„Mały kryzys" RON & Reader

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zamówienie od anonimowego gościa ^^

~ Lemon 

Pov Reader 

Znów to samo. Westchnęłam ciężko zmywając ostatnie talerze. Mój wzrok powędrował na zegar, który wisiał na kuchennej ścianie.

- Znów zapomniał. - wymamrotałam. Zakręciłam wodę i wytarłam ręce o ścierkę. Dzisiaj razem z moim partnerem miałam spędzić trochę czasu razem. Miał wrócić zaraz po zakończeniu pracy, ale jak to on, znów zawiódł. Ostatnio praktycznie wogóle się nie widzimy. Jedynie rano, gdy wymija mnie w kuchni. Podziwiam, że wstaje tak wcześnie i idzie do pracy, ale pracowanie tak długo naprawdę go wykończy. Dodatkowo moja znajoma nie polepsza sytuacji. Ciągle słyszę od niej, że nowa sekretarka w jego pracy, ciągle przebywa w jego biurze. Dane było mi jej zobaczenie i od razu mogę rzec, że moja zazdrość jest w stu procentach usprawiedliwiona. Minęła 17, a ja potrałam zmęczona skroń. Po upływie trzydziestu minut Rzeczpospolita raczył się pojawić. Byłam już nieźle zdenerwowana.

- Dłużej się nie dało? - spytałam podchodząc do korytarza. Chłopak spojrzał na mnie i uniósł brew. Aha, czyli zapomniał.

- O co ci chodzi? Zazwyczaj tak wracam.

- Ale dziś miałeś wrócić szybciej. - odparłam krzyżując ręce na piersi.

- Z jakiego powodu? - spytał. Zmarszczyłam brwi.

- Mieliśmy dziś spędzić razem wieczór. Pamiętasz? - spytałam. Milczał przez chwilę.

- Spędzimy go razem kiedy indziej. Jestem zajęty.

- Genialna obrona. Słyszę to codziennie. - odparłam zirytowana. On także poczuł irytację.

- Zrozum, że chcę zapewnić nam jak najlepsze środki na utrzymanie.

- Mam gdzieś te środki. Cały czas nie ma cię w domu. Jak ja mam się czuć? Otoczona czterema ścianami. Czuję się osamotniona.

- Nie możesz spotkać się z koleżankami?

- Wiesz podziękuję. Chyba, że chcesz abym cię zostawiła. - odparłam.

- O czym ty mówisz? - spytał zdenerwowany.

- O tym, że za każdym razem gdy wychodzę z domu, aby spotkać się z (Imię znajomej) to słyszę, że mój kochany Rzeczpospolita Obojga Narodów spędza czas w towarzystwie sekretarki. Ja rozumiem można czasem porozmawiać, ale żeby ci wchodziła na godziny do biura?! Gdyby nie to, że ufam ci jak głupia, to by mnie już dawno tutaj nie było!

- Nie unoś się. Musisz ochłonąć.

- Mam dość! Rozumiesz ?! Dość tego, że ciągle jestem na drugim planie. Jak chcesz, to możesz sobie zadzwonić po sekretareczkę ja mam już po dziurki w nosie takiego traktowania! - warknęłam tracąc panowanie nad emocjami. Bolało mnie to, jak podchodził do tej rozmowy. Był tak spokojny, jakby wogóle nie żałował swoich poczynań. Dlatego też chwyciłam kurtkę i wyminęłam go. Otworzyłam drzwi i wyszłam z domu.

- Dokąd ty idziesz?! - krzyknął za mną.

- Daleko od ciebie. Tak jak mówiłeś. Idę ochłonąć! - odparłam zdenerwowana i nie czekając na jego odpowiedź odeszłam jak najdalej.
Nie wiem jak długo już chodziłam po parku. Wiem jedynie tyle, że bardzo mi to pomogło. Mogłam się wyciszyć i odetchnąć. Zrozumiałam też, że nie potrzebuje się uniosłam. Powinnam najpierw na spokojnie wyjaśnić to co czuje. Ale emocje wzięły górę. Pokręciłam głową odtrącają złośliwe myśli.

- Czasu nie cofnę. - powiedziałam do siebie. W końcu spojrzałam w niebo i widząc gwiazdy poczułam, że powinnam wrócić już do domu. Robiło się zimno, a ja nie miałam nic do ubrania. W końcu dotarłam przed znajome drzwi. Poczułam jak serce mi się zatrzymuje.  Chwyciłam klamkę i cicho uchyliłam drzwi. Zajrzałam do środka. Światło paliło się jedynie w salonie. Zamknęłam cicho drzwi i zobaczyłam śpiącego RON'a na fotelu. Pierwszy raz zobaczyłam na jego policzku już nieco wyschniętą linię po spływających łzach. Wchodząc do salonu niechcący zahaczyłam o szafkę. Następnie rozległ się huk świecznika, który spadł na ziemię. Mężczyzna zerwał się na równe nogi. Zdziwiłam się, ponieważ krzyknął moje imię. Gdy zauważył mnie u progu, spoglądał na mnie jakbym była duchem...

- (Imię)! - zawołał i nim zdążyłam cokolwiek zrobić, przytulił mnie mocno do siebie. - Tak bardzo cię przepraszam! Nie wiedziałem co mogłaś czuć przez ten cały czas! Byłem zbyt skupiony na tym, aby zarobić dla nas pieniądze. Myślałem tylko o tym, ponieważ pamiętam jak spodobał ci się ten domek nad morzem, z niewielkim tarasem. Postanowiłem, że kupimy go i tam zamieszkamy. Dlatego pracowałem tam długo, aby szybciej na niego zarobić. Jeśli chodzi o sekretarkę, to nie masz czym się przejmować, to moja znajoma z dzieciństwa, nic mnie z nią nie łączy, jak tylko znajomość. Często rozmawiamy, ale głównym tematem zawsze byłaś ty. Przepraszam, że się uniosłem, ale przez tą pracę byłem ostatnio bardzo wykończony i nie panowałem nad sobą.

- RON...

- Porszę wybacz mi!

- Ja również zawiniłam. Zamiast spokojnie powiedzieć o wszystkim, dałam ponieść się emocjom i niepotrzebnie się uniosłam. To tylko pogorszyło sprawę.

- Nie obwiniaj się kochanie. Powinienem częściej z tobą spędzać czas.

- Tęsknię za tym. - wyznałam spuszczając wzrok na podłogę. RON zbliżył się i ujął mój podbródek.

- Ja również. - szepnął i pocałował mnie. Odwzajemniłam pocałunek i kątem oka dojrzałam godzinę na zegarku. Była pierwsza w nocy. Nagle RON przygryzł moją wargę. Zaskoczyło mnie to. Rozchyliłam nieco usta, a on wykorzystał to. Pogłębił pocałunek, a jak zarzuciłam mu ręce na szyję. Szybko znaleźliśmy się w sypialni. Nie mogłam oprzeć się jego dotykowi. Gdy położył mnie na łóżku, ja grzecznie na nim leżałam. Cierpliwie czekałam na jego kolejne ruchy. Po chwili oboje byliśmy jedynie w bieliźnie. Mężczyzna wodził ustami po moim ciele. Czasem zostawiał ślad w postaci malinki. W końcu ściągnął także mój stanik i dolną część bielizny. Rozchylił moje nogi i zaczął pieścić moją kobiecość. Zacisnęłam ręce na pościeli. Z moich ust wydobywało się tylko jedno słowo "RON".  Nakręcało go to do dalszego działania. Włożył we mnie palce i zaczął rozciągać. Jęczałam cicho z przyjemności. W końcu jego palce, zastąpił swoim przyrodzeniem. Wykrzywiłam plecy w łuk pod wpływem nacisku. RON pogłaskał mnie po twarzy.  Odczekał chwilę, a gdy dałam mu znak zaczął się powoli poruszać. Cicho jęczałam z rozkoszy. Minęła dłuższa chwila, gdy poczułam, że wypełnił mnie od środka, ja również doszłam. Zmęczona opadłam na łóżko. 

- Tęskniłem za tobą. - szepnął. 

- Ja za tobą. - szepnęłam i zmęczona zasnęłam. 



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro