25. Unsteady

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Louis nie spodziewał się, że pierwsze spotkanie z Simoną jakoś go zmieni i właściwie wcale tak nie było. Wyszli po prostu razem na kawę, rozmawiając na trochę inne tematy niż praca. I to wydawało się całkowicie zwyczajne, bo Tomlinson uznał, że zostali jedynie znajomymi i to nie robi im różnicy. W końcu nic nie czuł do kobiety, ona do niego też nie, więc nie zaszkodziło się raz spotkać. Nie wspomniał o tym swoim przyjaciołom, bo pomyślał, że oni zapewne zaczęliby mu wmawiać, że między nimi jest coś więcej. Nie miało to najmniejszego sensu, bo nawet jeśli Louis był w stanie stwierdzić, że Simona jest atrakcyjna, inteligentna i teoretycznie mogłaby mu się podobać, wiedział, że nic z tego nie wyjdzie. Oczywiście, mogliby kiedyś spróbować, ale dziewczyna musiałaby się liczyć z tym, że zawsze będzie na drugim miejscu. Od przeszło trzech lat na piedestale stał Harry i nie wydawało się, że to kiedykolwiek mogłoby się zmienić. Tym bardziej, gdy dowiedział się, jak młodszy bardzo go potrzebuje. Nie mógł tak po prostu sobie odpuścić, nie teraz, kiedy wydawało mu się, że jest jedyną osobą na świecie, która rozumiała Harry'ego.

W tym samym czasie Liam starał się pozbierać po rozstaniu. Właściwie nie było to aż tak trudne, jak wydawało się, że będzie, bo miał przy sobie Zayna. Ich relacja była bardzo specyficzna, ale nie patrzyli na przeszłość i to, co kiedyś ich łączyło, tylko wspierali się nawzajem. Tak było też i tym razem, kiedy na chwilę odłożyli na bok całą złość i uczucia, żeby zostać tylko przyjaciółmi. Malik przebywał z nim całymi dniami, wychodząc jedynie do pracy. I wszystko wydawało się być dobrze, bo Liam powoli wychodził ze swojego złego humoru po rozstaniu i znów stawał się dawnym sobą. Po kilku tygodniach, kiedy już właściwie zachowywał się całkiem normalnie, zorientował się, że ma mały problem. Było coraz bliżej do rocznicy ślubu jego rodziców, a on nie powiadomił ich o tym, że właściwie nie ma już chłopaka, którego mógłby im przedstawić. Ukrywał to niedopowiedzenie przed przyjaciółmi, którzy dowiedzieli się dopiero, gdy Zayn podsłuchał jego rozmowę telefoniczną z mamą.

Pozostała czwórka siedziała wtedy w barze. Niall i Kate kłócili się o to, czy zapasy w pianie są nielegalne, podczas gdy Harry i Louis byli zajęci rozmową o Simonie, bo młodszy próbował namówić go do wyjścia z nią na kolację. Tomlinson miał ochotę się rozpłakać, bo nie chodziło nawet o to, że nie chciał tego zrobić; raczej wolał, żeby Styles tego nie chciał. Byłby to dla niego oczywisty znak, że brunet jakoś rozważa ich bycie razem, ale najwyraźniej całkowicie się mylił. Harry wciąż wmawiał mu, że musi zacząć chodzić na randki, a jego współpracownica wydaje się być idealną osobą dla niego.

Louis był o krok od wykrzyczenia Harry'emu, że to on jest jedyną osobą, z którą mógłby być, kiedy do baru wparował Zayn z Liamem. Pierwszy z mężczyzn szedł o krok od drugiego, wyraźnie zdenerwowany.

– Liam Payne jest idiotą – oznajmił Malik.

– Zayn, to że nie chciał znowu zostać przykuty do łóżka kajdankami, to wcale nie znaczy, że jest idiotą – powiedziała Kate, kładąc dłoń na ramieniu Liama, który właśnie usiadł. – Po prostu martwi się o pracę policjantów.

– A tak serio, o co chodzi? – zagadał Louis.

– Nie powiedział swoim rodzicom, że nie ma chłopaka i teraz musi znaleźć sobie kogoś w kilka tygodni – wyjaśnił Zayn, opadając ciężko na oparcie. – Naprawdę, Liam, myślałem, że jesteś bardziej odpowiedzialny i...

– Przecież ktoś z was może udawać jego chłopaka – wtrącił się Niall, mówiąc z pełną buzią, a Liam spojrzał na niego entuzjastycznie. – O nie, ja na to się nie zgadzam. Weź kogoś innego.

– Niall, to genialne! – uznał Payne'a, całując go w czoło, a mężczyzna się skrzywił. – I jesteś za bardzo hetero, nawet nie brałem cię pod uwagę.

– Przecież to nie wypali, twoja mama od razu się domyśli, że coś jest nie tak – westchnął Zayn, kręcąc głową. – Do tego, Harry i Louis są fatalnymi aktorami.

– Zabolało – uznał sarkastycznie Tomlinson.

– Chciałem, żebyś ty był moim chłopakiem – stwierdził Liam, a Malik uniósł brwi. – Na niby, oczywiście. Moja mama już kiedyś myślała, że jesteśmy razem, więc nie będzie nic podejrzewać. Do tego coś nas łączyło, więc łatwiej będzie udawać.

– Okej – zgodził się, uśmiechając się lekko. – Zróbmy to.

– Hej, przecież przed chwilą mówiłeś, że... – zaczął zdezorientowany Niall, ale Kate mocno uderzyła w żebra, żeby nie mógł dokończyć myśli.

– Idealnie – podsumował zadowolony Louis. – Nareszcie poznasz jego rodzinę, Zayn!

– Chciałeś ją poznać? – zdziwił się Liam, a brunet jedynie wzruszył ramionami. – Mogłeś powiedzieć. Specjalnie cię nie zapraszałem, bo bałem się, że nie dasz sobie rady w małym miasteczku. No i moja mama pewnie próbowałaby nas zeswatać.

– Naprawdę chcę tam pojechać – uznał szczęśliwy Malik, kładąc głowę na ramieniu przyjaciela. – Nie mogę się już doczekać! To będzie nasz pierwszy samotny wyjazd.

– Hej, właściwie to czemu nie pojedziemy tam wszyscy? – spytał nagle Liam, w pozostali zauważyli jak uśmiech z twarzy Zayna zszedł w tej samej chwili.

– Nie wydaję mi się to dobrym pomysłem – próbował wybrnąć Louis, widząc niezadowolenie jednego z przyjaciół. Ten ewidentnie chciał spędzić trochę czasu sam na sam z Paynem, bo odkąd obaj byli samotni, Zayn próbował go trochę podrywać. Właściwie zachowywał się tak, jak kiedyś, mając nadzieję, że to zadziała, ale teraz to on był zauroczony w Liamie, nie na odwrót, co komplikowało wiele rzeczy, bo Payne wciąż był dość niewinny i nawet nie zauważał prób flirtu.

– Lepiej będzie, jak przedstawisz im tylko swojego chłopaka – dodał Harry, który również zrozumiał grę Tomlinsona.

– Przestańcie, będzie fajnie – zignorował ich z machnięciem dłonią. – Nigdy nie wyjeżdżamy nigdzie razem, czas to zmienić!

– Czy w twoim miasteczku są w ogóle jakieś hotele, żeby pozostali mogli przenocować? – powątpiewał Zayn.

– Mam duży dom, po prostu jak zwykle podzielimy się w pary – Liam strącił delikatnie Zayna ze swojego ramienia i wstał od stołu. – Zadzwonię do rodziców i wszystko im powiem.

– Oczywiście – westchnął tylko Malik, nie ukrywając nawet swojego żalu. Poczekał chwilę zanim przyjaciel wyszedł, po czym kontynuował. – Cholera, myślałem, że serio uda mi się go uwieść.

– Och, Zayn, jeszcze nic straconego – uznała z żalem Kate, ale on tylko przewrócił oczami, więc nikt już nie kontynuował tematu.

Ω

Mijały kolejne tygodnie aż w końcu na dworze zrobiło się ciepło i wiosna dotarła już do serc każdego. Najczęściej, gdy nareszcie robiło się słoneczniej wszyscy również zaczynali czuć się lepiej. Nie inaczej było z Louisem, który w tym okresie po raz pierwszy w życiu zaczął lubić swoją pracę. Może to dlatego, że miał bardzo odpowiedzialne stanowisko i naprawdę podobało mu się to, że już prawie kończyli pracę nad wydaniem tomiku z wierszami. Jego wydawnictwo raczej zajmowało się powieściami, a Charles Bukowski był jednym z ulubionych autorów Louisa i mężczyzna od zawsze marzył, żeby móc brać udział w procesie starania się o możliwość wydania tego, potem wybierania wierszy, a na koniec pracami bad detalami, tytułem i okładką. Jednak informacje o tym były jak na razie tajemnicą, więc nie mógł zdradzić tego nawet znajomym. O pośmiertnym tomiku wierszy wiedziały jedynie osoby pracujące nad tym. Dlatego nic dziwnego, że Louis dzielił się swoimi przemyśleniami i podekscytowaniem z Simoną, która jako była jedyną bliską osobą, która wiedziała, jak się czuje.

– Nie mogę uwierzyć, że jesteśmy już taj blisko wydania – powiedział Louis pod koniec dnia w pracy, kiedy właśnie zorientował się, że mają już dobrane większość wierszy i należy zająć się później jedynie okładką i promocją, co już nie należało do zobowiązań jego i Simony. – Jak się z tym czujesz?

– Jeszcze tytuł, Tomlinson – zmniejszyła jego entuzjazm, jednak wciąż się uśmiechała. – To jedna z najważniejszych rzeczy, a my na razie jesteśmy w lesie.

Jesteśmy w lesie to dobry ewentualny tytuł, gdy już nic nie wymyślimy – zażartował, a Simona roześmiała się, kręcąc głową. – Nie śmiej się, Roberts, to bardzo w stylu Bukowskiego. On przez większość swojego życia tak się czuł.

– Koniec tych żartów – przerwała, poważniejąc na chwilę i siadając na jego biurku. – Umów się ze mną. Chodźmy dzisiaj na kolację, a potem zaproszę cię do mnie na kawę, której wcale ci nie podobam.

– Simona – jęknął, ponieważ czuł, że chciał to zrobić, ale jednocześnie coś go zatrzymywało. Nie był jednak pewien co bo właściwie nie miał powodów, żeby tego nie zrobić. Był piątkowy wieczór, on nie miał planów i tak naprawdę każda wymówka byłaby kłamstwem. Do tego gdzieś w głębi serca czuł, że mógłby pójść z nią na randkę. Mieli o czym rozmawiać, więc na pewno  by im się nie nudziło, do tego dziewczyna była atrakcyjna, a nawet bardzo atrakcyjna. Jedyną możliwością było powiedzenie jej, że nie może się z nią umówić, ze względu na Harry'ego, który tak właściwie chciałby, żeby Louis to zrobił. Doszedł do wniosku, że to jest bez sensu, bo nie potrafił racjonalnie wyjaśnić, dlaczego nie mogą iść na randkę. – Nie powinniśmy.

– Nie wmawiaj mi, że nie umawiasz się z współpracownikami, bo znam wszystkie plotki o tobie – powiedziała. – Nie jesteś też w związku, więc jedyną możliwością, dla której mi odmawiasz jest to, że ci się nie podobam. I jeżeli to prawda, to po prostu to powiedz, a obiecuję, że dam ci spokój i będziemy tylko znajomymi.

– Jesteś bardzo atrakcyjna – stwierdził, po czym starał się zebrać na odwagę, żeby wszystko jej powiedzieć. Nie mógł już dłużej jej zbywać, bo to prowadziło do nikąd. – Ale nie mogę się z tobą spotkać, bo w pewnym sensie jestem zakochany w kimś innym. Kimś, kogo nie mogę mieć i po prostu wiem, że na ten moment nie dam rady jeszcze raz się zakochać.

– Louis – szepnęła, a jej twarz złagodniała, kiedy wzięła jego dłoń w swoją. – Przepraszam, Cholera, mogłam się domyślić...

– Nie, to ja przepraszam – odparł z ulgą, że reakcja Simony była pozytywna. – Po prostu nie chciałem o tym mówić, bo myślałem, że źle to przyjmiesz.

Kobieta przygryzła wargę ze zdenerwowania, jakby zbierając swoje myśli. Patrzyła się uważnie na Tomlinsona, a ten również nawiązał kontakt wzrokowy, czekając aż ta się odezwie.

– Jeśli chcesz to możemy o tym porozmawiać na kolacji – powiadomiła go. – Totalnie po przyjacielsku, słowo. Ja też miałam dość ciężką przeszłość, jeśli chodzi o związki, więc może nie bez przyczyny na siebie wpadliśmy?

Louis nie zastanowił się nawet nad tym, a jedynie kiwnął głową. Nie miał ochoty już dłużej myśleć nad konsekwencjami, tylko po prostu chciał się z nią spotkać. Miał wrażenie, że znowu zaczyna mu troche odbijać, bo czuł się dziwnie samotny. Wprawdzie miał przyjaciół, ale Liam i Zayn byli zajęci uczeniem się, jak udawać parę, Kate miała dużo pracy, Niall imprezował, a Harry nie był jego, co bolało go najbardziej, bo nawet gdy przebywali ze sobą, szatyn miał wrażenie, że myśli młodszego mężczyzny są gdzieś indziej.

Tak naprawdę, co złego mogłoby się stać na tej kolacji?

Ω

Louis nie powiedział, gdzie wychodzi wieczorem, bo właściwie nawet nie miał komu. Gdy się szykował był sam w mieszkaniu, więc jedynie zostawił na lodówce kartkę dla Liama, informującą, że wróci późno i spotkają się w barze. Spodziewał się, że powinien być już po kolacji przed dwudziestą drugą, więc akurat Harry zdąży dołączyć do nich po pracy i Tomlinson będzie mógł udawać, że nic szczególnego się nie stało. Bo właśnie tak to sobie wyobrażał, zwierzy się ze swoich przemyśleń komuś z zewnątrz i na pewno poczuje się lepiej. Wydawało mu się, że jego przyjaciele za bardzo są włączeni w jego relację z Harrym, więc nie potrafią już być bezstronni, tak jak kiedyś.

Gdy zobaczył Simonę przed restauracją, w której mieli zjeść kolację, zastanowił się, czy to przypadkiem nie jest randka. Dziewczyna wyglądała niesamowicie w obcisłej zielonej sukience, z cienkim płaszczem narzuconym na nią. Miała nieco mocniejszy makijaż niż zawsze i rozpuszczone włosy, co było miłą odmianą po tym, jak widział ją w oficjalnym stroju w biurze. Przywitali się krótkim uściskiem, po czym weszli do środka. 

Louis był zdziwiony tym, że naprawdę tak dobrze mu się rozmawiało z Simoną. Czuć było, że przełamali tę barierę bycia tylko znajomymi z pracy i schodzili na bardziej intymne tematy. Wpierw ona opowiedziała mu historię o tym, jak jej narzeczony rzucił ją kilka tygodni przed ślubem, bo doszedł do wniosku, że nie jest gotowy na poważny związek. Po tym Louis czuł się trochę dziwnie, mówiąc jej o tym, że tak naprawdę jest po prostu zakochany w swoim najlepszym przyjacielu, który nie odwzajemnia tego w ten sposób. Simona wymusiła na niego więcej szczegółów i mężczyzna poczuł ulgę. Wydawało mu się, że gdy powiedział to wszystko komuś na głos było mu lżej na sercu i nawet nie oczekiwał jakiejś rady czy podsumowania. Wystarczyło, że mógł to z siebie wyrzucić.

– Jeśli mogę zapytać, wykluczasz całkowicie bycie z kimś innym? –  spytała kobieta, gdy zakończył historię.

– Szczerze mówiąc, to nie wiem – stwierdził. – Po prostu ta druga osoba będzie się musiała liczyć z tym, że to Harry zawsze będzie na pierwszym miejscu. Nieważne, co będę robił, wystarczy jeden telefon, a przybiegnę do niego, nie bacząc na konsekwencje. Mam wrażenie, że mógłbym być z kimś, jednak ta osoba nigdy nie będzie najważniejsza, bo to Harry jest wszystkim czego potrzebuję.

– Czyli po prostu musiałbyś znaleźć kogoś, kto zaakceptuje bycie partnerem drugiej kategorii – podsumowała Simona, a on kiwnął głową, zgadzając się z nią. Kobieta oblizała usta i bardzo powoli położyła swoją dłoń na tej jego. Była zaskakująco ciepła i Louis czuł się dobrze z tą bliskością, ale to dlatego, że potrzebował bliskości ogólnie. Niekoniecznie ze strony Simony, po prosu czuł się samotnie i chciał, żeby ktokolwiek wziął jego dłoń. – Co jeśli bym ci powiedziała, że jestem na to gotowa?

– Żartujesz – prychnął, jednak się nie odsunął. –Poznałaś całą historię i wiesz, jak Harry jest dla mnie ważny. Jest najważniejszy. Przepraszam, ale nikt nie może mu dorównać, bo jest miłością mojego życia. Poza tym, praktycznie mnie nie znasz...

– Nie przeszkadza mi to – pokręciła głową, uśmiechając się lekko. – Chcę ciebie, Louis. Chcę twoje problemy, chcę słuchać o nim, o tym jak bardzo go kochasz, bo wierzę, że kiedyś spojrzysz na mnie tak samo. Wszystko się kończy i chcę być przy tobie, gdy skończy się twoje uczucie do Harry'ego. Bo to nie jest tak, że takie rzeczy trwają wiecznie. Ja też myślałam, że będę kochać mojego byłego na zawsze, ale wcale tak nie jest.

– Nie wiesz, na co się piszesz – uznał Louis, biorąc swoją dłoń. – To co łączy mnie z Harrym jest całkowicie popieprzone, ale to się nie skończy. On zniszczył mnie dla kogokolwiek innego, a ja zrobiłbym to samo z tobą.

– Chcę, żebyś to zrobił, jeśli obiecasz, że nigdy mnie nie zapomnisz – powiedziała, patrząc mu uważnie w oczy. – Po prostu to przemyśl, Louis. Zależy mi na tobie, nawet jeśli mam być tą drugą.

– Dziękuję za dzisiaj, Simono – odparł sucho, rzucając kilka banknotów na stół. – I przepraszam, że poznałaś mnie w tak nieodpowiednim czasie w moim życiu.

– Cieszę się, że w ogóle cię poznałam – usłyszał jedynie za sobą jej głos, który jeszcze bardziej go bolał.

Tego wieczoru nie wrócił do baru, a jedynie położył się w swoim łóżku, chcąc przemyśleć parę spraw. Podziękował w duchu, że wyjeżdża już w przyszły piątek, więc przynajmniej tam odpocznie od Simony. Uznał, że najlepiej jeśli weźmie dodatkowe dwa dni wolnego, żeby nie zobaczyć jej przed wyjazdem i dopiero potem przemyśleć, co zrobi dalej.

Nie mógł się pogodzić, że zranił dziewczynę tak, jak robił to z nim Harry, ale nie widział innego wyjścia.  Ta nie powinna się w nim zakochać, bo był kompletnie zniszczony i nie mógł nawet tego odwzajemnić, mimo że bardzo chciał. Hipotetycznie, mogliby być ze sobą szczęśliwi, ale Louis zdążył poznać Harry'ego Stylesa i wiedział, że jego życie nie będzie pełne dopóki nie będą razem.

Ω

– Powiedziałem w pracy, że się rozchorowałem i dlatego nie dam rady przyjść – uzupełnia historię Tomlinson. – Mój szef nie miał z tym problemu, bo naprawdę rzadko brałem wolne, a poza tym, na ten czas nie miałem żadnych ważniejszych zadań.

– A Simona się z tobą kontaktowała? – pytam z zaciekawieniem.

– O dziwo, nie – mówi spokojnie. – Wydaję mi się, że zrozumiała, że muszę to wszystko przemyśleć. W końcu jej wyznanie było niespodziewane, bo byliśmy tylko znajomymi i pewnie zdawała sobie sprawę, że muszę mieć trochę czasu zanim cokolwiek postanowię.

– I co w końcu zdecydowałeś?

– Najpierw przejdziemy do wyjazdu do Georgii – postanawia profesor, a ja jedynie kiwam delikatnie głową, nie mając za bardzo siły na dokładne dopytywanie się.

Ω

Żaden z przyjaciół nie miał pojęcia, jak wygląda dom rodzinny Liama, podobnie jak nikt, oprócz Louisa, nie poznał na żywo jego rodziny. Tomlinson kiedyś gościł ich na weekend w swoim mieszkaniu oraz miał okazję rozmawiać z jego mamą czy tatą przez telefon, bo często go odbierał, gdy mężczyzny nie było w domu. Zdarzyło mu się wtedy wymienić z nimi kilka zdań i przekazać wiadomość dla Liama, a że zawsze był miły to zasłużył sobie na ich sympatię. To jednak nie było nic oficjalnego, bo przyjaciel miał naprawdę złe wspomnienia ze swojego rodzinnego miasta i uznał, że nie chce mieszać ich z tymi dobrymi z Nowego Jorku.

Jednak w końcu nadszedł ten dzień i cała szóstka została przywieziona z lotniska w Atlancie do małego miasteczka, w którym wychowywał się Liam. Wszyscy czuli się podekscytowani, ponieważ naprawdę chcieli ich już poznać. Gdy byli już prawie na miejscu, wcześniej rozmawiając o mało znaczących sprawach, przerwał to Liam, zaczynając bardziej poważny dla niego temat.

– Mam do was prośbę – przygryzł ze zdenerwowania wargę, patrząc na nich uważnie. – Chciałbym, żebyście mnie pilnowali przy Georgii.

– Chyba nie chcesz nam powiedzieć, że coś do niej czujesz? – upewniła się Kate, marszcząc brwi. – Myślałam, że lubisz tylko mężczyzn.

– Bo lubię, ale tutaj nie o to chodzi – podjął wątek. –  Georgia była najpopularniejszą dziewczyną w szkole, świetnie się uczyła, podobała się właściwie każdemu i do teraz zawsze mi przy niej odbija, bo czuję się niewystarczający. Wiecie, mam wrażenie, że jest lepsza ode mnie i do tego teraz ten ślub... Nie zdziwiłbym się, gdyby wychodziła za młodego milionera, o wyglądzie jakiegoś modela.  Po prostu Georgia od zawsze była idealna i tak zostało do teraz, a ja nie chcę się przy niej tym razem czuć gorszy. Bo w sumie jestem szczęśliwy i...

– Payno, jesteś prawnikiem, pracującym w dobrej firmie, mieszkasz w najlepszym mieście na świecie, masz cudownych przyjaciół i udawanego chłopaka, który wygląda jak model – zaczął Louis, uśmiechając się do niego pokrzepiająco.

– Dzięki – powiedział pewnie Zayn, poklepując Liama po kolanie, a ten jedynie lekko uniósł kącik ust.

– Jeśli ktoś miałby się czuć niewystarczający to na pewno Georgia, która została w twoim miasteczku, licząc że uroda pozwoli jej wyjść za kogoś bogatego – kontynuowała Kate. – Serio, obiecuję ci, że jeżeli będzie próbowała się nad tobą znęcać psychicznie jak w liceum, to skopię jej tyłek. A wiesz, że mam opanowany kurs krav magi.

– Kocham was najbardziej na świecie – uznał szczęśliwy Liam. – Tak się cieszę, że was mam.

– Ja zawsze mogę ją uwieść i nie dojdzie do ślubu – wtrącił się Niall. – Oczywiście, zrobię to tylko dla ciebie. Nie żebym chciał uprawiać seks z twoją atrakcyjna koleżanką.

– Czasami zastanawiam się, dlaczego te wszystkie dziewczyny chodzą z tobą do łóżka – kobieta spojrzała na niego z obrzydzeniem. – Czy ty im za to płacisz?

– Kitty, wybrałabyś się ze mną na jedną randkę i już w połowie zdejmowałabyś ubrania – prychnął pewnie, a przyjaciółka poklepała go po policzku, kręcąc głową.

– Na szczęście coś takiego nigdy się nie zdarzy, Horan.

Niall jedynie przewrócił żartobliwie oczami, ale nie prawie nie odzywał się przez resztę drogi. Na szczęście niedługo później dojechali już pod dom rodziny Paynów. Był to ładny, duży budynek z cegły, z rozległym ogrodem. W okolicy znajdowało się jeszcze dużo takich domów i wszystko wydawało się być niesamowicie swojskie. Jakby wszyscy sąsiedzi znali się tutaj i często się ze sobą spotykali, a to jedynie sprawiło, że Louis zatęsknił trochę za swoim domem. Uwielbiał Nowy Jork, ale jednocześnie lubił wspominać lata dzieciństwa, gdy wychowywał się w małym mieście.

Jednak Harry był tym, który z ogromną nostalgią rozejrzał się dookoła, wyglądając przy tym jakby chciał się rozpłakać, więc Tomlinson chwycił go w pasie, przytulając do siebie. Młodszy od razu się temu poddał, jakby ciesząc się, że w tej chwili ma w kimś oparcie. Szatyn wiedział, że Styles marzył o życiu w takim miejscu i jego zamieszkanie w Nowym Jorku niezbyt z łączyło się z tym, czego naprawdę pragnął, a raczej było czymś awaryjnym.

Wzięli swoje nieduże walizki, Liam zapłacił taksówkarzowi i wszyscy weszli na teren posesji. Całość była ogrodzona jedynie dość niskim żywopłotem, a brama była otwarta, jakby właściciele w ogóle nie martwili się włamywaczami. Prawdopodobnie właśnie tak było, wszyscy się tutaj znali i sobie ufali, więc nikt nie obawiał się kradzieży.

Payne zadzwonił do drzwi i już po chwili otworzyła im nieco pulchna kobieta w średnim wieku, która uśmiechała się do nich serdecznie.

– Och, mój mały Liam! – wykrzyknęła, ściskając go. Przymiotnik, jakim go określiła wydawał się niezbyt trafny, bo mężczyzna był dużo od niej wyższy i musiał się schylać, żeby też ją przytulić. – Wejdźcie to środka, kochani! Rozgłoście się.

Dom Liama był ładnie urządzony; nie był nowoczesny, ale wciąż bardzo gustowny i wydawał się jakoś dziwnie do niego pasować. Louis w ogóle nie byłby zdziwiony, gdyby w przyszłości przyjaciel przeprowadził się na przedmieścia i zamieszkał właśnie w jakimś starym dużym domu, z całą swoją rodziną. Do tego wszystkiego na ścianach i komodach znajdowało się mnóstwo zdjęć chłopaka, co tylko wskazywało na to, że jego rodzice bardzo za nim tęsknili i lubili wspominać jego dzieciństwo.

– Gdzie jest tata? – spytał Liam.

– Powinien niedługo wrócić – powiadomiła go szybko. – A zanim zaprowadzę was do waszych pokojów, może nas sobie przedstawisz, skarbie?

– Ach, jasne – odparł, orientując się, że jeszcze tego nie zrobił, wskazując na poszczególną osobę, gdy mówił jej imię. – Mamo, no więc to jest Kate, moja przyjaciółka.

– Pani policjantka, oczywiście – odezwała się starsza kobieta. Dziewczyna chciała podać jej dłoń, ale ta uścisnęła ją mocno. – Chodź tu do mnie, ślicznotko! Czemu nie mówiłeś, że przyprowadzisz do mnie taką piękność? Umalowałabym się.

– Spokojnie, oni wszyscy nie doceniają tego, że jestem kobietą – zażartowała Cat. – A pani wygląda świetnie.

Kate była nieco zmieszana, kiedy odwzajemniła ucisk, uśmiechając się przy tym, ale może dlatego, że to Horan spojrzał na nią z oburzeniem, gdy mówiła, że nie doceniają jej kobiecości.

Następnie Liam przedstawił jej Nialla i Harry'ego, którzy również otrzymali przytulenie, a Styles nawet zyskał uszczypnięcie policzków, bo pani Payne zdecydowała, że wygląda jak słodki nastolatek i długo musieli ją zapewniać, że ten ma dwadzieścia cztery lata.

– Naprawdę, słodziutki, wyglądasz na tak młodego! – oświadczyła mama Liama, kręcąc głową z niedowierzaniem. Spojrzała się potem na pozostała dwójkę, którzy stali zmieszani, kiedy świdrowała ich swoim wzorkiem. – Oczywiście, Zayn i Louis. Spodziewam się, że jeden z was jest ukochanym mojego małego chłopca. Mam zgadywać czy sami mnie powiadomicie.

– Możemy zrobić teleturniej – zażartował Tomlinson. – Jeśli pani nie zgadnie, to odda pani Liamowi swoją sypialnię na weekend.

– To nie Louis, prawda? – spytała cicho kobieta swojego syna, a ten tylko z uśmiechem pokręcił głową. – A sypialnie i tak już dostanie Liam i jego chłopak, bo ja z Geoffem wyjeżdżamy po kolacji, żeby świętować.

Puściła oczko w ich stronę, a wszyscy oprócz Liama, który się skrzywił, uśmiechnęli się do niej.

– Nie chcemy znać szczegółów – jęknął Payne. Podszedł powoli do Malika, oplatając swoją dłoń wokół jego talii. Ten wystawił dłoń w stronę pani Payne.

– Zayn Malik – przedstawił się. – Jestem przyjacielem i chłopakiem Liama.

– Tak się cieszę z tego powodu! – wykrzyknęła zadowolona, przytulając go mocno. Ten jedynie uśmiechał się zadowolony, spoglądając ukradkiem na Liama. – Naprawdę niesamowicie mi miło, że nareszcie mam okazję was wszystkich poznać. Ale pewnie teraz jesteście zmęczeni podróżą, więc nie będę was więcej zatrzymywać. Li, proszę cię, zaprowadź przyjaciół do ich pokojów i widzimy się wieczorem na kolacji!

Ω

Dom Liama rzeczywiście był dość duży, więc bez problemu znalazły się dla nich pokoje. On z Zaynem zostali w sypialni jego rodziców, Harry i Louis zajęli pokój gościnny, a Kate została w starym pokoju Liama, który nie zmienił się od czasów jego wyjazdu. Wydawał się jednak wciąż dość chłopięcy, bo na ścianach zostały różne plakaty z superbohaterami, a na półkach miał różne ramki czy bibeloty.  Niall zaś miał spać na kanapie, ponieważ sam uznał, że nie chce dzielić łóżka z Kate. Nikt oprócz ich szóstki nie miał zatrzymywać się w domu, bo większość gości przyjeżdżała popołudniu i miała wyjechać w nocy do siebie, bo mieszkali naprawdę niedaleko, a poza tym rodzice Liama wyjeżdżali po kolacji, więc mieli możliwość przespania się tutaj do rana, dopóki nie będą musieli dostać się na lotnisko.

Najpierw postanowili wybrać się na mały spacer po okolicy, żeby Liam mógł im pokazać, gdzie chodził do szkoły czy opowiedzieć parę interesujących historii ze swojego dzieciństwa. Harry jednak zrezygnował z tego i stwierdził, że woli się zdrzemnąć, bo trochę się źle czuł. Louis od razu zaoferował zostanie z nim, bo bał się, że to coś poważnego, ale Styles miał wciąż dobry humor i po prostu uznał, że chcę trochę odpocząć zanim zacznie się kolacja i wolałby być sam. Tomlinson z żalem na to przystał, bo miał wciąż wrażenie, że jego obowiązkiem było dbanie o bruneta, jednak nie mógł robić tego na siłę, gdy ten wyraźnie go odpychał. Zdecydował się w końcu dołączyć do spaceru wraz z resztą przyjaciół i jedynie dał Harry'emu krótkiego buziaka w policzek i każąc mu dzwonić do Liama, gdyby coś się działo, bo jego telefon wciąż się ładował.

Chodzenie po okolicy okazało się dość przyjemne, bo Liam miał mnóstwo historii związanych z różnymi miejscami. Z chęcią opowiadał im o tym, jak złamał rękę gdy zjeżdżał z górki nieopodal na rowerze czy jak bawił się z kotami sąsiada przez płot.  Zabawne było jednak to, że mężczyzna trzymał się cały czas z Zaynem za dłonie, bo uznali, że zawsze mogą spotkać kogoś znajomego i będzie się wydawało podejrzane, że się ze sobą nie spoufalają.

– Macie zamiar też jęczeć w nocy, żeby twoja mama myślała, że uprawiacie seks? – droczyła się Kate, a Malik przewrócił oczami. – Och, czyli jednak rzeczywiście będziecie to robić? Widzę, że zaczynamy zabawę sprzed roku, platoniczny seks po przyjacielsku.

– Cat, przestań być niemiła – upomniał ją Louis żartobliwie. – Zayn po prostu wyciągnął do Liama przyjacielską dłoń i może zrobi to samo w nocy.

– Dlaczego my się w ogóle z wami przyjaźnimy? – spytał retorycznie Malik, który nie wyglądał na podirytowanego tymi docinkami.

– Chyba lepiej, żebyśmy się nie przyjaźnili, jeśli masz zamiar traktować nas tak jak Liama – odezwał się Niall. – Naprawdę nie potrzebuję przyjacielskiej pomocnej dłoni w masturbacji.

– O jakiej wy mówicie masturbacji? – spytał zdezorientowany Liam, nie przejmując się tym, że dość głośno wypowiedział ostatnie słowo. Na tyle, że przechodząca obok nich starsza pani spojrzała na nich z oburzeniem. – Och, dzień dobry, proszę pani.

– Liam, tutaj są dzieci! – upomniała go, uderzając lekko torebką. – Wiedziałam, że te wielkie miasto cię zmieni...

Odeszła oburzona, a Payne jedynie spojrzał na pozostałych z wyrzutami. Zacisnął mocno usta i nie rozluźnił się dopóki Zayn nie potarł jego ramienia swoim policzkiem.

– Nie przejmuj się, skarbie – powiedział Malik. – Nasi przyjaciele to po prostu zwierzęta, które nie potrafią zachować się w społeczeństwie.

Spacerowali jeszcze przez jakiś czas, rozmawiając i słuchając Liama, jednak Louis wciąż nieco martwił się o Harry'ego. Wiedział, że to raczej nic poważnego, ale po prostu nie lubił być oddalony od chłopaka. Młodszy zajmował wszelkie jego myśli, bo Tomlinson naprawdę zastanawiał się, o co mu mogło chodzić. Z jednej strony brunetowi zdarzało się czasami zostawać w swoim mieszkaniu trochę dłużej, bo momentami spotkania towarzyskie go męczyły, ale nigdy nie stronił od Louisa.

Gdy tylko wrócili do domu, Tomlinson praktycznie do razu pobiegł do ich pokoju, żeby sprawdzić, czy z chłopakiem wszystko okej. Bez ostrzeżenia otworzył drzwi i wszedł do środka. Na szczęście żadne z jego najgorszych myśli się nie spełniły, bo zastał chłopaka, przeglądającego się w dużym lustrze. Miał na sobie niesamowicie obcisłe spodnie i prześwitującą czarną koszulę w czerwone kwiaty. Był w trakcie zapinania guzików, kiedy zobaczył odbicie Tomlinsona i zmarszczył brwi.

– Coś się stało? – spytał zdziwiony Harry, ale Louis tylko pokręcił głową, podchodząc do niego od tyłu. Wystawił swoje ręce, żeby go przytulić, ale w ostatniej chwili zrezygnował i przemieścił dłonie bardziej do przodu, żeby zapiąć do końca guziki. Został jednak zatrzymany na drugim od góry, bo brunet przytrzymał jego nadgarstek, jednak nie odsunął do swojego torsu. – Mogę tak wyjść?

– Wyglądasz ślicznie – stwierdził Louis, kładąc głowę na jego ramieniu i patrząc na ich odbicie w lustrze. Rzadko kiedy się nad tym zastanawiał, ale oni nawet dobrze razem wyglądali. Zawsze w głowie miał to, że byliby świetną parą, bo się rozumieją, ale teraz doszedł do wniosku, że również pod względem ich fizyczności to po prostu ma sens.

– Jesteś pewien? – upewnił się Harry, wygładzając dłońmi i tak już dobrze wyprasowany materiał. Louis prawie zachłysnął się powietrzem, bo chłopak nieświadomie przejechał po swoich sutkach, które były lekko widoczne przez cienki materiał. – Nie jest zbyt wyzywające?

– Mnie się podoba, tobie też i do tego wyglądasz świetnie – uznał Tomlinson. – Więc nie masz powodu do zmartwień.

Harry uśmiechnął się lekko, kiwając głową. Louis zastanawiał się, czy aby przypadkiem nie powinien się już od niego odsunąć, ale jakoś nie miał na to szczególnej ochoty.

– Simona dzwoniła – powiadomił go nagle chłopak i dopiero wtedy starszy odskoczył zdziwiony. W tym czasie brunet sięgnął do szafki nocnej, żeby podać mu komórkę. Louis jedynie ją wziął, ale nawet nie sprawdził niedobranych połączeń, bo kompletnie nie miał na to ochoty. – Spokojnie, nie odebrałem. Wiem, co to prywatność. Po prostu mówię, bo wypadałoby, żebyś oddzwonił.

– To pewnie coś związanego z pracą – powiedział, starając się brzmieć spokojnie, ponieważ Harry nie powinien wiedzieć, że on i Simona zaczęli się spotykać poza pracą. Przynajmniej nie w ten sposób, bo teraz miał wrażenie, że zdradza młodszego.

– Nie musisz mnie kłamać, Louis – odparł spokojnie Harry, nie odtrącając od siebie mężczyzny, który znów przytulił się do niego od tyłu, patrząc na twarz w lustrze. Styles skupił wzrok na czymś innym niż Louis, jakby nie chciał wiedzieć jego reakcji. – Mówiłem ci już, że powinieneś się z nią umawiać i że w pełni to popieram. Byłbym szczęśliwy, gdybyście byli razem.

– Nie chcę być z nikim innym oprócz ciebie, Harry – westchnął Louis. – Wiesz przecież.

– Ale ja nie czuję tego samego – wyszeptał Harry. – Nigdy nie czułem i nie będę. Powinieneś ruszyć dalej.

Tomlinson przełknął głośno ślinę, czując że zimny dreszcz przeszedł przez całe jego ciało. Miał wrażenie, że spiął każdy swój mięsień po wpływem tych okrutnych słów. Nie wiedział nawet dlaczego, bo właściwe wiedział to od dawna. Harry od początku powiedział mu, że nie będą razem, ale teraz, gdy zapewnił go o braku swoich uczuć to wciąż bolało. Czuł, że ktoś wypala mu dziurę w sercu, ale jednocześnie nie potrafił zdobyć się na łzy ani żaden inny sposób, żeby pokazać swój smutek. Odwrócił jedynie głowę i odsunął się od chłopaka, bo dziwne było dotykanie go. Wydawało mu się, że to, co usłyszał nie jest prawdą, ale jednocześnie zdawał sobie sprawę, że pierwszy raz, odkąd znał Harry'ego ten go nie zbywał. Nie mówił mu, że może kiedyś czy nie milczał, tylko powiedział prawdę, zadając mu najgorszy cios, jaki kiedykolwiek otrzymał.

Louis podszedł bez słowa do swojej walizki i stamtąd wyciągnął pasek do spodni. Harry patrzył się na niego lekko zdezorientowany, ale mężczyzna tylko oznajmił:

– Miałem pożyczyć Zaynowi pasek.

Po czym wyszedł, prosząc samego siebie, żeby nie rozpłakał się w momencie, w którym zamknął za sobą drzwi. Niestety, nie udało mu się to, więc po prostu pozwolił przez paręnaście sekund płynąc łzom. Nie chciał jednak zbyt długo pokazywać słabości, więc cicho zszedł po schodach, żeby wyjść na zewnątrz domu. Dopiero wtedy wyciągnął telefon, żeby wybrać odpowiedni numer i już po kilku sygnałach usłyszeć głos Simony:

– Halo?

– Tak – powiedział cicho. – Zgadzam się.

Był pewien, że po drugiej stronie dziewczyna się uśmiechnęła, ponieważ Louis nawet nie musiał mówić, o co mu chodzi, ale ona na pewno zrozumiała. Wtedy wydawało mu się, że jest jedyną osobą na świecie, która go rozumie. W końcu ona jako jedyna chciała go, pomimo tego, jak był zniszczony, nie przejmując się, że tak naprawdę nigdy nie pokocha jej tak mocno, jak Harry'ego, który chwilę temu wyznał mu, że nigdy nie czuł tego samego. Louis niczego nie bał się bardziej niż samotności, a wiedział, że bez Simony tak potoczy się jego życie. Chciał kogoś, obojętnie mu było kogo, bo i tak nikt się nie równał ze Stylesem i wtedy nie przejmował się tym, że tak naprawdę ogromnie rani kobietę. W głowie miał to, że ona sama to zaproponowała, a on za wszelką cenę chciał unikać wszelkich problemów.

Ω

– Kolacja wraz z resztą gości minęła w całkiem spokojnej atmosferze – mówi Tomlinson. – Jednak nie obrazisz się chyba, gdy pominę trochę szczegółów, bo szczerze wątpię, że aż tak interesują cię, jakie żarty opowiadali wujkowie Liama.

– Co z tobą i Harrym? – pytam ostro.

– Chociaż czekaj, nie powiedziałem ci chyba o Georgii – ignoruje moje pytanie.

– Louis – upominam go, ale on wydaję się nie słyszeć żadnego z moich słów i po prostu zaczyna mówić dalej.

Ω

Georgia Rose okazała się być całkiem inna niż wyobrażali ją sobie pozostali, dlatego że całkowicie różniła się od swojej nastoletniej wersji, którą mieli okazję zobaczyć na nagraniach czy zdjęciach. W liceum dziewczyna była szczupłą brunetką z prześliczną twarzą. Gdyby Liam był hetero to właśnie taką osobę można by uznać za idealnie do niego pasującą. Jednak dwudziestosiedmioletnia  Georgia w żadnym stopniu nie przypominała dawnej siebie. Teraz nieco przytyła, a jej włosy zostały poddane kilkukrotnym zmianom koloru, więc teraz były bardzo zniszczone, choć wciąż dość długie. Do tego nie zostało praktycznie nic z jej dawnego wyczucia stylu, bo miała na sobie sukienkę, która pomimo bycia dość ładną, całkowicie nie pasowała do jej wieku i figury, a wręcz wydawała się jakby miała jà w szafie od liceum.

Liam mimo wszystko wydawał się być nią zachwycony i gdy tylko usiadła przy stoliku nie umiał spuścić z niej wzroku. Było to oczywiste do tego stopnia, że Kate nawet uderzyła go pod stołem w goleń, powodując że wtedy nieco się uspokoił. Wydawało się, że wszyscy oprócz Liama i samej Georgii zauważyli, że dziewczyna nie jest już tak atrakcyjna jak wcześniej.

Przyjaciele nie potrafili zrozumieć, dlaczego Payne nie potrafi dostrzec tego, co oni. Zachowywał się, jakby zatrzymał się na tym, jak oboje mieli siedemnaście lat i widział siebie jako zwyczajnego nastolatka, a Georgię jako najpopularniejszą dziewczynę w szkolę. Jednak po upływie lat można było z łatowiścią stwierdzić, że dojrzewanie raczej skłoniło się w stronę Liama, który teraz był niesamowicie przystojnym mężczyzną, o atletycznej figurze i do tego ogromnej inteligencji. Jego była zaś wydawała się pod względem umysłowym pozostać w liceum.

Zayn na szczęście od zawsze był dobry w zdobywaniu całej uwagi Liama, więc tym razem wykorzystał to w dobrej sprawie. Starał się nie dopuszczać do tego, żeby przyjaciel spoglądał z zazdrością na Georgię, a zajmował się nim. Dotykał pod stołem jego kolana i uda, czasami muskając je lekko, a innym razem mocniej wybijając palce. Za każdym razem, gdy Payne podskakiwał, niezbyt potrafiąc ukryć jak to na niego działa, Zayn łapał wzrok Georgii i uśmiechał się nieco złośliwie.

Cała kolacja jednak mijała w przyjemnej atmosferze rozmów i wspominek. W końcu głównie wszyscy skupiali się na rodzicach Liama, bo to ich rocznica. Louis odciął się trochę od towarzystwa, bo niezbyt miał humor na żarty, ale wciąż uśmiechał się i rozmawiał, gdy ktoś do niego zagadywał, podobnie jak Harry. Niall i Kate zaś z łatwością zdobyli serca najbliżej rodziny Liama, jednak oni jako jedyni z przyjaciół zdawali się zauważyć, że z Louisem coś jest nie tak. Nie mógł winić za to pozostałych, bo nawet o tym nie wspominał. W końcu to miał być wieczór Liama, a Tomlinson nie zamierzał psuć go swoimi problemami. Tym bardziej, że to, co się stało nie było czymś szokującym i nowym. Wszyscy od początku wiedzieli, że Hary go nie kochał i nigdy nic z tego nie będzie, więc gdyby zdecydował się im teraz z tego zwierzyć zabrzmiałoby równie bezsensownie, jak gdyby uznał, że opowie im, jak mu smutno, że w dzieciństwie zmarł jego pies. To już się zdarzyło i nie można było nic z tym zrobić, więc pozostało tylko to przeżyć, licząc na to, że kiedyś pozbycie się swoich uczuć do Harry'ego.

Późno w nocy spotkanie dobiegło końca i gdy wszyscy goście wyjechali przyjaciele, zdecydowali się na powrót do swoich pokojów. Wcześniej pożegnali się z rodzicami Liama, którzy byli już gotowi do wyjazdu. Zostali jeszcze pouczeni raz o tym, żeby nie zapomnieć nastawić budzików i próbować choć trochę się wyspać.  Louis jednak miał trochę inne plany, bo ani nie czuł się zmęczony, ani na siłach, żeby wrócić do pokoju z Harrym. Wciąż czuł do niego pewien żal, więc powiadomił przyjaciół, że idzie na papierosa i żeby nie zamykali mu drzwi. Nie chciał, żeby dowiedzieli się, że miał zamiar spędzić dość dużo czasu na zewnątrz, paląc i myśląc nad swoim życiem.

Nikt nie zdawał sobie sprawy, że ta jedna noc w Georgii zmieni trochę życie każdego z nich.

*****
Heeeej! Wiem, że dzisiaj rozdział wcześniej, ale jak już wam pisałam, wyjeżdżam do Hiszpanii po południu i tak mi łatwiej.

I tak, wiem, że rozdział jest dość emocjonalny.  Nie wiem, czy zauważyliście, ale co dwa rozdziały jest coś mocniejszego. Mam jednak nadzieję, że nie chcecie mnie jeszcze zabić za ten cliffhanger, bo obiecuje, że się zrehabilituje poniedziałkowym, bardzo długim rozdziałem, który osobiście bardzo lubię.

Życzę wam miłego weekendu i mam nadzieję, że rozdział jednak wciąż wam się podobał. Komentujcie i piszcie na tt pod #commu, z chęcią będę wszystko czytać, chociaż nie wiem, jak poradzę sobie z odpowiedzią na wszystkie komentarze!

Kooocham was mocno!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro