C H A P T E R S I X

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę. Nie zwracajcie uwagi ;)

- Doszło do lekkiego stłuczenia.- powiedziała lekarka.

Razem z Neyrate poszłaś do laboratorium, w którym namówiłaś go na badania, ponieważ jego ręka wyglądała dość poważnie.

- I co teraz ?.- zapytałam.

- Przyłożymy zimny okład.

Lekarka wstała, pewnie poszła po wcześniej wspomnianą rzecz. Usiadłam na jej miejsce.

- Serio nic ci nie jest ?

- Ewna, naprawdę wszystko jest okej.- potwierdził.- A co ? Martwisz się mnie?.- zapytał uśmiechając się dziwnie.

- Nie myśl sobie za wiele.- przewróciłam oczami.- Robię to tylko dlatego, bo czuje się winna.

- Dlaczego ?

- To przeze mnie cię pobili.- mruknęłam.- I doznałeś poważnych obrażeń.

- Jakich poważnych ? Przecież lekarka sama powiedziała, że to lekkie stłuczenie.

- Mogłeś tego uniknąć. Gdybyś do mnie nie przelatywał.

- Chciałem do ciebie przylecieć. Martwiłem się o ciebie, nie o opinię publiczną.

Brzmiał, jakby był zawiedziony. Może mi się tylko zdawało, w końcu on ? Zawiedziony, że myślę o nim tak a nie inaczej ? Błagam.

- Wiem, że to, co się stało w dzieciństwie...

- Spadłam przez ciebie z kifu do wody.- przerwałam mu.- Przez ciebie boję się przebywać w twoim towarzystwie, tak samo jak w towarzystwie moim i twojego rodzeństwa. Przez was wpadłam w stan, który tylko pomogła mi przezwyciężyć osoba, która nie żyje.

- A ten wiatr ?.- zmienił temat.

- Co ?

- To, w jaki sposób pokonałaś Lukę. Przez ciebie poleciał kilka metrów dalej, walnął na dodatek w drzewo.

- Te drzewo to był przypadek. Całkiem idealny przypadek.

- Nie chodziło mi o to. Raczej o twoje moce.- wstał.

- To...nie mów nikomu, dobrze ?.- spojrzałaś na swoje ręcę.- To moja tajemnica.

- Dlaczego ?

- Bo ja tak mówię.

- To nie jest powód.- wykłócał się.

- Zaraz ci dam powód, abyś się zamknął.

- Co ty taka zdenerwowana ?

- Jestem lekko zdenerwowana. Nie denerwuj mnie bardziej.

- Zachowujesz się jak swoja matka. Podczas treningów mówi, że wcale nie jest nerwowa, ale dobrze wiemy, że chce kogoś zabić.

- Za to ty zachowujesz się jak swoj ojciec.

- Pod względem męstwa ?.- zapytał napinając mięśnie. Szybko tego pożałował, bo w końcu ledwo co ruszał lewą ręką.

- Chyba pod względem głupoty.

Lekarka niespodziewanie przyszła z lodem. Chciała mu już go przyłożyć, ale spojrzała się na mnie, a potem na chłopaka.

- Może niech twoja dziewczyna to zrobi.- podała mi lód i zanim jej odpowiedziałam już była gdzieś indziej.

- Jesteś ostatnią osobą, z którą bym się związała.

- Wzajemnie.- odpowiedział szybko.

Wyszliśmy z laboratorium przed którym siedziały nasze ikrany.

- Zaczekaj.

Spojrzałam na niego.

- Jest jedna rzecz, która pomoże zachować twój mały sekret.- uśmiechnął się wrednie.

- Dajesz.- zapytałam już trochę wkurzona.

- Pójdziesz na jeden trening akademii wojskowej twojej mamy.

- Co ?! Nie ma opcji!

- W takim razie powiem może A'tok'owi o tym, że...

- Dobra. Przemyślę to.- przerwałam mu.- Ale ani słowa. Nikomu.

- Możesz mi ufać.

- Nigdy ci nie zaufam. Przez to, co się stało boję się zaufać komukolwiek.

Powiedziałam to co prawda z lekkim wyrzutem, ponieważ to prawda. Moment grozy przyprawił mnie o złe wspomnienia.
Może nie boję się ich personalnie, ale ich zachowania w pewnym stopniu już tak.
Już miałam wskoczyć na swojego ikrania, jednak zatrzymała mnie jego ręka. Chciałam się wyrwać, ale przyciągnął mnie do uścisku.

- Jeszcze raz bardzo przepraszam.- szepnął.

Nie byłam wstanie odwzajemnić jego bliskości.
Jeszcze nie tak.
A może i nigdy.

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał!
Miłego dnia/nocy!❤
Dbajcie o siebie w te upały, nie wiem jak dzisiaj u was, ale ja omal nie zemdlałam przez te upały haha
PIJCIE DUŻO WODY!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro