"Niepoczytalny" Rzesza x 🇩🇪

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zamówienie od Kapitan_Hydra

~ Lata młodości

Sześcioletni chłopiec radośnie biegał pośród straganów. Rzesza z uśmiechem się mu przyglądał.

- Tatusiu! A pojedziemy tam? Albo nie, ja chcę tam! - zawołał wesoło Niemcy.

- Już, już. Spokojnie kochanie. Pamiętaj, że twój tata ma swoje lata. - zaśmiał się Rzesza. Co prawda nie był on niewiadomo jak starą osobą, gdyż miał zaledwie 31 lat, ale już czuł, że wiek daje mu się we znaki. Mężczyzna chwycił maleńką dłoń swojego synka.

- Tylko nie zgub mi się tutaj.  - odparł Rzesza. Niemcy skinął główką. Razem przechodzili między straganami. Wszędzie roiło się od ludzi, którzy starali się wybrać jakieś nagrody dla bliskich im osób. Niemcy zauważył jedno stoisko i ogromnego, pluszowego owczarka niemieckiego, który wisiał w centrum.

- Vati! - zawołał malec i pociągnął rękaw Rzeszy. Mężczyzna spojrzał na Niecy. - Wygrasz mi takiego pieska?! Bitte!

- Gut. Postaram się. - odparł spokojnym tonem głosu. Niemcy uśmiechnął się wesoło. Rzesza zbliżył się do stoiska i poprosił o piłkę. Jego zadaniem było trafienie w buźkę klauna. Widomym było, że coś będzie nie tak z grą. Dlatego pierwszą piłkę rzucił, by przekonać się co zamierza zrobić właściciel stoiska. Tak jak spodziewał się Rzesza, wcisnął on jakiś guzik i przesunął ledwo widocznie buźkę klauna. Następny rzut Rzeszy był celny, czym zaskoczył pracownika. Jednak tak jak było mu obiecane, otrzymał on owego pieska dla swego syna. Podarował mu go, a Niemcy zaczął skakać z radości.

- Danke! Danke schön Vati! - zawołała. Rzesza pogłaskał go delikatnie po głowie. 

Niemcy zaśmiał się i przytulił swojego misia. Rzesza rozejrzał się po okolicy. Zauważył diabelski młyn. Postanowił, że zabierze tam swojego syna. Chwycił jego dłoń i zaczął prowadzić w kierunku młynu. Gdy znaleźli się na miejscu Rzesza przepuścił syna i siadł przy wyjściu, tak na wszelki wypadek. Niemcy z zachwytem spoglądał przez okno, a Rzesza rozkoszował się widokiem po drugiej stronie. Był naprawdę pod wrażeniem widzianego krajobrazu. Nie spodziewał się takiego widoku w takim miejscu. 
Niemcy delikatnie chwycił rękę rodziciela, gdy zaczęli wjeżdżać coraz wyżej. Rzesza poczuł to i spojrzał na swojego syna. Uśmiechnął się lekko i również złapał syna za rękę. Wiedział, że dzięki temu Niemcy poczuje się bezpieczniej.  Znaleźli się na szczycie. 

- Tatusiu, patrz jak pięknie! - zawołał podekscytowany German. Rzesza spojrzał przez okno syna. Jego pierworodny miał rację. Widok był naprawdę piękny. Z okna można było zobaczyć całe miasto.

- Masz rację, widok naprawdę niesamowity. - odparł.

~ Lata współczesne

Niemcy z uśmiechem spoglądał na zdjęcie trzymane w dłoni, które przedstawiało go i Rzeszę na festynie. Od tego dnia minęło już piętnaście lat. Niemcy nie był już małym chłopcem, a mężczyzną z licznymi obowiązkami. Jego priorytetem była opieka nad ojcem. Rzesza nie był chory, ani nie w pełni sprawny. Niemcy martwił się jego stanem psychicznym. Rzesza ostatnimi czasy ciągle mówił coś o odrodzeniu poprzez zakończenie obecnego żywota. Niemcy martwił się, że jego ojciec może postanowić poddać się swojemu "odrodzeniu". Dlatego zrezygnował z dodatkowych problemów w postaci przyjaciół i pracy poza domem. Udało mu się znaleźć pracę, którą mógł wykonywać w domu. Dzięki temu miał ojca ciągle na oku. Dziś razem przygotowywali obiad. Niemcy gotował ziemniaki i zajął się mięsem. Rzesza natomiast zajął się przygotowywaniem mizerii. Zaczął myć ogórki i następnie wziął do ręki nóż. Niemcy spojrzał na niego kątem oka. Czuł lekkie zaniepokojenie. Rzesza spoglądał na nóż z dziwnym wyrazem twarzy.

- Papa? - spytał. Rzesza milczał. Po chwili jednak spojrzał na syna w taki sposób, że Niemcy pouczył, jak ciarki przechodzą po jego plecach. - Vater? Alles ist gut? (Tato? Wszystko w porządku?)

- Ja... Wszystko w porządku... - odparł. Niemcy jednak nie poczuł ulgi. Zamiast tego jego zaniepokojenie wzrosło. Rzesza wciąż przeglądał się stalowemu ostrzu noża, w którym dostrzegał własne odbicie. Niemcy martwił się, że zaraz coś złego się stanie. Postanowił nie tracić czasu i nie ryzykować. Nie chciał, by w końcu zło samo do niego zawitało. Podszedł do ojca i ujął jego nadgarstek prawą ręką, lewą zaś, chwycił nóż i powoli wyjął go z ręki Rzeszy.

- Zajmę się tym tato. Ty odpocznij. - powiedział głosem, w którym słuchać było troskę. Rzesza poluźnił nieco uścisk. Następnie całkiem puścił nóż.

- Entschuldigung mein Kind. Ja...

- To nic. - odpadł szybko Niemcy i przytulił ojca. - To nic.. - dodał szeptem. - Zawsze będę cię kochać i dbać o ciebie. Bez względu na wszystko.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro