14. Dark Paradise

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Następnego dnia wszyscy siedzieli w barze, czekając na Nialla, który jak zwykle się spóźniał. Byli niesamowicie ciekawy, jak wygląda jego przyjaciel. Nawet Horan przyznał, że jest atrakcyjny, co robił dość rzadko, ale nikt nie wiedział jednak, w jakim jest typie. Wszyscy jednak podejrzewali, że na pewno nie jest jakoś szczególnie umięśniony czy męski, bo miał podobać się Louisowi, a on raczej woli partnerów o chłopięcej, subtelnej urodzie. Nie kręcą go dominujący mężczyźni, bo wtedy on nie mógłby się odnaleźć.

Cóż, jeśli Tomlinson miał być szczery, miał nadzieję, że jego randka będzie choć trochę przypominała Harry'ego. Czasami nie rozumiał, co takiego go w nim pociągało. Może i Styles był atrakcyjny, piękny i miał wspaniałą osobowość, ale dał mu kosza i to powinien być dostateczny powód, żeby Louis sobie odpuścił. Jednak za każdym razem, kiedy patrzył mu w oczy, widział tam swoją przyszłość. Gdzieś w głębi serca czuł, że to są oczy, na które chce patrzeć do końca życia, a spoglądając na usta był pewien, że tylko te chce całować. Przez te parę miesięcy nie spotykał się z nikim ani żeby uprawiać seks, ani bardziej na poważnie, bo miał wrażenie, że zaradzałby chłopaka. Ale skoro obiekt jego westchnień uważa, że to dobry pomysł, Louis naprawdę powinien pozbyć się wyrzutów sumienia i dobrze się zabawić na randce.

– Hej, myślicie że ten Kit będzie miał irlandzki akcent? – zagadał nagle Zayn, sprawiając że Liam się zaśmiał.

– Cholera – syknął Louis. – Oby nie.

– Coś nie tak z irlandzkim akcentem? – zdziwił się Harry. – Może i nie jest tak ładny jak brytyjski, ale wciąż lepszy niż amerykański.

– Harry, bracie, od kiedy stałeś się pyskaty? – spytał Malik, starając się jeszcze bardziej podkreślić swój amerykański akcent. – Czyżbyś spędzał za dużo czasu z Louisem?

– Nie można zbyt dużo czasu z nim spędzać – uznał chłopak. – Ale serio, co jest nie tak?

– Mówiąc w skrócie, umawiałem się kiedyś z dziewczyną, która stamtąd pochodziła i trochę mnie zraziła do Irlandii i wszystkim co z tym związane – odparł Louis, nieco go zbywając.

– A nie w skrócie, pewnego razu ta dziewczyna chciała spróbować z nim pewien role-play, wiesz mieli odgrywać jakieś role – zaczął Zayn. – Jak pewnie się już domyśliłeś, Louis jest perwersyjnym zbokiem i bardzo się ucieszył.

– Żeby uściślić, to wcale nie są jakieś bardzo perwersyjne rzeczy – wtrącił się Tomlinson.

– Coś typu nauczyciel i uczeń? – dopytał się Harry.

– Gdzie się podział nasz niewinny chłopiec? – jęknął Liam.

– W każdym razie, ta dziewczyna wcale nie przebrała się za seksowną uczennicę, ale za leprechauna – dokończył Louis, a Harry otworzył buzię i zatrzymał się na chwilę, zanim zaczął się śmiać. – To nie jest zabawne, kazała mi szukać garnca ze złotem!

– Przepraszam, ale wyobraziłem sobie, że Niall mógłby coś takiego zrobić – oznajmił młodszy, powstrzymując się od głośnego śmiechu.

– Zrobił to. Gdy się dowiedział, o mojej przygodzie, uznał, że musi spróbować – odpowiedział szatyn, nie mogąc powstrzymać uśmiechu, gdy widział, jak Harry jest ubawiony. – Ale to nauczyło mnie dwóch rzeczy; nie umawiania się z Irlandkami, bo mają dziwne pomysły i to, że lepiej kiedy ja ustalam scenariusz scen.

Nie dokończyli rozmowy o życiu seksualnym Louisa, bo do baru wszedł Niall. Nie był jednak sam, u jego boku poruszała się śliczna dziewczyna. Była średniego wzrostu, o ładnej figurze i blond włosach, sięgających za ramiona. Uśmiechała się słodko do Nialla, wyglądając na całkowicie pochłoniętą tym, co mówił. Louis nie wierzył, że jego przyjaciel zdążył kogoś poderwać w czasie, w którym miał go poznać z jego randką.

– Tatuś wrócił do domu! – przywitał się Niall.

– Świetnie, a gdzie moja randka? – wymamrotał Louis, uśmiechając się do dziewczyny, bo ona robiła to samo.

– Ten niecierpliwy to właśnie jest Louis – przedstawił dziewczynie przyjaciela, który podał jej dłoń, po czym zaczął przedstawiać pozostałych po imieniu. Kobieta tylko pomachała dłonią, podczas gdy Niall dosunął dwa krzesła do boksu, żeby wszyscy mogli usiąść. – Tak więc, to jest właśnie Kit, najlepszy kumpel na świecie.

Louis posłał sobie porozumiewawczy wzrok z Zaynem, ponieważ był pewien, że nie on sam musiał zauważyć to, że Kit jest kobietą. W końcu to samodzielne imię albo skrót imienia Christopher, jednak w obu przypadkach jest ono męskie. Dziewczyna zaś miała śliczną twarz, z delikatnymi, na pewno nie męskimi rysami. Do tego średniej wielkości piersi, wcięcie w talii i dokładnie zarysowane biodra. Definitywnie była płci żeńskiej albo przynajmniej takie sprawiała wrażenie.

– Wolę, jak mówi się na mnie Kate. Kate Hood, dokładniej – stwierdza dziewczyna. – Kit to już przeszłość, prawda Nialler? Ty też raczej nie tęsknisz za byciem nastolatkiem, bycie prawiczkiem chyba ci trochę przeszkadzało.

– Muszę się napić – oznajmił Zayn. – Wezmę nam wszystkim po piwie, hm?

– I sok dla Harry'ego, prawda? – upewnił się Louis.

– Myślę, że mogę się dzisiaj napić piwa – zaprzeczył Harry, ku zdziwieniu wszystkich. Nikt jednak tego nie skomentował, bo przecież Styles jest dorosły i może legalnie pić w barach i może akurat dzisiaj ma ochotę na alkohol.

– Pójdę z tobą – zwrócił się szatyn do Zayna. Dwójka mężczyzn poszła do baru, gdzie na szczęście była kolejka, więc mogli porozmawiać. – Cholera, myślałem, że Kit to chłopak. To „kumpel" mnie zmyliło.

– Bo to chyba jest chłopak – syknął Malik, nieco przerażony. Tomlinson zmarszczył czoło. – Znaczy, chyba to biologicznie mężczyzna, ale zmienia albo zmienił płeć. Znaczy, zmieniła.

– Sześć piw, poproszę – Louis zwrócił się do barmana, wciąż słuchając teorii przyjaciela.

– W każdym razie, to dlatego Niall powiedział, że z chęcią by się z nią przespał teraz, ale kiedyś niekoniecznie – kontynuował. – I wciąż nazywa ją kumplem, bo tak mu po prostu zostało z dzieciństwa czy tam lat nastoletnich. Dodatkowo, ty jesteś jedynym z nas, któremu mogłaby się spodobać, bo lubisz kobiety.

– Rany, to ma sens – zgodził się Louis, wzdychając. – Myślisz, że mogę ją o to dokładnie zapytać? Wiesz, idziemy na randkę, chcę wiedzieć, co ma między nogami.

– Nie możesz zrobić tego wprost! – upomniał go. – Musisz być subtelny.

– Jak mam subtelnie spytać się, czy przypadkiem nie ma penisa? – spytał Tomlinson cynicznie. – Może mam jej zatańczyć na kolanach i zobaczyć czy coś stanie?

– Uspokój się, prawdopodobnie sama cię ostrzeże, gdy będzie miało dojść do zbliżenia – pocieszał go Zayn. – Ale patrz na plusy! To zdecydowanie nie jest zbyt męska uroda.

Louis spojrzał z powagą na Malika, który jednak wydawał się być dość rozbawiony tą sytuacją.

– Chyba, że ona myśli, że Niall mi wszystko powiedział, wtedy będzie unikała tematu.

– To możliwe – zgodził się przyjaciel. – Z ciekawości, przeszkadzałoby ci, gdyby miała penisa?

– Nie mam najmniejszego pojęcia – westchnął, biorąc tacę, na której barman właśnie położył napoje. – Wiesz, z jednej strony lubię, gdy moi faceci ubierają jakieś koronkowe rzeczy czy coś tak bardziej damskiego, ale nie wiem, czy chciałbym... no wiesz...

– Rozumiem – pokiwał głową, bo właśnie dochodzili do stolika. – A teraz się zamknij i zachowuj normalnie. Włącz uwodzicielskiego Louisa, kochaniutki!

Zajęli znowu swoje miejsca, zauważając że Harry i Liam całkiem normalnie rozmawiają z Kate, która na szczęście nie miała irlandzkiego akcentu.

To nie tak, że Louis był nietolerancyjny wobec transseksualistów, po prostu został zaskoczony i nie umiał zachować tak zimnej krwi, jak pozostali. Postanowił jednak wciąć się w garść, mówiąc sobie, że dziewczyna jest śliczna i powinien zachowywać się tak jak zawsze. Poszedł za radą Zayna i rzeczywiście włączył uwodzicielską wersję siebie.

– Tak więc Kate – zaczął, chcąc pokazać pozostałym, że to on ma się z nią umówić na randkę, więc lepiej gdy okaże jakieś zainteresowanie. – Niall nie miał okazji nam zbyt dużo o tobie opowiedzieć.

– Och, typowy Nialler i jego tajemnice – przewróciła oczami, a wszyscy zanotowali w głowach pseudonim, jakiego użyła. – Znam je wszystkie, więc teraz musi uważać, bo zawsze mogę zacząć go szantażować.

Okej, jest zabawna, miła i lubi żartować z Nialla. Louis próbował znaleźć jej pozytywne cechy, bo myśl, że nie zna do końca jej płci trochę go przerażała, więc cieszył się, że nadrabia wieloma innymi rzeczami.

– Zaczynam cię już przekupywać tym piwem – powiedział Louis, siląc się na powagę w głosie. – Czekam na sekrety.

– Dobry początek, Tomlinson, ale żebym wydała mojego najlepszego przyjaciela potrzeba więcej niż jedno piwo.

– Myślisz, że kolacja jutro może coś załatwić? – poruszył sugestywnie brwiami, a dziewczyna zrobiła to samo.

– Teraz zaczynamy rozmawiać, mój drogi – posłała mu uśmiech, poprawiając zalotnie włosy.

– Skąd w ogóle pomysł na przeprowadzkę? – spytał się nagle Harry. Nie zabrzmiało to złośliwie, tylko jakby naprawdę był tym zainteresowany.

– Pracuję w policji, a w Irlandii byłam trochę dyskryminowana za moją, że tak powiem, płeć – odparła. – Podobno tutaj jest lepiej, a poza tym w domu nic mnie nie trzymało.

– Czyli nie masz żadnego chłopaka albo dziewczyny? – zagadał Zayn, a ona spojrzała na niego jak na idiotę.

– Zostawiałam w Irlandii męża, czwórkę dzieci i golden retrievera o imieniu Lucky – westchnęła, patrząc się z nostalgią w dal. – Czasami wciąż za nimi tęsknie, ale później przypominam sobie, że idę na kolację z gorącym Anglikiem i mi przechodzi. Wyślę im kartkę na święta.

Do tego jest sarkastyczna.

Louis zdecydowanie powinien ją polubić, bo to właśnie typ, jaki wcześniej uważał za idealny. Wiedział, że gdyby chciał mógłby z nią pójść do łóżka po jednej randce i wcale nie miałaby pretensji, że nie zadzwoniłby na drugi dzień. Była jednak przyjaciółką Nialla, więc nie mógłby tego zrobić, a poza tym, on już chyba zmienił swój typ. Jakoś nie miał ochoty na kolejny przelotny związek, ponieważ w głowie miał tylko jednego chłopaka.

Popołudnie przebiegało im pomyślnie, w miłej atmosferze. Kate okazała się być naprawdę fantastyczną osobą i wszyscy od razu wydawali się ją polubić. Jednak Louis podczas rozmowy z nią kilka razy się złapał na porównywanie ją do Harry'ego. Dziewczyna była niesamowicie pewna siebie, a każdą próbę flirtu odbierała bez pokazywania nieśmiałości. I może to było atrakcyjne, ale z drugiej strony Tomlinson lubił sprawiać, że ludzie, a w szczególności Harry, rumienili się, gdy prawił im komplementy. Z Kate było inaczej, miał wrażenie że ta dziewczyna dobrze wie, czego chce.

Dowiedzieli się też o paru faktach z je życia. Miała dwadzieścia sześć lat, co dało im pewien obraz na wiek Nialla, bo spodziewali się, że są w podobnym wieku. Dziewczyna szybko ich upewniła w tym, mówiąc że jej przyjaciel jest rok młodszy. Chodzili razem do szkoły, a ich rodziny przyjaźniły się od zawsze, więc tak samo stało się z tą dwójką.

– Wiecie, ja i Niall byliśmy przyjaciółmi odkąd pamiętam – kontynuowała opowieść dziewczyna. – Jak teraz patrzę na zdjęcia, to stwierdzam że był najsłodszym chłopcem na świecie. Nie żartuję sobie, założę się, że wszystkie dziewczyny w przedszkolu zazdrościły mi, że to ja się z nim przyjaźniłam.

– Od zawsze byłem świetny w podrywaniu dziewczyn i wybieraniu skrzydłowych – wymamrotał Niall, kładąc dziewczynie głowę na ramieniu. Ta przewróciła oczami i lekko go zepchnęła, nie mogąc jednak powstrzymać uśmiechu przez cały ten czas.

– Szkoda, że wciąż pozostał zbyt pewnym siebie dupkiem – pokręciła głową, składając usta w dzióbek.

– Koochasz mnie – stwierdził Horan.

– Och, zamknij się – ucięła, śmiejąc się.

Louis był naprawdę zachwycony tym, jak ta dwójka jest ze sobą blisko. Wprawdzie Niall traktował Kate wciąż jak kumpla, nie miał problemu z przytulaniem się do niej czy jakimś dotykiem. Wszystko jednak zachowane było w pewnych granicach i po prostu widać było, że znają się długo i dobrze się dogadują.

Tomlinson wewnętrznie czuł, że Kate powinna mu się podobać. Nawet, jeśli nieco bał się tej wcześniejszej zmiany płci, wiedział, że to tylko wymówka. Louis definitywnie nie należał do osób, któremu płeć przeszkadzałaby i ze względu na nią nie chciał czegoś robić. Nie mógł zaprzeczyć, że dziewczyna była fantastyczna. Seksowna, pewna siebie, inteligentna, śliczna. Czuł ogromne wyrzuty sumienia, że patrzył na nią przez pryzmat, że byłaby świetną przyjaciółką i naprawdę chciałby się z nią spotykać. Nie mógł jednak wyobrazić sobie ich jutrzejszej randki, bo nie czuł żadnego pożądania, ani nawet chęci, żeby ją pocałować czy dotknąć. Miał wrażenie, że już zaczął traktować ją jak jakiegoś członka rodziny; jest w stanie realnie stwierdzić atrakcyjność danej osoby, ale jednocześnie nie odczuwa potrzeby seksualnych stosunków.

– Idziemy dzisiaj z Kate pograć w mini golfa, chce ktoś dołączyć? – spytał radośnie Niall. Mieli wrażenie, że dawno nie widzieli mężczyzny tak szczęśliwego i to sprawiało, że oni również mieli lepszy humor.

– Niestety, dzisiaj z Liamem mamy plany – uznał Zayn, cmokając.

– Jakie plany? – spytał zdziwiony Louis. – Nie możecie mieć planów beze mnie, samolubne dupki.

– To tajemnica, mój drogi – roześmiał się Malik, poruszając brwiami, podczas gdy Louis i Harry posłali sobie porozumiewawcze spojrzenia.

– Przestańcie, Zayn pomaga mi się uczyć – dokończył Liam, przerażony tym, co mogli sobie pomyśleć przyjaciele.

– Ach, a ja czy Harry już nie możemy? – prychnął z udawanym oburzeniem Louis.

– Specjalnie idę do Zayna, żeby od ciebie odpocząć – uznał Payne.

– Jeśli chcesz to możesz dołączyć, symulujemy rozprawę sądową, więc możesz zostać przestępcą – uściślił Malik, wiedząc, że przyjaciel i tak odmówi.

– W takim razie, ja też jestem zajęty – uznał Tomlinson, a wszyscy spojrzeli na niego zdziwieni, bo nic im o tym nie mówił. – Zaplanowałem już, że nie pójdę z Niallem grać w mini golfa. Przykro mi, to już postanowione.

– Ale Harry mnie nie opuści, prawda? – spytał łagodnie Horan, uśmiechając się do chłopaka, który spojrzał błagalnie na Tomlinsona.

– Harold pomaga mi w moim dzisiejszym realizowaniu planów – wtrącił Louis. – Ale widzę, że Kate bardzo chętnie pójdzie, więc będziecie się świetnie razem bawić!

– Nie ukrywam, że wolałabym umrzeć niż grać w to coś, ale wiszę mu przysługę za pomoc w przeprowadzę – westchnęła, wstając i poprawiając swoją spódniczkę. – Dziękuję wam bardzo za miłe popołudnie. – Pomachała znowu do wszystkich, po czym zwróciła się do Louisa: – Czyli widzimy się jutro, prawda?

– Wezmę twój numer od Nialla i zadzwonię, dobrze? – zaproponował, a ona tylko przytaknęła. Pożegnali się ze sobą i dopiero, gdy mieli pewność, że dwójka przyjaciół wyszła, zaczęli rozmawiać. – Więc, co sądzicie o Kate?

– Jest naprawdę bardzo miła – uznał Liam, niepewnie kiwając głową.

– Tak, bardzo miła – zgodził się Harry. – Ale, czy tylko mnie trochę zdziwiło, że jest kobietą? Wiecie, myślałem, że Kate to mężczyzna.

– Dzięki, Harry – powiedział Zayn, dokładnie podkreślając każde słowo. – Dziękuję, że miałeś odwagę przyznać, że coś jest nie tak!

– Hej, ja po prostu nie chciałem zabrzmieć na nietolerancyjnego czy coś – bronił się Liam. – Ale jak dla mnie też wygląda całkowicie na kobietę. Tylko dlaczego Niall nas tak zmylił?

– Rany, wy serio nie myślicie – przewrócił oczami Malik. – Istnieje coś takiego jak zmiana płci. Kate pewnie był chłopakiem, jak poznali się z Niallem, a teraz stał się kobietą.

– Co masz zamiar z tym zrobić, Tommo? – spytał spokojnie Liam, patrząc na niego z dziwnym współczuciem. – Chcesz się z nią umawiać?

– Nie byłem z nią na ani jednej randce, to tak nie działa, że spotykasz osobę raz i już nie możesz o niej myśleć – odparł Louis, a Zayn posłał mu uśmieszek. Bo tak, to było kłamstwo. Parę miesięcy temu przeżył to samo z Harrym, ale to już przeszłość i nie może ciągle żyć jakimiś marzeniami. Styles go nie chce, więc dlaczego nie spróbować z kimś innym? – Spotkam się z nią jutro, zapytam dokładnie, o co chodzi i zobaczę, czy między nami zaiskrzy czy nie.

– Ona jest naprawdę atrakcyjna, Lou – odezwał się Harry. – I myślę, że powinniście chociaż spróbować, bo widać, że jej się podobasz.

– Masz rację – zgodził się Louis, siląc się na szczery i pewny uśmiech. – Jest gorąca, nawet jeśli się okaże, że nie będzie tej chemii, zawsze możemy się tylko przespać, prawda?

Tomlinson zaskoczył sam siebie takim stwierdzeniem, bo po raz pierwszy powiedział coś takiego przy Harrym. Chłopak jednak przyjął to całkowicie neutralnie, jakby spodziewając się takiego czegoś. Uśmiechnął się jedynie do niego, kiwając głową.

– Niall chyba nie będzie miał nic przeciwko – uznał Zayn, wzruszając ramionami. – Poza tym, polubiłem tę Kate. Jest taka... nie wiem, jak to powiedzieć, ale mam wrażenie, że różni się od innych kobiet.

– Myślę, że to może być fakt, że jedyne kobiety z jakimi przebywaliśmy ostatnimi czasy to głupiutkie randki Nialla, z piersiami większymi od ich mózgu, które cały czas chichotały – wypalił Liam, po czym zaraz przyłożył dłoń do ust, przerażony, że powiedział coś niegrzecznego. – Rany, przepraszam. Po prostu to irytujące, gdy on wybiera partnerki tylko do łóżka, z którymi nawet nie możemy o czymś porozmawiać.

– Cóż, ty się nie wypowiadaj, bo z Benem też nie mieliśmy wspólnych tematów – prychnął Louis. – Bla bla bla, kredyt hipoteczny, bla bla bla, wojny na Bliskim Wschodzie, bla bla bla polityka i spadające akcje...

– Louis ma rację, jak na razie to tylko on poznał kogoś fajnego – dodał Zayn, uśmiechając się do Harry'ego, który lekko przygryzł wargę. – Chociaż, gdyby ktoś jesienią powiedział mi, że ten słodki, nieśmiały chłopak, za parę miesięcy będzie rozmawiał z nami o seksie, nie uwierzyłbym.

– Wyglądam na aż tak niewinnego? – zdziwił się młodszy, a wszyscy potwierdzili to ruchem głowy.

– Jesteś po prostu ślicznym chłopcem i to może być mylące – stwierdził Louis, a Harry spuścił głowę, rumieniąc się nieco. Tomlinson czasami naprawdę w to nie wierzył, bo znali się już na tyle długo, że brunet powinien przyzwyczaić się do komplementów.

– Dobra, Tommo i śliczny chłopcze, my z Liamem idziemy symulować naszą rozprawę – oznajmił Zayn, wstając i wychodząc z boksu.

– Czy przypadkiem nie pomyliłeś słowa symulować ze stymulować, a rozprawę z ciała? – zachichotał Harry, a Louis zaśmiał się na głos, kładąc głowę na ramieniu chłopaka. W tym czasie pozostała dwójka wygladała na nieco zmieszaną.

– Pamiętajcie, żeby się zabezpieczać – krzyknął za nimi Tomlinson, wywołując większe zakłopotanie u Liama, który jak najszybciej się ubrał i zabrał się do wyjścia, jedynie kiwając głową w formie pożegnania.

– Jak myślisz, co będą robić? – zagadał Harry. – Uprawiać seks?

– Jezu, Harold, nie wszystko kręci się wokół seks, ty sprośny chłopcze! – upomniał go żartobliwie mężczyzna. – Niestety, pewnie nie. Nie są dostatecznie pijani i za mało się ukrywają, ale też wątpię, że się uczą. Pewnie za parę dni wyskoczą z jakąś niespodzianką w stylu „zrobiliśmy rzeźbę z makaronu".

– Hej, rzeźby z makaronu są fajne! – uznał chłopak, śmiejąc się cicho.

– Tak się składa, że mam makaron w mieszkaniu – zaczął Louis. – Masz może ochotę coś wyrzeźbić?

– Czy to twój sposób, żeby mnie zaprosić do siebie? – spytał podejrzliwym tonem Harry. – Bo jeśli tak to z chęcią przyjdę, ale jakoś nie mam ochoty na rzeźby z makaronu.

– Rozumiem, w takim razie zapraszam cię na zrobienie wieży z kart – uznał, uśmiechając się do niego zalotnie.

– Wiesz, jak sprawić, żeby facet był twój – powiedział Harry i oboje wstali, żeby się ubrać. – Myślałeś kiedyś o prowadzeniu jakiś warsztatów dla singli, żeby uczyć ich podrywania ludzi?

– Oczywiście – prychnął, pomagając chłopakowi założyć płaszcz, zanim sam sięgnął po swój. – Tekst „czy bolało jak spadłeś z nieba" jest mój.

– On ma jakieś kilkaset lat, Lou – zaśmiał się, gdy znaleźli się już na dworze. – Nie jesteś aż tak stary.

– Może po prostu jestem wampirem i na zawsze już będę wyglądał jak gorący dwudziestoparolatek* – wymyślił Louis, rozśmieszając młodszego jeszcze bardziej. Weszli na klatkę schodową i już po paru minutach znaleźli się w mieszkaniu. Tomlinson po raz kolejny podziękował w duchu za to, że mieszka w takim miejscu, bo ogromnym plusem jest bycie tak blisko ulubionego baru. – Czuj się, jak u siebie.

– Dziękuję.

Harry kiwnął głową i zdjął płaszcz, po czym usiadł na kanapie. Louis zastanowił się, dlaczego dzisiaj chłopak jest tak pewny siebie i skory do żartów, po czym przypomniał sobie, że wypił to piwo. Okej, wprawdzie nie miał zbyt dużo alkoholu, ale Styles nie należał do osób, które piją zbyt często, więc musiało to na niego mocno zadziałać. Mężczyzna uśmiechnął się w jego stronę, ponieważ po raz pierwszy w życiu widział go podpitego i uważał to wszystko za słodkie.

– Masz ochotę na coś do picia? – spytał Louis, starając się nie patrzeć na Harry'ego w tak oczywiście pożądliwy sposób, ale naprawdę podobało mu się to, jak jego usta były zaczerwienione, a oczy nieco zamglone.

– Byłoby miło – uznał, przechylając się lekko na bok.

– Chcesz coś bezalkoholowego czy może wino? – zaproponował, podnosząc głos, bo znalazł się już w kuchni. – Zayn ostatnio kupił różowe i powiem ci, że jest pyszne.

– Chyba mogę pozwolić sobie na lampkę – usłyszał tuż za swoimi plecami i doszedł do wniosku, że Harry podszedł do niego bliżej. Odwrócił się powoli, pokazując mu butelkę wina, a młodszy z uśmiechem kiwnął głową. – Wygląda dobrze.

– Jest bardzo słodkie, więc na pewno ci zasmakuje – stwierdził Louis, pamiętając o miłości Harry'ego do słodkich napojów. Sięgnął po kieliszki, żeby nalać im alkoholu. Stuknęli się, zanim upili pierwszy łyk. – Chcesz zostać w kuchni czy może wrócimy do salonu?

– A moglibyśmy pójść na dach? – spytał Harry, przygryzając dolną wargę.

Znajdowali się niebezpiecznie blisko siebie i mimo że Tomlinson czuł się z tym dobrze, musiał to jakoś przerwać. Fakt, że obaj są pijani wcale nie pomagał w tym, że Louis tak bardzo miał ochotę wpić się w jego usta. Wiedział, że jeszcze chwila i nie mógłby się pohamować i całowałby Harry'ego, opierając go o blat kuchenny. Z drugiej strony dach też nie był dobrym rozwiązaniem. Tam było romantycznie, spokojnie i szatyn wciąż miał w pamięci, jak ślicznie Harry wygląda w świetle księżyca. Najbezpieczniej byłoby, gdyby w ogóle nie byli sami, tylko mieli jakąś przyzwoitkę, ale to było już niemożliwe. Powinien był zmusić któregoś z przyjaciół, żeby zepsuł mu to spotkanie.

– Weź proszę butelkę, a ja zaraz do ciebie dołączę – obiecał Louis, dając mu swój na współ pusty kieliszek, żeby zaniósł go ze sobą.

Nie mógł się oprzeć przed przejechaniem dłonią po boku Harry'ego, gdy ten chciał iść do salonu, żeby przejść stamtąd na dach. Może i ten gest był nieodpowiedni, ale obaj byli pijani i nie wydawało się, że brunetowi do przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, bo dał Louisowi świetny widok na jego cudowne ciało, gdy szedł. Jego uda w seksowny sposób się o siebie ocierały, a on poruszał pośladkami. Tomlinson wiedział, że jest już skończony i nie będzie mógł się oprzeć.

Podczas gdy Harry szedł na dach, Louis wrócił się po radio, które dzięki przedłużaczowi mógł położyć aż na schodach przeciwpożarowych. Cóż, miał nadzieję, że żaden z sąsiadów się nie obrazi, jeśli włączy trochę głośniej muzykę. Pobiegł do swojego pokoju, po składankę z romantycznymi piosenkami, którą zrobił jeszcze w czasie studiów. Nie było jej tam, ale przypomniał sobie, że pożyczał ją ostatnio Liamowi. Bez problemu znalazł płytę na jego etażerce, wolał jednak nie wnikać, czemu tak często jej słucha.

Włożył ją do radia i już po chwili zaczęła grać muzyka. Chwycił jeszcze ich płaszcze, żeby nie zmarzli i parę poduszek do położenia na krzesła. Z trudem wszedł po schodach przeciwpożarowych, z powodu wielu rzeczy, które nosił. Było jednak warto, bo gdy tylko zobaczył Harry'ego, chciał tam zostać z nim na zawsze.

Chłopak patrzył się w nieco, siedząc praktycznie na krawędzi dachu. Louis podszedł po cichu do niego, przykrywając jego ramiona płaszczem. Posłali sobie delikatne uśmiechy, patrząc głęboko w oczy.

– Mam poduszki – oznajmił starszy, a Harry wziął tę swoją, żeby podłożyć pod siebie. Znowu usiadł na ziemi, ale tym razem Louis zajął miejsce obok.

– Włączyłeś muzykę.

– Uznałem, że tak będzie przyjemniej – odparł zdawkowo, nalewając Harry'emu wina, bo ten wypił już całą lampkę. Przez chwilę miał wyrzuty sumienia, że go upija, ale przecież nie będą nic robić. Louis jest silnym, odpowiedzialnym i dorosłym mężczyzną, da radę powstrzymać się od rzucenia na młodszego.

– Całkiem romantycznie – uznał chłopak, przybliżając się do niego.

Tomlinson nie wiedział, jak to się dokładnie stało, że już po chwili byli w dziwnej pozycji. Harry opierał się o jego tors, patrząc się w niebo, podczas gdy Louis patrzył na chłopaka. Mężczyzna utrzymywał ciężar swojego ciała na jednej dłoni, podczas gdy drugą trzymał kieliszek, jednocześnie mając młodszego ułożonego między swoimi nogami.

Zastanawiał się, co on właśnie wyprawiał. Miał jutro iść na randkę ze świetną dziewczyną, a teraz siedzi na dachu z przyjacielem, który parę miesięcy dał mu kosza. I okej, może nie robili nic złego, w końcu picie wina i oglądanie gwiazd, będąc przytulonym do siebie w akompaniamencie romantycznej składanki nie można zaliczyć do czegoś, co wykracza poza granicę przyjaźni.

Chyba.

Problemem było jednak to, że Louis czuł do Harry'ego coś innego niż do reszty przyjaciół. Był pewien, że ta sytuacja, w jakiej się znaleźli była dla niego większym przeżyciem niż gdyby przespał się z Zaynem czy Liamem. Dla niego Harry był kimś, z kim widział swoją przyszłość.

I tak mijały im w milczeniu kolejne minuty, podczas gdy Louis dolewał im wina. Nie mieli potrzeby odzywania się do siebie, wystarczyła im jedynie muzyka w tle, a i tak nie czuć było niezręczności. W życiu właśnie chodzi o to, żeby znaleźć osobę, z którą można porozmawiać o wszystkim, ale równocześnie pomilczeć, nie będąc przy tym zażenowanym.

– Lou? – spytał łagodnie Harry, spoglądając na niego od dołu. Louis pozwolił sobie na mały uśmiech, ponieważ był oczarowany tym, jak wygląda pięknie chłopak. Jego oczy były zamglone i świeciły się dziwnym blaskiem. Do tego wydawał się być taki szczęśliwy, z tymi swoimi różowymi ustami i zarumienionymi policzkami. Louis zdecydowanie miał ochotę go pocałować.

– Hm?

– Trochę kręci mi się w głowie – wymamrotał Harry i obrócił się tak, że teraz leżał przodem do Louisa. Opierał się na łokciach, patrząc się w górę, równocześnie będąc wciąż miedzy jego nogami.

– To przez wino – wyjaśnił. – Chcesz może wrócić do środka, żeby się położyć? Albo napić się wody...

Harry pokręcił głową i po raz kolejny zmienił pozycję, siadając na swoich łydkach, żeby być twarzą w twarz z Louisem. Bardzo powoli, jakby zbliżał się to dzikiego zwierzęcia, dotknął jego policzka. Dokładnie badał fakturę zarostu, która mocno kontrastowała z gładkością dłoni chłopaka. Kciukiem przejechał po linii żuchwy, a palcem wskazującym dotknął kości policzkowej, jak gdyby chciał sprawdzić jej ostrość.

– Jesteś naprawdę przystojny, Louis – oznajmił Harry, przygryzając dolną wargę. Tomlinson zmarszczył brwi, czekając na jego dalsze słowa, bo chłopak nie przestawał dotykać jego twarzy, badając każdy jej skrawek niczym niewidomy. – Uważam, że jesteś bardzo dobrym i cudownym człowiekiem, wiesz? Uczynisz kiedyś kogoś bardzo szczęśliwym, będąc z nim. Nie żartuję.

– Też sądzę, że jesteś wspaniały, Harry – odważył się Louis, kładąc swoją dłoń na jego. – Czy to będzie nieodpowiednie, gdybym powiedział, że chciałbym właśnie ciebie uszczęśliwiać?

– Już to robisz – odpadł, przenosząc swoją dłoń na jego szyję, dotykając też jego barku, zanim finalnie zatrzymał się na karku. – Dzięki tobie naprawdę czuję, że żyję i sobie poradzę. Jesteś moim najle....

– Nie o to mi chodzi – pokręcił głową mężczyzna, czując że powoli zaczyna się łamać. To była podobna rozmowa do tamtej, dowie się, że Harry chce przyjaźni, próbując go namówić na coś więcej. Znowu będzie przeżywał ten sam ból, więc powinien się zamknąć i zaakceptować to, że młodszy go nie pokocha. – Cholera, Harry, nie chcę być tylko twoim przyjacielem. Chcę być z tobą i po prostu sprawić, żebyś był mój. Przepraszam, ale nie potrafię myśleć inaczej, nie mogę przeżyć tego, że kiedyś znajdziesz sobie kogoś innego, a to, co czuję jest tak silne i po prostu wiem, że nie możesz mnie pokochać, ale to wciąż boli. Mam wrażenie, że każdego dnia spadam coraz bardziej w jakąś otchłań, ale tak naprawdę się w tobie zakochuję.

Wziął głęboki oddech, czekając na reakcję młodszego. Ten wyglądał na dziwnie zranionego, jakby przeżywał bardziej to, co czuje Louis niż on sam.

– Mówiłem ci już, że tu nie chodzi o ciebie – powiedział powoli. Tomlinson nie był pewien, czy to alkohol sprawił, że chłopak mówił jeszcze wolniej czy ta sytuacja. Nie mógł się jednak nad tym zastanowić, bo Harry usiadł mu na udach, zbliżając się niebezpiecznie blisko. Chociaż nie, 'niebezpiecznie' blisko było w momencie, jak na nim leżał, teraz już przekroczyli wszelkie granice i znaleźli się w miejscu które można było już nazwać śmiertelnym zagrożeniem dla pozostania w platonicznych relacjach. Louis nie zamierzał jednak tego zatrzymywać, bo jednak był nieodpowiedzialnym dzieciakiem. – To ze mną jest problem, nie mogę być z żadnym człowiekiem i wiem, że nie byłbyś ze mną szczęśliwy w związku. To zbyt duża odpowiedzialność. Nie mogę zmuszać cię do niej, bo naprawdę nie wiesz, na co się piszesz, chcąc być ze mną.

– To chcę się dowiedzieć – uznał pewnie. – Harry, jestem totalnym żółtodziobem jeśli chodzi o związki, ale to nie powstrzymuje mnie, żebym chciał z tobą spróbować.

Harry się roześmiał, co zbiło go z tropu.

– Przepraszam, ale właśnie zaczęło lecieć Absolute Beginners Davida Bowiego* – powiadomił go, a Louis po wsłuchaniu się w muzykę stwierdził to samo. Uśmiechnął się do niego, bo to stwierdzenie trochę rozluźniło atmosferę. – Lou, zależy mi na tobie, ale wiem, że nie jestem ci przeznaczony, rozumiesz? Moglibyśmy być razem, ale to prędzej czy później się skończy, a my nie będziemy nawet przyjaciółmi. Nie zniósłbym tego.

– Czemu musisz być takim pesymistą? – prychnął Louis. – Naprawdę nie wierzysz, że możemy być sobie przeznaczeni? Cholera, Harry, ja nigdy nie wierzyłem w takie rzeczy, ale to naprawdę nie może być przypadek, że się spotkaliśmy.

– Spotkaliśmy się w dziwnym czasie w moim życiu – westchnął ze smutkiem. – I to nie pesymizm, jestem realistą. Po prostu ja już miałem swoją szansę,  żeby zestarzeć się z tym jedynym, który jest mi przeznaczony. Ty masz to jeszcze przed sobą, a kto wie, może to będzie Kate?

– Co masz na myśli, mówiąc że miałeś już...

– Nie mogę ci powiedzieć teraz – przerwał mu Harry, kręcąc głową. – Ale obiecuję, że kiedyś się dowiesz.

– Czasami rozmowa z tobą przypomina próbę przytulenia się z kaktusem – uznał Louis, nie mogąc hamować już swoich emocji. – Jestem twoim przyjacielem, Harry. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że najlepszym, przynajmniej w tym mieście. Dlaczego nie powiesz mi, co się stało? Chcę ci pomóc, ale nie wiem jak, dopóki ze mną nie porozmawiasz.

Wtedy właśnie Harry kiwnął głową i Louis był w szoku. Myślał, że jest gotów to wszystko usłyszeć, ale jednak teraz nie był tak pewien. Prawda może być okropna i bolesna, a chłopak był dla niego zbyt ważny, żeby mógł słuchać o jego bólu.

Jednak Harry nie powiedział nic, zamiast tego zbliżył się do Louisa tak, żeby móc zetknąć ich nosy razem. Zamknął przy tym oczy, podczas gdy Tomlinson jeszcze przez chwilę wzbraniał się od tego samego ruchu. Pewnie dlatego, że chciał popatrzeć na Harry'ego z tej bliskiej odległości i podziwiać jego urodę. Jednak już parę sekund później się poddał i zamknął powieki, czekając na to, co nadejdzie.

Dłonie młodszego były przyciśnięte do policzków mężczyzny, chcąc być jak najbliżej niego. On sam chwycił tył jego pleców, żeby go lepiej podtrzymać. Oczywiście, że to wyglądało jak wstęp do pocałunku, ale to był Harry, który wszystko robi inaczej. Louis był przygotowany na to, że zaraz w przyjacielskim stylu poklepie go po policzku, uśmiechając się przy tym, jak gdyby wcześniejsza rozmowa nie miała miejsca.

On jednak zrobił to, czego mała cząstka Louisa się spodziewała, jednak i tak nie mogło to do niego dotrzeć. Brunet musnął jego usta i trzymał tam przez pewien czas, nie wykonując żadnego ruchu. Tomlinson nie miał pojęcia co robić, albo raczej czy powinien coś zrobić. Wciąż w głowie miał myśl, że to nie powinno się dziać i że odsunięcie od siebie pijanego chłopaka byłoby najbardziej odpowiedzialnym posunięciem. Z pewnością nie najlepszym, ale takim, na który stać dojrzałego mężczyznę, który robiąc coś bierze pod uwagę konsekwencje.

Całe szczęście Harry nie był takim człowiekiem, bo to on jako pierwszy poruszył ich ustami razem. Louis wtedy już wyzbył swoje myśli od wszelkich wątpliwości i po prostu oddał pocałunek, z największą pasją, jaką miał w sobie. Pozwolił sobie na jeszcze mocniejsze złapanie pleców młodszego, żeby docisnąć go do siebie. Piękne było to, że Harry nawet będąc na jego kolanach, z możliwością przejęcia kontroli tego nie zrobił. Po zainicjowaniu pocałunku zdał się na łaskę Louisa, który aktualnie odważył się włożenie języka między jego usta. Konsekwencją tego był cichy jęk bruneta i starszy uznał to za najpiękniejszy dźwięk na świecie i mógłby żyć tylko dla niego.

Wszystko było magiczne, jakby inne od poprzednich pocałunków. W tym czuć było swego rodzaju tęsknotę, bo Louis miał wrażenie, że nie tylko on bardzo tego potrzebował. Ruchy Harry'ego wyraźnie wskazywały na to, że pragnął tego równie mocno jak on.

Nie miał pojęcia, jak długo trwał pocałunek, ale na pewno zdążyła się kilkukrotnie zmienić piosenka w tle. W jego uszach wciąż jeszcze dzwonił głos Davida Bowiego. Później odtwarzał tę piosenkę jeszcze wielokrotnie, myśląc o Harrym.

Ich języki ocierały się o siebie w jednym rytmie, który dość szybko udało im się uzyskać. Louis miał wrażenie, że mogliby to robić w nieskończoność, nawet fakt, że był twardy mu nie przesadzał. Trochę nie wierzył, że podnieca się zwykłym pocałunkiem, ale Liczyły się tylko usta na przeciwko niego, które były tak idealne, bo to w końcu Harry. Czy on kiedykolwiek robił coś inaczej niż perfekcyjnie?

W końcu odsunęli od siebie swoje wargi, ale wciąż byli dość blisko, dysząc sobie w twarze. To było niesamowicie gorące i sprawiło, że Louis wyobraził sobie, jak głośny może być Harry skoro zaledwie pocałunek sprawiał, że jęczał, a teraz oddychał tak głośno.

– Naprawdę lubię się z tobą całować – stwierdził chłopak, uśmiechając się lekko, gdy już patrzyli w swoje twarze.

– Wiesz, że nie możesz załatwiać wszystkich problemów, całując mnie? – spytał łagodnie mężczyzna, pocierając lekko jego plecy.

– Nie zaszkodziło spróbować – odparł butnie. – Tym bardziej, że bardzo tego chciałem.

– Ja też, kochanie – zgodził się Louis, kładąc dłoń na jego policzku, żeby potrzeć go lekko. – Ale nie możemy tego tak zostawić. Niedokończone sprawy zawsze wracają ze zdwojoną siłą.

– Dobrze – zgodził się. – Nie wiem tylko jak zacząć.

– Może najpierw zabiorę cię do środka – zaproponował, a Harry kiwnął lekko, wstając z jego kolan.

Ω

Siedzieli razem na przeciwko siebie na kanapie. Harry za wszelką cenę unikał wzroku Louisa, skupiając uwagę na swoich palcach, patrząc na każdy z nich uważnie.

– H, nie chcę cię poganiać, ale...

– Tak, wiem – przerwał mu. – Po prostu chyba już nie jestem pijany.

– I żałujesz pocałunku, hm? – spytał Louis, uśmiechając się, choć w środku czuł gorycz. – Przepraszam cię za to.

– Chciałem tego – stwierdził kategorycznie. – Po prostu boję się, że to co powiem wszystko między nami zmieni.

– Harry, skarbie, znamy się kilka miesięcy. Uwierz, zdążyłem się już przyzwyczaić i nawet gdybyś kogoś zabił to nic by się nie zmieniło – powiedział to w formie żartu, ale chłopak się nie zaśmiał. – Ty chyba nie...

– Rany, nie – pokręcił głową Harry, prychając śmiechem.

– Pamiętaj, do mnie zawsze możesz zadzwonić, żebym pomógł ci ukryć zwłoki – stwierdził Louis, sprawiając że atmosfera nieco się rozluźniła. – Daję też cudowne uściski, gdy jest ci smutno.

– A co jeśli byłoby mi smutno, bo zabiłem kogoś? – spytał żartem. – Mógłbym do ciebie zadzwonić?

– Zawsze możesz – uznał kategorycznie. – Niezależnie co się stało, chcę być twoim pierwszym telefonem.

– Jesteś – uśmiechnął się do niego słodko.

– Harry? – spytał łagodnie, gdy ten zanikł.

– Po prostu chodzi mi cały czas o to, że ja już przeżyłem swoją miłość, tę jedną prawdziwą na całe życie. Otrzymałem ją w wieku szesnastu lat i straciłem zbyt wcześnie.

Louis przełknął głośno ślinę. Chciałby powiedzieć, że jest młody i jeszcze kogoś znajdzie, ale chłopak wyglądał na zrujnowanego. Każde słowo było dla niego ogromnym bólem i pewnie też dużym wyznaniem. Nic dziwnego, że zaczął się lekko trząść i powstrzymywać się od płaczu.

– Harry – wyszeptał Louis, zbliżając się do niego, żeby go przytulić. Ten łagodnie opadł na jego tors, kładąc głowę na ramieniu i szlochając cicho. Trwali tak przez dłuższy czas, a Harry coraz mocniej płakał. Jego ciało trzęsło się spazmatycznie, a Louis chyba po raz pierwszy w życiu nie miał pojęcia jak zareagować albo go pocieszyć. – Spokojnie, skarbie. Chcesz mi powiedzieć, co się stało?

– On umarł, Lou – wyszlochał do jego ucha. – Miłość mojego życia umarła, a ja nie mogłem nic z tym zrobić.

– Skarbie – wydusił z siebie Louis, tuląc go do siebie mocniej.

Nie wiedział, jak ten się czuje, nie mógł nawet wyobrażać sobie tego powtórnego bólu. Chciał zrobić wszystko, żeby go pocieszyć, ale nie wiedział jak. Zwykle 'przykro mi' nie wystarczyło.

– Nie mogłem się nawet na to przygotować – dodał, odsuwając się od mężczyzny, żeby spojrzeć mu w oczy. – W pewnym momencie mojego życia go miałem, a parę chwil później odebrałem telefon ze szpitala, że Max nie żyje. Wraz z nim umarła cząstka mnie i wiem, że nigdy już nie pokocham kogoś tak samo.

– Jak zginął? – spytał Louis, czując gulę w gardle. Sam miał łzy w oczach, gdy widział z jakim trudem Harry to wszystko mówi.

– Wypadek samochodowy, prawie dwa lata temu – odparł cicho, po czym spojrzał się w dół. – Nie chcę już o tym rozmawiać. To nic nie zmieni. Po prostu powiedziałem to, żebyś zrozumiał, że nie chcę już z nikim próbować. Nie potrafię i wiem, że nie uszczęśliwię nikogo, bo wciąż go kocham. Dlatego nie możemy być razem. Nie chcę zabierać ci czasu, bo to nie ze mną masz skończyć. Ja już miałem swoją szansę na miłość, więc nie jesteśmy sobie przeznaczeni.

Louis potrzebował chwili zanim zebrał myśli i zdołał coś powiedzieć. Nie spodziewał się, że Harry odrzuca go przez śmierć chłopaka. To teraz było bardziej zrozumiałe i czuł żal, że nie dowiedział się wcześniej.

– Cóż, nie będę udawał, że rozumiem czy wiem, co czujesz, ale bardzo ci współczuję. Mam nadzieję, że kiedyś poznam całą historię – wydukał, z trudem tworząc spójne zdania. – I Harry, wciąż zależy mi na tobie tak samo jak wcześniej. Mimo że ja sam nie uważam, że miłość zdarza się raz w życiu, ale jeśli ty tak sądzisz nie mam prawa cię przekonywać czy zmuszać do czegoś innego.

– Dziękuję – powiedział, siląc się na uśmiech. – Naprawdę cieszę się, że na siebie wpadliśmy, Pierwszy Telefonie.

– To ja dziękuję, że mi powiedziałeś – uznał, zakładając mu kosmyk włosów za ucho. – Mogę zrobić dla ciebie coś jeszcze?

– Właściwie to tak – stwierdził chłopak, a Tomlinson uniósł brew pytająco. – Spróbuj ułożyć sobie życie i idź na randkę z Kate, nie myśląc o mnie. Ze mną wszystko okej.

– Porozmawiamy o tym rano – zbył go trochę. – A teraz chodź spać, Harold.

– Zabierz mnie do łóżka, Lewis. 

***
* poryczę się, przyrzekam, że napisałam ten rozdział na długo przed os o wampirze i zapomniałam, że Louis mówi takie zdanie

*****
Okej, więc dla mnie ten rozdział jest bardzo emocjonalny i miałam łzy w oczach, pisząc go. Wiem, że pewnie niektórzy z was pewnie się dziwią dlaczego, bo właściwie to nie jest jakaś wielka drama, ale no cóż, bedzie się to ciągnęło przez jakiś czas.

Ach, powinnam jeszcze wspomnieć, coś o Kate, ale potrzymam was trochę w niepewności do następnego rozdziału! 

Oczywiście, jak zawsze, chciałabym wiedzieć, co tam u was? Mam nadzieje, że wszystko dobrze!

Jestem też ciekawa, co sądzicie o rozdziale!!! Emocjonalny czy raczej zwyczajny, a może wcale nie jesteście zdziwcie wyznaniem Harry'ego... z chęcią sobie poczytam!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro