„Drudzy Huncwoci"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Hejka, moi mili💛 (tak, żółte serduszka to może być tylko Al0es😉)

Dzisiaj przychodzę do was z recenzją książki „Drudzy Huncwoci” autorstwa ZiemekZbynio . Nie zanudzając zbytnio suchymi informacjami, przejdę do fabuły.

Książka, jak już pewnie domyśliliście się po tytule, obraca się w tematyce Hogwartu. Hogwartu, ale niekoniecznie Harrego Pottera, gdyż jej akcja rozgrywa się trochę później, spotykamy tam wnuki postaci z właściwego uniwersum. Bardzo miłym faktem dla czytelnika, który zdaje sobie sprawę, że na Watt jest milion fanfiction z HP, gdzie setny raz jest wałkowany temat przyczynienia się Pottera do uratowania świata czarodziejów oraz jego ofiarności dla wszystkich – jest to, że głównym bohaterem jest Hans Malfoy, wnuk uroczego Ślizgona Draco Malfoy'a. Przygoda Hansa z Hogwartem dopiero się zaczyna, śledzimy jego losy od przejazdu pociągiem do szkoły w jego pierwszym roku nauki. W pociągu tym poznaje trójkę chłopców, z którymi się zaprzyjaźnia i nie rozstaje również w murach szkoły, to właśnie oni tworzą grupę „drugich Huncwotów”. Ciekawym faktem, który pojawia się na początku opowieści, jest to, że Hans wcale nie zostaje przydzielony do Slytherinu, jak cała jego rodzina, ale pasuje troszkę do każdego z domów, więc tiara sama pozwala mu wybrać. Hans decyduje się na Gryffindor, gdyż tam są jego nowi przyjaciele.

Mam nadzieję, że po krótce wprowadziłam was w realia tej książki. W jej dalszych rozdziałach czwórka przyjaciół przechodzi wiele różnorakich przygód, więc dużo się w niej dzieje.

Moje zastrzeżenie, co do fabuły jest jedno. Zdecydowanie wydarzeń jest sporo, więc na ciągnącą się akcję narzekać nie można, jednak brakuje mi w niej „tego czegoś”. Fabuła nie wciąga, nie porywa czytelnika, brakuje w niej zwrotów akcji, czy nawet jakichś groźniejszych dla zdrowia czy życia sytuacji. Nie, źle to ujęłam, takie sytuacje są, ale czytając w ogóle nie odczułam tego, że one są groźne, że coś złego naprawdę może się stać. Świetnym przykładem, a zarazem nie za dużym spojlerem, jest upadek Lassego ze szczytu, podczas szukania miecza – w ogóle nie odczułam tego, że może on stracić życie. Jedyne co poczułam to niedowierzanie, bo przecież nie, on nie umrze tak sobie, po prostu. Być może jest to problem zbyt mało rozbudowanych opisów emocji? Może trzeba bardziej potrzymać czytelnika w niepewności? Wydaje mi się, że każda niebezpieczna przygoda kończy się za szybko, bez opisów grozy sytuacji np. potwór z jeziora przewrócił łódkę chłopców, wpadli oni do wody, po czym wsiedli do łódki i już po sprawie. Takie odczucia mogą też być spowodowane zdrabniabiem imion np. nazywanie Voldemorta Voldkiem – jakby był ich kumplem z piaskownicy – raczej nie oddaje grozy tego, że omal nie zniszczył całego świata czarodziejów.
Rozgadałam się trochę, ale to w sumie moje główne zastrzeżenie.

Jeśli chodzi o kreację bohaterów, jest w porządku. Też czuję lekki niedosyt, można by więcej o nich powiedzieć, bardziej rozbudować opisy ich przeżyć, poprzedniego życia itp., ale nie jest źle. Czytelnik wie o nich wystarczająco, tyle ile potrzebuje wiedzieć w danym momencie, może na razie to wystarczy. Możliwe też, że przesadzam i jest to celowy zabieg, który ma zachęcić czytelnika do dalszego czytania, a nie podanie mu wszystkich informacji od razu na tacy. W takim razie szacunek dla ciebie, taka kreacja bohaterów robi swoje. Zdecydowanie bardziej chciałabym przeczytać dalej tę książkę ze względu na bohaterów niż na fabułę.
Pytanie, które najbardziej mnie nurtuje: dlaczego Hans nie chciał być Ślizgonem? Przecież tam – jak stwierdziła tiara – też pasował.

W bohaterach muszę również wspomnieć o Ferencu – Ślizgonie o wielkiej mocy – który pląta się między światem uczniów Hogwartu, a spiskujących Śmierciożerców. Do końca nie wiem, jaką on spełnia rolę w tym opowiadaniu. Jego wątek pojawia się i znika, po to, aby pojawić się za moment w takiej samej sytuacji. Chodzi mi o to, że Ferenc przez cały czas spotyka się ze Śmierciożercami, oni chcą wyciągnąć z niego informacje, on nic nie mówi, a oni się wkurzają. Taka sytuacja powtarza się kilka razy i nic się w niej nie zmienia. Moim zdaniem to sztuczne rozciąganie wątku.

Przechodząc do strony technicznej, z ortografią jest u ciebie kiepsko. Kilka błędów poprawiłam w komentarzach, o innych nie napisałam, ale zdecydowanie nie powinno zdarzyć się ich aż tak wiele. Co do interpunkcji, nie mam uwag, nie zauważyłam niczego złego, wszystkie przecinki i kropki są na swoim miejscu😉.

Błędy językowe i stylistyczne – może jeden czy dwa. Nie ma tragedii. Jeśli chodzi o spójność tekstu również nie mam nic do zarzucenia.

Podsumowując książka jest naprawdę fajna. Oprócz drobnych mankamentów fabuły oraz ortografii, dobrze się ją czyta i jest bardzo przyjemna.

Punktacja:
✨ fabuła 7/10
✨ kreacja bohaterów 9/10
✨ styl (ortografia+interpunkcja) 4,5/7
✨ technika (błędy językowe, stylistyczne) 6/7
✨ spójność tekstu 7/7
✨ kreacja świata przedstawionego 5/7
Suma: 38,5/48 pkt

Życzę powodzenia w dalszym pisaniu i rozwijaniu swojego warsztatu💛Mam nadzieję, że weźmiesz do serca moje rady i urozmaicisz fabułę, bo chętnie przeczytam kolejne rozdziały.

Adios i buziaczki😘

PS Może powiesz mi w tajemnicy, dlaczego Hans nie chciał być w Slytherinie? Nurtuje mnie ta kwestia🤔

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro