🇵🇱&Reader

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zamówienie od Monster-kill

~Lemon

Pov II Rzeczpospolita

Jak zawsze szedłem spokojnie korytarzem szkolnym. Ostatni rok. To mnie pocieszało. Już niedługo matura, a potem się okaże. Mam tylko nadzieję, że zachowam kontakty z moimi przyjaciółmi, a zwłaszcza z IMIĘ. Nigdy nie spotkałem dziewczyny takiej, jak ona. Mogę przyznać się bez bicia, że zdążyłem się już w niej zauroczyć. Było to w pierwszej klasie liceum, gdy nie mogłem odnaleźć sali do chemii. Okazało się, że będziemy chodzić do tej samej klasy, więc gdy mnie zobaczyła pomogła mi. Od tamtej pory zaczęliśmy się przyjaźnić. Wymyśleliśmy nawet dla siebie przezwiska. Ja jestem Panem nieogarniętym

 mdmdddddd, a ona śpiochem. Wszystko zaczęło się od tego jednego spotkania. 

- HEJ POLSKA! - usłyszałem głośny krzyk nad swoim uchem. Podskoczyłem zaskoczony i złapałem się za ucho. 

- IMIĘ! Przez ciebie będę głuchy - odparłem. Głośny śmiech dziewczyny wypełnił korytarz. Westchnąłem. 

- No już, już. Jeszcze daleka droga do twojej głuchoty. 

- Nie bądź taka pewna. - odparłem śmiejąc się. 

- Co planujesz po szkole? - spytała robiąc oczka szczeniaka. 

- Nie pójdę z tobą na zakupy.  - odparłem z powagą. 

- Dlaczego?! - spytała zawiedziona. 

- Za każdym razem wydaje na ciebie majątek. - mruknąłem. Dziewczyna prychnęła niezadowolona. 

- Zdaje ci się. - odparła krzyżując ręce. widziałem, że jest niezadowolona z mojej postawy. 

- Mam dziś do napisania referat i muszę z tym trochę posiedzieć. 

- A na kiedy go masz. 

- Jutro. - odparłem trąc swój kark, w który po chwili oberwałem. - Ej!

- Pacanie! Kiedy zamierzałeś mi o tym powiedzieć. Jeszcze pewnie zadali ci go tydzień temu! Prawda? 

- Tak...

- No ja mówię, że ty se w życiu nie poradzisz. Zaraz po kółku artystycznym przyjdę do ciebie. 

- Mam poczekać? 

- Jeżeli chcesz. Jak coś sama trafię. 

- W sumie muszę wypożyczyć potrzebne książki. 

- A z czego ten referat? 

- Historia wojen i coś tam coś.

- No łał. Nawet tematu nie znasz. 

- Daj mi spokój. - mruknąłem. 

- Dobra, dobra. Widzimy się po lekcjach. 

- Nie idziesz ze mną na matematykę? 

- Nie, zmieniłam klasę pamiętasz? 

- A no tak, zapomniałem...

- Tak to jest jak przez tydzień nie chodzisz do szkoły. Miałam wiele szczęścia, że nie musiałam czekać tego półrocza. Szybko zmienili mi kierunek. 

- Dlaczego to zrobiłaś? - spytałem nieco smutny. 

- Wiesz, chciałabym zostać lekarzem, więc musiałam zmienić kierunek na biol-chem. Wiem, że ci tego nie mówiłam, ale planowałam to już w drugiej klasie. Przepraszam, że milczałam. - odparła spuszczając wzrok. 

- Nie szkodzi. To znaczy, że studia też będziemy mieć różne. 

- Tak, ale przecież będziemy się spotykać, mnie się tak szybko nie pozbędziesz. - zaśmiała się i pobiegła. 

~~~~

Tak pamiętam ten dzień. Niestety po nim wszystko zaczęło się psuć. Nie spotykaliśmy się tak często... Nasza znajomość zaczęła zanikać. W końcu skończyłem szkołę i zamiast udać się na studia, postanowiłem pójść do szkoły wojskowej. Tam nie miałem czasu na rozpacz. Ciągłe treningi i szkolenia. Pewnego razu ruszyłem nawet na specjalną misję ze swoją grupą, czy raczej plutonem. Poznałem tam nieco bliżej Niemcy. On sam nie wiedział, że ostatecznie uda się do wojska. Wiedział jednak, że tu zapomni o przeszłości. W końcu mogłem zrozumieć go z innej strony i dostrzec w nim kraj taki sam, jak ja. Zdążyliśmy się zaprzyjaźnić. Z Niemcami mogłem pogadać o wszystkim. Poznałem także bliżej Rosję, który podzielał moją miłość do wódki, Niemcy natomiast pozostał zwolennikiem piwa. Na jednej z misji mieliśmy unieszkodliwić terrorystów, którzy okupowali niewielką wieś. Podczas tej misji zostałem poważnie ranny. Pamiętam tylko, że Niemcy uciskał moją ranę, a Rosja bronił naszej pozycji. W końcu dotarł do nas sanitariusz i została mi udzielona odpowiednia pomoc. 


Obudziłem się w bazie. Nade mną czuwała pielęgniarka. Skrzywiłem się czując ból w ramieniu. 

- Proszę leżeć spokojnie. Jest pan ranny. 

- Moi przyjaciele... 

- Obaj są obecnie u przełożonego. Misja zakończyła się sukcesem. 

- Są ranni?

- Tylko nieco zadrapani. Pan najbardziej ucierpiał, nie licząc tych, którzy zmarli.. - powiedziała spuszczając głowę. 

- Dziękuję. - odparłem i znów się położyłem. Po chwili na salę weszła lekarka. 

- Powiem Panu, że miał Pan naprawę wiele szczęścia, Panie nieogarnięty. - gdy to usłyszałem spojrzałem zaskoczony na lekarkę. Dopiero teraz rozpoznałem w niej IMIĘ. 

- IMIĘ? - spytałem niedowierzając. 

- Bingo.- zaśmiała się i stanęła nade mną. - Zostawić cię samego na chwilę. - zaśmiała się. Przyjrzała mi się od stup do głowy. - Wyprzystojniałeś. 

- Ty wypiękniałaś. - odparłem. Zauważyłem, jak się rumieni. Uśmiechnąłem się lekko. - Tęskniłem za tobą.

- Ja za tobą. Teraz z pewnością spędzimy więcej czasu razem. 

- Bardzo śmieszne. - odparłem rozbawiony, a ona uśmiechnęła się. 

~~

Po tym, jak w końcu wyszedłem ze szpitala IMIĘ zaprosiła mnie do siebie. Zaczęliśmy rozmowę, lecz z czasem z wesołej zmieniła się w bardziej emocjonalną. IMIĘ płakała i przepraszała mnie, a ja tuliłem ją zdrową ręką do siebie. 

- Spokojnie jestem tu. 

- Ale minęło tyle lat. Gdy cię zobaczyłam...

- Spokojnie. Ciągle jesteś dla mnie ważna. Powiedz, skąd się tu znalazłaś? 

- Cóż szukałam szpitala, w którym będę mogła zacząć pracować na dłużej. Chłopak o imieniu Rosja zaprosił mnie tu, a Niemcy załatwił nocleg i pracę w szpitalu. 

- Kochani debile. - zaśmiałem się. 

- Znasz ich? 

- Moi przyjaciele. - odparłem. Po dłuższej rozmowie, sam nie wiem kiedy, wyznałem jej miłość i ku mojemu zaskoczeniu odwzajemniła to. Wpiła się w moje usta i głaskała mój kark. Czułem się naprawdę przyjemnie. Szybko zaprowadziła mnie do swojej sypialni, czym mnie mocno zaskoczyła.

- Już dawno chciałam ci powiedzieć, że cię kocham i bardzo chciałam to z tobą zrobić. - powiedziała cała czerwona. Uśmiechnąłem się i usiadłem na rogu łóżka. Ona popchała mnie i siadła na moich biodrach. Zaczęła całować mnie po szczęce i zaczęła gładzić moje ciało. Nim się obejrzałem oboje leżeliśmy nago. Jedynym elementem ubioru był mój opatrunek na ramieniu. Dziewczyna całowała mnie, a ja przygotowałem ją do zbliżenia. 

- Już jestem gotowa. - odparła sapiąc w moje usta.  Wyjąłem z niej palce, a ona starała się nabić na moje przyrodzenie. Po chwili udało się jej to. Wolnymi ruchami zaczęła poruszać się do góry, a następnie opadać na dół. Po dłuższej chwili zacząłem jej pomagać. Przez te wszystkie emocje, które mi towarzyszyły, nie byłem w stanie wytrzymać długo. Doszedłem, a chwilę po mnie ona. Opadła na moją klatkę. Opatuliłem ją zdrową ręką. 

- To najpiękniejszy dzień mojego życia. - szepnąłem. 

- Moim najpiękniejszym dniem życia będzie nasz ślub. - szepnęła i wpiła się w moje usta. 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro