"Dużo przeżyłeś" 🇵🇱&🇺🇸 + ważna informacja

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zamówienie od Pikaxzu

Pov USA

- Fuck! - zaklnąłem zły, gdy poraz kolejny Polska pokonał mnie w grze. - Oszukujesz! - zawołałem śmiejąc się.

- Jasne, jasne. Raczej ty jesteś tak słaby. - odparł.

- Chcę rewanżu! - odparłem pospiesznie.

- Poraz dziesiąty? Nie możemy zrobić czegoś innego?

- Co na przykład?

- Może pójdziemy i przejdziemy się po parku?

- Szczerze? Jestem zbyt leniwy. - zamawiałem się. Polska przewrócił oczami.

- Ale ty jesteś...

- Wiem, jestem niezastąpiony, seksowny, miły, boski... - zacząłem wymieniać dumnie.

- I nad wyraz skromny... - odparł sarkastycznie Polak. Zaśmiałem się i szturchnąłem jego ramię.

- Jesteś niemiły. - podsumowałem.

- Tak, tak. Takie życie. A teraz chodź do tego parku.

- Muszę ? - spytałem zrezygnowany. Polak skinął głową pewnie. Westchnąłem i wstałem z kanapy. Młodszy podskoczył uradowany i zaczął szykować się do wyjścia. Nie chciało mi się iść, ale skoro sprawiło to radość Polsce, byłem gotów się "poświęcić". Wyszliśmy i razem udaliśmy się do parku. Gdy weszliśmy do parku, Polska zaraz zniknął w jego odmętach. To podbiegł do stawu, aby popatrzeć na kaczki, to zniknął gdzieś w krzakach.

~ Jak z dzieckiem - pomyślałem siadając na ławce. Długo nie nacieszyłem się spokojem, Polska w mgnieniu oka zjawił się obok i jak na złość oblał moją twarz wodą ze stawu.

- Poland! - zawołałem wstając. Jego śmiech rozniósł się po parku. Nie mogłem się nie uśmiechnąć. Po chwili chwyciłem go ręką i zacząłem trzeć jego głowę. Młodszy zaczął się wyrywać.

- Zostaw! Moje biedne włoski! - wolał, a ja zaśmiałem się triumfalnie. Po chwili puściłem go. - Potwór. - powiedział patrząc na mnie z wyrzutem.

- Dlatego się ze mną nie zadziera. - powiedziałem dumnie. Polska przewrócił oczami i siadł na ławce. Zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym. Zaczął mi opowiadać co u niego, a ja uważnie słuchałem. Po około godzinie wróciliśmy, ponieważ zaskoczył nas deszcz. Cali mokrzy weszliśmy do środka mojego domu. Znalazłem nam jakieś ręczniki, zrobiłem herbatę, a Polska znalazł koce. Usiedliśmy w naszej "fortecy". Podałem Polakowi szklankę z jego herbatą.

- Niezła niespodzianka co? - spytał śmiejąc się.

- Yes. Jestem cały mokry.  - odparłem śmiejąc się.

- Może ściągnij koszulkę, wtedy szybciej się ogrzejesz.

- To brzmi jak ciekawa propozycja. - uśmiechnąłem się znaczącą. Polska zarumienił się i trzepnął mnie w ramię. - Ej! - zawołałem rozbawiony.

- Jesteś debil. - odparł odwracając się.

- Nie bądź taki. - zaśmiałem się. - Reagujesz tak, jakbyś mnie nie znał.

- Ale znam za dobrze. Zawsze musisz dodać swoje pięć groszy.

- A jak. Takie życie. Bez mojej osoby byłoby znacznie nudniejsze.

- Trudno się nie zgodzić. - przyznał Polak.  Po chwili  zdjąłem koszulkę i odłożyłem ją gdzieś na bok. Kątem oka zauważyłem, że Polak unika spojrzenia na mnie. Pokręciłem rozbawiony głową i przytuliłem go do siebie.

- Jesteś zimny i mokry! - zawołał, a ja zaśmiałem się.

- Dlatego szukam źródła ciepła. - odparłem. Polska bezskutecznie starał się uwolnić z moich objęć, lecz nie udawało się mu to. W końcu zdał się poddać losowi. Podkręciłem głową rozbawiony.

- Wiesz co Poland? Mimo iż jestem mokry i mi zimno, to muszę przyznać, że dzień zdecydowanie zalicza się do tych lepszych.

- Mów za siebie. Ja tam tracę ciepło. - mruknął. Podkręciłem rozbawiony głową.  Siedzieliśmy tak i piliśmy herbatę. Po chwili stwierdziłem, że jest mi niewygodnie. Odłożyłem już pusty kubek na bok i położyłem się wygodniej. Moja głowa spoczęła na kolanach Polski. Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony.

- Co ty robisz? - spytał unosząc brew.

- Nie wygodnie mi było. - odparłem z uśmiechem. Polak westchnął i starała od zignorować moją osobę. Upił łyk herbaty i patrzył w całkiem innym kierunku. Po chwili rozmyślać wstałem i spojrzałem prosto w jego oczy. Polska uniósł brew nie rozumiejąc mojego zachowania. Westchnąłem i położyłem dłonie na jego ramionach.

- Ty chcesz bym wylał na ciebie tą herbatę? - spytał z ironią, a ja z uśmiechem pokręciłem przecząco głową.

- Nie. Tu chodzi o coś innego. Wiesz... Im dłużej się nad tym zastanawiam, tym bardziej jestem w szoku.

- Co masz na myśli?

- Czasy wojny. Wiem, że nie lubisz powracać do nich myślami, lecz chciałbym ci powiedzieć, że naprawdę jesteś wspaniały i niezwyciężony. Nie ważne co o sobie myślisz ja wiem, że jest z ciebie niesamowita osoba.

- Brzmisz dziwnie. Dobrze się czujesz?

- Ta....

- Słuchaj, wiem, że jesteś pod wrażeniem, ale naprawdę nie mogę do końca zrozumieć twojej postawy.

- Tak szczerze to ja sam się pogubiłem. Poczułem nagle ogromną potrzebę, by pokazać ci jak wiele dla mnie znaczysz.

- To brzmi trochę jakbyś się we mnie zakochał.

- Być może. - szarpnąłem, jednak nie zorientowałem się, że powiedziałem to na głos. Dopiero gdy ponownie podniosłem wzrok na Polskę, dostrzegłem silne rumieńce na jego policzkach.

- Powiedziałem to na głos, prawda? - spytałem zakłopotany. On skinął głową i spuścił głowę. Westchnąłem i spróbowałem ratować sytuację, chyba w najgorszy sposób. Delikatnie chwyciłem jego podbródek i uniosłem, następnie delikatnie musnąłem jego usta. Polska zaskoczony zarumienił się, ale po chwili odłożył herbatę na bok i sam pocałował mnie w usta. Słowa które wtedy wypowiedział całkiem zmieniły moje życie. Od tamtej pory jestem szczęśliwy, a słowa wciąż krążą po mojej głowie.

”Kocham cię”

꧁❦꧂

Trochę zaniedbałam tą książkę, ale szczerze powiem, że przerwa dobrze mi zrobiła. Skupiłam się nieco na innych książkach i odpoczęłam od tego co tak bardzo mnie niepokoiło.
Szczerze? Zastanawiam się, czy nie odnowić tej książki. Stworzyła bym dwie nowe podzielone odpowiednio i wtedy pilnie pilnowała bym zamówień. Obecnie zagubiłam gdzieś zeszyt, w którym zapisywałam zamówienia i nie mam pojęcia, gdzie jest. Wiem, jestem debilem do potęgi.
Mam nadzieję, że mi wybaczycie i proszę dajcie znać co o tym sądzicie. W sensie o odświeżeniu książki w dwóch postaciach.

Dziękuję za uwagę <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro