Rozdział 3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-„100 tysięcy kryształów za małą sypialnię, salon z wbudowaną kuchnią i łazienkę. Trochę drogo."- westchnęłam ciężko, położyłam torbę na kanapę i zaczęłam się rozpakowywać. Po godzinie wszystko było gotowe. Rozejrzałam się znudzonym wzrokiem po salonie w którym nie chciałam spędzać teraz czasu i wyszłam na korytarz, zamknęłam za sobą drzwi na klucz, po czym ruszyłam przed siebie. Zeszłam schodami w dół do holu.

- Chcesz iść ze mną na zakupy Morgana-chan?- usłyszałam za sobą głos Levy i błyskawicznie odwróciłam się do niebiesko włosej dziewczyny która była ubrana w krótką żółto-białą sukienkę i czerwone sandałki na lekkim obcasie.

- Z chęcią .- uśmiechnęłam się do niej i rozmawiając na różne tematy ruszyłyśmy do miasta. Dziewczyna zaprowadziła mnie do swoich ulubionych sklepów. Godzinne łażenie zakończyło się tym, że kupiłam kilka bluzek na ramiączka i z krótkim rękawem, trzy pary spodni, koszulę nocną, dwie pary butów i miętową sukienkę do kolan, choć tak naprawdę na ostatni zakup naciągnęła mnie Levy bo gdybym była sama to na pewno bym się na to nie zdecydowała. Nienawidzę takich krótkich sukienek, a jeszcze bardziej nienawidzę sukienek odsłaniających mój biust, choć niebiesko włosa powtarzała mi ,że mam co pokazywać nie tak jak ona. Po krótkiej przyjacielskiej kłótni którą wygrała Levy kupiłam sukienkę. Gdy wyszłyśmy ze sklepu okazało się, że błękitno włosa musi jeszcze coś załatwić więc pożegnałyśmy się i każda ruszyła w swoją stronę. Rozmyślając na temat jutrzejszej wizyty członków Sabertooth przechodziłam uliczkami Magnolii. W pewnym momencie na lewo ode mnie usłyszałam cichy szloch. Odwróciłam się błyskawicznie w tamtą stronę i weszłam w mały zaułek pomiędzy kamieniczkami. Ze zdziwieniem zobaczyłam trzech chłopców kopiących leżące dziecko.

- Oddawaj kryształy!- krzykną do leżącego jeden z trójki chłopców.

- Ja nic nie mam.- wyszlochało przestraszone dziecko, a ja przyjrzałam mu się dokładnie. Miał błękitne włosy, małe rączki zakrywały głowę przed uderzeniami przez co nie widziałam koloru oczu, był ubrany w koszulkę z krótkim rękawkiem, spodenki do kolan, a na małych nówkach nosił sandałki.

-„ Gdzieś go już chyba widziałam".- Po kilku sekundach uświadomiłam sobie, że to chłopiec z którym rozmawiałam rano.- Co on wam zrobił, że go kopiecie?!- podniosłam głos i stanęłam za trójką chłopców którzy od razu się do mnie odwrócili.

- Zabrał nam nasze kryształy.- powiedział pewien siebie lider grupy, zbyt pewnie by była to prawda.

- Kłamiesz.- po moich słowach chłopcy momentalnie pobledli.

- Skąd...pani wie, że on kłamie?- wyjąkał inny chłopak.

- Słyszałam waszą rozmowę.- z moich rąk zaczął wylewać się czarny dym.- Nienawidzę kłamstwa i znęcania się nad słabszymi. Lepiej odejdźcie bo inaczej porozmawiamy.- dym opadł wokół moich nóg.- A i jeszcze coś, zostawcie tego chłopca w spokoju, spróbujcie się do niego zbliżyć to pożałujecie.

- Czy pani nam grozi?

- Nie.- wyszczerzyłam zęby, a moi rozmówcy zaczęli się cofać.- Ja tylko was ostrzegam.- po tych słowach trójka chłopców uciekła ze strachem. Uklęknęłam przy błękitno włosym pomagając mu wstać.

- Nic ci nie jest Akio?- przypomniałam sobie imię chłopca.

- Pani Morgana?- pociągną noskiem.

- Tak.- uśmiechnęłam się do niego.- Coś cię boli?- chłopiec pokręcił przecząco głową.

- Co pani tu robi?

- Wracałam z zakupów kiedy usłyszałam cichy szloch który zaprowadził mnie tutaj.- pogłaskałam go po włoskach.- Zabrali ci coś?

- Nie.- chłopiec spojrzał na niebo które z każdą chwilą stawało się bardziej brzoskwiniowo-czerwone.- Ale muszę już iść do domu bo mama pewnie się martwi.

- Jak chcesz to mogę cię odprowadzić.

- A to nie będzie dla pani problem?

- Nie, nie będzie.- wstałam i podałam mu rękę.

- Dobrze.- chłopiec bez zastanowienia chwycił mnie za dłoń.- A mogę nazywać cię siostrzyczką?- na te słowa mimowolnie się uśmiechnęłam. Jakim cudem potwór którym jestem czuje takie emocje jak radość, czułość i chęć zrobienia wszystkiego o co poprosi ta mała istotka. To jest bardzo dziwne, ale przyjemne.

***

- Siostrzyczko?

- Tak, Akio.

- Jutro znów się spotkamy?

- Jak twoja mama się zgodzi to cię zabiorę na małą wycieczkę.- stanęłam przed drzwiami kamienicy w której mieszkał błękitno włosy i jego rodzicielka.

- Gdzie?- Akio spojrzał na mnie z zaciekawieniem w czarnych oczkach.

- To niespodzianka.- uśmiechnęłam się do dziecka i zapukałam do drzwi. Po chwili otworzyła je ta sama kobieta z którą rozmawiałam rano.

- Pani Morgana? Czemu zawdzięczam tę wizytę?- zapytała zdziwiona.

- Przyprowadziłam Akio.- chłopiec przytulił się do nogi matki.

- O dziękuję.

- Mam jeszcze jedno pytanie...

- Rozumiem, ale może pani wejdzie do środka i wtedy porozmawiamy.- kobieta otworzyła szerzej drzwi.- Akio idź do pokoju proszę.- chłopiec pokiwał na zgodę głową i znikną za jednymi z trzech par drzwi, a ja weszłam do pomieszczenia. W salonie była mała kanapa, dwa fotele, ława, duża komoda i otwarta kuchnia.

- Chce pani kawę albo herbatę?

- Nie dziękuję.- usiadłam na kanapie.- Jak już mówiłam mam do pani pytanie.- kobieta usiadła naprzeciwko mnie.- Mianowicie chciałam się zapytać czy mogła bym jutro wziąć Akio na wycieczkę.

- Dobrze, tylko jest coś o czym muszę pani powiedzieć...- kobieta nie zdążyła dokończyć bo do salonu wbiegł błękitno włosy.

- Siostrzyczko, siostrzyczko mam coś dla ciebie!- krzyknął biegnąc do mnie z kartką w rączce.

- Siostrzyczko?- zapytała kobieta.

- To dla ciebie.- chłopiec podał mi papier. Spojrzałam na podarek. Był na nim rysunek który przedstawiał trzy osoby, a raczej patyczaki... bardzo ładne patyczaki. Postać z lewej strony kartki miała krótkie blond włosy, czarne oczy i była ubrana w fioletową sukienkę z fartuchem, a nad głową miała napisane Mama, obok niej stał mały chłopiec z błękitnymi włoskami i tak jak kobieta miał czarne oczy, był ubrany w zieloną koszulkę z krótkim rękawkiem i jasne spodenki, pod swoją postacią miał napisane Akio. Trzymał za rękę dziewczynę z czarnymi włosami do bioder i miętowymi oczami, była ubrana w czarną spódnicę i szarą bluzkę, przy jej ramieniu był podpis siostrzyczka.

-„Czyli to jestem ja."- uśmiechnęłam się na tę myśl.

- Podoba ci się siostrzyczko?- zapytał z nadzieją w głosie.

- Jest piękne.- poczochrałam go po włosach.- Dziękuję Ci.- ciemno oki uśmiechną się i wtulił się we mnie.

- Akio, kochanie musze jeszcze porozmawiać z panią Morganom, gdybyś mógł jeszcze na chwilkę wrócić do pokoju.

- Dobrze mamusiu.- chłopiec oderwał się ode mnie i wbiegł do pokoju.

- Akio naprawdę panią polubił.

- Najwyraźniej.- zwróciłam się do kobiety.- Co pani chciała mi wcześniej powiedzieć?

- A tak, chciałam powiedzieć, że może pani wziąć Akio na wycieczkę tylko pod kilkoma warunkami.- kiwnęłam głową, żeby kontynuowała.

- Po pierwsze musi pani przyprowadzić Akio na obiad, jutro ustalimy o której to będzie, a druga sprawa to taka, że Akio jest, jak by to powiedzieć...-kobieta westchnęła ciężko.- chory.

- Chory?- ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy spojrzałam na drzwi za którymi siedział czarno oki chłopiec.- Przecież nie wygląda na chorego.

- Ponieważ urodził się z tym czymś.- kobieta posmutniała.

- Jak to z tym czymś? Pani nie wie co mu jest?

- Nikt nie wie. Każdy lekarz u którego byłam od razu stwierdzał, że nigdy nie widział takiej choroby więc nie podejmowali się leczenia, a gdy magowie go leczyli to od razu mu się pogarszało.

- Czyli nie można go leczyć zaklęciami, ale istnieje sposób na leczenie bez magii?

- Tak i nie.- spojrzałam pytającym wzrokiem na kobietę.- Mianowicie jest tylko sposób na utrzymanie go przy życiu lecz nie na całkowite wyleczenie.

- Jakie są objawy tej choroby?

- Najłagodniejsze to kaszel, mroczki przed oczami i omdlenia, a najgorsze to gorączka, duszenie się krwią razem z bólem klatki piersiowej.- przerażona spojrzałam na kobietę. To dziecko cierpiało znacznie bardziej niż ja w jego wieku, a w tamtym okresie myślałam, że nie istnieje nic bardziej przerażającego, jednak się myliłam.

- Jaki jest sposób na blokowanie objawów?

- Jest jeden, czyli takie jakby tabletki.- podała mi mały szklany słoiczek z czarnymi kapsułkami w środku.- Gdy tylko zacznie kaszleć trzeba mu podać jedną, a jak to nie pomorze to trzeba podać dwie lecz nie więcej.

- Rozumiem.- wpatrując się w słoiczek nie zauważyłam jak do pokoju przyszedł błękitno włosy i stanął przy matce.

- Mamusiu, to siostrzyczka będzie mnie mogła wziąć jutro na wycieczkę.- zapytał niepewnie chłopiec wyrywając mnie z rozmyślań.

- Tak kochanie.- kobieta uśmiechnęła się do synka po czym zwróciła się do mnie.- Niech pani weźmie te tabletki ja mam jeszcze kilka słoiczków.

- Dobrze.- spojrzałam na zachodzące słońce.- Chyba powinnam już iść.- zwróciłam swoją twarz w stronę kobiety i chłopca. Ciemno oki podszedł i wtulił się we mnie, najwyraźniej bez chęci oderwania się od mojej osoby. Z czułością pogłaskałam jego mięciutki włoski.- Możesz mnie puścić, przecież jutro się spotkamy.- błękitno włosy niechętnie mnie puścił i podszedł do swojej rodzicielki, a ja wstałam z kanapy, wzięłam rysunek oraz tabletki.- Życzę miłej nocy.- odwróciłam się do drzwi.

- Dobranoc siostrzyczko!- krzyknął za mną chłopiec. Uśmiechając się ruszyłam w stronę korytarza, po czym wyszłam z kamienicy i szybkim krokiem skierowałam się do Fairy Hills. Gdy doszłam na miejsce słońce już zaszło. Weszłam do holu, rozejrzałam się po czym skierowałam swoje kroki ku schodom na drugie piętro. Wyciągnęłam klucze i otworzyłam drewniane drzwi prowadzące do mojego małego lokum. Torby z zakupami rzuciłam na kanapę w salonie, a na ławę położyłam tabletki i rysunek od Akio. Czując narastające zmęczenie weszłam do sypialni w której znajdowało się jedno łóżko, trochę większe niż dla jednej osoby ale stanowczo za małe dla dwóch, po obu jego stronach znajdowały się nocne szafki, z prawej strony łóżka były drzwi do łazienki, a pod oknem z lewej strony mieściła się duża dębowa komoda. Podeszłam do niej i wyciągnęłam szarą koszule mocną sięgającą mi do połowy ud, po czym weszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się, umyłam zęby i wyszłam kierując się w stronę łóżka, gdy weszłam pod kołdrą od razu oddałam się w ręce Morfeusza. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro