nie przywitasz się ze mną?- spytał smutno, robiąc minę zbitego pieska, a Jeon nie mógł mu odmówić. Przesadził Kim'a na swoje kolana, tym samym zrzucając kilka rzeczy z mebla, który ich dzielił i musnął malinowe usta zadowolonego kochanka. Jak zawsze smakowały gorzkawą kawą nałogowo pitą przez niego.

- Czy takie przywitanie Pana satysfakcjonuje, przyszły panie Jeon?- spytał rozbawiony starszy upijając łyka kawy z jego kubka który kiedyś tu sobie przyniósł.

- Oczywiście, że tak...- wymruczał i zabrał mu różowiutki kwiatek z włosów wkładając go sobie za ucho z uroczym uśmiechem- Ale zdecydowanie wole więcej twoich ust tutaj- opuszkiem palca przejechał po swojej szyi- Tutaj...- przełożył palec na mostek- I tutaj- sunął nim po swoim brzuchu aż do podbrzusza.

Obaj wiedzieli, że ich relacja nigdy nie powinna powstać. Przecież Gguk miał dziewczynę... Ale Namjoonowi nie przeszkadzało to w przyjęciu oświadczyn.
Ich rodziny nie musiały wiedzieć, że dziewczyna Jeongguka to tylko przykrywka.
Ich rodziny nie musiały wiedzieć, że para ma zamiar wyjechać z kraju by spokojnie wziąść ślub w tajemnicy.
Ich rodziny nie musiały wiedzieć o wszystkim co działo się przez lata ich skrywanego przed nietolerancją związku.
Byli zakazanym owocem... Ale przecież to zakazany owoc smakuje najlepiej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro