C H A P T E R N I N E T E E N

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Z góry góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę. Nie zwracajcie uwagi ;)

H Dlaczego zawsze kiedy wymyślę negatywny scenariusz, to on się spełnia ? Dlaczego nigdy nie przydaży mi się coś co wyśnię sobie miłego ?
Siedziałam cały czas przy Neyrate, czekając na jakiś znak z jego strony. Modliłam się do Eywy, aby go jakoś magicznie obudziła.

Leżał tak spokojnie, niewinnie. Patrzyłam w jego twarz, na której miałam nadzieję ujrzeć jego uśmiech. Zaczęłam przeczysywać jego włosy gdy nagle otworzył jedno oko. Krzyknęłam, odruchowo go uderzając w twarz.

- Ała!.- krzyknął.

- O cholera, przepraszam! W końcu się obudziłeś !.- przytuliłam go, na co on nadal zszokowany wogóle się nie poruszył. Jednak po chwili jego ręcę wylądowały na moich biodrach i przyciągnął mnie do siebie.- Co się takiego stało ?

- Zaatakowała mnie akula. Popłynąłem trochę dalej niż miałem...
- Neyrate...

- Wiem wiem, nie powinienem. Ale żyje.- uśmiechnął się na co go znowu walnęłam, tym razem w głowę.- Za co to znowu ?

- Za twoją głupotę.- mruknęłam.- Jak to się stało ? Odłączyłeś się od grupy czy jak ?

- Można tak powiedzieć, jednak to była sekundą nieuwagi...

- Czasami sekunda wystarczy, aby zmienić bieg wydarzeń, prawda ?

- Kiedyś powiedziała to ciocia Kiri. Nie do końca wtedy wiedziałam o co chodzi, ale z każdym dniem rozumiałam bardziej jej...tok myślenia.

- Nie uważasz, że Kiri była trochę obłąkana ?

- Słucham ?.- zdziwiłam się.

- Wiesz, ciągle siedziała przy Eywie, badała ją i zastanawiała się nad tymi wszystkimi rzeczami, na które my nigdy nie dostaliśmy odpowiedzi. Teraz te syreny, twoja moc...

- Skoro ona jest obłąkana, to ja również. Nie dziwi cię to, że ja również jestem inna od wszystkich ? Dlaczego ja i Kiri jesteśmy mamy jakieś powiązanie z Eywą ?

- Nadal nie pojmujesz, prawda ?.- zapytał dziwnym głosem Neyrate.

- Nie, nie rozumiem o co ci chodzi.- założyłam dłonie na piersi.

- Nie dziwi cię to, że ty i Kiri macie jakieś powiązanie ze sobą ?

- Czekaj...do czego ty dążysz ?.- zapytałam, chyba mając domysły, o co mu chodzi.

- Że wcale nie jesteś córką Leyli i Brandona, tylko Kiri.- powiedział.

Poczułam ciężar w swoim ciele. Chciałam upaść, ale nie zrobiłam tego. Musiałam przyjąć to z godnością i nie pokazać, że się wystraszyłam.

- Ewna ?

- Wiesz...w sumie masz rację.- powiedziałam tak cicho, że nie wiem, czy mnie usłyszał.- Dlaczego ja mam moce ? Dlaczego tylko ja czuję zło ? Dlaczego...dlaczego Kiri umarła ? Kim...kim ja cholera jasna jestem ?!

- Ewna, uspokój się.- Neyrate chciał mnie dotknąć, ale nie pozwoliłam na to.- Ewna.

- Muszę pobyć sama, znowu. Muszę to przemyśleć, wszystko.- wybiegłam z namiotu i popędziłam w stronę drzewa dusz. Wskoczyłam do wody i płynęłam do kręgu, w którym znajduję się Eywa. Wzięłam swoje Tsaheylu i połączyłam się z drzewem.

Bałam się prawdy...

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał!
W czwartek w nocy wracam do domu, więc w pociągu mogę zrobić wam mały maraton...tak na poprawę humoru przez to, że idziemy do szkoły❤
Pamiętajcie - oceny to nie wszystko. Liczy się to, co macie w środku, nie oceny czy wiedza❤
Jesteście cudowni i nie zapominajcie o tym
Jesteście cudowni i wystarczalni.
Bo dzięki wam chce pisać i dzięki wam dotarłam, aż tutaj❤
Będę wam za to wdzięczna do końca życia.
Miłego dnia/nocy!❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro