"Porwanie" 🇷🇺 x Reader

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

~ Zamówienie od  KingaFinc

~~~

Pov Reader

Obudziłam się jak zwykle około 9.00. Wstałam i ubrałam się w wygodne spodenki i czarna koszulkę. Po śniadaniu postanowiłam udać się na mały spacer. Słońce pięknie świeciło, a na niebie nie było prawie żadnej chmurki. Idąc wsłuchiwałam się w śpiewy ptaków, choć odgłosy miasta trochę je zagłuszały. Rozglądałam się po drodze. Zauważyłam mnóstwo znajomych twarzy. Pewnie każdy postanowił się przejść w tak piękna pogodę. Doszłam do parku, który był najpiękniejszym miejscem w całym mieście. Weszłam do niego i usiadłam przy stawie. Pływały w nim słodkie kaczki, które podpływały blisko mnie. Pewnie liczyły na kawałek chleba. Niestety dziś nic ze sobą nie wzięłam. Siedziałam tak i wpatrywałam się w staw. Nagle moją uwagę przykuła postać stojąca po drugiej stronie. Zdawała się patrzeć na mnie. Nie wiedziałam kim jest. Postać po chwili znikła. Może mi się przywodziło?

W parku siedziałam do południa. Następnie zjadłam coś na mieście, spotkałam się z przyjaciółką i wróciłam pod wieczór do domu. Na kolację postanowiłam usmażyć sobie jajecznicę. Z talerzem usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Leciały wiadomości. Podobno w okolicy znikają osoby. Zaniepokojona przełączyłam program. Za dużo wrażeń.

Gdy zjadłam wyłączyłam telewizor i zaniosłam talerz do kuchni. Włożyłam go do zlewu, a gdy spojrzałam w okno zauważyłam tą samą postać. Odskoczyłam przerażona od zlewu. Gdy znów spojrzałam w okno, nikogo nie było. Mam dość. Idę się umyć i jak najszybciej kładę się spać, bo inaczej nie zmrużę oka przez całą noc. Poszłam do łazienki. Gorąca kąpiel pozwoliła mi się nieco rozluźnić. Przestałam się zamartwiać. Gdy wyszłam, ubrałam się w piżamę i upewniłam się, czy aby na pewno zamknęłam wszystkie drzwi i okna. Po sprawdzeniu poczułam się znacznie pewniej. Udałam się do swojego pokoju i położyłam się na miękkim łóżku. Szybko udało mi się zasnąć.

Usłyszałam huk i obudziłam się. Moje serce waliło jak dzwon. Szybko rozejrzałam się po pokoju. Nic. Wstałam z łóżka i wzięłam do ręki pierwszą lepszą rzecz, którą okazała się lampka nocna. Uzbrojona w lampkę zeszłam na dół, skąd dobiegał huk. Zauważyłam swój wazon, który leżał w kawałkach na ziemi.

- On nie mógł sam spaść. - powiedziałam sama do siebie. W tym momencie poczułam, jak ktoś stoi nade mną. Szybkim ruchem złapałam lampkę w obie ręce i zamachnęłam się. Lampka rozbiła się na głowie przeciwnika. Usłyszałam jęk bólu. Długo nie czekając zaczęłam uciekać. Postać wstała i ruszyła za mną. Biegłam w kierunku wyjścia. Uderzyłam w drzwi z powodu prędkości. Zachwiałam się, lecz skupiłam się na durnym zamku. Gdy usłyszałam znajomy odgłos myślałam, że mi się uda. Otworzyłam szybko drzwi, lecz w tym momencie zostałam złapana.

- Cholera. - warknęła postać. Byłam przekonana, że musi być to mężczyzna.

- Nie miotaj się tak! - odparł nieznajomy i przyłożył mi coś do ust. Chyba była to jakaś szmata. Długo starałam się uwolnić, lecz zaczęłam nagle tracić przytomność. Zapadła ciemność.

Ocknęłam się dopiero w jakimś słabo oświetlonym pomieszczeniu. Byłam przywiązana do krzesła, na którym siedziałam. Usta miałam zaklejone taśmą.

- No to nieźle cię urządziła. - usłyszałam rozbawiony  głos nieznajomego mężczyzny.

- Zamknij się. - warknął znajomy mi głos. To był ten człowiek, który był w moim domu. - Skąd miałem wiedzieć, że weźmie ze sobą cholerną lampkę? - spytał.

- Spytaj jej. - odparł pierwszy mężczyzna.

- Czyli już się obudziła? - spytał drugi. Po chwili obaj podeszli nieco bliżej. Żarówka, która była jedynym źródłem światła, oświetliła ich twarze.

- Tyle zachodu dla niej? Oj Ruski. Ty to kiedyś wpadniesz w głębokie bagno.

- Nie takie jak ty.

- Ha, ha. Bardzo śmieszne. Zajmij się nią.  Skoro jest taka cenna.

- Dobra. - odparł drugi. Pierwszy wyszedł z pomieszczenia. Zostałam sama z chłopakiem, którego nazwano Ruski.

Pov Rosji

Policzek ciągle piekł mnie od ciosu dziewczyny. Że też musiała wziąć tą durną lampkę. Będę musiał później opatrzeć to rozcięcie. Podszedłem do niej. Siedziała na krześle i była skazana na moją łaskę.

- Powinienem ci się odpłacić za tą lampę. - powiedziałem, a ona zadrżała. - Spokojnie. Póki co będziesz żyć. Jesteś nam potrzebna w jednym kawałku. - dodałem. Po chwili kucnąłem na przeciw niej.

- Teraz odkleję ci usta, ale masz być cicho. Jasne? - spytałem. Dziewczyna przytaknęła. Odkleiłem taśmę na jej ustach. - Jesteś (Imię), prawda? - spytałem. 

- Tak. - odparła cicho.  - Skąd to wiesz? - dodała niepewnie. Uśmiechnąłem się do niej.  

- Najpierw ja zadam ci kilka pytań, a potem ty będziesz mogła zadać mi, zgoda? - zaproponowałem. Dziewczyna przytaknęła. 

- Mieszkasz sama, racja? 

- Tak. 

- Co z twoimi rodzicami? 

- Mieszkają razem w innym mieście. 

- Masz lat? 

- 18. 

- Czyli osiągnęłaś pełnoletność. To dobrze. Takie schodzą najlepiej.

- C-co masz na myśli? - spytała drżącym głosem. Zaśmiałem się.

- Kochana. Trafiłaś w łapy handlarzy ludźmi. Trzeba było nie rodzić się  tak piękną. Obserwowałem cię od dłuższego czasu. - odparłem. Dziewczyna szarpała się z linami, a do jej oczu napływały łzy.

- No już. Nie ma co próbować. Nie uciekniesz. Uwierz mi. Spodoba cię się tu. Raczej długo u nas nie zabawisz, bo jesteś niezwykle ładna i zgrabna. Szybko znajdzie się kupiec.

- Nie rób tego, proszę. - powiedziała błagając.

- Niestety. Nie robi to na mnie wrażenia. Lepiej bądź grzeczna. Inaczej pogadasz sobie z moim przyjacielem nożem.

- Ale przecież mówiłeś, że macie mnie sprzedać.

- Jeśli będziesz niegrzeczna to równie dobrze można sprzedać twoje organy. One też są mnóstwo warte. - odparłem. Dziewczyna zamilkła. Pewnie przerażenie odebrało jej mowę. Wstałem i po chwili wyszedłem z pokoju.

Przez kilka dni podawaliśmy jej jedzenie i wodę. Nieco schudła, ponieważ nie jest to raczej hotel pięciogwiazdkowy. Ale przynajmniej miała co jeść. Któregoś dnia do wody wrzuciłem środki nasenne. Po jej wypiciu, dziewczyna zasnęła. Przeniosłem ją wtedy do innego miejsca. Do niewielkiego domku w lesie. Było ich tam mnóstwo. W każdym znajdowała się jedna dziewczyna gotowa do aukcji. Przydzieliłem nowej domek nr.7. Wszedłem do środka, położyłem ją na łóżku i jej nogę przykułem do jego ramy. Później na stoliku położyłem talerz z jedzeniem i wodę.

Pov Reader

Już kilka tygodni siedzę w tym domku. Co jakiś czas przychodzą różni ludzie w maskach. Przyglądają mi się obrzydliwym wzrokiem, a następnie opuszczają domek. Z czasem dowiedziałam się, że to potencjalni "kupcy". Na szczęście żaden z nich ponownie nie wrócił. Widziałam jak Rosja denerwuje się. Myślał, że będę dobrą przepustką do bogactwa. Nikt jednak nie chciał mnie kupić. I dobrze. Od dłuższego czasu planowałam ucieczkę. W końcu dziś wprowadzę plan w życie.

Zeszłam z łóżka. Łańcuch zadrżał. Zauważyłam przez okno Rosję.  Wiedziałam, że zaraz przyjdzie z jedzeniem dla mnie. To moja szansa. Położyłam się ponownie na łóżku. W duchu licząc, że plan się powiedzie. Zamknęłam oczy i udawałam nieprzytomną. Gdy chłopak wszedł do środka i zobaczył mnie leżącą na łóżku zaśmiał się.

- No proszę. Byłaś tak zmęczona, że jeszcze śpisz? - spytał. Nie uzyskał jednak odpowiedzi. Położył talerz na szafce i klęknął przy łóżku. Zaczął dotykać mojej twarzy.

- Ej? Co jest? - spytał. Nic. Cisza. Zaniepokojony sięgnął do kieszeni i wyciągnął kluczyk od łańcuchów. Otworzył je na mojej nodze. Gdy miał się podnosić, aby wziąć mnie na ręce dostał solidnego kopniaka w wiadome miejsce. Upadł z ciężkim oddechem, a ja wstałam.

- Сука! - warknął zwijając się z bólu. Trzymał ręce na kroczu, a w jego oczach pojawiły się łzy.

- Sam jesteś Сука! - warknęłam i wybiegałam z domku. Biegłam przez las. Nie wiedziałam gdzie, ale myślałam tylko o jednym. Uciec jak najdalej. Co jakiś czas szybko się oglądałam, czy nikt mnie nie goni. Nikogo nie zauważyłam. Biegłam długi czas. Zmęczona padłam w ściółkę leśną. Chciałam zebrać w sobie siły i wstać. Nogi odmawiały posłuszeństwa. Po chwili odpoczynku biegłam dalej. Już nie tak szybko jak wcześniej. Czułam jak moje mięśnie pieką. W końcu ujrzałam światła miasta. Tak! Jak jest miasto to będzie też komenda policji! Zjechałam z niewysokiego zbocza i wbiegłam do miasta. Ludzie dziwnie mi się przyglądali. Gdy tylko do kogoś podchodziłam oni uciekali. Czy naprawdę nikt mi nie pomoże? Nagle jakiś starszy pan zbliżył się niepewnie.

- Kochaniutka, ciebie chyba coś złego spotkało. Całe ciuszki masz zniszczone. - powiedział niepewnie. Jego głos brzmiał naprawdę miło.

- Tak! Gdzie znajdę najbliższą komendę policji?! - spytałam roztrzęsiona.

- Tam słoneczko. Na rogu ulicy. Masz dużo szczęścia.

- Nawet nie wie pan ile. Dziękuję z całego serca. - odparłam. Staruszek pożegnał się, a ja pobiegłam pod komendę. Gdy weszłam do środka obsłużyła mnie policjantka. Uważnie słuchała wszystkiego i zadała mi kilka istotnych pytań. Następnie zatrzymali mnie na komendzie i sami pojechali by uwolnić się, że nie kłamie. Następnego dnia mnie wypuszczono. Policja odnalazła domki wraz z kobietami. Niestety sprawców nie było. Po tym jak opuściłam posterunek udałam się do swojego miasta. Wchodząc do domu czułam się nieswojo. Policja obiecała, że będę bezpieczna, lecz ja się tak nie czułam. Gdy weszłam do swojej sypialni zanotowało mnie, a do oczu napłynęły łzy.
Tuż nad moim łóżkiem, na ścianie widniał czerwony napis.

"Wrócimy po ciebie, to nie koniec"

~~~

Totalnie nie wiedziałam, jak to rozwinąć. Z początku one shot miał wyglądać zupełnie inaczej, ale ostatecznie pozostawię go tak i będę miała nadzieję, że nie wyszedł najgorzej.

Poprzedni rozdział związany z fandomem CB i CH został usunięty

~~ Bakuś 🐾🐺

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro