"Zimny drań" bad~🇵🇱 x Reader

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zamówienie od _merylice_

~ Pov Polski

Już od jakiegoś czasu mam problem. Cholerny problem przez jedną cholerną osobę. Osobę, która jakimś cudem mi się spodobała i teraz czuję, że się w niej zakochałem. Kurwa. Pomyśleć, że to wszystko zaczęło się tak niewinnie.

~ Kilka miesięcy wcześniej

Stałem przed szkołą oparty o drzewo. Obok mnie był Węgry. Ciągle spoglądał na kuzynkę Nazisty.

- Ja pierdzielę Węgry idioto.

- Co chcesz? - spytał zrezygnowany i spojrzał na mnie.

- Kuźwa myślisz, że jestem ślepy? Widzę, za Austria ci się cholernie podoba.

- Zdaje ci się.- mruknął rumieniąc się i patrząc w bok.

- Nie no trzymajcie mnie. - powiedziałem zrezygnowany. - Brat, jak ci się spodoba to zagadaj. Stojąc i się gapiąc niczego nie załatwisz.

- Łatwo ci mówić, ty nie masz takich problemów.

- Może dlatego, że mam na wszytko wywalone? - spytałem śmiejąc się. Węgry pokręcił głową załamany.

- Miałeś się stawić do dyrektora, nie zrobiłeś tego, jesteś zagrożony z kilku przedmiotów, nic z tym nie robisz. Kurna nie zdasz jak tak dalej pójdzie. - warknął. Widać włączył mu się tryb niani.  Zaśmiałem się.

- Dam radę brat. - rzekłem. On westchnął i odszedł w kierunku Austrii. No brat, dajesz. Uśmiechnąłem się pod nosem. W duchu liczyłem na jakąś wpadkę, bo będzie się z czego pośmiać. Patrząc jednak na to, że to mój kochany braciszek, kibicowałem mu, aby się w końcu wziął za Austrię. Nagle zauważyłem dziewczynek idącą w moim kierunku. Liczyłem na to, że mnie minie, albo coś. Ona jednak podeszła do mnie.

- Hejka. - przywitała się. Cholera, czyli z planu udawania niewidzialnego nici. Spojrzałem na nią. Była ode mnie trochę niższa, więc mogłem spojrzeć na nią "z góry".

- No hej. - odparłem obojętnie.

- Jestem (Imię). - przedstawiła się z uśmiechem.

- Polska. - odparłem i znów spojrzałem gdzieś dalej. Zauważyłem Węgry, który rozmawiał z Niemcami, cholerny Nazista, zauważyłem, że obaj patrzą na Austrię, która siedziała razem z Ukrainą. Zaśmiałem się.

- Coś cię rozbawiło?- spytała zaciekawiona (Imię). No tak. Zapomniałem o niej.

- Nie twój interes. - odparłem, a ona trochę posmutniała. Przewróciłem oczami. Miałem nadzieję, że jak najszybciej się jej jakoś pozbędę. Dziewczyna zaczęła mi o czymś opowiadać, a ja najzwyczajniej w świecie ją zignorowałem. Jakieś dziesięć minut później zadzwonił dzwonek. Postanowiłem skorzystać z sytuacji.

- Fajnie mi się z tobą gada, ale no, dzwonek więc sama wiesz. - odparłem odchodząc.

- Ale ty już skończyłeś lekcje.- zauważyła. Stanąłem zaskoczony i zerknąłem na telefon. Faktycznie, ale skąd ona to wie.

- Racja, ale ty masz teraz pewnie lekcje.

- Chodzimy do tej samej klasy. - powiedziała rozbawiona. Cholera. Rozejrzałem się i znów skorzystałem z sytuacji.

- Niestety muszę lecieć. Brat mnie woła. - skłamałem i ruszyłem w kierunku Węgier.

Kilka następnych dni, również było do dupy. Ciągle ktoś coś ode mnie chciał i na dodatek ta (Imię) się uwzięła. Ciągle coś ode mnie chce, ciągle mnie zagaduje. Zaczyna mnie to denerwować.

Za kilka dni jest impreza u Ruska. Przynajmniej uda mi się trochę rozluźnić.

Dni mijały, a ja zacząłem się przyzwyczajać do obecności (Imię). W sumie nie jest taka zła. Widać, że ma poczucie humoru, dobrze się uczy więc nie raz mi pomogła z jakąś lekcją. Jak tak się zastanowić to jest całkiem spoko. Chyba, że zaczyna ciągle gadać o nieistotnych szczegółach.

Siedziałem sobie na ławce i jadłem śniadanie. Nagle ktoś siadł obok.

- Siemka Polska. - przywitała się (Imię).

- No siema. - odparłem.

- O nareszcie odpowiedziałeś mi od razu.- zaśmiała się. Tak, wcześniej czekałem zawsze kilka minut licząc na to, że się odczepi. Później dopiero odpowiadałem.

- Ta, znaj łaskę pana. - odparłem, na co dziewczyna się zaśmiała.

- Dziś też idziesz na wagary? - spytała.

- A co? - spytałem.

- Mogę ci zrobić notatki z lekcji, to se późnej przepiszesz.

- Spoko, ale nie wiem czy dojdzie do przepisania. - zaśmiałem się.

- Z twoim leniem na pewno. - odparła rozbawiona.

Z czasem zaczęliśmy się coraz lepiej dogadywać. Zauważyłem, że nie działa mi już tak na nerwy i serio jest w porządku. Może faktycznie źle ją oceniłem na początku? Najbardziej zaskoczyła mnie jednego dnia.

~ Impreza u Rosji ~

Siedziałem już dosyć podpity przy stole razem z Ruskiem. Kłóciliśmy się, który z nas jest w stanie wypić więcej. Po chwili jednak, żaden z nas nie był już w stanie wziąć kolejnego kieliszka. W pewnym momencie podszedł do nas wkurwiony Węgry.

- Polska do cholery! Mówiłem, że masz się nie upić! Czemu ty mnie nigdy nie słuchasz?! - krzyknął wściekły i złapał mnie za ramię. - Idziemy stąd!

- Nigdzie nie idę! - warknąłem i zacząłem się szarpać.

- Ma w dupie twoje widzimisię ! Idziemy i koniec. - powiedział. Przez procenty w mojej krwi, straciłem panowanie nad sobą. Popchnąłem brata, a ten upadł, mocno uderzając o róg stołu. Na szczęście nie uderzył się w głowę, jedynie silnie w rękę. Spojrzał na mnie zdenerwowany, ze łzami w oczach. Ogarnąłem co zrobiłem i natychmiast zacząłem tego żałować.

- Węgry... Ja...

- Zamknij się! - warknął i wstał obolały. - Mam już po dziurki w nosie twojego chamskiego zachowania. Chuj mnie obchodzi co masz mi do powiedzenia. - powiedział obolały i wyszedł. Do moich oczu napłynęły łzy. Zacisnąłem wściekły pięść i walnąłem nią o ścianę. Poczułem cholerny ból, lecz miałem to w dupie. Po chwili również wyszedłem z domu Ruska, lecz nie mogłem wrócić do domu, musiałem spotkać się z (Imię) i poprosić ją o pomoc. Mój brat niegdy nie był tak wkurwiony.

Znalazłem się pod domem (Imię). Stałem na chwiejnych nogach i pukałem od dłuższego czasu w drzwi. Po chwili zostały mi otworzone, a ja poleciałem na osobę, która je otworzyła.

- Cholera... - warknąłem, starając się jakoś wstać.

- Polska?! Odwaliło ci do reszty?! Co ty tu robisz i to o tej godzinie?! Na dodatek czuje od ciebie alkohol?!

- Wracam od Rosji.

- Czemu do mnie?

- Zrobiłem coś czego teraz cholernie żałuję. - powiedziałem, a do moich oczu znów zaczęły napływać łzy. Dziewczyna zaskoczyła się tym widokiem.

- Polska?- spytała, lecz ja nie odpowiedziałem. Zaśmiał tego zacząłem płakać. Zakryłem twarz rękami. Łzy lały się strumieniami.

- Jestem pieprzonym egoistą, cholernym draniem i mięczakiem. - powiedziałem. Nagle poczułem jak mnie do siebie przytula. Zabrałem ręce z twarzy. Dziewczyna patrzyła się na mnie czułym wzrokiem. Pozwoliła mi zostać u siebie, a następnego dnia pomogła mi się pogodzić z bratem.

Od tamtego zdarzenia minęło parę tygodni, a ja stałem się o nią cholernie zazdrosny.  Za każdym razem, gdy ktoś z nią rozmawiał czułem wściekłość. Podchodziłem do niej wtedy i kładłem dłoń na jej ramieniu. Potencjalne zagrożenia momentalnie znikały, a dziewczyna karciła mnie swoim spojrzeniem. Z czasem zrozumiałem co tak naprawdę sprawiało, że byłem tak zazdrosny. Zakochałem się w niej. Byłem gotowy zrobić wszystko, aby i ona spojrzała na mnie jak na kogoś bliższego niż przyjaciela.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro