16. Re-arrange

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

           

– Czyli Harry był przez ten cały czas w tobie zakochany? – pytam, gdy zakańcza tę część opowieści, uśmiechając się nieco nostalgicznie i patrząc w stronę lady. Przez chwilę nie odpowiada na moje pytanie, bo myślami jest gdzie indziej. W końcu jednak otrząsa się z przemyśleń i patrzy na mnie uważnie.

– Nie wydaję mi się, że to była miłość, jak rozumie ją większość ludzi, w tym ja w tamtym czasie – mówi nieco tajemniczo. – Może nie należałem wtedy do najbardziej romantycznych osób, ale całkiem inaczej sobie wyobrażałam uczucie zakochania się. Jednak wciąż mam wrażenie, że to co czuł wtedy do mnie Harry nie można nazwać miłością romantyczną. Kochał mnie, bo mnie potrzebował, jednocześnie jego serce było wciąż zajęte przez kogoś innego. Trudno to wyjaśnić.

– Ja myślę, że kochał cię, profesorze – uznaję grzecznym tonem. – Harry to naprawdę dziwna osoba, ale myślę, że na swój, równie dziwny sposób, cię kochał. Poza tym, przecież to, że wciąż czuł coś do swojego zmarłego chłopaka, wcale nie znaczy, że nie mógł poczuć tego samego do ciebie, prawda?

– Przepraszam bardzo, ale jeszcze dzisiaj rano nie wierzyłaś w ogóle w miłość, a teraz chcesz mi powiedzieć, że Harry kochał dwie osoby równocześnie? – mężczyzna śmieję się, ale ja odpowiadam tylko słabym skinięciem głowy. – Wszystko okej? Może potrzebujesz przerwy?

– Nie – zaprzeczam szybko. – Po prostu cała ta historia jest tak dziwnie smutna. Czuję się, jakbym za czymś zatęskniła, chociaż nawet nie wiem, co to takiego. I czy kiedykolwiek to miałam.

– Racja, ostatnie opowieści były nieco przygnębiające – zgadza się ze mną. – To może dla odmiany coś całkiem bardziej wesołego? Co powiesz na coś luźniejszego, jak ślub mojej siostry? Odejdziemy na chwilę ode mnie do Harry'ego.

– Nie chcę od was odchodzić – jęczę. – Ale chcę posłuchać o ślubie. Czemu moje życie składa się z tak ciężkich wyborów?

– Na ślubie był też Harry, po prostu wydaję mi się, że akurat wtedy nie graliśmy głównej roli. Były rzeczy i wydarzenia ważniejsze. Chociaż nie do końca... – zatrzymał się ja chwilę. – Rany, to przerażające, ale Harry zawsze grał w moim życiu pierwsze skrzypce.

– No racja, ale wtedy panna młoda była na pierwszym miejscu – stwierdzam z przekąsem.

– Nah, miałem na myśli Zayna i Liama – wzrusza ramionami, a ja patrzę na niego z zaciekawieniem.

– W takim razie słucham uważnie.

Ω

Wszystko zaczęło się późną wiosną, kiedy to Lottie, siostra Louisa wysłała mu pocztą zaproszenie na ślub, który miał się odbyć się na początku września. Wprawdzie mężczyzna wiedział o nim od paru miesięcy, ale dopiero wtedy dostał oficjalną informację z dokładną datą.

W tamtym czasie Tomlinson żył sobie swoim spokojnym życiem z przyjaciółmi, do których już od jakiegoś czasu zaliczał też Kate. Całkiem naturalne wydawało się to, że spotykali się w szóstkę, bo w końcu dziewczyna była najlepszą przyjaciółką Nialla. Do tego wszyscy naprawdę ją polubili, bo była miłym odświeżeniem dla ich grupki. Nie żeby nudzili się sobą, ale jak się okazało, rzeczywiście potrzebowali takiej osoby jak ona. Może to właśnie fakt, że była kobietą i wcześniej w ich męskim gronie brakowało kogoś takiego. Dodatkowo z każdym z nich potrafiła znaleźć choć jedną wspólną rzecz. Nie było też problemu z tym, że Louis i Kate byli kiedyś na randce, bo oboje postanowili powiedzieć reszcie, że po prostu między nimi nie zaiskrzyło, ale i tak się polubili i na pewno nie będzie między nimi żadnych niezręczności.

Tomlinson miał jednak wciąż wrażenie, że gdyby spotkali się przed tym, jak poznał Harry'ego to na pewno coś by z tego wyszło. Lubił Kate, ale nie mógł poczuć do niej nic więcej przez Stylesa. Problemem było to, że porównywał wszystkie nowo poznane osoby do niego. W końcu od czasu randki z Kate miał okazję spotkać się z paroma osobami, kiedy robił za skrzydłowego Nialla. Jednak z żadną z dziewczyn nie poszedł do łóżka, a jedyne co zrobił seksualnego to obściskiwanie się w klubowej łazience. Był jednak wtedy całkowicie pijany i rano miał okropne wyrzuty sumienia. Właściwie nie powinien się tak czuć, bo był pewien, że nie zrobił nic, czego tamta kobieta nie chciała, w końcu i tak to on był bardziej pijany od niej. Raczej chodziło o to, że nie powinien pozwalać się dotykać nikomu innemu oprócz Harry'emu. Nieważne, że chłopakowi pewnie nigdy to nie przeszło przez myśl, Louis wciąż miał wrażenie, że to mogło uchodzić za zdradę jego uczuć.

Poza tym, on wciąż czuł coś do Harry'ego. Przerażał go fakt, że większą przyjemność seks z różnymi osobami sprawiła mu chociażby wspólna kolacja. Dokładnie pamiętał, jak cudownie się czuł, gdy pomagał chłopakowi przygotowywać posiłek, który młodszy obiecał mu po nieudanej randce. Przez 'pomoc' rozumiał siedzenie w kuchni, pozwalając sobie na kosztowanie wszystkiego, co podał mu Harry i przytulanie go od tyłu, gdy stał przy kuchence. Do poważnych zadań, jakie wtedy wykonał, należało pokrojenie w kostkę warzyw. Dostał wtedy pochwałę od Harry'ego i był w pełni przekonany, że jedzenie smakuje tak dobrze dzięki jego pracy. Prawda była jednak taka, że to umiejętności kucharskie Stylesa przesądziły o smaku, ale też fakt, że młodszy zrobił ten posiłek specjalnie dla niego i Louis czuł, że miękło mu serce. To wciąż było całkowicie platoniczne i przyjacielskie, ale tak bardzo przypominało mu jedną z ich pierwszych randek. Dokładnie pamiętał, jak wtedy rozmawiali popijając wino albo jak później pierwszy raz całowali się na kanapie chłopaka. Jednocześnie te wszystkie wydarzenia – wspólna kawa, odprowadzanie chłopaka do domu, jego zniknięcie – wydawały się tak odległe, że mężczyzna miał wrażenie, że miały miejsce w jego poprzednim życiu. Nie mógł uwierzyć, że przez te parę miesięcy tak dużo się zmieniło.

Jednak mimo tych wszystkich małych czułości między nimi nie doszło do niczego więcej. Nawet jeśli przebywali sami, nigdy już się nie pocałowali. Louis skrupulatnie pilnował, żeby nie mieli okazję wchodzić razem na dach, niezależnie czy byli trzeźwi czy akurat w mieszkaniu odbywała się impreza. Po prostu musieli zostać przyjaciółmi, ale równocześnie byli zmuszeni do kontrolowania siebie nawzajem. Tomlinson na pewno miał mniej motywacji co do tego, bo za bardzo ubóstwiał chłopaka. Wystarczyłoby jedno słowo bruneta, a on zrobiłby wszystko, żeby ten poczuł się lepiej. Nie mógł nawet tego racjonalnie wyjaśnić, ale Harry wciąż wydawał mu się tym zagubionym w wielkim mieście chłopcem, a on musiał się nim zajmować i chronić go przed złem tego świata.

W każdym razie, Louis nieco się zdziwił, gdy w skrzynce pocztowej zobaczył aż dwa zaproszenia na ślub. Łatwo można było je rozpoznać, bo koperty były niezwykle eleganckie, z małymi zdobieniami, a adres zapisany kaligraficznie. Przez chwilę myślał, że siostra się pomyliła, ale szybko odgadł, że drugie zaproszenie jest zaadresowane do Liama.

– Payno! – wykrzyknął wchodząc do domu. – Chodź tu szybko!

Usłyszał jęknięcie i po kilku sekundach Liam wyszedł ze swojego pokoju.

– Próbuję się uczyć, zostały mi niecałe dwa miesiące do egzaminu – powiedział podirytowany.

– Nie zajmę ci dużo czasu, po prostu chciałem ci powiedzieć, że jedziesz na ślub Lottie – odparł, a mężczyźnie zajęło chwilę zanim zaczął się cieszyć.

– O mój boże, byłem pewien, że weźmiesz Harry'ego! – wykrzyczał, przytulając się do Louisa. – Ale dziękuję ci Tommo! Wiedziałem, że to ja jestem twoim najlepszym przyjacielem! Niall będzie taki zazdrosny!

– Hej, Romeo, nie jesteś moją osobą towarzyszącą – zatrzymał go, odpychając jego ciało od siebie ze śmiechem. Wręczył mu kopertę, na której widok Liam zmarszczył brwi. – Dostałeś własne zaproszenie.

– Dlaczego? – zdziwił się. – Przecież praktycznie nie znam twojej rodziny...

– Nie wiem, ale przyjaźnimy się od siedmiu lat i chyba pomyśleli, że chciałbym cię z nimi poznać – wzruszył ramionami. – Albo Fizz wciąż się w tobie podkochuje.

– Ona ma szesnaście lat, Louis, to nielegalne – przewrócił oczami Liam. – A poza tym, jestem gejem.

– Nie niszcz marzeń mojej małej siostrzyczki! – udał oburzenie, bo naprawdę nie wyobrażał sobie, że ktoś mógłby się do niej dostawiać. – A w Wielkiej Brytanii wiek zgody to szesnaście, nie osiemnaście.

– Nie wspominaj o tym lepiej Niallowi – uznał Liam, a Tomlinson kiwnął głową, doceniając pomysł przyjaciela. Naprawdę bał się, że Niall mógłby podrywać którąś z jego sióstr.

Obaj usiedli na kanapie, otwierając zaproszenia. Louis jedynie przeleciał wzrokiem po tekście skupiając się raczej na kartce, którą trzeba było odesłać do nowożeńców. Należało wybrać, czy chce się mięsny czy wegetariański obiad oraz czy będzie się na weselu z osobą towarzyszącą. Szatyn zastanowił się nad tym, co niedawno insynuował Liam. Nie miał okazji jeszcze myśleć o tym, kogo weźmie jako osobę towarzyszącą, ale teraz uznał, że zaproszenie Harry'ego wcale nie jest takim głupim pomysłem. Nie miał nawet pojęcia, dlaczego się tak cieszy, ale ekscytowała go możliwość przedstawienia chłopaka całej rodzinie.

Nie zdążył jednak nic powiedzieć Liamowi, bo do ich salonu przyszli Zayn i Niall.

– Zgadnijcie kto jedzie do Anglii? – zaśpiewał Zayn, robiąc piruet na środku pokoju. – Rany, będę odwrotnością Englishman in New York. Tak jakby American Man in London!

– I tak jesteś już jak obcy – zażartował Louis. – Ale jeżeli chcesz możesz się pomalować, zapewne będziesz i tak ładniejszy od Crispa.*

– On naprawdę był kiedyś atrakcyjny – wtrącił się Liam. – Widziałem gdzieś w gazecie jego zdjęcia z młodości i był bardzo przystojnym mężczyzną.

– Chcesz nam powiedzieć, że kręci cię makijaż? – zażartował Zayn, a Payne spiął się lekko.

– Też dostaliście zaproszenie z osobą towarzyszącą? – spytał nagle Louis, a wszyscy to potwierdzili. – Myślicie, że mogę wziąć ze sobą Harry'ego czy to będzie dziwne?

– Nie będzie, śmiało – uznał Liam.

– Będzie dziwne, ale zaproś go – stwierdził Malik.

– Będzie i nie możesz tego zrobić – odezwał się Niall. – Nie robi się planów z kimś na tak odległy czas. Serio, znacie się za krótko, żebyś brał go do Londynu na ślub swojej siostry.

– Znam go jakieś osiem czy dziewięć miesięcy – poinformował go Louis, a mężczyzna zmarszczył brwi.

– Kiedy to minęło? – spyta retorycznie Niall. – W każdym razie, to będzie dziwne. Poza tym, branie osoby towarzyszącej na wesele to jak pójście do baru z własnym piwem. Niby można, ale w barze masz większy wybór, lepiej zostawić sobie to piwo na wieczór, w którym nie będziesz mógł wyjść do baru.

– Porównanie kobiet do piwa jest obrzydliwie – wtrącił Liam.

– Ale Niall, to nie jest twoje piwo – dodał Zayn, chcąc nawiązać do relacji Kate i Nialla. Louis niestety wtedy jeszcze tego nie rozumiał, bo jako jedyny nie wiedział, o uczuciach przyjaciela. – To nie ty je będziesz pił, wyobraź sobie, że bierzesz je ze sobą do baru, bo może właśnie tam jest ktoś, kto je lubi.

– Ale ja lubię to piwo – uznał Niall.

– To dlaczego go sam nie wypijesz? – kontynuował Malik.

– Chyba się zgubiłem – stwierdził Louis. – Ale w każdym razie, Harry chyba będzie się czuł niezręcznie przy mojej rodzinie. Zastanowię się jeszcze nad tym.

Ω

– Wziąłeś go ze sobą, prawda? – pytam, patrząc na niego z pobłażaniem.

– Oczywiście, że to zrobiłem – prycha. – Myślisz, że przepuścił bym taką okazję na spędzenie czasu z Harrym?

Ω

Harry od razu przyjął zaproszenie i był zdziwiony, ale też szczęśliwy z tego powodu. Uznał, że to niesamowicie słodkie, że Louis wybrał jego, był jednak trochę przerażony, jak zareaguje rodzina Tomlinsona.

– Spokojnie, powiem im, że jesteśmy tylko przyjaciółmi – zapewnił go. – I przy okazji, wszyscy są bardzo tolerancyjni, więc nawet gdybyśmy hipotetycznie byli razem to raczej przyjęliby to normalnie.

– To dobrze – odparł z uśmiechem. – A co z pozostałymi? Dziwnie mi by było, gdybym wygryzł czyjąś pozycję.

– Nikogo nie wygryzłeś, chłopcy mają własne zaproszenia – powiadomił go. – Ale nie wiem, czy idą z osobami towarzyszącymi czy nie.

– Jesteś pewien, że chcesz iść tam ze mną? – po raz kolejny upewnił się chłopak. – Wiesz, jeżeli zaprosiłeś mnie, żebym nie został sam... myślę, że powinieneś wziąć jakąś fajną dziewczynę albo...

– Rany, Harold – przerwał mu i przewrócił oczami. – Chcę iść tam z tobą, okej? Chcę cię przedstawić całej rodzinie i pochwalić się, że to akurat ja poznałem tak cudowną osobę. Jesteś moim przyjacielem, a oni zawsze są przed jakimikolwiek dziewczynami.

– Jesteś kochany – odpowiedział Harry, cmokają go w policzek i sprawiając, że Louis już teraz był pewien, że podjął dobrą decyzję, zapraszając go.

Ω

W międzyczasie zdarzyło się jeszcze kilka mniej lub bardziej istotnych rzeczy.

Zayn parę razy spotkał się z mężczyzną, poznanym w pracy. Nawet przelotnie przedstawił go pozostałym, jednak nikt go nie polubił. Właściwie nigdy żaden z partnerów Malika nie przypadł im do gustu. Nie żeby było ich jakoś bardzo dużo, ale za każdym razem gdy przedstawił im któregoś, od razu czuli niechęć. Reakcja Liama była dość zrozumiała, w końcu wiadomo, że ten wolałby być na miejscu tego mężczyzny, więc to normalne, że go nie lubił. Jednak Louis i Niall nie mieli powodów, żeby być źle nastawieni, a mimo to tak właśnie się zachowywali. Zayn jednak od razu zaznaczył, że nie między nim a tym facetem nie ma nic poważnego, bawią się sobą, więc wszyscy liczyli, że dość szybko się to skończy.

Liam zaś napisał egzamin, ale na wyniki musiał czekać jeszcze parę tygodni. Można jednak powiedzieć, że jego zachowanie nieco się zmieniło, bo już nie był tak zestresowany i podenerwowany. Zdanie tego egzaminu było dla niego czymś bardzo ważnym, ale gdy już go napisał, czuł się dużo lepiej. Zayn uznał, że ten teraz będzie mógł już skupić się na swoim życiu miłosnym i postanowił, że tylko ja dostanie wyniki umówi przyjaciela na jakąś randkę.

Niall w końcu za namową pozostałych zaprosił na ślub Kate. Louis wtedy nie miał pojęcia, czemu wszyscy tak nalegali, żeby właśnie on to zrobił. Jak dla niego równie dobrze Zayn czy Liam mogli ją wziąć jako osobę towarzysząca, tym bardziej, że planowali lecieć sami.
Kate uznała, że będzie to niesamowicie niezręczne, ale za bardzo lubi duże imprezy, żeby się nie zgodzić.
Dlatego właśnie cała szóstka przyjaciół miała zamiar być na weselu siostry Louisa. Była to ich pierwsza wspólna podróż, w czasie której naprawdę wydarzyło się dużo rzeczy.

Gdy ostatecznie pod koniec sierpnia lecieli do Wielkiej Brytanii wszyscy byli dość zadowoleni i w dobrych humorach. Można powiedzieć, ze zostawili za sobą problemy w Stanach i mieli zamiar spędzić cudowny czas zagranicą. Zayn był niesamowicie podekscytowany tym wyjazdem, bo po raz pierwszy miał polecieć do Anglii. Zdążył już na lotnisku kupić koszulkę z flagą Wielkiej Brytanii i wypytywał się Louisa i Harry'ego o jakieś ciekawostki na temat tego kraju.

– Co to jest? – spytał Tomlinson Zayna, gdy zobaczył, że ten otwiera na pokładzie samolotu notes i coś w nim zapisuje.

Zajęli miejsca tak, że Kate, Harry i Louis siedzieli po jednej stronie, a Zayn, Liam i Niall po drugiej. Z jakiegoś powodu Horan zaczął unikać przebywania ze swoją przyjaciółką, co dziewczyna wytłumaczyła im tym, że zawsze na wszystkie wycieczki jeździli razem i ten pewnie ma dość takiego czegoś, bo za bardzo kojarzy mu się z dzieciństwem.

– To lista rzeczy, jakie chcę zrobić w Londynie – odparł mężczyzna, a Louis wyrwał mu notes z rąk. – Wow, dzięki, że dałeś mi tyle prywatności.

– Obejrzenie Doctora Who w telewizji, wejście na London Eye – czytał na głos. – Zaliczenie Anglika? Czy przypadkiem już tego nie zrobiłeś?

– Hej, teraz zaliczę Anglika w Anglii! – sprostował. – Nie patrzcie się tak na mnie, każdy może mieć marzenia. A teraz powiedzcie mi, czy to prawda że...

Harry i Louis zgodnie stwierdzili, że to będzie naprawdę długo lot, skoro będą musieli rozmawiać z przyjacielem o rzeczach, które dla nich są oczywiste.

Ω

Gdy w końcu dolecieli na miejsce i przyjechali do hotelu, w którym zostali zameldowani przez siostrę Louisa, wszyscy byli wykończeni. Loty zawsze są męczące, tym bardziej przez dużą różnicę godzin. Praktycznie od razu chcieli iść do łóżka, więc gdy podeszli do recepcji, żeby wciąż swoje klucze, chcieli to zrobić jak najszybciej.

W tym hotelu mieli też zatrzymać się inni goście, którzy przyjechali na ślub z daleka, więc Tomlinson miał nadzieję, że nie spotka teraz nikogo z rodziny. Ostatnią rzeczą, jaką chciał zrobić było rozmawiania z jakąś ciocią o tym jak bardzo urósł.

– Dobry wieczór, chce pan się zameldować czy wynając pokój? – spytała recepcjonistka.

– Dobry wieczór – odezwał się grzecznie Louis, uśmiechając się do kobiety. – Zameldować się, moje nazwisko to Tomlinson.

– Och, jest pan gościem weselnym – stwierdziła, a on pokiwał głową. – Czy mogłabym poznać też imię? Jest tutaj paru Tomlinsonów.

– Louis – powiedział. – Pisane po francusku.

– Oczywiście, brat panny młodej – wymamrotała do siebie, zapisując coś na komputerze i sięgając po kluczyki. – Na to nazwisko są cztery pokoje.

Louis zmarszczył brwi, patrząc na kobietę ze zdziwieniem.

– Em, czy jest pani pewna? – nachylił się bliżej. – Jest nas w sumie sześciu.

– Tak, ale gości i osoby towarzyszące są zameldowane razem – powiadomiła go z uśmiechem. – Pańska siostra podała mi czterech gości i dwie osoby towarzyszące, czyli w sumie cztery pokoje.

Mężczyzna zmusił się do uśmiechu, nie chcąc się denerwować na osobę, która nic nie zawiniła. Wiedział jednak, że nie może zawracać siostrze głowy takimi sprawami, więc postanowił załatwić to sam.

– A nie ma może pani dwóch dodatkowych pokojów? – spytał z nadzieją, ale ta pokręciła głową z żalem.

– Niestety, panie Tomlinson, do końca tygodnia wszystko jest zajęte. Gorący miesiąc – zaśmiała się, więc przez grzeczność zrobił to samo.

– W każdym razie dziękuję – kiwnął głową i wziął kluczyki, żegnając się z nią uprzejmie. Dopiero gdy odwrócił się plecami do kobiety pozwolił sobie na przewrócenie oczami. Podszedł do przyjaciół, uśmiechając się cynicznie. – Mamy problem, są tylko cztery pokoje.

– Dlaczego? – zdziwił się Niall, licząc po cichu wszystkich. – Przecież jest nas sześciu.

– Tak, ale są dwie osoby towarzyszące, które mają pokoje ze swoimi gośćmi – westchnął, rzucając klucze Kate, Zaynowi i Liamowi. – Do końca tygodnia nie ma wolnych miejsc, więc pozostało nam mieć nadzieję, że chociaż łóżka są podwójne.

– To trochę dziwne, że od razu założyli, że musisz być parą ze swoją osobą towarzyszącą – uznała dziewczyna. – Przecież równie dobrze ktoś mógł wziąć swoje rodzeństwo.

– Podejrzewam, że w większości przypadków rodzeństwo też byłoby zaproszone – dopowiedział Liam.

Wszyscy się z tym zgodzili, ale nie było sensu dalej o tym rozmawiać. Louis musiał przyznać, że nie czuł się bardzo zawiedziony, że ma pokój z Harrym. Może to było nizręczne, ale spali już nawet w jednym łóżku, więc dzielenie pokoju im nie zaszkodzi. Byli przyjaciółmi, ale Tomlinson naprawdę lubił z nim spać. Było to cudownie kojące, uwielbiał tę możliwość dotknięcia jego ciała i wdychania zapachu. Spanie z kimś jest jedną z najbardziej intymnych rzeczy. Człowiek jest wtedy całkowicie bezbronny i całkowicie zdany na drugą osobę. Wspólny sen jest oznaką wzajemnego zaufania sobie i nawet seks nie może się z tym równać. Dlatego właśnie Louis tak bardzo cieszył się, gdy mógł dzielić łóżko z Harrym.

– To luźna propozycja, ale nie sądzicie, że Harry i Louis powinni mieć osobny pokój? – spytała od niechcenia Kate. – Zayn i Liam i tak spędzają większość nocy razem.

Louis dobrze wiedział, co robi dziewczyna i może był trochę zły, ale wiedział że ma rację. Nie może cały czas robić sobie nadziei, że między nim a Harrym dojdzie do czegoś więcej. Przecież dobrze pamięta, że oprócz tych wszystkich zalet spania z chłopakiem, zawsze musiał się ograniczać. Chciał go całować, dotykać, całkowicie się nim napawać, ale nie mógł tego zrobić, bo wciąż trzymał się pewnych granic. Teraz byłoby tak samo, już mógł sobie wyobrazić, jak ogromną ochotę będzie miał na Harry'ego każdej nocy, tym bardziej jak będą pijani, nie wspominając już o tym, że będą dzielić łazienkę i nawet w spokoju nie będzie mógł się masturbować, gdy już wstanie rano.
Kate chciała mu pomóc, bo ona przecież też kiedyś była zakochana w swoim przyjacielu i wiedziała, że najlepiej jest nie przebywać sam na sam z tą osobą.

– Jeżeli wy nic nie macie przeciwko – odezwał się Louis, starając się nie spoglądać na Harry'ego, żeby odczytać jego reakcję.

– Jak dla mnie to okej, mogę oddać komuś z was mój pokój – zgłosił się na ochotnika Zayn.

– Przepraszam bardzo, ale dlaczego to oni mają mieć osobny pokój? – oburzył się Niall. – Może ja też nie mam ochoty spać z Kitty!

– Właśnie dlatego, że nie chcesz ze mną spać możemy mieć wspólny pokój – przewróciła oczami. – Przecież my jesteśmy jak rodzeństwo, a Harry i Louis... no wiesz.

– Jak dobrze, że my nie mamy takich problemów – westchnął Zayn, a Liam zaśmiał się cicho.

– Ale my jesteśmy hetero! – kłócił się Niall. – I ja na pewno będę chciał przyprowadzić na noc jakąś dziewczynę.

– Wow, gratuluję Sherlocku – odparła z przekąsem, ignorując drugą część wypowiedzi. – Co jeszcze odkryjesz? Może to, że oni są homo?

– Jestem raczej bi... – wtrącił się Louis, ale Kate zmierzyła go wzrokiem, jakby niedowierzając, więc siedział cicho.

– Dobra, po prostu nie chcę być z tobą w pokoju – westchnął Horan. – Będę czuł się znowu jak na tych obozach sportowych.

– Och, przepraszam, że mój ojciec był pojebany i posyłał mnie nielegalnie do męskiej drużyny – prychnęła dziewczyna. – Poza tym, nawet będąc dziewczyną byłam od ciebie lepsza we wszystkim.

– Dawali ci wygrać, bo mieli nadzieję, że zaliczą – uznał urażony Niall.

– Tak, na pewno każdy z nich miał ochotę na płaską dziewczynę z włosami jak chłopak – przewróciła oczami Kate. – Wiesz co, ja chyba nie chcę być z tobą w pokoju. Jesteś za bardzo irytujący i na pewno nie mam ochoty słuchać, jak laski, które do siebie przeprowadzasz, udają orgazm.

– To twoi kolesie udają orgazm! – zripostował Niall, ale wszyscy spojrzeli na niego jak na idiotę.

– Nie chcę mi się mu tłumaczyć, że mężczyźni raczej nie mogą tego udawać – westchnął Liam do Zayna, który jedynie machnął ręką.

– W sumie to miej sobie ten swój własny pokój, ja zostanę z Louisem – uznała dziewczyna ze złośliwym uśmieszkiem.

– Genialny pomysł – odparł sarkastycznie, starając się ukryć swoją zazdrość. – Może od razu powiedz, że chcesz go zaliczyć.

– A nawet jeśli, to nie twoja sprawa – syknęła. – Czekam aż w końcu zrozumiesz, że moim celem wcale nie jest uprawianie seksu z każdym twoim kolegą i przestaniesz mieć do mnie takie wyrzuty.

Zayn i Liam spojrzeli na siebie nieco zestresowani, podczas gdy Niall zacisnął usta, słysząc słowa dziewczyny.

– Załatwmy to inaczej. Harry jako jedyny się jeszcze nie wypowiedział na ten temat, to niech on zdecyduje.

– Fantastycznych rzeczy cię uczą na tym prawie! To dopiero świetne załatwienia konfliktów – zaśmiała się Kate, patrząc na niego z niedowierzaniem. – Ale spróbujmy. Harry, kto ma mieć osobny pokój?

– Em, ja nie lubię spać sam w nowych miejscach i gdyby Louis się zgodził... – zaczął chłopak.

– To załatwione! – ucieszył się Niall, przerywając mu. – A teraz proszę o mój klucz do własnego pokoju.

– Ale Louis musi się też zgodzić – dokończył Styles. – Nie chcę go do niczego zmuszać.

– Nie martw się Harry, daję najlepsze przytulasy na świecie – powiedział Louis, wiedząc że chłopak jest nieco zestresowany całą tą sytuacją. Młodszy uśmiechał się do niego, kiedy wymieniali się kluczami.

Gdy szli do swoich pokojów, Niall wziął na chwilę Harry'ego na bok, żeby wyszeptać:

– Zrobiłeś to specjalnie, prawda? – spytał. – Dziękuję ci, stary.

– Nie ma za co, ja naprawdę lubię spać z Lou. Czuję się wtedy bezpiecznie.

– Cokolwiek – zbył go Niall.

– Wciąż nie wiem, czemu tak bardzo unikasz Kate. Przecież to tylko dzielenie pokoju razem, pewnie nie musicie spać nawet w jednym łożku – drążył temat chłopak.

– Może i sprawiam inne wrażenie, ale w głębi duszy wciąż bywam nastolatkiem z burzą hormonów – zaczął, a Harry zmarszczył brwi, jakby chciał powiedzieć, że zawsze nim jest, ale się powstrzymywał. – Okropne byłoby spędzanie z nią nocy, wiedząc że nie jest moja, okej? Tylko masochista albo naprawdę niemożliwie zakochany idiota mógłby się tak katować.

Harry chciał coś odpowiedzieć, ale właściwie nie miał pojęcia co, więc zdecydował się na przyjacielskie pogładzenie jego ramienia.

– H, idziesz? – zawołał zniecierpliwiony długą nieobecnością przyjaciela Louis. Styles praktycznie od razu opuścił Nialla, posyłając mu jeszcze współczujący uśmiech i podszedł do Tomlinsona. – Rozmawialiście o czymś ciekawym?

– Niezbyt, Niall poprosił mnie o złagodzenie jakoś tej sytuacji z Kate – powiedział szybko, a Louis pokiwał głową, wierząc mu.

– W każdym razie, pozwalam ci wybranie łóżka, na którym będziesz spał – uznał Tomlinson, otwierając drzwi.
Pokój był dość ładny, nie należał do szczególnie eleganckich, ale był schludny i dość przestronny. Problem był jednak taki, że na środku znajdowało się duże małżeńskie łóżko. Starszy odłożył walizki i spojrzał się na Harry'ego z lekkim zażenowaniem. – Przepraszam, nie wiedziałem, że... możemy się chyba jeszcze zamienić, jeśli chcesz.

– Lou, naprawdę mi to nie przeszkadza – zaśmiał się.

– W takim razie, możesz wybrać stronę łóżka – uznał Louis, gdy posłali sobie słodkie uśmiechy.

Jemu również nie przeszkadzał fakt, że będą spać razem. Oczywiście, to powinno być dziwne, bo w końcu nie są razem, a to można zaliczyć do przesadnego spoufalania się. Jednak Louis wciąż był zadowolony, bo to namiastka bycia z chłopakiem.

Ω

Gdy Louis wstał rano był bardzo zdziwiony. Zawsze budząc się w nowym miejscu był nieco zdezorientowany, ale teraz jeszcze bardziej, bo czuł ciepłe ciało przylegające do jego przodu. Powoli otwierał oczy, żeby się przekonać czy na pewno nie śpi, bo w końcu to praktycznie niemożliwe, że Harry nie uciekł z łóżka zanim ten się obudził. Jednak rzeczywiście tego nie zrobił, Louis dokładnie czuł jego zapach i widział kawałek ramienia i włosów. Nie mógł się powstrzymać i mocniej przytulił do siebie chłopaka, napawając się tym wszystkim. Nie miał nawet pojęcia, dlaczego tak bardzo cieszy się, że ma przy sobie Harry'ego. Czuł dokładnie jego ciało, zapach i po prostu w pewnym sensie miał nadzieję, że mogliby tak zostać na zawsze. Dłoń miał położoną na jego brzuchu i z trudnem powstrzymywał się przed dotykaniem go. To byłoby niestosowne, ale tak cudownie odczuwał każdy jego spokojny oddech i nie wiedział jak się zachować. Naprawdę bardzo rzadko tak delikatnie obchodzi się z ludźmi, z którymi śpi w jednym łożku. Najcześciej po prostu wstawał, nie przejmując się drugą osobą, ale teraz traktował Harry'ego jakby był zrobiony z cienkiego szkła i każdy dotyk mógłby go złamać. Bardzo cicho i spokojnie podniósł się, żeby oprzeć się na łóżku i popatrzeć na spokojną twarz młodszego.

Było to dla niego w pewnym sensie bardzo duchowe i intymne doświadczenie. Chłopak oddychał spokojnie, jego usta były lekko otwarte, a sama twarz miała niesamowicie łagodny wyraz. Louis jeszcze nigdy nie miał okazji patrzeć na kogoś, kto śpi, ale Harry wyglądał tak ślicznie. Po raz kolejny stwierdził, że brunet to dzieło sztuki i artyści powinni się nim inspirować. On już zainspirował Tomlinsona do bycie dobrym człowiekiem, bo jeśli Harry Styles nie sprawia, że chcesz być każdego dnia lepszą wersją siebie, to znaczy, że gdzieś popełniłeś błąd.

Nie wiedział, jak długo był tej pozycji, ale przerwało mu dopiero poruszenie się chłopaka. Dokładnie widział, jak ten najpierw pomlaskuje zanim otwiera w końcu oczy. Od razu odwrócił głowę do tyłu, żeby spojrzeć na Louisa.

– Cześć, śpiąca królewno – przywitał się starszy mężczyzna, wkładając kosmyk włosów młodszego za ucho. Harry uśmiechnął się delikatnie, odwracając się w jego stronę.

– Hej – odparł, a jego głos był niesamowicie zachrypnięty. Louis poczuł dreszcze i nawet nie wiedział dlaczego, ale uważał to za bardzo seksowne. – Długo nie śpisz?

– Dopiero wstałem – skłamał. – Nie miałem serca cię budzić.

– Dziękuję – powiedział Harry, przeciągając się. – Naprawdę dawno nie budziłem się jak drugi. Całkiem przyjemne uczucie.

– Gdybyś nie wstawał zawsze tak wcześnie...

– Nie o to mi chodziło – przerwał mu, kręcąc głową. Oczywiście, że nie miał na myśli spania z Louisem. Pewnie cały czas chodziło o Maxa, do którego nie miał okazji przytulić się od jakichś dwóch lat. Tomlinson poczuł ukłucie w sercu i nie wiedział, co powinien zrobić. Wobec tego zdecydował się na przyciągniecie do siebie chłopaka, sprawiając że ten położył głowę w zagłębieniu jego szyi. Potarł ją tam niczym kotek, po czym złapał dłoń Louisa w swoją. – Przepraszam, że wciąż cię zamęczam swoimi problemami. To dzisiaj twój dzień, a ja prawie cały czas mówię tylko o sobie.

– Harry, ty praktycznie w ogóle nie mówisz o sobie – odpowiedział Louis, wplatając palce w jego włosy. – Zawsze możesz ze mną porozmawiać, mówiłem ci. A tym bardziej, że to nie jest mój ślub, tylko mojej siostry.

– Naprawdę cieszę cię, że cię mam – stwierdził Harry.

– Ja też, skarbie.

Louis przytulił go mocniej, czekając aż się trochę uspokoi. Doszedł do wniosku, że nawet jeśli to on brałby ślub, a Harry'emu byłoby smutno, to rzuciłby wszystko, żeby go pocieszać. Rany, rzeczywiście było coś z nim nie tak, ale chłopak zawsze był u niego na pierwszym miejscu. Naprawdę zaczął się zastanawiać, czy kiedykolwiek sobie odpuści starania o niego i zacznie żyć, tak jak wcześniej.

Harry był już całkiem spokojny i pozwolił się głaskać swobodnie po plecach. Sam błądził dłońmi po ciele Louisa, jakby je sobie ogrzewając. Tomlinson pozwalał mu na to, nie do końca wiedząc, dlaczego w taki wysokiej temperaturze, jaka panowała pod kołdrą,  dłonie chłopaka są wciąż chłodne. Podniósł jednak swoją koszulkę, żeby dać mu trochę ciepła.

– Dziękuję – wymamrotał.

Louis starał się nie myśleć o tym, jak Harry trzymałby jego plecy i wbijał w nie swoje paznokcie, gdyby uprawiali seks. Był jednak pewien, że właśnie tak mogłoby to wyglądać, byliby niesamowicie blisko siebie, badając każdą część swojego ciała.

Mogliby tak leżeć godzinami, dla Louisa nawet dniami, ale nagle drzwi się otworzyły i do środka weszli Kate i Zayn.

– Uprawiacie seks? – spytała dziewczyna, uśmiechając się.

– Nie – odparł Louis, patrząc się na nią jak na idiotkę.

– Szkoda – westchnęła, brzmiał jakby naprawdę było jej przykro.

– Przyszliśmy wam powiedzieć, że mieliśmy dzisiaj zwiedzać Londyn, a potem od razu idziemy na kolacji z rodziną Tomlinsonów – powiadomił ich Zayn.

– Czemu tak oficjalnie? – prychnęła Kate. – Ale serio, pospieszcie się. Rany, naprawdę chcę poznać twoją rodzinkę!

Oczywiście, że Louis zapomniał o tym, że obiecał mamie, że zjedzą razem kolację, żeby mogła wreszcie poznać jego przyjaciół jeszcze przed jutrzejszym ślubem. Teraz jednak niezbyt chciało mu się wstawać  i był w stanie to wszystko odwołać, gdyby nie Harry, który szybko zerwał się z łóżka.

– O rany, w co mam się ubrać? – zaczął panikować, przeczesując palcami włosy.

– Widzimy się za piętnaście minut na dole – oznajmił Zayn i rzucił klucze w stronę Louisa. – Możesz wziąć prysznic u mnie. Chyba, że Harry zgodzi się na wspólny.

– Bardzo śmieszne – uśmiechnął się złośliwe szatyn.  Młodszy wszedł do łazienki, a on sam wstał, przeciągnął się leniwie. Wtedy też dwójka przyjaciół spojrzała na niego, sugestywnie poruszając brwiami. – Jezu, po prostu się przytulaliśmy. Przestańcie się na mnie patrzeć jakbym nie wiadomo co z nim robił.

– Mogę się założyć, że w swoim umyśle robiłeś – uznała dziewczyna, krzyżując ręce na piersiach i układając usta w dzióbek. – Chyba, że twój penis zawsze stoi od przytulania.

– Nienawidzę was – wyznał, przeklinając siebie za to, że znów miał brudne myśli o chłopaku. Zastanowił się, czy kiedykolwiek obudzi się po nocy z Harrym bez erekcji.

Louis zawinął prześcieradło wokół pasa, żeby nie narazić się na wzrok i śmiech przyjaciół.

– Widziałem go już, Loueh – przewrócił oczami Zayn. – Nie masz się czego wstydzić.

Tomlinson bez słowa przeszedł obok nich, nawet nie zaszczycając ich spojrzeniem, mimo że zrobiło mu się miło przez komplement Zayna.

– Miłej zabawy! – krzyknęła za nim Kate, na tyle głośno, że prawdopodobnie usłyszało to kilku gości.

Ω

Najbardziej podekscytowany zwiedzaniem Londynu był Zayn, który z jakiegoś dziwnego powodu bardzo lubił wszystko co związane z Wielką Brytanią. Louis całkowicie tego nie rozumiał, bo pomimo że lubił swój rodzinny kraj wolał Stany Zjednoczone, a w szczególności Nowy Jork.

Wszyscy jednak świetnie się bawili, spacerując czy wchodząc do różnych muzeów. Zayn chodził cały czas z mapą miasta i jakimiś pamiątkami, więc wyglądał jak prawdziwy turysta.

– Chyba się zgubiliśmy! Tutaj nie ma takiej uliczki – stwierdził nagle. – Boże, chroń nas i królową!

– Jezu – przewrócił oczami Louis. – Już rozumiem, czemu Brytyjczycy tak nie lubią Amerykanów.

– Zayn, trzymasz na odwrót mapę – podpowiedział Harry, obracając ją za niego. – I szybciej będzie jeżeli pójdziemy tą drogą. Jest mniej uczęszczana przez turystów.

– A dlaczego niby mam ci ufać bardziej niż przewodnikowi? – oburzył się Zayn, przykładając mapę i małą figurkę Big Bena do piersi.

– Mieszkałem w Londynie – odparł zdawkowo i wziął od Malika długopis w kształcie budki telefonicznej. Zaznaczył na szybko trasę, uwzględniając parę zabytków i ciekawych rzeczy. Louis zaglądał mu przez ramię i był pod wrażeniem; to co mieli zobaczy zarówno było ciekawe jak i mogło się spodobać rządnemu bycia zwykłemu turystom Zaynowi.

Nikt się z nim nie sprzeczał, tylko spędzili resztę czasu według planu chłopaka. Pod drodze praktycznie nie trafili na ani jedną grupę turystów, a Harry opowiadał im o miejscach, które najczęściej były omijane przez przewodników. Wszyscy naprawdę świetnie się bawili i byli pewni, że Harry spędził w tym mieście dużo czasu.

W końcu jednak kończył im się czas, a musieli jeszcze wrócić do hotelu, żeby Zayn zaniósł wszystkie swoje pamiątki.

– Zayn, o co chodzi z tym całym turystycznym szałem? – dopytała się Kate, oglądając dziwne drobiarski, jakie kupił mężczyzna. – Przecież w Nowym Jorku często marudzisz na turystów, a teraz zachowujesz się jak oni. W sumie nawet gorzej.

– Właśnie o to chodzi – westchnął. – Jestem nowojorczykiem, a moja mama mieszka w Los Angeles. Dwa najbardziej turystyczne miasta u Stanach są dla mnie miastami rodzinnymi i nie mogę zachowywać się jak turysta, bo za bardzo je znam. Serio, to jedyna moja szansa, daj mi się tym nacieszyć.

– Och, mój mały słodki Zayn – dziewczyna poklepała go po policzku. – Spokojnie skarbie, zabiorę cię kiedyś do Dublina...

– Tylko nie Irlandia – uciął rozmowę z Kate. – Dobra drużyno, poprawiamy makijaż i idziemy spotkać rodzinę Louisa!

***
* Englishman in New York to piosenka Stinga, opowiadająca o Quentinie Crispsie, angielskim pisarzu i aktorze, który przeprowadził się do Nowego Jorku z Londynu. W ramach ciekawostki powiem, że miał on skłonności homoseksualne i często się malował, farbował włosy i malował paznokci u rąk, dlatego właśnie Louis wspomina o tym, że Zayn może użyć makijażu. A co to wzmianka o obcym pochodzi właśnie z piosenki: „I'm an alien, I'm a legal alien ".
Przy okazji, naprawdę polecam wam poczytać trochę o Cripsie, bo jest interesującą osobą, która mimo braku akceptacji wśród społeczeństwa nie bała się robić tego, co chce.

*****
Cześć kochani! Witam was w kolejnym rozdziale. Mam nadzieję, że wam się podoba. Mam ostatnimi czasy wrażenie, że czyta je coraz mniej osób, więc jeśli coś wam szczególnie przeszkadza czy po prostu jest nudno to z chęcią was posłucham.

Pewnie część z was idzie do szkoły po feriach, inni już chodzą od dłuższego czasu, ale i tak chciałam wam życzyć powodzenia. Ja sama umieram z nadmiaru zajęć, a jest dopiero poniedziałek. Mam nadzieję, że u was jest spokojniej. Możecie napisać mi ogólnie, co tam u was!

Miłego dnia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro