Rozdział 1 Poznajcie naszą Reader!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng





Pogoda o tej porze roku nie zachwycała i wkoło lało od paru dni. Fioletowowłosy wpatrując się w okno westchnął zirytowany przeczesując swoje włosy wcale nie przerywając kontaktu wzrokowego z oknem. Miał za dużo myśli jak na jeden dzień.

— Coś nie tak Misono..? — Nastolatek odwrócił głowę tym razem wpatrując się w wysokiego blondyna trzymającego w dłoniach tacę z herbatą i ciastkami.

— Nie.. Nic — Ten wampir zawsze zadaje idiotyczne pytania. Dopiero, co poznali tego dziwacznego chłopaka, który jest Panem Lenistwa i ten się go pyta czy wszystko w porządku. Na samą wspomnienie Shiroty poczuł jak szczypią go policzki z zawstydzenia. Przyjaciel. Też mi coś!


♚♚♚♚♚



Wzburzona woda uderzała o ściany rozbijając falę o beton. Przez tę pogodę nawet woda była niespokojna. Dwóch mężczyzn niedaleko miało powód do zdziwienia i jednemu z nich wypadła fajka z ust, gdy na jednej z drabin ujrzeli wyciągniętą kobiecą rękę. Zaraz po tym obok pierwszej pojawiła się druga i wreszcie podźwignęło się na nich drobne kobiece ciało.

Kobieta miała długie [ kolor włosów ] pukle, które z powodu zamoczenia kręciły się teraz niczym futro u barana. Dziewczyna wspminała się wyczerpana po barierkach modląc o jeszcze odrobinę siły by wydostać się z wodnej pułapki. Jeden z stojących agentów musiał dwa razy przecierać oczy w niedowierzaniu, że widzi nastolatkę, która powinna być już karmą dla ryb.

[ kolor włosów ] wspięła się na górę wyczerpana siadając na piętach próbując uspokoić nerwowy oddech.

— Ej ty! — Zamarła słysząc za sobą głosy i bardzo powolnym ruchem zaczęła odwracać głowę widząc idących w jej stronę mężczyzn w garniturach. Tych samych z resztą w jakich uraczyli ją na łodzi ojca. Tej samej na której zginął on i miała zginąć ona.

[ Reader ] mimo ogarniającego ją przerażenia ostrożnie zjechała dłonią do uda, gdzie dalej miała przypięty pistolet, który wyrwała któremuś z mężczyzn na łodzi. Gdy byli już tak blisko, że spokojnie mogli ją zastrzelić zatrzymali się wpatrując w nią milcząc.

— Nie wiem jakim sposobem przeżyłaś, ale czas by naprawić błąd naszych kolegów.

W tej samej chwili cała trójka wyciągnęła dłonie i kobieta pociągnęła za spust trafiając w niszczony balkon nad nimi. Agenci zdążyli tylko zobaczyć nerwowy uśmiech, kiedu gruzy zakopały obu mężczyzn. Kobieta poderwała się z ziemi chwiejąc, ale ruszając w odwrorną stronę skąd przyszło dwóch martwych już mężczyzn.

W drodze schowała broń z powrotem pod sukienkę i gdy była już wystarczająco daleko ukryła się w jednej z uliczek zjeżdżając wykończona po ścianie. Nawet w najśmielszych snach nie spodziewała się, że jej życie tak się potoczy. Widziała nie raz zakazane gęby u ojca w biurze, ale zawsze jej tłumaczono by nie zwracała na nich uwagi — jedyny plus z całej sytuacji był taki, że widząc te mordy zdecydowała się iść na strzelectwo i dobry Boże to była chyba najlepsza decyzja jej życia! Bardzo powoli zjechała dłonią do stanika modląc się, że oprócz naszyjnika w woreczku, który ukryła pieniądze dalej tam są.

Wyciągnęła zamoczony woreczek i wyrzuciła jego zawartość wzdychając z ulgą. Gruby zwinięty pilk papierów był w jej dłoni nienaruszony jakby nie musiała z nim przepłynąć setek kilometrów na jakiejś drewnianej desce. CHWAŁA WODOODPORNYM WORKOM. Jeśli kiedykolwiek jeszcze ujrzy Manuelę podziękuje jej za ten prezent.

Manuela była wysoką średniego wieku kobietą przy kości, która od początku pracowała w służbie jej rodziny rozpieszczając dziewczynę jak mogła. Zwłaszcza po śmierci w dziwnym wypadku jej matki — a patrząc na to co aktualnie stało się z jej ojcem mogła spokojnie stwierdzić, że za śmierć rodzicielki także odpowiadał jej wuj.

[Wuj Reader] był wysokim dobrze zbudowanym mężczyzną po czterdziestce u którego powoli było widać ślady siwizny. Miał równo przycięte wąsy na których także już występowała siwizna, a w swoich ustach zawsze nosił cygaro. Niby z ojcem kobiety byli braćmi blizniakami, ale wystarczyła mimika twarzy by ich odróżnić — przynajmniej ona umiała. Co w tym wszystkim jest najgorsze? Mówią, że blizniacy są ze sobą połączeni i mają pewnego rodzaju więź, a ta dwójka prawie, że się nienawidziła! Za każdym razem, gdy pytała ojca czym zajmuje się wuj zbywał ją typowymi ojcowskImi zagrywkami.

Nie wiedziała ile czasu siedziała skulona w ciemniej uliczce, ale w pewnej chwili poczuła zimno oraz gęsią skórkę idącą po jej ramionach. Obejrzała się w prawo i pomurgała ze zdziwienia parę razy widząc jak małe skrawki słońca chciały się wedrzećw ten ciemny tunel. Gdy tutaj przyszła zblizała się noc - musiała być tak wyczerpana, że usnęła na siedząco!

— Kurwa... — Próbując się podnieść czuła się jak staruszka, kiedy wszystkie jej kości jak i ścięgna odmawiały posłuszeństwa. Pamiątka z ostatnich dni jeszcze nie raz da jej o sobie znać.

Zmuszając swoje ciało do ruchu bardzo powoli ruszyła w stronę światła z taką samą ostrożnością wyglądając na ulicę. Oni na pewno tutaj wrócą. Nie zostawią bez echa zniknęxia dwóch agentów. Przydałby się na początek jakiś kamuflaż — zawsze Pan Hawkins tak mówił.

Pan Hawkins był lokajem w ich rezydencji, a zarazem byłym żołnierzem służącym w armii. Oczywiście do momentu, gdy na jego oczach zginęła cała grupa, którą dowodził. Nie potrafił się po tym podnieść, więc odszedł ze służby zaciągając do jej domu. Wypatrywał wszędzie zagrożenia i nie raz innI goście srali w majty, gdy mężczyzna wpadał do pokoju celując w nowoprzybyłego serwisem do herbaty — lecz nie było osoby, która nie kochała jego opowieści. To właśnie on także odpowiadał za rozwijanie strzelectwa u dziewczyny.

Wreszcie oczom kobiety jakby to spadło z nieba ukazał się obskurny fryzjer. To była jej szansa. Nie ważne jak bardzo spierdoli jej włosy — darowanemu koniu się w zęby nie zagląda. Stawiając kolejne kroki w stronę salonu czuła jak powoli opuszcza swoje stare ja decydując się na bycie kimś innym. Wszystkie pieniądze jakie udało się jej zabrać zainwestuje w zatarcie śladów. Musi chronić Manuelę, służbę jak i Pana Hawkinsa.

Dzięki niebiosom fryzjer miał, gdzieś kim jest i skąd jest. A bardziej przeraził go wygląd [ Reader ] — a jak ma wyglądać człowiek po takich przeżyciach? Ku swojej rozpaczy musiała pozbyć się części swoich [ kolor ] włosów jak i ich barwy. W końcu miała zatrzeć wszystkie ślady.

Po paru godzinach, które ciagnęły się w nieskończoność wyszła z salonu wpatrując się w wystawę, gdzie widziała swoje odbicie. Włosy, które zwykle miała rozpuszczone zostały wystrzępione, a reszta spięta w kok, zaś włosy przefarbowała na ciepły blond.

— Jeszcze muszę zmienić ten przeklęty kolor oczu — Teraz wystarczy robić małe kroczki i zbytnio się nie wychylać.

W odbiciu zobaczyła wystawę na przeciwko i odwróciła w tamtą stronę głowę. Wszystkie telewizory pokazywały zdjęcie jej i ojca, które aktualnie były czarno białe. Zainteresowana przysunęła się kawałek do ludzi by posłuchać speakerki.

Przed wczoraj w godzinach nocnych statek na którym przebywał Pan [..] oraz jego jedyna córka [ Reader] wybuchł podczas swojego rejsu. Niestety z danych jakie przekazała nam straż nadbrzeżna nikt nie przeżył, a ciała milionera jak i jego córki zniknęły w morzu — W tej samej chwili kamera pokazała o wiele więcej i twarz blondynki wygieła się nieznacznie widząc wuja, który wycierał swoje wymuszone łzy chusteczką — jest z nami brat Pana [..] Czy wiadomo już, kiedy odbędzie się pogrzeb..?

Mężczyzna otarł łzy i niby przepraszając odpalił drżącymi rękami papierosa.

— Jeśli policji uda się odnaleźć ciała to uroczystości pogrzebowe odbędą się tego samego tygodnia, lecz jeśli się nie uda.. To.. Zrobimy uroczyste pożegnanie na morzu. [Reader] była taka młoda.. — Zaraz po tym wybuchł sztucznym płaczem prawie Zresztą wypluwając tego obrzydliwego peta — miała całe życie przed sobą!

— Które chciałeś mi ukrócić tępy chuju.. — Kobieta spojrzała w bok widząc wpatrującą się w nią zniesmaczoną staruszkę. A to peszek. Powiedziała to na głos? Uśmiechnęła się sztucznie machając do starszej kobiety, ale ona zacmokała zniesmaczona wracając spojrzeniem na telebim. Zaraz po tym machająca ręka zostawiła tylko serdeczny palec i sama popatrzyła z powrotem na audycję.

Chciał bym zobaczyć ją ostatni raz zanim odejdzie na zawsze.

Takie bullshity to zostaw dla swoich przydupasów. Swoją drogą muszą być strasznie tępi skoro dali uciec takiej „cherlawej" dzierlatce.

Jako, że Pan jest ostatnią żyjącą osobą z krewnych to cały majątek szacowany na miliardy i także rezydencje zasilą Pana konto mam rację..? — [ Reader ] już widziała ten dziki błysk w oczach dziewczyny. Jak nic speakerka miała chrapę na jej bogatego wuja. Cóż za ironia losu. Ich ciała są jeszcze ciepłe, a oni już dzielą skórę na niedźwiedziu.

Nie bądźmy tacy rozpędzeni Pani redaktor — Już było widać, że on cieszy się na sam widok tych wszystkich pieniędzy, które tak naprawdę powinny należeć się jej i reszcie rodziny. Prędzej by to przepisała na Panią Manuelę oraz Hawkinsa niż na tego nędznego chuja — może jeszcze uda się znaleźć chociaż moją bratanicę. Nie zbadane są wyroki Boskie.

— Oj żebyś wiedział jak bardzo — Wiedząc, że nie powinna tutaj więcej stać. Zwłaszcza, że fryzjer wreszcie wyjdzie ze swojej kań ciapy poznając jej gębę przecisnęła się między tłumem kierując się w stronę galerii handlowych by później dostać się tam przed czym zawsze ostrzegał ją ojciec. Szemrane towarzystwo.

Gdzieś w północnej części miasta mieszkają wyrzutki społeczeństwa, którzy handlują wszystkim od mety po broń. Co to dla nich będzie stworzenie nowego dowodu tożsamości. Idąc w zniszczonych butach pod jej obuwie zaplątała się gazeta i zainteresowana spojrzała na jej przód. Widząc kolorowe zdjęcie podniosła gazetę wpatrując się w nagłówek. Jean Laffite. Z papieru kolejny raz popatrzyła do tyłu na telebim. Ten siwy chuj miałby odziedziczyć wszystko na co ciężko pracowała jej rodzina..? Wróciła z powrotem wzrokiem na gazetę, co powtórzyła parę razy.

Chciał bym zobaczyć ją ostatni raz zanim odejdzie na zawsze.

Nie zbadane są wyroki Boskie

Jean Laffite raczej się nie obrazi, gdy przypadkiem dojdzie mu do rodziny o jedna osoba za dużo. [ Reader ] wyrwała skrawek gazety chowając go do kieszeni. Zanim stanie twarzą w twarz ze swoim wujem musi nauczyć się żyć na własną rękę, a to miasto ma wiele do zaoferowania.

— Do zobaczenia wuju.. mam nadzieję, że ten grobowiec, który wybiorę ja będzie bardziej gustowny.

Od dzisiaj już nie nazywa się [ Reader ], a Clover Laffite. Bardziej pewna siebie ruszyła przez ulicę rzucając do tyłu resztę gazety. Nie interesowało jej już czy ludzie to widzą. Nie ważne jakie przeszkody spotka na swojej drodze skoro przetrwała wybuch statku, przepłynięcie tylu mil i uniknięcie kolejnego zastrzelenia to przeżycie w tym mieście nie powinno być trudne, prawda..?

Jasne. Patrząc na to z biegu czasu muszę być naprawdę łatwowierna. Bo kto normalny by się spodziewał wojny z krwiożercami na dodatek, nie?




♚♚♚♚♚


Ha! Udało mi się to wstawić nawet dzisiaj. Wierzcie mi, każdy mi przeszkadzał by to napisać. Nawet lis. Nie wiem co dzisiaj ich wszystkich napadło.Znów mi skurwiel śmietniki powywalał, a podobno w Warszawie nie ma zwierzyny. No kurwa to ja mieszkam chyba przy jakimś portalu. A wracając to taki ala prezent walentynkowym, bo ja ogólnie ich nie obchodzę, ale macie by nie było nikomu przykro xD"

Niżej zamieszczam wygląd Reader, który zrobiłam wczoraj na bazgrołach:



Ach bidulo jeszcze nie wiesz co cię czeka lądując nie tylko pod moim ołówkiem, ale także pisarstwem xD

Mam nadzieję, że rozdział się podobał, bo tutaj chciałam przybliżyć co nieco o naszej Reader zanim kobieta wpadnie w wir wypadków.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro