10. When You're Gone (I realize I'm in love)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


– Jak to zniknął? – marszczę brwi w konsternacji.

– Po prostu zniknął – odpowiada Louis z westchnięciem. – Tak, jakby ślad po nim zaginął. W pewnym momencie był przy mnie, a w drugim nie miałem nawet pojęcia, gdzie jest.

Ω

Wszystko zaczęło się od tego, że mężczyzna nie pojawił się na drugi dzień w barze. Louis odpuścił sobie wszelkie telefony czy pisanie do niego, bo przecież Harry mógł mieć ważniejsze zajęcia. W końcu nawet nie ustalili, że chłopak ma przyjść do Painting Flowers tego dnia. Tomlinson po prostu założył, że skoro obaj mają wolne to nie zaszkodzi się spotkać. Miał wrażenie, że skoro Harry sam potwierdził, że się spotykają to naturalnym jest to, że nie zawsze muszą się umawiać. No i oczywiście, Styles przecież też mógłby zadzwonić, gdyby na przykład chciał pobyć z Louisem sam na sam, bez jego przyjaciół.

– Przyznaj się, że zrobiłeś coś głupiego – oskarżył go Zayn w niedzielę wieczorem. Wszyscy po popołudniu spędzonym w barze zostali w mieszkaniu Louisa i Liama, żeby opiekować się borsukiem. Malik usiadł wygodnie na ich kanapie, patrząc się na Tomlinsona oskarżycielskim wzorkiem. Wszyscy wiedzieli, że mężczyzna naprawdę zdążył polubić Harry'ego i on wydawał się być najbardziej zły, że dzisiaj się nie spotkali.

– Naprawdę był zadowolony po spotkaniu – jęknął Louis, przecierając twarz dłońmi. – Nawet polubił was!

– Mówisz, jakby żaden twój były czy była nas nie lubili – prychnął Niall, spacerując po mieszkaniu i głaszcząc borsuka.

– Bo tak jest, jesteśmy dziwni – potwierdził Liam, a wszyscy spojrzeli na niego z oburzeniem, a Zayn odsunął się nieco od niego na kanapie. – To nie moje słowa! Ben, krótko po naszym rozstaniu, stwierdził, że jesteśmy zbyt blisko siebie i to wydaje się być wręcz niezdrowe. No przyznajcie, że to specyficzne, tym bardziej zważywszy na naszą orientację.

– Co jest nie tak z naszą orientacją? – spytał zdziwiony Horan. – Przecież wy mnie nie pociągacie!

– Ty się nie liczysz – machnął ręką Zayn. – Liamowi raczej chodzi o to, że... może tak; wyobraź sobie, że przyjaźnisz się z trzema atrakcyjnymi kobietami, które również są hetero – Louis krząknął, chcą, żeby przyjaciel się poprawił. – Albo bi. Opowiadacie sobie o swoich podbojach, śpicie w jednym łóżku i spędzacie ze sobą całe dnie.

– Jak atrakcyjne są te dziewczyny? – Niall zmarszczył brwi i spojrzał na przyjaciela z konsternacją.

– Jak ja, Liam i Louis – odparł Malik z westchnięciem.

– Mogłeś po prostu powiedzieć, że wyglądają jak faceci – przewrócił oczami. – W takim przypadku wszystko jest okej, bo lubię ładne dziewczyny.

– Zaynowi chodziło, że są tak atrakcyjne jak my, ale w kobiecej formie – przewrócił oczami Louis. – A poza tym, ty może nie umiesz tego oceniać, ale jesteśmy przystojni.

– Naprawdę? – zdziwił się, mężczyzna, lustrując ich kilkukrotnie wzrokiem. Tomlinson przewrócił oczami, a Niall pokręcił głową. – Dobra, macie racje. Nie mam pojęcia, czy jesteście atrakcyjni.

– Może wrócę do Bena... – wymamrotał Liam, płacząc się we własnych słowach. – Znaczy, wrócę do Harry'ego. Wróćmy do rozmowy o Harrym.

– Pff, Ben – przewrócił oczami Niall. – On po prostu nie rozumiał, że przyjaciele są najważniejsi. Od zawsze mnie irytował. Ta jego hiperpoprawność i to, jak zawsze uważał, że za dużo pijemy. Okropny.

– Dobra, ale Harry to nie Ben – przerwał mu Zayn. – I naprawdę go polubiłem. Louis, musiałeś zepsuć relacje z jedyną twoją randką, jaka była fajna?

– Hej, nie przesadzajcie, że inni i inne byli aż tak źli... – wymamrotał zmieszany.

– Tommo, czy mamy wymienić ostatnie osoby, z jakimi spotkałeś się więcej niż raz, przez co my też musieliśmy chociaż o nich słyszeć? – spytał Liam, składając ręce na piersi.

– Nie – stwierdził krótko Louis.

– Eleanor Calder, w twoim wieku, poznałeś ją w pracy, bo była stażystką– zaczął Horan. – Ładna, ale irytująca. Chciała cię tylko dla siebie i cały czas namawiała do „zaprzestania z nami kontaktu" – prychnął, tworząc w górze znak cudzysłowia.

– Możemy już skończyć? – jęknął mężczyzna, nie chcąc myśleć o swoich byłych.

– Związek trwał jakieś dwa miesiące i zakończyłeś go, bo zaczęła cię irytować i skończyła swój staż, więc już ci się to nie opłacało – dokończył Liam. – Kto wcześniej?

– Chyba Alicia Harper – uznał od niechcenia Zayn. – Była śliczna, ale na pierwszym roku studiów i zakochała się w tobie po tygodniu. Rzuciłeś ją, tłumacząc jej, że wyjeżdżasz do Wielkiej Brytanii i nie będziecie mogli się już spotykać.

– Hej, nie rób ze mnie takiego potwora, wyjechałem do Anglii!

– Na jakiś tydzień, stary – uśmiechnął się złośliwie Malik. – Ona myślała, że się wyprowadzasz.

– Czyli zerwaliśmy przez nieporozumienie! – ucieszył się Louis. – A teraz możemy już skończyć o moich byłych?

– Okej chłopcy, kończmy rozmowę o Harrym – poprosił Malik, uśmiechając się złośliwie.

– Harry nie jest moim byłym.

– Jest byłym niedoszłym – powiedział Zayn, kładąc przyjacielowi dłoń na ramieniu. – Trochę smutne, że nawet nie zdążyliście się porządnie poznać, a on już uciekł.

– Nienawidzę was.

Ω

Louis starał się nie przejmować tym wszystkim przez cały poniedziałek. Normalnie poszedł do pracy, z której wrócił o zwyczajowej godzinie, bo jego kolega już nie był na chorobowym. Miał jednak wrażenie, że wiele w jego życiu się zmieniło. Jego praca stała się jeszcze bardziej nużąca i męcząca niż zawsze, wydawało mu się, że bez świadomości, że ma okazje spotkać się z Harrym mu się dłużyła. Ostatni tydzień, mimo nadgodzin, minął mu szybko, bo przez cały czas myślał o tych kilkudziesięciu minutach możliwości rozmowy ze Stylesem.

Wrócił do domu w złym nastroju. Usiadł zmęczony na kanapie i zajął się szukaniem błędów drukarskich w książkach. To go uspokajało i utwierdzało w fakcie, że nie jest bezużyteczny. W pewnym momencie jednak rzucił ją na bok, zastanawiając się, kiedy jego życie stało się tak bezsensowne. Przecież to tylko dwa dni bez Harry'ego, nie rozumiał, czemu zachowywał się jakby świat mu się zawalił.

– Tommo, nie chciałem tego mówić przy pozostałych, ale ty naprawdę się zauroczyłeś – powiedział łagodnie Liam, siadając obok niego. Louis jęknął i przesunął się wyżej na kanapie, żeby położyć się na kolanach przyjaciela. Payne automatycznie pogłaskał go po głowie, wciąż pocieszając. Tomlinson zaczął rozumieć, dlaczego Zayn tak bardzo lubi leżeć w tej pozycji; czuł niesamowity spokój i odprężenie. – Ale nie przejmuj się tak. Harry ma pewnie dużo spraw na głowie. Skąd wiesz, może po tej samodzielnej audycji dostał więcej zadań?

– Możliwe – westchnął spokojnie, po czym gwałtownie zerwał się z kanapy. – Właśnie, audycja Harry'ego! Nie słuchałem jej dzisiaj rano!

– Myślałem, że to pierwsza rzecz, jaką dzisiaj zrobiłeś – uznał Liam ze śmiechem, patrząc jak Louis podchodzi do radia, żeby zaraz się zorientować, że musi poczekać jeszcze kilka godzin, żeby usłyszeć jego głos.

– Pierwszą rzeczą, jaką robie rano jest masturbacja, Payno – prychnął Louis.

– Wiesz co, jak na to, że masz złamane serce żarty się ciebie trzymają – odgryzł się mężczyzna.

– Nie mam złamanego serca, stary – uznał ze wzruszeniem ramion. – A poza tym, złamane serce to nie jest złamany penis. Wciąż mogę się masturbować, będąc rozdartym emocjonalnie.

– Dobrze dla ciebie, Louis – wymamrotał niepewnie Liam. – A teraz przepraszam, ale muszę się pouczyć i dokończyć pracę domową. Jeżeli znowu mi przeszkodzisz to obiecuję ci, że nie będę miły.

– Zawsze jesteś miły, stary – powiedział Louis, kładąc nogi na stoliku do kawy i włączając telewizor. – Ale będę grzeczny, jeśli odpowiesz mi na jedno pytanie.

– Marihuana wciąż jest nielegalna Louis, ale jak będziesz miał mniej niż jedna uncję przy sobie to funkcjonariusz może przymknąć na to oko – wyrecytował z pamięci.

– Dzięki – odparł Louis, ze wzruszeniem ramion. Wzrok wciąż miał jednak utkwiony w telewizorze, nie spoglądając nawet na przyjaciela. – Ale chciałem się spytać, czy nie myślałeś o tym, żeby przespać się kiedyś z którymś z nas?

– Co? – spytał oburzony. – Oszalałeś, skąd ci to przyszło do głowy? Mówiłem ci, że Zayn to tylko mój przyjaciel i to był przypadek, że dobierałem się do niego przez sen. Nie wierzę, że się wygadał...

– O czym ty pieprzysz? – dopiero teraz Louis odwrócił głowę, żeby skupić wzrok na mężczyźnie. – Nikt mi nic nie mówił. Pytałem, bo zastanawia mnie to, co powiedział Ben.

– Zapomnij o tym, co mówiłem – poprosił szybko, rumieniąc się lekko z zażenowania. – I nie, nie chcę się z żadnym z was przespać, bo takie rzeczy psują przyjaźń. Nie mógłbym żadnemu z was spojrzeć w oczy.

– Niech ci będzie – uznał Tomlinson, nie chcąc sprzeczać się o takie coś z przyjacielem. – A teraz mi powiedz, co z tym dobieraniem się do Zayna?

– Prosiłem, żebyś o tym zapomniał – jęknął zawstydzony Liam. Louis uniósł tylko brew, chcąc dać mu do zrozumienia, że w tym wypadku tak łatwo nie odpuści. – Gdy w piątek spałem z Zaynem, miałem sen erotyczny i zacząłem się do niego dobierać. Zaraz się obudziliśmy i było mi okropnie wstyd, więc go poprosiłem, żeby nic nikomu nie mówił, a on się zgodził.

– Co masz na myśli, mówiąc „dobierał"? – dopytywał zaciekawiony Louis. – Albo raczej, jaki to był stopień dobierania się? Byłeś raczej jak prawiczek na dyskotece szkolnej czy napalony koleś w gejowskim klubie nocnym?

– Coś pomiędzy – przewrócił oczami Liam, zapewne mając dość dziwnych porównań przyjaciela. – Po prostu zawsze jak śpimy razem to Zayn się do mnie przytula i mogłem mu włożyć dłonie pod koszulkę, jęcząc przy tym dziwne rzeczy. Ale to było platoniczne.

Louis parsknął śmiechem, ponieważ określenie, jakiego użył przyjaciel było w tym momencie groteskowe.

– Masz rację, Li, jak powiesz, że coś jest platoniczne to automatycznie się takie stanie – powiedział sarkastycznie. – Hej, może spróbujesz uprawiać z Zaynem platoniczny seks? Wiele bym dał, żebyś wreszcie przestał być sfrustrowany seksualnie. Mówię serio, gdyby nie to, że nie jesteśmy kompatybilni w łóżku to zakradałbym się do ciebie w nocy.

– To zabrzmiało okropnie – Liam wręcz się otrząsnął z obrzydzenia, więc Louis rzucił w niego poduszką. – Mam na myśli to zakradanie się w nocy. Coś czuję, że jesteś do tego zdolny i chyba będę musiał się zacząć zamykać drzwi.

Louis już chciał się odgryźć, ale drzwi się otworzyły i do środka weszli Zayn i Niall. Malik z impetem ściągnął swój płaszcz i powiesił na wieszaku, po czym jak gdyby nigdy nic usiadł na kanapie, biorąc łyka herbaty Tomlinsona. Niall w tym czasie przywitał się z nimi szybko i pobiegł poszukać borsuka.

– Też miło cię widzieć, Zayn – powiedział złośliwie. – Cieszę się, że zawsze tak kulturalnie do nas wchodzisz. Zawsze zaproszony, pukający do drzwi, z kwiatami dla gospodarza. To wiele dla mnie znaczy. Mam nadzieję, że herbata ci smakuje.

– Jestem zdenerwowany – oznajmił mężczyzna.

– Zachowujesz się tak nawet nie będąc zdenerwowanym – uświadomił go Louis. – Ale co takiego się stało?

– No więc koleś, którego często tatuowałem, ma narzeczoną – oznajmił rozwścieczony Zayn. – I nie byłbym tak na to zły, gdyby nie fakt, że na ostatniej sesji ze mną flirtował i nawet chciałem go zaprosić na naszą imprezę Hallowenową, żeby kogoś zaliczyć.

– Jak się dowiedziałeś, że ma narzeczoną? – zainteresował się Liam.

– Zaprosiłem go na naszą imprezę Hallowenową i robiłem sugestię, że nie mam nic przeciwko pieprzeniu się z nim – odparł niepewnie, a Louis się zaśmiał. – Wtedy właśnie powiedział, że mogłoby być ciekawie, ale będzie musiał okłamać narzeczoną, że idzie na męski wieczór.

– Rany, czym ty się przejmujesz – przewrócił oczami Tomlinson. – Nie każdy koleś jest homo, Zayn. Ten przynajmniej w żartobliwy sposób dał ci kosza i nie okazał się być homofobem.

– Nie zrozumiałeś – zaprzeczył Zayn, kręcąc głową. – On mi wcale nie dał kosza. Wciąż chce się umówić, z tym, że powiadomił mnie, że musimy to trzymać w sekrecie ze względu na narzeczoną.

– Czyli chciał, żebyś był jego kochankiem? – zdziwił się Liam, a Malik potwierdził to ruchem głowy. – Cholera. Nie zgodziłeś się, prawda?

– Oczywiście, że nie – prychnął z lekkim oburzeniem, że ktokolwiek insynuował coś innego. – Tylko szkoda mi tej dziewczyny, bo prędzej czy później jakiś koleś poleci na taki układ. Nienawidzę, gdy homoseksualni mężczyźni nie przyznają się do tego i wciąż umawiają się z kobietami.

– Zayn, ale ty postąpiłeś dobrze – pocieszał go Louis. – Niektórzy ludzie po prostu nie rozumieją, że bycie biseksualnym wcale nie oznacza, że można mieć równocześnie chłopaka i dziewczynę. Niestety, dopóki to nie trójkąt, trzeba wybrać jedno.

– Dobra, nie chce już myśleć o tym idiocie – westchnął Zayn, patrząc się na Liama. Ten tylko poklepał swoje kolano, więc mężczyzna od razu położył tam głowę, pozwalając masować się po głowie. Malik zamknął oczy i całkowicie się odprężył, wciąż jednak z nimi rozmawiając. – Marzyłem o tym cały dzień.

– Ja też – westchnął Niall, który ponownie wszedł do pokoju, niosąc borsuka na rękach. – Tatuś bardzo tęsknił, skarbie. Myślałem o tobie cały czas w pracy. Wyglądasz tak ślicznie!

– Słuchając rozmowy Nialla z Pizzą zaczynam się poważnie zastanawiać, czy nie obudził się w nim jakiś instynkt rodzicielski – powiedział Liam z lekkim przerażeniem.

– Nah, raczej brzmi jakby był innym rodzajem tatusia dla tego borsuka – stwierdził Louis, po czym zaraz się wzdrygnął. – Rany, to jeszcze gorsze.

– Co ciekawego dzisiaj robiliście? – zmienił nagle temat Zayn.

– Jak na razie zacząłem jedynie grozić Liamowi, że dopóki nie pozbędzie się sam swojej frustracji seksualnej to przyjdę  w nocy do jego pokoju – powiadomił go Louis.

– W sumie mogłoby być zabawnie – zachichotał Malik. – Jakoś trudno mi sobie wyobrazić Liama wykonującego twoje polecenia.

– Czekaj, dlaczego sugerujesz, że to Louis byłby aktywem? – oburzył się Liam. – Przecież ja najczęściej też jestem na górze.

– Ta, ale Louis jest po prostu najbardziej dominującą osobą, jaką znam – wyjaśnił Zayn, patrząc na przyjaciela z dołu, bo wciąż leżeli w tej samej pozycji. – Mógłbyś go pieprzyć, ale on i tak by dominował. Nie ma innej opcji.

– Skąd ty tyle wiesz o jego życiu seksualnym, hm? – powątpiewał Payne.

Louis nieco się spiął, słysząc te pytanie, ale najbardziej zestresował się Niall. Od razu zaczął panikować i zrobił się cały czerwony na twarzy. Zapewne próbował wymyślić, jakąś wymówkę za nich, ale na szczęście Zayn zachował zimną krew.

– Rozmawiamy o naszym życiu seksualnym cały czas, Liam – powiedział z uśmiechem. – Serio, Niall mówi o tym tak dużo, że czasami mam wrażenie, że byłbym mistrzem w hetero seksie, chociaż uprawiałem go raz w życiu.

– W sumie racja – wzruszył ramionami mężczyzna, powracając do głaskania po głowie przyjaciela.

Niall nie był subtelny, kiedy na głos odetchnął z ulgą.

– A co z Harrym, odezwał się? – po raz kolejny Zayn uratował sytuację, odwracając jakoś uwagę Liama.

– Niestety, ale czekamy na audycję wieczorną – powiadomił go Louis.

– Brakuje ci materiału do masturbacji? – zażartował Zayn, podnosząc głowę z kolan Liama i po raz kolejny biorąc łyka herbaty, która leżała na stoliku. Usiadł po turecku na kanapie i pomasował Payne'a po kolanie. – Dzięki Li, już mi lepiej.

– Przyznaj, że Harry z tym głębokim głosem mógłby prowadzić seks telefon – dodał Tomlinson, śmiejąc się cicho, widząc zażenowanie Liama, który w milczeniu ich słuchał. Cały czas był wstrząśnięty tym zwyczajnym dotykiem, jakim zaszczycił go mężczyzna.

– Ta, chociaż jestem w stanie się założyć, że nie używa tego głosu podczas seksu do czegoś więcej niż jęczenia – uznał Malik. – Jest raczej uległy, nie sądzisz?

– Oszaleliście – wtrącił się Niall, spoglądając na nich ze zdziwieniem. – Harry jest wysoki i... no wysoki. Jak mógłby być na dole? Louis to przy nim mały słodki jeżyk!

– Stary, ile razy ci tłumaczyliśmy, że nie liczy się w tym tylko fizyczność? – spytał retorycznie Louis, z trudem powstrzymując się od przewrócenia oczami. – Harry jest bardzo delikatny i taki... powabny. To po prostu widać, że potrzebuje kogoś, żeby się nim zajął.

– Ale on jest wysoki – powtórzył Horan, utrzymując się przy swoim jedynym argumencie.

– W łóżku i tak albo leży albo jest jakoś zgięty – powiedział Louis, a jego głos przybrał taki ton, jakby tłumaczył coś małemu dziecku.

– No jeszcze nie zapomnij o ujeżdżaniu – przypomniał mu Zayn.

– Hej, nigdy nie zapomnę o tym ujeżdżaniu – zażartował Tomlinson i przybił piątkę z przyjacielem. Nawiązywał tym do ich wspólnej nocy i pozycji, w jakiej uprawiali wtedy seks. Nie raz robili takie referencje i jeszcze nikt się nie domyślił, o co chodzi, bo najczęściej brzmiały bardzo ogólnie. Jednak teraz Niall znał ich sekret i po tym, jak skrzywił swoją twarz w grymasie można było się domyślić, że on również zrozumiał, o co chodziło. Liam jednak nie wzruszył się tym, zapewne myśląc, że mówili o jakiejś jednonocnej przygodzie Louisa, o której on nie wie, bo woli o tym nie słuchać.

Później Payne zrobił im obiad, który zjedli cały czas rozmawiając. Niall nie był zbyt przekonany do domowych posiłków, bo stanowczo wolał jeść na mieście. Nie mógł jednak odmówić zdolności kulinarnych Liama i obiecał, że odwdzięczy się za to, zabierając ich wszystkich do jakiejś dobrej restauracji.

W końcu nadszedł czas na posłuchanie audycji Harry'ego. Zayn nastawił budzik, żeby nie zapomnieli i punkt o osiemnastej włączyli radio. Louis był już przygotowany na usłyszenie tego pięknego głosu, którego tak bardzo mu brakowało. Sam dziwił się sobie, że tak się za kimś stęsknił. W końcu to nie jest tak, że jakoś mocno zna Harry'ego lub są ze sobą naprawdę blisko. Byli na kilku randkach i całowali się dwa razy (Louis też trochę nie wierzył, że skrupulatnie to liczył. Najczęściej miał gdzieś ilość pocałunków, bo były dla niego jedynie wstępem do czegoś więcej. Teraz jednak pamiętał ust smak chłopaka i nie mógł się oprzeć wrażeniu, że to najlepsza rzecz na świecie), ale on już czuł, że się przywiązał. Chciał Harry'ego mieć jak najczęściej przy sobie i tylko to się liczyło. Potrzebował go, przebywanie w jego obecności dobrze wpływało na jego duszę. Czuł się spokojny i po prostu czerpał z tego niesamowitą przyjemność. Zwykła rozmowa była dla niego czymś szczególnym, czego nie mógł powtórzyć z nikim innym. Nieważne czy chodziło o jakąś jego dawną randkę czy przyjaciół: Harry był kimś znacznie więcej i Louis po prostu musiał być przy nim, żeby zachować równowagę świata.

Tak to już jest z odległością; albo sprawia, że się od kogoś oddalasz albo uświadamia ci, jak bardzo kogoś potrzebujesz. Louis zrozumiał, że jego życie bez Harry'ego jest niepełne.

– Ej, myślicie że mogę zaprosić... – zaczął Niall, ale Louis rzucił w niego poduszką.

– Cicho, zaczyna się! – uciszył wszystkich Tomlinson, pogłaśniając przy okazji odbiornik.

Dobry wieczór! Witam was w wieczornej audycji dla New York Live. Nazywam się Nick Grimshaw i dzisiaj to ja będę wam towarzyszył...

– Gdzie Harry? – spytał Louis, gdy przez kolejne parę minut słyszeli jedynie Nicka. – Cholera, gdzie jest Harry?

– Louis, uspokój się – poprosił Zayn, patrząc ze smutkiem, jak jego przyjaciel osuwa się na podłogę, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. – Harry pewnie się rozchorował albo musiał wyjechać do rodziny.

– Mógł zadzwonić.

– Ale może jest w Anglii – dodał Liam. – Nie chciał naciągać cię na jakieś dodatkowe koszty, tylko po to, żeby cię powiadomić, że jest bezpieczny. Bo na pewno nie stało się nic poważnego, skoro nie pojawiły się żadne informacje w telewizji, że zaginął młody prezenter radiowy.

– Czyli mógł zadzwonić od swojej pracy a do mnie już nie? – prychnął Louis. – Wiecie co, cudownie że próbujecie mnie pocieszyć, ale czy żaden z was nie wpadł na to, że nie jestem po prostu dostatecznie ważny dla Harry'ego, żeby mówił mi o takich rzeczach? Pewnie nawet nie przyjdzie na naszą imprezę.

– Drama queen z ciebie, Tommo – westchnął Niall, odkładając na chwilę borsuka na bok, żeby doczołgać się do Tomlinsona po podłodze. – Harry pewnie myśli, że to ciebie nie interesuje, co się z nim dzieje, bo nawet do niego nie zadzwoniłeś.

– Serio tak myślisz? – zdziwił się Louis, ponieważ jego przyjaciel od początku był przeciwny jemu i Harry'emu, więc nie rozumiał, czemu teraz zaczął myśleć inaczej.

– Znaczy – spojrzał zmieszany na boki, nie wiedząc, co powiedzieć. – No dobra, masz mnie. Chciałem cię tylko pocieszyć. Harry pewnie już znalazł sobie kogoś innego. Ale wiesz, jak zaproszę naprawdę fajnego kolesia na tę imprezę, jest gejem i moglibyście...

– Dzięki Niall – przerwał mu Tomlinson, ze zrezygnowaniem kładąc się na podłodze. Wiedział, że to pierwsze, co powiedział mu przyjaciel płynęło z jego serca, zaś drugą wymówka chciał ich przekonać, że wcale nie wspiera ich związku.

– Powinieneś do niego zadzwonić – poradził Liam, rzucając mu telefon. – Chociaż żeby upewnić się czy wszystko okej. Może Harry cię sprawdza i chce sie dowiedzieć, czy tobie też zależy?

– Kto normalny tak robi? – prychnął Louis.

– Ja – zgłosił się Liam.

– Normalny to słowo klucz – odgryzł się Tomlinson, ale wzruszył ramionami i wybrał numer Harry'ego. Wciąż leżąc na podłodze, czekał aż chłopak odbierze. Jednak po kilkunastu sygnałach włączyła się automatyczna sekretarka. Już chciał się rozłączyć, ale usłyszał głos Zayna:

– Nagraj się!

– Em, cześć Harry. Nie odzywałeś się przez kilka dni, więc pomyślałem, że zapytam się, co u ciebie. Jakbyś chciał się spotkać to dzwoń, pracuję teraz na normalną zmianę, więc... Do usłyszenia – rozłączył się, oddychając głośno. – Było okej?

– Może być – uznał Zayn. – A teraz chodź, zjemy razem lody i porozmawiamy, jak faceci są bez sensu.

Ω

Louis starał się przez ten tydzień funkcjonować normalnie. Może i był trochę smutniejszy, trochę bardziej małomówny, ale jednak żył. Chodził do pracy, później spotykał się z przyjaciółmi w barze, czasami chodzili też do jego mieszkania. Zostawił Harry'emu jeszcze dwie wiadomości, w jednej pytając się, czy spotkają się w sobotę wieczorem w barze, a w następnej dopytując się, czy wspólne Halloween jest wciąż aktualne. Na żadną nie otrzymał odpowiedzi, więc w piątkowy wieczór zdecydował się pójść z Zaynem do mieszkania chłopaka. To również nie zadziałało, bo mężczyzna nawet nie otworzył drzwi. Malik podsłuchiwał, czy jest może w domu, ale nie można było usłyszeć żadnych dźwięków, a światła były zgaszone.

– Może rzeczywiście wyjechał – powiedział bez przekonania przyjaciel, sprawiając że Louis poczuł się jeszcze gorzej.

To nie tak, że po raz pierwszy urwał mu się z kimś kontakt. Już wiele razy stracił jakąś znajomość, która wydawała mu się ważna. Najpierw byli to znajomi z Doncaster, do których powoli przestał się odzywać, podobnie jak oni do niego. Telefony i maile były coraz rzadsze, aż w końcu teraz zostali przy kartkach na Święta. Ewentualnie wyskoczyli parę razy razem na piwo, gdy Louis przyjechał do Anglii. Podobnie było z tymi wszystkimi znajomymi ze studiów, z którymi obiecał sobie wiele spotkań i wspólnych imprez. Skończyło się na początkowym zapraszaniu siebie nawzajem na urodziny aż w końcu wyszło, że nie widział się z nimi przez kilka miesięcy. Tylko różnica zawsze była taka, że wszystko działo się powoli. Nigdy jeszcze nie miał sytuacji, gdzie jednego dnia przyjaźnił się z kimś, a drugiego ta osoba zniknęła z jego życia i on nic nie mógł z tym zrobić. Teraz jednak Harry'ego mnie było i nie miał nawet pojęcia, gdzie go szukać. Czuł smutek, że młodszy nie powiadomił go o swoich planach, bo w końcu między nimi coś było. Nie można tego nazwać czymś poważnym, związkiem czy nawet przyjaźnią. Ale bliscy znajomi mówią sobie o wyjazdach czy chorobach, żeby nie martwić tej drugiej osoby.

Najwyraźniej Louis nie znalazł się tak wysoko w hierarchii Harry'ego, jak myślał.

Ω

– Po prosu postaraj się bawić się tak jak zawsze, okej? – poprosił Zayn, patrząc na Louis z troską i głaszcząc go po głowie. Po raz pierwszy w życiu mężczyzna nie nakrzyczał na niego za psucie mu fryzury, bo po prostu nie miał na to ochoty.

Dzisiaj organizowali Halloween i chociaż to był pomysł Louisa, nie potrafił się tym do końca cieszyć. Wprawdzie impreza wydawała się przebiegać sprawnie, goście byli zachwyceni pomysłowymi przekąskami Liama, dobrą muzyką, wystrojem i dużą ilością alkoholu. Wszyscy byli jakoś ciekawie przebrani i po prostu dobrze się bawili.

Zayn miał dzisiaj na sobie, tak jak chciał, strój Supermana, podczas gdy Liam przebrał się za Batmana. Louis trochę nie rozumiał idei takich kostiumów, bo gdy on obchodził Halloween zawsze był kimś strasznym. Tutaj w USA ludzie traktowali to jak jakiś bal przebierańców, dlatego łatwiej można było znaleźć ludzi przebranych za postacie z bajek czy filmów niż nadnaturalne istoty. Louis zaś praktycznie zrezygnował z jakiś wymyślnych strojów, pozwolił jedynie Zaynowi pomalować sobie twarz na biało i zrobić gwiazdkę na oku, dodatkowo zakładając koszulkę w nietoperze.

Mężczyzna bez większego zainteresowania przyglądał się ładnym dziewczynom w wyzywających strojach. Kiedyś po prostu cieszyłby się widokiem, ale teraz zastanawiał się, dlaczego damskie kostiumy nie są ani zabawne ani straszne, tylko nieco zdzirowate i odsłaniające tak dużo ciała. Uśmiechał się jednak sympatycznie do kobiety w przebraniu czarownicy, które to składało się z dziwnej gorseto-sukienki i podwiązek. W końcu był gospodarzem imprezy i nie mógł psuć innym zabawy tylko ze względu na to, że on sam ma zły humor.

Harry nie odezwał się przez ponad tydzień, skoro ostatni raz widzieli się w sobotę, a teraz był poniedziałek. Nie żeby Louis skrupulatnie to liczył, przecież to najczęściej on potrafił nie odzywać się do ludzi przez parę dni, żeby potem umówić się na szybki seks. Teraz jednak nie chciał fizyczności, chciał jedynie zobaczyć Harry'ego, usłyszeć jego głos i po prostu być przy nim.

Nagle drzwi się otworzyły i Louis przez chwilę nie wierzył własnym oczom. Musiał zamrugać kilka razy zanim podszedł do osoby, która stała w progu. Mężczyzna miał na sobie dobrze skrojony garnitur i mimo że nie miał pojęcia, za ci jest przebrany, musiał przyznać, że wyglądało to atrakcyjnie.

– Nie wierzę w ciebie, Niall – westchnął Tomlinson, biorąc z rąk przyjaciela borsuka, ubranego w różową spódniczkę tutu.

– Hej, byłem u zaufanego weterynarza i dowiedziałem się, że Pizza to dziewczynka! – powiedział zadowolony. – Dlatego spójrz, za kogo się przebrałem!

Louis jeszcze raz zlustrował go wzorkiem, przy okazji oddając zwierzę i pokręcił przecząco głową.

– Oświeć mnie.

– Jestem szefem mafii, a to moje śliczne zwierzątko! – oznajmił z uśmiechem, a Tomlinson jedynie zmarszczył brwi. – Rany, ty chyba nigdy nie oglądałeś Ojca Chrzestnego...

– W której niby scenie ktokolwiek miał ubranego w tutu borsuka? – powątpiewał Louis, wchodząc do kuchni, żeby zrobić dla siebie i Nialla drinka.

– W tej, w której mówił o tej propozycji nie do odrzucenia? – spytał niepewnie, ale drugi mężczyzna pokręcił głową. Przez chwilę zastanawiał się, jak dużo wódki wlać do swojego napoju, aż w końcu uznał, że nie ma zamiaru się ograniczać. – Nie? To może w tej...

– Niall, skarbie, nie było takiego czegoś, dobrze wiem, że  to ty nigdy nie oglądałeś Ojca Chrzestnego – dał Niallowi drinka w czerwonym kubku, a dla siebie wziął tego mocniejszego. – A teraz baw się dobrze, podrywając dziewczyny na borsuka.

Niall i Louis usiedli razem na kanapie, pijąc, podczas gdy Zayn i Liam byli zabiegani rozmowami z gośćmi lub proponowaniem im jedzenia. Dwójka przyjaciół raczej milczała, bo Tomlinson niezbyt miał ochotę na pogaduszki. Już wystarczająco się wysilał, udając że dobrze się bawi, nie chciało mu się oszukiwać jeszcze Nialla, który i tak wiedział, jak ten się czuje.

W końcu dosiadła się do nich czarownica, która już od dłuższego czasu obserwowała Louisa. Uśmiechnęła się do niego, sącząc swojego drinka przez słomkę, zapewne próbując wyglądać seksownie. I szczerze, najczęściej podziałałoby to na niego, ale teraz miał przed oczami tylko Harry'ego, który na ich pierwszej randce w słodki, ale dość obsceniczny sposób pił kawę. Przez chwilę skarcił się w myślach, za to że nie potrafi go wyrzucić ze swojej głowy, ale ta dziewczyna naprawdę nie mogła z nim konkurować. Nieważne jak była atrakcyjna, wulgarna, zdecydowanie pijana i chętna, Louis po prostu nie miał ochoty nawet na nią patrzeć.

– Louis, prawda? – spytała i jego plan ignorowania jej już nie wyszedł, bo to bardzo nieładnie, gdy ktoś mówi wprost do ciebie, a ty nie dajesz znaku życia. Smutny Louis wciąż jest kulturalnym Louisem. Kiwnął więc głową, biorąc jeszcze większego łyka alkoholu. – Och, chciałam ci powiedzieć, że to świetna impreza!

– Dzięki, ale powinnaś to raczej przekazać Zaynowi i Liamowi – odparł. – Oni bardziej się do niej przyłożyli, ja tu po prostu robię za dekorację.

– Jesteś bardzo ciekawą dekoracją – zaśmiała się głośno, poklepując go po kolanie. Mężczyzna odsunął się nieznacznie, czując się zagubiony. Spławianie atrakcyjnych dziewczyn raczej nie było czymś, co robił na co dzień, więc niezbyt wiedział, jak się zachować. – Może pójdziemy wypić drinka gdzieś na osobności? Może na dachu?

Wszyscy dobrze wiedzieli, co tak naprawdę oznacza pójście na dach. Mieszkanie Louisa i Zayna znajdowało się na ostatnim piętrze, dlatego bez problemu można było wejść na dach po schodach przeciwpożarowych. Niezaprzeczalnym faktem było jednak to, że widok był zniewalający. Wprawdzie nie było tak ładnie jak na jakimś drapaczu chmur, ale można było podziwiać miasto z pewnej wysokości. Światła uliczne znajdowały się poniżej, więc oświetlało ich jedynie świtało księżyca i pobliskich mieszkań. Cała atmosfera tego miejsca była nastrojowa i chłopcy wiele razy zapraszali tam różnych ludzi na imprezach, żeby pokazać, że są romantykami. Dla ich randki była to okazja do zobaczenia malowniczego widoku, a dla nich na pobycie trochę sam na sam. Dodatkowo zawsze można było pomóc danej osobie na schodach przeciwpożarowych, co było świetnym pretekstem do niezobowiązującego dotyku. Dach zdecydowanie był magicznym miejscem, ale Louis nie wyobrażał sobie iść tam z tą nieznajomą dziewczyną.

Podczas, gdy on myślał, jak spławić kobietę, do akcji wkroczył Niall. Wciągnął głośno powietrze przez zęby i kręcąc głową.

– Nie słyszałaś? – spytał z żalem. – Nie można już wchodzić na dach, bo... ostatnio ktoś z niego spadł. Teraz jest cały ogrodzony i już nic nie zostało z tej romantycznej atmosfery.

– Naprawdę ktoś spadł? – spytała zdziwiona. – Nie słyszałam nigdzie o tym...

– Starali się to zatuszować – wymyślił na poczekaniu. – Jak chcesz to mogę cię zaprowadzić do pokoju, z którego widać, gdzie spadł ten biedny chłopak.

– Em, okej – zgodziła się niepewnie, pozwalając się złapać Niallowi za rękę.

– Dzięki – wyszeptał tylko Louis, gdy przyjaciel schylił się, żeby wziąć wino stojące na stoliku. Horan pokazał mu tylko kciuk w górze.

Tomlinson usiadł wygodniej na kanapie, pijąc jeszcze więcej. Lekko kręciło mu się już w głowie, gdy dosiadł się do niego Zayn, kładąc mu głowę na ramieniu.

– Louiiiiiiiiii – powiedział, przedłużając ostatnią samogłoskę i chichocząc mu do ucha. – Jestem trochę pijany.

– Ja też, Zayn – powiadomił go, uśmiechając się lekko. Obaj czuli wpływ alkoholu na nich, z tym, że każdy znosił to inaczej. Louis pił, będąc smutnym, więc to tylko zwiększyło jego zły nastrój. Zayn zaś wydawał się być chodzącym szczęściem. – Coś się stało, że tutaj przyszedłeś?

– Przytul mnie – wymamrotał i nie czekając na odpowiedź usiadł mu na kolanach. Louis westchnął i złapał swojego przyjaciela w pasie, przyciągając bliżej. Zayn pachniał alkoholem, papierosami i swoim perfum. To wszystko było mężczyźnie dobrze znane i musiał przyznać, że nieco go uspokoiło. Najczęściej właśnie był tak blisko z przyjacielem, gdy oboje byli pijani. Teraz jednak Tomlinson domyślał się, że Zayn nie robi tego dlatego, że on sam ma potrzebę przytulenia się. Wiedział, że Louis przez ostatnie parę dni był cieniem dawnego siebie i miał nadzieję, że chociaż tym mu pomoże. Bo nieważne, jak bardzo starał się zapomnieć o Harrym czuł się zraniony tym, jak chłopak postąpił i naprawdę miał ochotę się do kogoś przytulić.

– Dziękuję – wyszeptał do jego ucha, zadowolony jak ciepło rozlało się po jego ciele. – Potrzebowałem tego.

– Oczywiście, że tak. Moje ciało działa cuda – prychnął Zayn, przy okazji klepiąc Louisa delikatnie w policzek. – Zresztą, komu ja to mówię...

– Gdzie jest Liam? – zagadał nagle mężczyzna, biorąc dłoń przyjaciela ze swojej twarzy.

– Rozmawia z jakimś kolesiem – powiedział niezadowolony. – Niall go zaprosił, podobno pracuje w jego firmie w dziale prawa.

Głos Zayna wręcz ociekał pogardą i nutą zazdrości, więc Louis nie mógł powstrzymać uśmiechu.

– Uuu, ktoś tu jest zazdrosny – zaśmiał się, a przyjaciel się skrzywił.

– Nie, po prostu ten koleś jest większym snobem niż Ben – skrytykował Malik. – Zrani Liama i to później ja będę musiał go pocieszać. Powiedz mi, czemu on nie może sobie znaleźć fajnego faceta?

– Nie wiem, ja ostatnio próbowałem go zeswatać z moim kumplem. Wiesz, jest tatuażystą, ładny, do tego zabawny – wymieniał jego zalety Louis. – Ale jest okropnym idiotą i chyba ślepym, bo nie widzi, że miłość jego życia jest tuż przy nim. Dosłownie, bo zawsze siedzą koło siebie.

– Zabawne, ja też jestem tatuażystą – zachichotał Zayn, chowając głowę z zagłębieniu szyi Louisa. – Wiesz co, gdyby nie to, że masz złamane serce, to zaproponowałbym ci pieprzenie mnie dzisiaj.

– Jesteś pijany – ze śmiechem pogłaskał go po głowie.

– I napalony, a ty jesteś jedną z najbardziej atrakcyjnych osób tutaj – wzruszył ramionami. – No nie licząc Liama, który woli rozmawiać o kodeksach prawnych zamiast uprawiać seks.

– Jesteś taki zazdrosny – powiedział po raz kolejny Louis, nie mogąc powstrzymać się od uśmiechu, gdy widział, jak mocno upił się jego przyjaciel mimo stosunkowo wczesnej godziny.

Siedzieli w tej pozycji przez jakiś czas, dopóki nie usłyszeli, jak ktoś puka do drzwi. Obaj się zdziwili, ponieważ w czasie imprez logiczne było to, że ludzie wchodzili do ich mieszkania jak do siebie. Malik podniósł się z klatki piersiowej przyjaciela i nieco się przeciągnął, chcąc zobaczyć, czy ktoś już otworzył tej osobie, czy on to będzie musiał zrobić. Na szczęście Liam przerwał swoją rozmowę ze starszym od siebie mężczyzną, żeby wpuścić kolejnego gościa do środka.

Louis obserwował z lekkim zainteresowaniem, kto przyszedł, bo był ciekawy, kto jest tak kulturalny. Właściwie strzelał, że to policja lub jakiś sąsiad, który będzie marudził z powodu hałasu. Zdziwił się jednak, gdy ujrzał w drzwiach Harry'ego, ubranego w ciepły płaszcz i dodatkowo  z owiniętym wokół szyi szalikiem. Spojrzał się z niepewnym uśmiechem na Liama, który wpuścił go do środka, pomagając się rozebrać. Louis posłał tylko szybkie, zdziwione spojrzenie Zaynowi, który z niesamowitą prędkością zszedł z jego kolan i usiadł na ziemi. Razem powrócili do obserwowania Harry'ego, tym razem już w jego kostiumie. Miał na sobie dziwny strój ludzkiej tkanki mięśniowej, który był bardzo obcisły i mocno podkreślał każde zakrzywienie czy krągłość jego ciała. Louis mógł umrzeć, bo to było tak seksowne, że przez chwilę zapomniał, że jest tak naprawdę zły na chłopaka. Skarcił się za to, że myśli penisem i starał się nie wyglądać na tak zafascynowanego. Było to jednak trudne, bo widok swojego zauroczenia w stroju nie pozostawiającym zbyt wiele dla wyobraźni.

Najwyraźniej Harry od raz spytał o Louisa, bo Liam wskazał mu kanapę, więc chłopak podszedł tam, wciąż niepewnie się uśmiechając. Tomlinson specjalnie odwrócił głowę, żeby sprawiać wrażenie, że jest zajęty rozmową z Zaynem, przy okazji kopiąc go nogą, żeby ten coś powiedział.

– No i wtedy właśnie on zgodził się, na ten tatuaż – wymyślił na poczekaniu Malik, a szatyn zaczął się śmiać, udając że to była zabawna historia.

– Em, hej – usłyszeli głos Harry'ego i spojrzeli się w jego stronę. – Nie przeszkadzam?

– Harry – powiedział zwyczajnie Louis, jakby wcale jego serce nie chciało wyskoczyć z klatki piersiowej. – Myślałem, że nie przyjedziesz.

– Moglibyśmy porozmawiać? – poprosił chłopak zestresowany.

– Zostawię was samych – oznajmił Zayn, wstając z krzepiącym uśmiechem w stronę Tomlinsona.

Louis powinien być zły na Harry'ego. Powinien mu powiedzieć, że nie mają o czym rozmawiać, bo tak się nie robi. Nie można tak po prostu nie odzywać się do kogoś przez dłuższy czas, po czym przyjść na imprezę, chcąc porozmawiać. Odpowiednie byłoby umówienie się gdzieś w spokojnym miejscu, żeby wyjaśnić sobie wszystko. Harry naprawdę nie miał prawa oczekiwać, że Louis po prostu zgodzi się wyjść ze swojej własnej imprezy, żeby wysłuchiwać jego tłumaczeń.

Jednak to właśnie zrobił, ponieważ całe jego życie nabrało na nowo sensu, gdy spojrzał w te zielone oczy.

– Weź płaszcz, pójdziemy na dach – powiadomił go, starając się brzmieć szorstko.

*****
Cześć kochani!

Na początku chciałam was wszystkich trochę uspokoić, bo parę osób pisało do mnie w sprawie tego usuwania opowiadań 18+. Pisałam do ambasadorki wtt i usuwane są tylko te z gwałtami, pedofilią itp. Więc nie martwcie się, nic mi nie usuną. I ogólnie to bardzo miłe, że się martwicie!!!

Napiszcie, co sądzicie o rozdziale, może macie jakieś przypuszczenia, co działo się z Harrym? Nie obiecuje, że dowiecie się już w następnym rozdziale, bo KOCHAM TAJEMNICE.

A przy okazji: jak tam poniedziałek i ogólnie życie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro