Rozdział 9 (część 1.)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Powietrze wokół zmieniło się nieznacznie. Tak delikatnie iż za pierwszym razem w ogóle nie zwróciła uwagi. Za drugim razem poczuła to wyraźniej. Jak objęcie przez kogoś ramionami. Uczucie to było nierzeczywiste, jak sen. Z drugiej strony to co spotykało kobietę ostatnio chyba także można było zaliczyć do owej kategorii? Ogarnięta nagłym przypływem spokoju i bezpieczeństwa otworzyła oczy. Nie dostrzegła nic. Lecz nie spadała już. Bezwładnie unosiła się. Przestraszyła się.

— Nie bój się — usłyszała cichy szept wiatru.

Spokojny, ciepły głos. Strach znikł.

Spojrzała na swoje ciało i rozszerzyła oczy. Demon Wiatru obejmował ją swoim nierzeczywistym, przezroczystym, migotliwym ciałem. Uniosła brązowe oczy w górę i ujrzała białe, duże oczy i długie ciemne włosy opadające na wysokie czoło. Uśmiechnął się ponętnymi, sinymi ustami do Niny.

Leciała w powietrzu. Przyjemny wiatr rozwiewał jej długie blond włosy. Czuła się wolna. Na południu widziała przebijające się promienie słońca. Od dawna nie czuła się tak jak teraz. Wolna. Szczęśliwa. Zapomniała o wszystkim co dzieje się w jej zwariowanym życiu. Cieszyła się z lotu. Demony Wiatru byli wszystkimi wiatrami jednocześnie. Teraz był październikowy,

chłodny dzień.

Wybawiciel zniżył lot. Pikowali w dół. Serce kobiety podchodziło do gardła. Po dłuższym czasie Nina ujrzała małe kropki w oddali.

— Masz w sobie moc — wyszeptał Demon Wiatru. — Musisz tylko odnaleźć do niej drogę. Korzystasz z niej sporadycznie. Nie wiesz jak masz je używać, ale w sobie znajdziesz odpowiedź.

— Nie chcę być tym, kim byłam kiedyś — odpowiedziała kobieta.

— Tylko akceptacja przeszłości spowoduje uwolnienie pełnych mocy, które w sobie masz — dodał spokojnie. – Ale to wcale nie znaczy, że musisz podążać tą samą drogą co kiedyś. Możesz to zmienić. Ty decudujesz kim jesteś i jak postępujesz.

— Rozumiem.

Milczeli.

— Gdzie cię podrzucić? — usłyszała głos. Był mieszanką chłodu i ciepła.

— Zabierz mnie do agencji detektywistycznej „Arkada" – odpowiedziała patrząc na niego. — jestem Nina. — dodała i uśmiechnęła się.

Demon Wiatru nie odwzajemnił uśmiechu ani się nie przedstawił. Lecieli coraz niżej.

Nina po chwili zobaczyła ulice i samochody. Ludzi idących za swoimi sprawami.

— Co ty robisz? — zapytała zdziwiona.

— Nie mogę cię zabrać tam gdzie chcesz. Nie wolno nam się wtrącać w wasze sprawy... — powiedział odstawiając ją obok restauracji.

— Jak się nazywasz? — krzyknęła za nim, gdy odlatywał.

— Xantix — to słowo owinęło ją całą,

-----------------------------

— Hej, patrzcie! — powiedział właściciel knajpy wskazując na okno.

Oba demony spojrzeli we wskazanym kierunku. Na chodniku wiał wiatr, a po chwili ukazała się w nim kobieta – rozpoznał ją – to była Nina. Stała w małym wirze i wpatrywała się w niebo. Po chwili wszystko ucichło. A ona stała, nie wiedząc co ma ze sobą zrobić.

Spojrzał na przyjaciela. Ten kiwnął głową. Valentyn wstał i ruszył do wyjścia. Nina odwróciła się w jego stronę, gdy zadźwięczał dzwoneczek przy drzwiach. Jej oczy rozszerzyły się ze zdziwienia i strachu

— Co ty tutaj robisz? — w głosie demona czaiły się iskierki złości.

Ona nic nie odpowiedziała, jej oczy błyszczały

— Podrzucić cię gdzieś, mała?

Za jej plecami wylądował biały mężczyzna, o białych włosach. Miał też białe, duże skrzydła. Odwróciła i cofnęła się gwałtownie. Ku zdziwieniu detektywa przyjęła bojową postawę.

— Coś za jeden?

Podszedł ostrożnie do kobiety i ku zdziwieniu Valentyna spojrzał w oczy.

— Nie jestem wrogiem lecz przyjacielem. Przysłał mnie Xantix.

Cofnęła się w tył.

— Mam w to uwierzyć? Jakiemuś skrzydlatemu facetowi?

— Och, przestań, że mam skrzydła nie oznacza od razu, że jestem zły — znów spojrzał jej w oczy. — Nie wiem kim jesteś, ale wiem, że przyjaciel poprosił mnie o pomoc.

— W czym?

— Mam odstawić cię gdzie tylko będziesz chciała. — uśmiechnął się promienie. Nina przyznała, że demon jest przystojny.

Demony na ulicy przystanęły i przyglądały się tej scenie. Z restauracji za jego plecami wyszedł przyjaciel z właścicielem i również patrzyli na to z osłupieniem.

— Dzięki. — powiedziała powoli. – Poradzę sobie sama.

— Tak? — zapytał z drwiną w głosie. — Informuję cię, że w tym momencie zorientował się, że przeżyłaś.

— Padnij! — wrzasnął nim kobieta zdążyła odpowiedzieć.

Obejrzała się za siebie. Valentyn powędrował za nią wzrokiem. W powietrze wystrzelona została ostra gwiazda. Anioł Mroku. Nina padła na ziemię. Skrzydlaty demon zasłonił się skrzydłami, a broń odbiła się od nich i roztrzaskana opadła na ziemię.

Nieznajomy doskoczył do Niny i szarpnął nią do pozycji pionowej.

— Mam cię chronić.

— Nie mam nic przeciwko temu — rzuciła drżącym głosem.

— Tak trzeba było od razu.

— Będzie ich więcej — zaznaczyła.

— Tak podejrzewałem.

Rzucił nożem w Mrocznego Anioła i trafił go w ramię.

— Jesteś szybki w powietrzu?

— Chodź i przekonaj się – odpowiedział z łobuzerskim uśmiechem. Kobieta posłała mu ostre, spokojne spojrzenie. – Tak. Ale chyba na dzisiaj starczy umierania, co mała? – doleciało jeszcze do uszu Valentyna szeptane pytanie.

Nina odwróciła się plecami do skrzydlatego, pozwoliła mu się objąć i wzlecieli w powietrze.

---------------------------------

Ledwo zniknęli w wysokich chmurach Nina poczuła zagrożenie.

— Przyśpiesz, mamy towarzystwo! — zawołała do skrzydlatego.

Obejrzał się za siebie. Nina nie musiała się oglądać, wiedziała, że ścigają ją Anioły Mroku.

Skrzydlaty przyśpieszył. Wiatr uderzał ją w twarz, ale nie przejmowała się tym.

Spojrzała za siebie Anioły Mroku nadal ich ścigały, ale były coraz dalej.

Skrzydlaty pędził w powietrzu jak wystrzelony pocisk. Powietrze zafalowało. Zamrugała kilka razy i poczuła w żyłach silę. Znaną i nieznaną zarazem. To o tym mówił Xantix. O tej mocy drzemiącej w kobiecie. Dzięki niej ujrzała Demony Wiatru, które szalały i atakowały skołowane Anioły Mroku. wokół nich rozgrzało się i pojawił się Ognisty Ptak Zemsty.

— Nina, Nina — wyszeptał z obrzydzeniem imię Ognisty Ptak Zemsty. — Trudno cię zabić. Ale to jest dopiero początek. Zginiesz!! - Gdy krzyknął powietrze rozgrzało się jeszcze bardziej i Nina zobaczyła jak w ich stronie suną ogniste macki. Skrzydlaty chyba je wyczuł, bo zrobił unik w dół i po chwili wylądowali na ziemi. Puścił ją

— Przepraszam za to — powiedziała Nina zakłopotana.

Wypuścił ją z objęć.

— Nie przepraszaj tylko biegnij! — odpowiedział skrzydlaty i ruszył przed siebie.

Nina zrobiła to samo. Obejrzała się za siebie siebie i pośród tłumu dostrzegła kilku ścigających ich Aniołów Mroku. Przyspieszyła. Mijali szpital dla ludzi. Demony odsuwały się na boki. Mijali szpital dla demonów, kino „Karatka", kilka bloków i reklamy. Uciekali. Wybiegli na rynek.

— Nie odpuszczają — zawołała Nina.

Eksplozja odrzuciła kobietę do przodu. Boleśnie upadła twarzą w beton. Jęknęła. Odwróciła się na plecy i ujrzała kroczącego ku niej Anioła Mroku. Skrzydlaty nieznajomy podniósł się i uderzył najbliższego z pięści. Napastnik zatoczył się do tyłu. W dłoni nieznajomego pojawiła się włócznia. Długa, biała, zakończona ostrymi grotami. Obrońca Niny zawirował bronią nad głową z niezwykłą gracją i pewnością. Pojawili się kolejni wrogowie z pazurami. Demon z włócznią obrócił się i tanecznym krokiem pokonał dzielący ich dystans uderzył jednego, po tym drugiego. Obydwu odrzucił. Z oddali wyłaniali się następni. Robiło suę coraz ciemniej i zimnej.

— Uciekaj stąd! — Rzucił zerkając na leżącą wciąż w śniegu jasnowłosą.

Nina poderwała się na nogi i popędziła przed siebie. Po kilkunastu minutach dotarła do agencji „Arkada". Z płaczem i ulgą dopadła drzwi budynku i zatrzasnęła je za sobą. Potykając się wdrapała się po schodach i osunęła się na podłogę.

Serce biło jak oszlałe. Starała się uspokoić rozkołatane nerwy. Nie należało to jednak do łatwych zadań.

— Hej, nic ci nie jest? — drgnęła i pisnęła, kiedy usłyszała głos. – Hej, hej, to ja. Nic

ci nie grozi.

Zamrugała i kiedy obraz wyostrzył się poczuła ulgę. Dostrzegła znajomą twarz Demona Wiatru. Pokaleczoną, ale atrakcyjną i pogodną.

— Wiesz kim jestem? — zapytała cicho. Nie chciała zadać mu oczywistego pytania. Bała się odpowiedzi.

— Wiem i dlatego jestem tutaj by cię ochronić — odpowiedział łagodnie.

— Przed Ognistym Ptakiem Zemsty? — zapytała ze smutkiem w głosie.

Pokiwał głową.

— Zobaczymy się wkrótce — rzekł niespodziewanie, po czym podszedł do okna i się rozpłynął. — Jakbyś mnie potrzebowała, wystarczy mnie zawołać, jestem Xantix. — Usłyszała w powietrzu jeszcze.

Sama nie wiedziała co czuje w tej chwili. Postanowiła sprawdzić czy jest bezpieczna.

Dokładnie zamknęła drzwi na zamki. Nina odwróciła się i spojrzała na zamknięte drzwi prowadzące do części mieszkalnej. Miała ochotę schować się w małej dziurze i wrócić, kiedy świat znów stanie się normalny, a ona nie będzie już reinkarnacją potężnej Córy Ognia. Czuła się zdruzgotana.. Dzisiaj był jej najgorszy dzień. Powoli wlokła się po schodach.

Stanęła jak wryta na widok bałaganu w biurze. Wcześniej nie dotarło do kobiety na co patrzy. Teraz widziała potworny bałagan. Papiery walające się po podłodze. Zaczęła je zbierać. Pod powiekami ponownie zbierały się piekące łzy. Napięcie utrzymujące się w mięśniach spływało z każdą upływającą minutą. Walczyła z drzemiącymi emocjami i fizycznym bólem.

Odkładała papiery na miejsce. Miała zabierać się za następne, gdy emocje wzięły nad nią górę. Padła na kolana, zakryła twarz w dłoniach i pozwoliła tamie emocji zalać duszę. Nie mogła uwierzyć w to, że omal nie zginęła, gdyby nie Xanitx. Oczarowała ją ta dziwna, niesamowita istota. W swoim życiu nigdy nie spotkała jeszcze kogoś tak wyjątkowego. A ten skrzydlaty gość, przypomniała sobie jak był blisko niej. Ciało blisko ciała. Kim był? Przed czym miał ją chronić? Przed Ognistym Ptakiem Zemsty? Ognisty Ptak Zemsty.... Chciał ją skrzywdzić, zabić, bo nie chciała do niego się przyłączyć.

— Niech to szlak! — zawołała zrozpaczona.

Ze złością chwyciła stojącą lampkę i rzuciła nią w wchodzącego po schodach Valentyna.

— Co to ma być?! – zrobił unik przed lecącym przedmiotem.

Pozostali stanęli za nim. Rozejrzeli się po biurze.

Wszyscy rzucili jej znienawidzone spojrzenie.

— Co to miało znaczyć? – zapytał podchodząc do kobiety. – Miałaś być cały czas w biurze. I miałaś posprzątać bałagan w papierach — rzucił okiem na porozrzucane papiery. — Jak widzę nie zrobiłaś tego.

Ona miała spuszczaną głowę, by nie widział spływających łez.

— Zaraz biorę się do pracy — wyminęła go i zaczęła zbierać dokumentacje.

Przyjaciele popatrzyli na siebie zaskoczeni.

W milczeniu układała dokumenty na właściwych miejscach. Oddychała głęboko, próbując zapanować nad sobą.

— To my się będziemy zbierać — oświadczyła chłodnym tonem Hexa.

— Tak, powodzenia — dorzucił Silvan.

Szapkowski pokiwał głową. Odprowadził przyjaciół do drzwi.

— Porozmawiaj z nią — zaproponowała Hexa łagodnie.

— Ty mi to mówisz? — zapytał rozbawiony.

— Dziewczyna potrzebuje wsparcia — oznajmiła Hexa urażonym głosem.

— Masz rację, przepraszam — odpowiedział Valentyn głaszcząc dłuższe włosy w zakłopotaniu.

Pożegnali się. Gdy został sam, zamknął drzwi na klucz i wrócił na górę. Nina właśnie stała przy biurku układając dokumenty na równych kupkach.

— Przepraszam, że na ciebie zaskoczyłem — powiedział cicho.

Podskoczyła wyraźnie. Nie odwróciła się w jego stronę. Milczał zakłopotany brakiem reakcji.

— To nie pańska wina —odpowiedziała drżącym tonem.

— Chciałbym abyś wiedziała, że możesz na mnie liczyć — powiedział łagodnie, ciepło.

Drgnęła zaskoczona barwą głosu. Mocnej zacisnęła dłonie na biurku.

— To nie jest takie proste jak się panu wydaje — stwierdziła oschle.

Valentyna zabolał dystans w głosie.

— Czy jest szansa, że dasz mi szansę na naprawienie swoich błędów? — zapytał z rozbrajającą szczerością.

Nina spojrzała na demona. Wygladała okropnie ze spuchniętymi oczami, z czerwonymi i mokrymi od łez policzkami. Czuła się jeszcze gorzej. To wszystko dookoła przytłaczało kobietę.

— Powiedź mi proszę, co się stało — poprosił robiąc kilka kroków do przodu. Nina spięła się mimochodem. — Inaczej nie będę mógł ci pomóc.

Nina spojrzała na demona z nieufnością.

— Jestem twoją niewolnicą — powiedziała zimno, bez wyrazu. — I nie ufam panu. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro