Rozdział 16. (część 1.)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Tego samego dnia bardzo późno w nocy detektyw otrzymał wiadomość o promie odpływającym w interesującym ich kierunku. Obydwoje spakowali co najbardziej potrzebne rzeczy i wsiedli do Pickupa Valentyna by udać się na lotnisko. Deszcz ze śniegiem ustał i zapowiadała się bardzo chłodna lecz przyjemna noc.

Między obojgiem panowała niezręczna cisza. Oboje pogrążeni we własnych myślach. Myślach wypełnionych niepokojem o przyszłość. Nie zauważyli, że są śledzeni przez tajemniczy sportowy wóz.

Półtorej godziny później Valentyn zaparkował na podziemnym parkingu lotniska. Szybko wysłał wiadomość do Hexy by odebrała samochód za dwa dni. Na tyle miał wykupione miejsce.

— Poczekaj tutaj — poprosił Valentyn Ninę i wysiadł z samochodu.

Młoda kobieta otuliła się szczelniej czarnym, puchowym płaszczem i z lękiem obserwowała oddalającego się Valentyna. Zima zadomowiła się na świecie. Śniegu w wielu miejscach nasypało tyle, że powodowało to całkiem spore utrudnienia.

Nina zadrżała, ale tym razem nie zimna.

Życie kobiety wciąż nie należało do łatwych i ciepłych. Przed nią jeszcze wiele strachu i lęku o siebie i bliskich. Nie miała pojęcia co przyniesie przyszłość. Dotknęła szalika okrywającego obrożę niewolnika i odczuła ból w głębi duszy. Niespodziewanie przypomniała sobie Vanescę. Niewolnicę, która została wyzwolona i zaprzyjaźniła się z demonem. W sumie dlaczego i oni nie mogliby zostać prawdziwymi przyjaciółmi..... albo kochankami? Rany, przestań o nim myśleć w takich kategoriach.

— Chodź, zaraz odpływamy — podskoczyła zaskoczona nagłym pojawieniem się demona.

— Wszystko w porządku?

- Tak, jak najbardziej – wyjąkała dziewczyna.

Pospiesznie wysiadała. Zabrali swoje rzeczy. ruszyła za swoim partnerem.

Po kilkunastu minutach dotarli do dwóch wind. Przy obu ciągnęła się dość spora kolejka zniecierpliwionych demonów i ludzi. Nina spojrzała spłoszona na Valentyna. Ten tylko wskazał jej głową tłum ludzi. Za nim jednak skierowała się w tamtym kierunku, demon wręczył jej kartę magnetyczną. Niby zwykły gest, a Ninie wydawało się jakby chciał dodać jej otuchy. Niestety nie poczuła się lepiej, chowając kartę do kieszeni. Z westchnieniem stanęła w ogonku kolejki.

Nie minęła sekunda, a windy otworzyły się z głośnym kliknięciem. Sznur ruszył w ich stronę. Nina przełknęła ślinę i wzięła się w garść. Po chwili gniotąc się w z pozostałymi jechała na statek. Już myślała, że się udusi, kiedy drzwi otworzyły się i cały tłum wylał się na zewnątrz, a wraz z nimi popłynęła Nina. Kobieta obejrzała się za siebie i ujrzała wysokie wzgórze z szarym budynkiem.

Kwadrans później dotarli na kładkę prowadzącą na statek. Kładka prowadziła w dół. Gdy wreszcie weszli na pokład, okrągłe, ciężkie drzwi zamknęły się za nimi z hukiem. Nina podskoczyła, kiedy rozległ się potężny głos nakazujący im stanąć w rzędzie. Młoda kobieta odruchowo wykonała polecenie. Zdała sobie sprawę, że jest ich tutaj w sumie z trzydzieści kilka osób. W następnej kolejności nakazywano im wchodzenie do pokoju po prawej stronie.

W pomieszczeniu panowała grobowa cisza. Z upływem czasu zostawało coraz mniej. Wreszcie nadeszła kolej Niny. Niespiesznie podeszła do schodków. Wspięła się po nich i otworzyła drzwi. Kosztowało ją to trochę wysiłku, ale wreszcie weszła do środka.

Znalazła się w niskim, okrągłym pomieszczeniu. Na podwyższeniu umiejscowiono konsolę w kształcie serca. Przy konsoli stało dwóch rosłych demonów w opaskach na głowach, szmaragdowych koszulkach i czarnych, krótkich spodniach. Nina podeszła do konsoli.

— Jak masz na imię?

— Nina.

— Kim jest twój właściciel?

— Valentyn Szpakowski.

— Podaj kartę rejsową.

Nina wyciągnęła z kieszeni kawałek plastiku i podała ją demonowi. On wsadził ją do skanera, a kobiecie nakazał przejść na tył. Nina ujrzała wysoką, dość wąską kabinę wykonaną z metalu. Obejrzała się przez ramię, w oczach miała strach. Na dwóch wartownikach, których wcześniej nie zauważyła, nie zrobiło to najmniejszego wrażenia. Jeden z nich, wyższy, ten co stał po jej lewej stronie, skinieniem głowy nakazał kobiecie wejście do urządzenia. Nie mając wyboru. Na nogach jak z waty wykonała polecenie.

Kiedy tylko znalazła się wewnątrz kabiny, opadła gruba, przezroczysta szyba, a klamry zamknęły się wokół zdezorientowanej kobiety. Lampy w pomieszczeniu zaczęły mrugać różnokolorowymi odcieniami światła, a do uszu Niny docierał tylko przytłumiony szum.

Nie zdążyła zareagować, bo w sekundę później wszystko się skończyło.

Nina zamrugała kilkakrotnie i ujrzała wysoką, brunetkę, niewolnicę. Ta w grobowym milczeniu podała kobiecie złożony w kwadracik plik ubrań. Wciąż oszołomiona wyszła z pomieszczenia i tak jak poprzednie osoby udała się do drzwi naprzeciwko.

--------------------

W tym samym czasie. Valentyn wraz z innymi pasażerami udał się na pokład główny gdzie został powitany przez kapitana. Po czym odprowadzono demona do jego kajuty. Szedł za wysoką wampirzycą ubraną w czarną kamizelkę i czerwoną spódniczkę. Szczupłe nogi ukryte były przez rajstopy i długie buty z cholewkami.

— Zapraszam do kabiny i życzę miłej podróży — oświadczyła wampirzyca z miłym uśmiechem. — Gdyby pan czegoś potrzebował to w kajucie znajduje się telefon.

— Dziękuję — odpowiedział demon zamykając delikatnie drzwi.

Oparł się o nie i zamknął oczy. Teraz już nie było odwrotu. Musiał wykonać powierzone mu zadanie. W tym momencie na tym powinien się skupić, a reszta się jakoś ułoży. Otworzył oczy i potoczył spojrzeniem po nowym otoczeniu. Kajuta nie należała do największych w jakich przebywał. Po prawej stronie znajdowało się okrągłe okno zajmujące całą długość ściany. Ściany wykonano z drewnianych belek. Naprzeciwko okna postawiono łóżko. Niewielkie, ale akurat dla jednej osoby. Valentyn nigdzie nie dostrzegł wspominanego telefonu, ale w oczy rzuciła mu się wnęka. Z ciekawości zajrzał. I okazało się, że na ścianie wisi telefon. Poza tym znajdowały się tam jeszcze jedne drzwi. Otworzył je i okazało się, że za nimi była niewielka skromna toaleta.

Valentyn wrócił do głównej części kajuty, rozebrał się i położył spać dając pokonać się zmęczeniu. Czekała ich długa podróż.

Niewolnica zostawiła Ninę przy jednych z wielu drzwi do kajuty. Młoda kobieta krytycznie obrzuciła stare, odrapane, zdezelowane drzwi. Niechętnie sięgnęła po metalową klamkę i pociągnęła do siebie, ale nic się nie stało. Zaskoczona spróbowała jeszcze raz w przeciwnym kierunku. Wciąż nic. Przy trzeciej próbie i użyciu sporej ilości siły drzwi drgnęły. Kobieta nieźle przestraszyła się potwornym skrzypieniem. Kiedy wreszcie udało się jej uchylić drzwi i wejść do środka.

Niewielkie, niskie pomieszczenie pogrążone w półmroku. Na jednej ze ścian wisiała jedna goła żarówka. W prawie pustym pomieszczeniu stało łóżko, szafka i..... telefon. Stała przez chwilę zaskoczona, kiedy usłyszała za plecami jakiś hałas. Zaniepokojona i zaciekawiona podkradła się do drzwi. Stanęła i nasłuchiwała jednocześnie próbując dostrzec kogokolwiek.

Głosy przybliżały się coraz bardziej i nagle ujrzała trzy sylwetki. Dwóch wysokich, rosłych mężczyzn i szczupłą brunetkę o ciemnej karnacji. Stanęli na rogu korytarza. Cała trójka upewniła się czy nikogo nie ma w pobliżu.

— Dobra chłopaki, czas zacząć operację „Bunt" — oznajmiła kobieta stanowczo. –

Zbierzcie ekipę naszych i do roboty. Kiedy nadejdzie odpowiedni moment to ruszymy.

— Tak jest — odpowiedzieli mężczyźni.

Nina szybko zamknęła drzwi i oparła się o nie. „Czy naprawdę muszę mieć takiego pecha?" — pomyślała z rozpaczą. A już myślała, że będzie miała spokojną podróż, a tutaj okazuje się, że szykuje się bunt niewolników.

----------------------------------

Ranek nastał szybciej niż chciałby tego Valentyn. Przez niewielkie okno kajuty wpadały poranne, pomarańczowe promienie słońca. W przeciągu swojego długiego życia, wciąż nie nauczył się wcześnie wstawać. Chociaż powiadają, że demon przyzwyczai się do wszystkiego, to w jego wypadku jakoś się to przysłowie nie sprawdza. On uwielbia spać i późno chodzić spać.

Po bardzo długim i opornym przekonywaniu samego siebie do tego, że pora ruszyć dupsko, coś zjeść, ogarnąć co gdzie jest na pokładzie i zobaczyć Ninę. No tak wczoraj wieczorem widział ją po raz ostatni. Rany, nagle uświadomił sobie swoją tęsknotę do niewolnicy. Szybko stłamsił to uczucie. Nie zamierzał się z tym ujawniać, a przynajmniej nie w tym momencie. Na to przyjdzie jeszcze pora. I miał nadzieję, że i okoliczności będą bardziej sprzyjające.

Valentyn przeciągnął się po raz kolejny i wreszcie podniósł się z pryczy. Jeszcze półprzytomnym wzrokiem rozejrzał się po kajucie. W świetle dnia zdawała się być przytulniejsza i jakby większa? Zlokalizował przedsionek toaletowy i tak jak ostatnio zajrzał tam. Tutaj za to nic się nie zmieniło. Ciasno i mało komfortowo. Nigdzie nie dostrzegł jednak umywalki i prysznica. Zamknął drzwi toalety i miał się już odwrócić kiedy ramieniem zahaczył o coś i wpadł w dół. Upadek nie był bolesny, ale gdy się odwrócił ujrzał przestronną, białą łazienkę z trzema prysznicami i wanną. Znajdowały się tutaj także umywalki z rzędem luster w kształcie serc. Może i to było trochę kiczowate, ale w tej chwili mu to zbytnio nie przeszkadzało. Po prostu najzwyczajniej w świecie ucieszył się, że może się ogolić i wykąpać. 

-------------------

W czasie, kiedy Valentyn brał prysznic, Nina została brutalnie wyrwana ze snu przez mechaniczny głos informujący ją, że jest oczekiwana w jadalni na najwyższym pokładzie. Obolała. Z jękiem podniosła się z podłogi. Dopiero wtedy ciemność rozjaśniła się. No dobra „rozjaśniła się" – zbyt duże słowo, bo zapłonęła tylko jedna niewielka lampeczka. W nikłym świetle znalazła szafę, ubrała się i wyszła z kajuty.

Na korytarzu uderzył młodą kobietę hałas i mocne jarzeniowe światło. Wąskim korytarzem szło całkiem sporo zaspanych i mruczących coś niewyraźnie niewolników. Nina nie zwracała na to najmniejszej uwagi. Po niespełna piętnastu minutach dotarli do niewielkich, metalowych drzwi. Ktoś z przodu otworzył je i tłum wylał się na wąska, stromą, metalową klatkę schodową umiejscowioną w szybie. Nina spojrzała dokoła. Jej oczom ukazał się niesamowity widok. Podwodny świat. Na początku w oczy rzucał się mrok, ale gdy szło się ku górze robiło się coraz jasnej. Więcej także można było dostrzec. W częściach pływało mnóstwo niesamowitych podwodnych stworzeń: ssaków, ryb, węgorzy.

Po pokonaniu kilku zakrętów cała grupa dotarła do niewielkiej, okrągłej klapy. Okazało się, że prowadziła ona na kolejny pokład. Tutaj w milczeniu zostali poprowadzeń korytarzem przez niewolnika pokładowego do końca korytarza i w lewo. Nina pośród tłum nie mogła dostrzec co znajduje się na końcu. W końcu okazało się, ze weszli do całkiem sporego częściowo, odsłoniętego pomieszczeni. Wszędzie stały kwadratowe stoliki. Do nosa Niny doleciał nieznajomy, szczypiący zapach. Po chwili poczuła jeszcze coś bardzo znajomego i pysznego. Spojrzała w tamtym kierunku. Za kontuarem dostrzegła wysokiego, czarnowłosego mężczyznę w obroży. Miał na sobie szary fartuch, z którego wystawała czerwona, kropkowana koszula i kołnierz.

— Hej, tutaj znajduje się regulamin pokładowy — usłyszała czyjeś słowa

Nina drgnęła zaskoczona, ale po kilku sekundach sama podeszła do metalowego, kwadratowego słupa, by zobaczyć ową listę. Po chwili oczekiwania wspięła się po dwóch niewielkich, długich stopniach i stanęła przed tablicą. Lista przypominała plakat. Ciężko było by przeoczyć zapisane na niej prawa. A gdyby ktoś miał co do tego wątpliwości, to na środku, wysoko widniał napis, zapisany wielkimi, drukowanymi literami;

ZASADY POKLADOWE;

1. NEWOLNKOM NIE WOLNO ODDALAĆ SIĘ BEZ WEDZY SWEGO PANA.

2. PO 22. OBOWIĄZUJE CISZA NOCNA

3. PODCZAS CISZY NOCNEJ WSZYSCY NIEWOLNVCY MAJĄ ZNAJDOWAĆ SIĘ W SWOICH AJUTACH.

4. O WSZYTKIM CO DZIEJE SIĘ NA STATKU DECYDUJE KAPITAN LUB JEGO ZASTĘPCA.

5. ZA WSZYSTKIE WYKROCZENA ZŁAMANA REGULAMNU OBOWIĄZUJĄ KARY – OD WYRZUCENIA ZE STATKU LUB KARA GRZYWNY.

6. PO 22. NE WOLNO SPOŻYWAĆ AKOHOU W BARO-JADALNII.

7. PODCZAS REJSU ZABRANIA SIĘ WSTRZYNIAĆ BURDY.

POSIŁKI WYDAWANE SĄ O STAŁYCH PORACH'


Poniżej znajdowała się lista posiłków i godzin ich wydawania. Znajdowała się także lista stolików oraz informacja, że każdy pasażer ma przydzielony stolik. Nie dotyczyło to jednak niewolników. Nina odszukała wzrokiem ścienny zegar. Była siódma dwadzieścia pięć. Oznaczało to, że za pięć minut zaczynało się wydawanie posiłków.

Dziewczyna odwróciła się w stronę dźwięku. Ujrzała dość szeroki kontuar. Dźwięk wydawało szerokie okno, przez które wydawano posiłki. W oknie dostrzegła kilka starszych pan, niewolnic. Kobiety ubrane były w czerwone uniformy. Na głowach miały założone czepki.

Po chwili jadalnię wypełniły tłumy pasażerów. Nina wzrokiem szukała Valentyna, ale nie dostrzegła go w tym gęstym tłumie.

Ponownie podeszła do tablicy gdzie była rozpiska. Wśród czterystu przypisanych stolików, jej właściciel miał przypisany stolik z numerem 46. Po długich poszukiwaniach wreszcie odnalazła właściwy. Wszystkie stoliki wyłożono jasnoczerwonymi obrusami w kwiatowe wzorki. Krzesła należały do tych droższych i eleganckich. Nina powstrzymała się aby nie dotknąć aksamitów. Czuła się niepewnie. Znajdowała się w zupełnie nowej dla siebie sytuacji. A Valentyna nigdzie nie było. Ukradkiem rozejrzała się w poszukiwaniu wskazówek.

Większość gości siedziała przy stolikach, a niewolnicy stali obok, wyprostowani i  czujni. Nina dostrzegła kilka par, które siedziały razem, głównie demonów, ale wśród nich dziewczyna dostrzegła niewolników. Idąc za dwoma niewolnikami, którzy tak jak ona nadal czekali na swoich panów. Stanęła tak jak oni i wbiła wzrok w ziemię. 

— Hej, to ci będzie potrzebne — podskoczyła na dźwięk żeńskiego głosu.

Uniosła wzrok i ujrzała starszą kobietę, jedną z obsługujących salę. Niewolnica trzymała w ręce niewielki notatnik z długopisem. Nina zaskoczenia nawet nie podziękowała, a niewolnica szybko się oddaliła.

Nic więcej się nie wydarzyło. Za chwilę w pomieszczeniu pojawił się Valoentyn.

Spotkali się wzrokiem. Demon natychmiast pospiesznie ruszył w jej stronę. Ninie ulżyło. Usiadł i zamówił śniadanie dla dwóch osób. Nina podeszła do kontuaru i złożyła zamówienie. Po czym niepewnie wróciła do stolika. Zawahała się.

— Siadaj — nakazał jej Valentyn stanowczo i chłodno.

Nina wykonała polecenie. Nie czuła się pewnie wśród tych wszystkich osób

— Odpręż się — poprosił cicho.

— Jakoś nie potrafię — odpowiedziała równie cicho.

Zapadła niezręczna cisza.

— Co pan planuje dzisiaj robić? — zapytała głośniej modelując głos. Wyszło elegancko, spokojnie i obojętnie.

— Jeszcze nie wiem — odpowiedział zgodnie z prawdą. — Słyszałem jednak, że jest tutaj całkiem sporo atrakcji. Chciałbym abyś mi potowarzyszyła.

Podano im talerz z sałatkami i kanapki z szynką. Do tego ciepłą herbatę.

— Dobrze.

Cóż innego mogła odpowiedzieć.

Wokół panowała swobodna atmosfera, ale ona nie potrafiła się odprężyć.


--------------------

WITAJCIE,

Dzisiaj przychodzę do Was z 16. rozdziałem. I mamy rejs. Niewolnicy nie mają łatwo. 

Ten fragment opowieści jest jednym ze starszych, ale jak prawie cały tekst został zmodyfikowany. Mam nadzieję, że wyszło mi zgrabnie. 

Jak myślicie Nina i Valentyn powinni być parą w przyszłości? Czy po tym co się stało, nic by z tego nie wyszło? A poza tym jest jeszcze cały światopogląd. Takie związki nie są mile widziane. 

Dzisiaj o 20. wleci druga połowa rozdziału. 

Pozdrawiam serdecznie Rudasowa55.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro