Rozdział 4 Reader, Walka i Gender

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng




Czy może być bardziej przyjemne? Clover wiele razy próbowała dotrzeć do Misono w sprawie swojego znaleziska, jednak jedynym czym uraczył ją fioletowowłosy było nie wpieprzanie się w nie swoje sprawy. Słodki karypel w chuj. Chcesz mu pomóc, a on ci się odwdzięcza bardziej uroczą naturą niż jego niski wzrost. Do tego jego psycho ojciec, który na początku wydawał się normalny nie wypuszcza go z domu. Zresztą sama Clover nie widziała go już od czterech dni. Niby chłopak się uczy. Ta kurwa uczy.

Mijała właśnie stary wspominany salon fryzjerski, gdy jej mina zrzedła jeszcze bardziej o ile to możliwe. W salonie na krześle siedział nie kto inny, a jej wuj w otoczeniu swoich gorylków. Poczuła jak robi jej się gorąco. Zwłaszcza, że ten fryzjer na pewno ją rozpozna. Ruszyła szybciej przez ulicę chcąc oddalić się jak najprędzej od siwego dziada i jego świty. Musiał się dowiedzieć, że jest tutaj, bo jakim innym sposobem znalazł by się po pogrzebie zaraz w Tokio? Rzucała, co jakiś czas za siebie nerwowe spojrzenia modląc o to, że nikt jej nie widział przy szybie.

W amoku nie zauważyła osoby przed sobą i zderzyła się z nią przez co oboje wylądowali na tyłkach. Nawet jeszcze nic nie mówiąc spojrzała przed siebie poznając brązowowłosego nastolatka, który często gościł w rezydencji.

— Clover nic ci nie jest..? — Z Mahiru popatrzyła do góry widząc wysokiego blondyna, którego zresztą widziała pierwszy raz. Czy nic jej nie jest? Spierdalam właśnie przed wujem, który chciał mną nakarmić ryby. Rozsiał całą mafię pewnie już po mieście i pierdolony fryzjer powiedział jak wygląda, a niski fioletowowłosy karzeł wpadł w pewnego rodzaju hibernację ukrywając się przed światem prawdopodobnie zdychając albo oglądając pornosy. Cholera wie na co miała większą nadzieję.

— Nie. Jest zajebiście jeszcze trochę, a złożę szatanowi czarnego kota w ofierze by podziękować za ten byt — Nie czekając na odpowiedź podniosła się z ziemi otrzepując z kurzu sprawdzając przy okazji dyskretnie dłonią czy ma broń na miejscu. Wolałaby nie pokazywać pistoletu dwójce dzieciaków, które możliwe, że też należą do tej dziwnej mafii o nazwie Servamp. Swoją drogą wygooglowała tą nazwę wzdłuż i wszeż, ale ani śladu o tej intrygującej nazwie. Gdy zaczęła sobie układać słowa to pewnego dnia zaszedł ją od tyłu zainteresowany Lily tym co robi. Jeszcze nigdy nie była tak bliska zawału. Czasami miała wrażenie, że ten człowiek nim nie jest. Ale to niemożliwe, nie?

— Mmm.. Przepraszam.

Blondynka wyrwana z rozmyślań spojrzała z powrotem na nastolatka wyraznie zniecierpliwiona. Musi dawać drapaka jak najdalej od salonu, a zatrzymuje ją ten brązowowłosy drugi karakan.

— Czego znowu?

— No.. No.. Więc umówiliśmy się ostatnio z Misono, ale nie dawał on znaku życia od czterech dni — Co kurwa..? Rzeczywiście sama go nie widziała od tego czasu na oczy — spędzasz z nim najwięcej czasu to pomyślałem..

— Też go nie widziałam od tego czasu. Może wreszcie zaczął oglądać pornosy na pełnym digitalu — Zapadła cisza pomiędzy trójką osób przy czym Laffite pocierała się zamyślona po podbródku. To zaczyna być coraz bardziej podejrzane i jeszcze trochę, a odniesie wrażenie, że wjebała się w kolejne bagno. — sprawdzę to rycerzu w śliniącej zbroi. Księżniczka Misono pewnie dalej siedzi w swojej wieży, ale wątpię by mogła spuścić swoje fiolet pukle. A teraz lecę, bo czas mnie goni.

Nie dając mu już dojść do słowa ruszyła biegiem przed siebie w stronę rezydencji. Widziała jak wuj wychodził z salonu, więc nie mogła dłużej zostać z chłopcami. Chuj wie dla kogo bezpieczństwa bardziej. Zagryzła nerwowo wargę wbiegając w dobrze znaną jej uliczkę. Nie powinno ją interesować, co się dzieje z fioletowowłosym. Zwłaszcza po tym jak ją ostatnio potrsktował, ale na litość Boską jest starsza — zresztą to było naprawdę podejrzane.

Dobiegła do bramy wpisując kod i wskakując od razu na podwórko. Bezpieczna poczuła się dopiero, gdy zamknięła za sobą drzwi i zjechała po nich wypuszczając z ulgą powietrze. Teraz tylko zobaczyć, co u Aliceina i będzie spokojna niczym niemowle.

— Co ty wyprawiasz babo? — Uniosła zdziwiona wzrok widząc stojącego chłopaka przyglądającego się jej zresztą podejrzanie. Misono jak na osobę, która nie pokazywała się jej na oczy czterech dni był w całkiem dobrej kondycji — chyba nie ganiasz za zającami..?

— Szukałam krasnali ogrodowych na szczęście jednego z nich właśnie znalazłam.

Mina fioletowowłosego od razu się skrzywiła, a kobieta uśmiechnęła się triumfalnie. To ona się tutaj nim przejęła, a widać nie było warto. Dzięki Bogu to był ostatni raz. Podniosła się z ziemi mijając chłopaka.

— Zadzwoń do Mahiru, bo się tobą przejął, że się do niego odzywasz.

Wracając do pokoju uchwyciła jeszcze zdziwiony wzrok Misono. Czego się kurwa dziwisz jak przez cztery dni siedzisz zamknięty w pokoju? Clover miała chociaż nadzieję, że naprawdę przeglądał te pornosy, a nie kuł niczym kujon.


♚♚♚


Blondynkę obudził dziwny koszmar w środku nocy i poderwała się do pozycji siedzącej. Nerwowo złapała się za niespokojnie bijące serce. Pamięta scenę ze statku. Zimną wodę i krzyk ojca. Zupełnie jakby to zdarzyło się przed chwilą. Ale teraz wołał coś jeszcze. Coś czego na pewno nie krzyczał, gdy skakała do zimnej wody. Wstawaj? Czy to nie brzmiało by zbyt głupio przy uciekaj? Wstała z łóżka i założyła na siebie szlafrok. Może miało to coś wspólnego ze spotkaniem dzisiaj wuja..? Powinna iść się przewietrzyć. Tak to dobry plan. W ogrodzie zawsze lepiej jej się myślało.

Wychodząc przymknęła cicho drzwi nie zakładając nawet żadnych kapci. Kto w środku nocy czepnie jej się o brak butów? Zwłaszcza, że nikt w te skrzydło nie zagląda. Ruszyła przed siebie obserwując wielkie okna w których mogła spokojnie obserwować księżyc, a jego światło wpadało przez nie oświetlając korytarz bez zbędnego zapalania światła. Poruszanie w mroku było bardzo wygodne — najchętniej teraz by się z nim zlała.

— Co jest kurwa..? — Zatrzymała się w półkroku widząc idącą postać po schodach. Podbiegła szybko do barierki poznając w niej Misono. A temu co? — Misono, co ty tutaj robisz o tej porze..?

Nastolatek zatrzymał się na połowie schodów i spojrzał tylko w jej stronę skrzywiając się nieznacznie.

— Odpieprz się i ty dobra..? — Oho. Synek zła właśnie zaczyna pokazywać swoje różki i niedługo ściągnie na nią tron nienawiści — mam dość waszych zakręconych bajek.

Mój Boże.. on już wie o wuju..? Niepewnie ruszyła po schodach nie spuszczając wzroku z chłopaka by na końcu złapać go lekko za ramię.

— Misono, ja..

— Powiedziałem odpieprz się! — Jednym machnięciem ręki odrzucił od siebie dziewczynę, która zachwiała się na schodach lądując na swoich czterech literach. Alicein nawet nie obdarzając jej więcej spojrzeniem zbiegł po schodach waląc na końcu drzwiami. Wszyscy w tym domu to kłamcy.

W tej samej chwili usłyszała strzały z drugiej części budynku. Jezus Maria! On tutaj przyszedł! Rzuciła spojrzeniem jeszcze na drzwi po czym prędko wróciła na górę wpadając do swojego pokoju łapiąc za naładowany rewolwer. To wszystko jej wina. Przez nią zginą Boga ducha winni ludzie i nie bez powodu fioletowowłosy ją teraz nienawidzi. Pomoże im, a potem się stąd wyniesie o ile nie będzie musiała się poddać by nie było więcej ofiar.

Wróciła do wyjścia przyczepiając broń pod szlafrokiem. W biegu waląc drzwiami odwróciła się gwałtownie i musiała parę razy pomrugać by do niej doszło, że w korytarzu kawałek dalej już ktoś stał. A ona ani kurwa trochę go nie znała.

— Nie wyglądasz jak oni.. — Mężczyzna był wysoki, ale jego ubiór i kolor włosów. Ekhem.. Nie jest homofobem, ale to zawadzało o bardzo głębokie gender. Biały garnitur z dodatkami różowego. Wielki w chuj cylinder i długie różowe włosy. Cokolwiek to było na pewno nie należało do mafii jego wuja. Nawet on nie byłby tak popierdolony by niszczyć sobie image takim zakazanym ryjem.

Postać słysząc obcy głos odwróciła się powoli, a oczy Laffite otwierały się coraz szerzej. O kurwa jego jebana mać. To coś ma ujebaną twarz w krwi.

— PROSZĘ PAŃSTWA I O TO POJAWIŁ SIĘ KOLEJNY CHĘTNY DO NASZEGO SPEKTALU — Co kurwa? Blondynka zaczęła oglądać się po korytarzu w poszukiwaniu jakiejś publiczności. Której o zgrozo tutaj nie było. Psychopata? GEJ PSYCHOPATA!? Wrzasnęła, gdy postać nie wiadomo kiedy pojawiła się przed jej twarzą. NINJA PSYCHOPATA PIERDOLONY GEJ! — CZAS WYBRAĆ RODZAJ ZABAWY!

Clover nerwowo się cofnęła, kiedy koło niej pojawiła się kręcąca maszyna niczym koło fortuny. Jak to możliwe?! Przedmiot nieubłagalnie się kręcił by zatrzymać na liczbie trzy. W tym samym momencie poczuła piekący ból w na prawej dłoni. On ją ugryzł?!

— Och... muszę cię nabić, aż trzy razy — Wampir niezbyt się przejmując wyciągnął nagle z cylindra trzy długie miecze. Cholera wie, co kobietę bardziej przeraziło. To, że ni z dupy wyciągnął trzy miecze czy ich rozmiar. W amoku podwinęła szlafrok łapiąc za rewolwer i nie czekając nawet na jego ruch zacisnęła obie dłonie na broni celując centralnie w jego rękę wybijając mu bronie, a zaraz po tym w brzuch. Berukia cofnął się kawałek od odrzutu otwierając szeroko zdziwiony oczy. To ta dzierlatka umie strzelać z broni?!

— Czym... czym ty jesteś?! — Widząc, że broń dosłownie lekko go drasnęła mimo iż celowała w brzuch Clover otworzyła szeroko oczy. To niemożliwe. Odporny gender i do tego gryzie... — ty nie możesz być człowiekiem!

— No oczywiście głupia babo! Jestem wampirem.

Zapadła cisza i kobieta opuściła broń.

— Jesteś psychopatycznym pierdolonym gejem ninją wampirem..?

— Co, kurwa?

Podklasa Tsubakiego także opuściła broń zdekoncentrowana tym, co powiedziała dziewczyna. Nawet z jej ust zabrzmiało to tak głupio, że ciężko było uwierzyć iż ktoś tak naprawdę mówi. Laffite spojrzała w prawo słysząc huk wybijanej szyby i oczy dziewczyny otworzyły się kolejny raz szeroko, kiedy zobaczyła Mahiru Shirote na miotle. Może nie było by to dziwne, gdyby nie fakt, że chłopak wybił nią szybę i na niej lata. Chyba ostatniej nocy wpiła za dużo, albo zżarła, bo ten sen zaczyna być coraz bardziej popierdolony.

Gdy myślała, że gorzej być już nie może została świadkiem sceny jak Lily wciągnął Misono przybierając przy tym zakazaną gębę, a po nastolatku został but. Co tu się kurwa jego mać dzieje!? Niestety nie miała zbyt dużo czasu na swój szok, bo miecz strzelił centralnie obok jej twarzy przycinając odrobinę jej włosy wybijając okno. Przerażona odwróciła głowę widząc jak różowowłosy szykuje się do kolejnego rzutu. Dobry BOŻE ONA ZGINIE! Miecz kolejny raz został rzucony tym razem rozcinając jej pasek od szlafroka. Nerwowo zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu widząc żyrandol i zwisający obok niego łańcuch, jeśli dobrze wyceluje powinno jej się udać. Nie czekając już na specjalne zaproszenie strzeliła pistoletem trafiając centralnie w zapięcie. Przedmiot runął z głuchym hukiem na wampira, a blondynka złapała łańcucha jako ostatniej deski ratunku. Ruszyła biegiem w stronę wybitego okna zeskakując trzymając się przedmiotu i modląc w duchu by nie zginęła. W czasie, kiedy szykowała się do lotu zobaczyła tą dziwną pokojówkę, a jej mina od razu zrzedła. To dlatego jej nie pasowała. TO WSZYSTKO WINA TEJ KURWY! A ona głupia myślała, że ich mafia ściga. Wampiry.. ta kurwa?

Każdy kto stał na dole nawet siłujący się z Lilym słysząc kolejny huk odwrócił głowę i był świadkiem śmiesznej jak na to sytuacji. Szlafrok kobiety się rozerwał o rozwalone okno, a ona sama zjeżdżając na łańcuchu zamachnęła się nogą by z całej siły jaką miała kopnąć Otogiri w twarz.

— MAM WAS KURWA DOŚĆ! — Dziewczyna od uderzenia poleciała na ścianę. Ale by nasza Reader nie była Mary Sue, a zresztą od dzieciństwa ma pecha to łańcuch jakiego się trzymała został odcięty przed wygrzebanego z żyrandola Berukie.

Clover spadła na krzaki by na końcu zlecieć na ziemię tracąc cały szlafrok, a wszyscy siedzący na dole widzieli nie dość, że krótką czarną piżamę rodem z pornosa to także czarne koronkowe stringi. Czerwony Mahiru złapał się za głowę mimo sytuacji w jakiej się znaleźli.

— Nadzieje cię smarkaczu I TO BĘDZIE OSTATNIA RZECZ JAKĄ DZISIAJ ZROBIĘ!

To były ułamki sekund poharatany różowowłosy zamachnął się do rzutu. Obolała Laffite złapała za rewolwer strzelając w jego stronę, a Lilyego wyleciały popioły zaciemniając całe niebo. Gdy tylko wszystko zniknęło nie było ani różowowłosego geja, ani tej dziwnej lafiryndy, a Lily leżał jak długi na ziemi obok fioletowowłosego. Obaj zresztą nieprzytomni. Blondynka uniosła się na obolałych oraz drżących dłoniach w pizdu rozczochranych włosach i pokazała w stronę stojącej grupy wskazujący palec.

— Wy mi teraz musicie kurwa wszystko wytłumaczyć jak na pierdolonej spowiedzi albo jebie te pracę.


♚♚♚


Misono zbiegał po schodach wypadając na podwórze i nerwowo się rozglądając po ogrodzie. Wystarczyło, że tylko wstał i porozmawiał z Lily'm, a wszystko się wydało. Mało tego tamta baba prawie zginęła z ich winy. Shirota mówił, że siedziała, gdzieś w ogrodzie, ale nikt nie miał odwagi do niej wyjść. Po całej historii kobieta po prostu wstała i pizdnęła drzewami mrucząc tylko, ze idzie polować na swoje marne życie w ogrodzie. Wreszcie po paru nieszczęsnych minutach, gdzie już myślał, że kobieta uciekła zobaczył ją wgapiającą się w fontannę.

— Jak żyjesz karle? — Alicein nie zdążył nawet nic powiedzieć, a już mu się oberwało. No co za bezczelny babsztyl. — rany zagojone?

— Słyszałem, że cała rezydencja zobaczyła twoje gacie.

Clover z zabawnie podniesioną brwią odwróciła się w jego stronę wpatrując w nastolatka do którego po chwili doszedł sens tego co powiedział i o zgrozo. Nawet sobie wyobraził jak musiała wyglądać z tymi gaciami, a jego twarz od razu zrobiła się czerwona.

— A co zazdrościsz? Wierz mi mam ładniejsze gacie od ciebie i mówiąc szczerze naprawdę nie wyglądało to tak spektakularnie jak zżerający cię. Jak on miał? Servamp Nieczystości? SnowLily?

Fioletowowłosy zagryzł nerwowo wargę widząc jak kobieta rusza w jego stronę celując oskarżająco palcem.

— Następnym razem kurwa uprzedź mnie jak oprócz krwiopijców w tej rezydencji będzie mieszkać jeszcze coś — Następnym razem? Usta Misono lekko drgnęły z ulgi. Ona zostaje? — a swoją drogą. Skoro twój kamerdyner okazał się wampirem to ty na pewno nie jesteś ukrytym krasnalem..?

Mina Aliceina od razu zrzedła widząc, że Laffite uśmiecha się do niego złośliwie chociaż jej pytanie brzmiało poważnie. NIENAWIDZĘ TĘ KOBIETĘ Z CAŁEGO SERCA!


♚♚♚


Dobrze widzicie mimo stanu gorączkowego, bo mój mąż sprzedał mi zarazę udało mi się napisać rozdział! Historia odrobinę zmieniona niż w oryginale, ale cóż tak to w życiu bywa :P

Ogólnie po zakończeniu tej książki będę pisać kolejny x Reader i tu nasuwam pytanie do was, co chcielibyście zobaczyć:


Kuro x Reader

czy

Lawless x Reader


Uprzedzam, że w obu mam już pojebaną koncepcję i mi chłopców już żal.. xD

Ogólnie jeszcze jako ciekawostkę, którą pewnie kiedyś wrzucę do ciekawostek powiem wam, że wszystkie historię Servampa, które piszę są ze sobą powiązane i dzieją się w alternatywnych rzeczywistościach, które łączy moja główna książka "Strażnicy Servamp".

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro